The Arcot ? taką nazwę nosi zestaw pięciu diamentów pochodzących z jednej z najsłynniejszych, legendarnych indyjskich kopalni. W ciągu setek lat dwa największe kamienie Arcot należały do królewskich skarbców, ozdabiały korony monarchów, a także najpiękniejszą biżuterię, która była obiektem marzeń kolekcjonerów na całym świecie. Zwiedziły też wiele regionów świata ? od Indii, przez Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone, aż po Bliski Wschód. Dowiedz się, jak to się stało i gdzie znajdują się teraz.
Cenne ozdoby władców
Zestaw tych diamentów wziął swoją nazwę od ich pierwszego właściciela ? przywódcy rządzącego Nawob w regionie Arcot leżącym w pobliżu Madrasu w południowych Indiach. Muhammad Ali Khan Wala-Jah ? bo o nim mowa ? sprawował tam władzę w czasach, gdy w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii na tronie zasiadała Zofia Charlotta Mecklenburg-Strelitz, żona Jerzego III. Indyjscy władcy znajdowali się w tamtych latach pod silnymi wpływami monarchów europejskich, najpierw francuskich, a z czasem brytyjskich. Korzystali z ich pomocy finansowej, a w ramach podziękowania za wsparcie wojskowe podczas francuskiej agresji władca Nawob podarował królowej brytyjskiej diamenty Arcot.
Monarchini była zachwycona otrzymanym prezentem, ale władze Zjednoczonego Królestwa okazały się mimo wszystko nieprzejednane w negocjacjach i nadal domagały się spłaty długu, jakim była pomoc wojskowa. Skutkiem tak dużego zadłużenia było skonfiskowanie przez Brytyjczyków jednej piątej przychodów państwa, a także przejęcie władzy w kraju. Imponujące klejnoty nie uchroniły więc władców Nawob przed utratą tronu.
Pochodzenie diamentów
Podobnie jak wiele najsłynniejszych indyjskich klejnotów, zaliczane do serii Arcot kamienie szlachetne zostały wydobyte w kopalni Golconda. Na całym świecie słynie ona z diamentów o niezwykłej czystości i barwy najwyższej klasy. Nic więc dziwnego, że były one chętnie przyjmowanymi przez brytyjskich monarchów prezentami. Dzięki tym podarunkom Brytyjczycy zbudowali ogromną kolekcję niezwykle cennych klejnotów koronnych, a ich głównym źródłem były właśnie Indie. Kraj ten zaczęto nazywać nawet ?perłą w brytyjskiej koronie?, choć zważywszy na rodzaj pochodzących stamtąd skarbów słuszniej byłoby określać go nie ?perłą?, ale ?diamentem?.
Późniejsze losy klejnotów Arcot
Po śmierci Zofii Charlotty Mecklenburg-Strelitz w 1818 roku królewska biżuteria miała zostać podzielona pomiędzy jej cztery córki. Syn królewskiej pary Jerzy IV zignorował jednak wolę zmarłej matki i wziął w swoje posiadanie oba diamenty Arcot, aby osadzić je w swojej koronie. Następnie znalazły się one w koronie królowej Adelajdy, żony Williama IV, czyli następcy Jerzego IV.
Powrót do korzeni
19 lat po śmierci brytyjskiej królowej Zofii Charlotty, 20 czerwca 1837 roku słynne klejnoty sprzedano na aukcji w Londynie, na której osiągnęły imponującą sumę 10 000 funtów. Nabył je pierwszy markiz Westministeru jako prezent urodzinowy dla swojej żony Eleanor. Nosiła ona kamienie Arcot w ich pierwotnej formie, czyli pod postacią efektownych kolczyków. W takiej postaci pozostały w rodzinnym skarbcu przez niemal 100 lat.
Tiara i broszka
W 1930 roku drugi książę Westminsteru Hugh Richard Arthur Grosvenor zlecił francuskiemu jubilerowi z pracowni Lacloche umieszczenie dwóch klejