Comments
Był związany z rosyjskimi dynastiami carów, a następnie rewolucją bolszewicką. Mimo że zdobył międzynarodową sławę i należy do 3 największych na świecie diamentów o ciemnobrązowo-żółtej barwie, wiele faktów z jego historii, a nawet cech charakterystycznych do dziś nie zostało ustalonych. A to jeszcze nie wszystkie ciekawostki dotyczące imponującego, 102,48-karatowego diamentu o nazwie The Aschberg.
Wiele niewiadomych
Do dziś nie wiadomo, w jakiej kopalni odkryto ten słynny diament, kiedy to się stało oraz kto podjął się jego obróbki i szlifowania. Specjaliści podejrzewają jedynie, że klejnot jest pochodzenia południowoafrykańskiego, o czym świadczy jego wygląd. Ma ciemnobrązowo-żółtą barwę, a w pierwszych latach produkcji tych kamieni szlachetnych w RPA (1860-1890) wiele z nich wydobywano właśnie w odcieniach żółci i brązu. Są one znane jako diamentowa seria Cape. Były wydobywane głównie w pierwszych dwóch głębokich kopalniach o nazwie Kimberley i De Beers, w których w tamtych czasach odkryto najwięcej klejnotów na świecie. Dlatego uważa się, że The Aschberg również pochodzi z jednej z tych dwóch kopalni.
Cięcie i szlifowanie kamienia
Początkowo przez wzgląd na swój widoczny odcień żółte i brązowe diamenty były uważane za gorsze jakościowo i przez to mniej wartościowe od bezbarwnych klejnotów. Zyskały dużą popularność dopiero w 1889 roku, kiedy to irański monarcha Nasser-ed-Din Szah podczas swojej podróży po Europie zakupił okazałą kolekcję diamentów o takiej barwie. W tamtych czasach głównym centrum obróbki kamieni szlachetnych w Europie był Amsterdam, dlatego uważa się, że również The Aschberg został tam przycięty i oszlifowany do kształtu poduszki.
Ważny element kolekcji klejnotów koronnych
Na początku The Aschberg należał do imponującej kolekcji rosyjskich klejnotów koronnych. Gromadzenie tej biżuterii rozpoczęto jeszcze za panowania cara Piotra Wielkiego w 1719 roku. Zbiór ten znacząco powiększył się dzięki dynastii Romanowów, którzy rządzili Rosją aż do rewolucji bolszewickiej w 1917 roku. Nie wiadomo jednak, kiedy dokładnie klejnot został zakupiony przez rosyjskich władców. Mogło to nastąpić w dowolnym momencie między rokiem 1860, kiedy to w południowej Afryce odkryto diamenty, a 1917, gdy został obalony ostatni car Rosji. Ustalono jedynie, że w tym czasie The Aschberg wraz z innymi klejnotami koronnymi był przechowywany w Pałacu Zimowym w Petersburgu.
Dlaczego ? The Aschberg??
Nazwa tego imponującego diamentu pochodzi jednak nie od rosyjskich władców, ale od nazwiska szwedzkiego bankiera i biznesmena Olofa Aschberga. Był on także zaangażowany w politykę i pomagał finansować bolszewików przed rewolucją w 1917 roku, a także po niej. Ułatwił on zaciągnięcie kredytu oraz sprzedaż radzieckich klejnotów koronnych, kiedy bolszewicy mieli problemy z przepływem pieniędzy oraz finansowaniem międzynarodowych transakcji. W zamian radziecki rząd pozwolił Aschbergowi robić interesy w ZSRR i umożliwił objęcie stanowiska dyrektora w pierwszym międzynarodowym banku (Ruskombank).
Losy słynnego diamentu
Podczas I wojny światowej car Mikołaj II nakazał przeniesienie cennej kolekcji biżuterii z Petersburga do Moskwy, aby zabezpieczyć ją przed nieprzyjacielem. W tym celu została ukryta w podziemnym skarbcu na Kremlu. Klejnoty te latami leżały zapomniane, aż odkryto je w 1922 roku. Wtedy Włodzimierz Lenin nakazał dokładne skatalogowanie całej kolekcji, a następnie przydzielił opiekę nad nią specjalnej jednostce utworzonej przy ministerstwie finansów. Po śmierci Lenina w 1924 roku bolszewicy natrafili na problemy finansowe, dlatego aby im zaradzić, postanowiono sprzedać jedną z trzech części zbioru klejnotów. Transakcja ta miała miejsce w 1927 roku i była nadzorowana przez Olofa Aschberga.
Druga część rosyjskiej kolekcji została zastawiona na poczet pożyczki, jakiej krajowi udzieliła Irlandia. Transakcja ta odbyła się w Nowym Jorku, a bolszewicy dzięki niej otrzymali od irlandzkiego rządu 25 000 dolarów. W 1950 roku Irlandczycy postanowili sprzedać zastawione klejnoty, ale po negocjacjach z sowieckimi władzami aukcja została anulowana, dług spłacono, a cenne kamienie wróciły do Moskwy. Tam cały czas znajdowała się trzecia część kolekcji ? najcenniejsze kamienie, które zostały uznane za nieodłączną część dziedzictwa kulturowego rosyjskiego narodu.
Co w tym czasie działo się z diamentem The Aschberg? Należał on do tych klejnotów, które uznano za najcenniejsze, dlatego nie został sprzedany ani oddany w zastaw. Zadecydowano tak ze względu na duży rozmiar kamienia. Nie miał on jednak wyjątkowej wartości historycznej ani kulturalnej, dlatego w 1934 roku postanowiono sprzedać go Olofowi Aschbergowi. Transakcja ta odbyła się w Sztokholmie, a nowy właściciel nadał klejnotowi nazwę pochodzącą od jego nazwiska. Nie wiadomo jednak, ile zapłacił za słynny diament. Postanowił umieścić go w naszyjniku, w którym został otoczony mniejszymi brylantami. Biżuteria ta trafiła do kolekcji żony biznesmena.
W 1959 roku Aschberg podjął decyzję o sprzedaży kamienia w domu aukcyjnym Bukowski w Sztokholmie. Aukcja została odwołana, ponieważ nie udało się osiągnąć ceny minimalnej. Szwedzki biznesmen znalazł jednak nabywcę, który anonimowo dokonał zakupu biżuterii. Zdecydował się on na sprzedaż kamienia w 1981 roku na aukcji Christie?s w Genewie, ale ponownie nie osiągnięto ceny minimalnej i transakcja została anulowana. Od tamtego czasu właściciel nie podejmował prób ponownej sprzedaży diamentu.
Jeden z trzech największych
The Aschberg zajmuje 27. miejsce w zestawieniu najsłynniejszych żółtych diamentów o wadze ponad 100 karatów. Na tej liście znajdują się jednak tylko trzy brązowo-żółte klejnoty. Są to 407,48-karatowy kamień o nazwie Incomparable, 170,49-karatowy Star of Peace w szlifie gruszki. A na trzecim miejscu jest właśnie The Aschberg.
Nie wszystkie parametry tego słynnego klejnotu są jednak znane. Wiadomo, że waży on 102,48 karata i ma kształt poduszki. Został doskonale oszlifowany, ale jego dokładna barwa oraz czystość do dziś nie zostały sklasyfikowane. Zwykło się mówić, że ma bursztynowy kolor, ale określenie to nie jest jasne. Może oznaczać różne odcienie ? od żółtego, przez pomarańczowy, aż po brązowy, a także połączenie wszystkich tych barw. Specjaliści uważają jednak, że The Aschberg jest ciemnobrązowo-żółty, dlatego może mieć kolor klasy Ib.
The Arcot ? taką nazwę nosi zestaw pięciu diamentów pochodzących z jednej z najsłynniejszych, legendarnych indyjskich kopalni. W ciągu setek lat dwa największe kamienie Arcot należały do królewskich skarbców, ozdabiały korony monarchów, a także najpiękniejszą biżuterię, która była obiektem marzeń kolekcjonerów na całym świecie. Zwiedziły też wiele regionów świata ? od Indii, przez Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone, aż po Bliski Wschód. Dowiedz się, jak to się stało i gdzie znajdują się teraz.
Cenne ozdoby władców
Zestaw tych diamentów wziął swoją nazwę od ich pierwszego właściciela ? przywódcy rządzącego Nawob w regionie Arcot leżącym w pobliżu Madrasu w południowych Indiach. Muhammad Ali Khan Wala-Jah ? bo o nim mowa ? sprawował tam władzę w czasach, gdy w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii na tronie zasiadała Zofia Charlotta Mecklenburg-Strelitz, żona Jerzego III. Indyjscy władcy znajdowali się w tamtych latach pod silnymi wpływami monarchów europejskich, najpierw francuskich, a z czasem brytyjskich. Korzystali z ich pomocy finansowej, a w ramach podziękowania za wsparcie wojskowe podczas francuskiej agresji władca Nawob podarował królowej brytyjskiej diamenty Arcot.
Monarchini była zachwycona otrzymanym prezentem, ale władze Zjednoczonego Królestwa okazały się mimo wszystko nieprzejednane w negocjacjach i nadal domagały się spłaty długu, jakim była pomoc wojskowa. Skutkiem tak dużego zadłużenia było skonfiskowanie przez Brytyjczyków jednej piątej przychodów państwa, a także przejęcie władzy w kraju. Imponujące klejnoty nie uchroniły więc władców Nawob przed utratą tronu.
Pochodzenie diamentów
Podobnie jak wiele najsłynniejszych indyjskich klejnotów, zaliczane do serii Arcot kamienie szlachetne zostały wydobyte w kopalni Golconda. Na całym świecie słynie ona z diamentów o niezwykłej czystości i barwy najwyższej klasy. Nic więc dziwnego, że były one chętnie przyjmowanymi przez brytyjskich monarchów prezentami. Dzięki tym podarunkom Brytyjczycy zbudowali ogromną kolekcję niezwykle cennych klejnotów koronnych, a ich głównym źródłem były właśnie Indie. Kraj ten zaczęto nazywać nawet ?perłą w brytyjskiej koronie?, choć zważywszy na rodzaj pochodzących stamtąd skarbów słuszniej byłoby określać go nie ?perłą?, ale ?diamentem?.
Późniejsze losy klejnotów Arcot
Po śmierci Zofii Charlotty Mecklenburg-Strelitz w 1818 roku królewska biżuteria miała zostać podzielona pomiędzy jej cztery córki. Syn królewskiej pary Jerzy IV zignorował jednak wolę zmarłej matki i wziął w swoje posiadanie oba diamenty Arcot, aby osadzić je w swojej koronie. Następnie znalazły się one w koronie królowej Adelajdy, żony Williama IV, czyli następcy Jerzego IV.
Powrót do korzeni
19 lat po śmierci brytyjskiej królowej Zofii Charlotty, 20 czerwca 1837 roku słynne klejnoty sprzedano na aukcji w Londynie, na której osiągnęły imponującą sumę 10 000 funtów. Nabył je pierwszy markiz Westministeru jako prezent urodzinowy dla swojej żony Eleanor. Nosiła ona kamienie Arcot w ich pierwotnej formie, czyli pod postacią efektownych kolczyków. W takiej postaci pozostały w rodzinnym skarbcu przez niemal 100 lat.
Tiara i broszka
W 1930 roku drugi książę Westminsteru Hugh Richard Arthur Grosvenor zlecił francuskiemu jubilerowi z pracowni Lacloche umieszczenie dwóch klejnotów ozdabiających dotychczas kolczyki w niezwykle bogato zdobionej tiarze, w której znalazło się również 1400 mniejszych diamentów. Błyskotki Arcot oddzielał w niej od siebie równie imponujący duży kamień w szlifie brylantowym. Tiarę zaprojektowano tak, aby można było wyjąć z niej diamenty w kształcie gruszki i nosić je jako równie efektowną broszkę.
Nowy właściciel i nowe pomysły
II wojna światowa i trudne czasy powojenne mocno nadszarpnęły majątek rodu Westministerów, dlatego w 1959 roku tiara ze słynnymi diamentami została wystawiona na aukcję. Ozdobę wylicytowano za 110 000 funtów, co było w tamtych czasach światowym rekordem sprzedaży pojedynczej sztuki biżuterii. Szczęśliwym nabywcą okazał się zaś nowojorski jubiler Harry Winston. Miał on jednak inne plany dotyczące tych klejnotów ? usunął je więc z tiary, a następnie poddał ponownej obróbce (cięciu i szlifowaniu), aby zwiększyć ich blask. Po tych zabiegach ich waga zmniejszyła się do 30,99 karata (Arcot I) i 18,85 karata (Arcot II). W takiej postaci diamenty zostały osadzone w dwóch osobnych pierścionkach i sprzedane kolekcjonerom z Teksasu. W ten sposób dwie bliźniaczo podobne ozdoby straciły swoją tożsamość jako para i rozpoczęły ?solową karierę?.
Kolejne wcielenie słynnych diamentów
Następna sprzedaż zaowocowała kolejnym pomysłem na wydobycie piękna klejnotów Arcot. Większy z nich (znany jako Arcot I) został na początku lat 90. XX wieku osadzony w centralnej części naszyjnika wysadzanego innymi, mniejszymi kamieniami szlachetnymi. Ozdobę tę sprzedano w 1993 roku na aukcji Christie?s w Genewie za sumę 918 243 tysięcy funtów. Cenną błyskotkę nabył znany jubiler, kolekcjoner biżuterii i wielbiciel diamentów, pochodzący z Arabii Saudyjskiej szejk Ahmed Hassan Fitaihi, który do dziś jest posiadaczem klejnotu Arcot I.
Charakterystyka kamieni
W skład klejnotów o nazwie The Arcot wchodziło pięć kamieni szlachetnych ? owalnych lub w szlifie gruszki, bezbarwnych albo prawie bezbarwnych. Tylko dwa z nich zyskały jednak sławę, a stało się tak ze względu na ich rozmiar. Miały bowiem pierwotnie imponującą wagę wynoszącą 33,7 karata oraz 23,65 karata. Kiedy zostały zaprezentowane królowej Charlotte, były osadzone w wyjątkowych kolczykach, ponieważ mimo ponad 10 karatów różnicy wagowej ich wielkość i kształt były niemal takie same. To właśnie kolczyki z tymi słynnymi kamieniami szlachetnymi królowa ma na sobie na licznych obrazach przedstawiających jej wizerunek.
Wszechstronna ozdoba
Kamienie są idealnie bezbarwne, a także doskonale czyste oraz wolne od wszelkich skaz czy odkształceń. Za sprawą swojego kształtu i szlifu uchodzą za jedne z najbardziej wszechstronnych ozdób na świecie ? noszono je przecież w królewskich koronach, diademie, kolczykach, tiarze, pierścionkach, broszce, a także naszyjniku. Dzięki tym cechom są cenione w branży jubilerskiej i osiągają tak wysoką wartość. Kto wie, jaką biżuterię ozdobią w przyszłości?
11 listopada br. niezwykły diament zostanie wystawiony na aukcję przez dom aukcyjny Sotheby?s w Genewie. Specjaliści oczekują rekordowej ceny za to cudo – 55 milionów dolarów. The Blue Moon, diament o masie 12,03 ct, niespotykanej niebieskiej barwie, którą specjaliście z GIA określili jako Fancy Vivid Blue oraz czystości IF (więcej o czystości diamentów).
Nieoszlifowane 29,6 ct
The Blue Moon został znaleziony dość niedawno, w styczniu 2014 roku w kopalni Cullinan położonej w północno-wschodniej Pretorii (Afryka Południowa). Ta kopalnia słynie właśnie z tego, że pochodzą z niej inne kolorowe, nie tylko niebieskie znane na całym świecie diamenty. Po wydobyciu The Blue Moon jako samorodek ważył 29,6 ct. Przez pięć miesięcy specjaliści firmy Cora International analizowali w jaki sposób go oszlifować, aby otrzymać największy, najczystszy i jednocześnie najbardziej wartościowy kamień. W tym celu stworzyli 30 modeli kamienia, każdy o innym szlifie. Kolejne trzy miesiące trwał sam proces szlifowania. Podczas szlifowania odrzucono wszelkie inkluzje znajdujące się w surowym diamencie i dzięki temu uzyskano czystość IF finalnego kamienia.
Tutaj możecie obejrzeć proces szlifowania.
Przepiękne i drogie 12,03 ct
Sama aukcja będzie okazją, aby kolekcjonerzy z całego świata oraz media mogły bliżej przyjrzeć się temu kamieniowi. Możecie zapytać dlaczego? Otóż tego koloru diamenty są wydobywane dużo rzadziej niż diamenty bezbarwne. Biorąc pod uwagę również wielkość oraz czystość tego diamentu możemy stwierdzić, że jest on jednym z najrzadszych diamentów na świecie.
Zobacz pierścionki zaręczynowe z pięknymi diamentami >>
Z ostatniej chwili
Na wczorajszej aukcji nabywca z Hong Kongu zapłacił za kamień ponad 48.500.000 dolarów. Tym samym padł rekord i The Blue Moon to najdroższy diament w historii.
Jak na prawdziwą gwiazdę przystało, diament ten wzbudza zachwyt i jest marzeniem wielu kolekcjonerów najpiękniejszych kamieni szlachetnych na całym świecie. Ile wynosi jego waga, jaka jest jego historia i dlaczego został nazwany American Star? Tego wszystkiego dowiesz się poniżej.
Niespodziewana sława
Historia diamentu American Star w niczym nie przypomina losów większości najsłynniejszych kamieni szlachetnych świata. W przeciwieństwie do nich klejnot ten nie został wydobyty kilkaset lat temu. Nie zmieniał też właściciela w wyniku wojen i podbojów, nie jest związany z żadną tajemnicą ani nie był sprzedawany podczas międzynarodowych aukcji, na których miałby osiągnąć zawrotną sumę. Wręcz przeciwnie ? początki istnienia tej cennej ozdoby wcale nie wskazywały na to, że stanie się ona jednym z najpopularniejszych diamentów na świecie.
Bezimienny klejnot
Początkowo diament American Star nie miał nawet żadnej nazwy. Opisywano go jako 14,89-karatowy okrągły brylant, jakie co roku pojawiają się na rynku jubilerskim. Nie miał więc imponujących rozmiarów, jak inne słynne kamienie, na przykład legendarny Cullinan. Jego pozostałe cechy wskazywały jednak, że był on niezwykle rzadkim okazem o barwie najwyższej lasy D i czystości sklasyfikowanej jako Flawless (FL).
Idealna barwa i czystość
Diament ten miał najwyższą możliwą klasę, jeśli chodzi o kolor ? był więc całkowicie bezbarwnym klejnotem, a takie występują bardzo rzadko i są przez to najbardziej wartościowe. Nieskazitelna czystość (klasa FL) również podnosiła wartość błyskotki, ponieważ oznaczało to, że diament nie posiada żadnych wewnętrznych ani zewnętrznych skaz, nawet tych widocznych wyłącznie przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Był więc bez wątpienia cennym okazem, który chętnie zakupiłoby wielu kolekcjonerów biżuterii. Nadal nie był jednak na tyle wyjątkowy, aby trafić do rankingu najpopularniejszych diamentów świata.
W rękach fachowców
Wszystko zmieniło się w 1999 roku, kiedy to kamień ten został zakupiony przez firmę Eight Star z Kalifornii z zamiarem ponownej obróbki ? starannego przycięcia i oszlifowania. Specjaliści z tej spółki chcieli udowodnić, że dzięki swoim innowacyjnym metodom są oni w stanie wydobyć nieosiągalną dotychczas perfekcję proporcji okrągłego brylantu, a tym samym maksymalnie podkreślić jego naturalny blask oraz piękno. W tym celu wykorzystali nowoczesną technologię, dzięki której mogli starannie kontrolować prace jubilerskie nad tym cennym klejnotem.
Z użyciem nowoczesnej technologii
Podobnie jak w przypadku każdego diamentu należącego do firmy Eight Star, jej nowy brylant został przycięty z użyciem specjalnej technologii o nazwie FireScope. Umożliwia ona obserwowanie i całkowite kontrolowanie przepływu światła w czasie cięcia kamieni szlachetnych. Dzięki temu można niezwykle precyzyjnie ustalić proporcje oraz maksymalnie podkreślić piękno każdego klejnotu. Założyciel i prezes firmy Eight Star Richard von Sternberg przyznał zaś, że dzięki technologii FireScope można dostrzec i rozwiązać nawet te najmniejsze problemy pojawiające się przy obróbce diamentów, które rzutują na ich końcowy wygląd i osłabiają ich wyjątkowy blask, ale początkowo często nie są dostrzegane.
Misterne cięcie i szlifowanie klejnotu
10 miesięcy ? tyle zajęło firmie Eight Star samo planowanie obróbki zakupionego diamentu oraz przygotowanie potrzebnego w tym celu sprzętu. Następnie przystąpiono do prac jubilerskich. W ich wyniku waga tego kamienia szlachetnego zmniejszyła się z 14,89 do 13,42 karata. Samo cięcie i szlifowanie brylantu trwało aż sześć tygodni i odbyło się we wrześniu i w październiku 2001 roku.
Jak przyznał Richard von Sternberg, obróbka zajęła jego firmie tak dużo czasu, ponieważ na każdym etapie cięcia i szlifowania kamienia wielokrotnie sprawdzano efekty pracy za pomocą urządzenia FireScope. Z reguły podczas cięcia diamentów wykonuje się około 200 takich kontroli. W przypadku klejnotu American Star zaangażowani w ten projekt specjaliści stracili rachubę po 500. sprawdzeniu efektów swojej pracy. Wykonano więc kilka razy więcej takich pomiarów niż robi się zazwyczaj. Również dzięki temu efekty zabiegów amerykańskich jubilerów okazały się aż tak spektakularne.
Precyzja to podstawa
Prace nad diamentem American Star i precyzja, jaką w nie włożono, najlepiej pokazują, dlaczego tak duża firma, jaką jest Eight Star, produkuje mniej niż 2000 klejnotów rocznie. Jej prezes podkreśla, że kluczowym elementem podczas obróbki tych kamieni szlachetnych jest maksymalne wydobycie ich blasku i wykorzystanie możliwości, jakie daje odbijanie się światła. Dlatego nieważny jest tu czas poświęcony na prace nad błyskotką. Każda z nich jest traktowana jak potencjalne arcydzieło, niezależnie od jej kształtu czy wagi i bez względu na to, czy jest przeznaczona na delikatny pierścionek zaręczynowy, czy ekskluzywną ozdobę królewskiej korony.
Narodziny gwiazdy
Idealnie przycięty i oszlifowany klejnot zyskał swój nowy, olśniewający wygląd, który zachwycił kolekcjonerów, jubilerów oraz wielbicieli wyjątkowej biżuterii. Stał się również flagowym dziełem firmy Eight Star, a na pamiątkę miejsca, w którym odbyły się tak efektowne prace jubilerskie (a także ich pomysłodawców) brylant zyskał nazwę American Star. I mimo że mogłoby się wydawać, iż zmniejszenie rozmiaru tak idealnie czystego diamentu o ponad 1 karat jest katastrofalną stratą, to dzięki doskonałemu przycięciu i oszlifowaniu klejnotu znacznie zyskał on na wartości.
Również prezes firmy Eight Star podkreśla, że jej specjaliści większą wagę przykładają do idealnych proporcji i doskonałego szlifu niż do rozmiaru kamieni szlachetnych. Nawet największy brylant nie zrobi bowiem takiego wrażenia, jeśli zostanie niestarannie oszlifowany. Odwrotnie dzieje się w przypadku American Star. Cały czas znajduje się on w posiadaniu firmy Eight Star, a wszyscy, którzy mieli okazję go podziwiać, przyznają, że jest on prawdziwym dziełem sztuki. Dokładna wartość kamienia nie jest znana, ale specjaliści szacują, że po przycięciu go i oszlifowaniu z wykorzystaniem technologii FireScope wzrosła ona kilkakrotnie.
Jeśli interesują Cię piękne pierścionki zaręczynowe z diamentami zapraszamy do zapoznania się z naszą ofertą tutaj>>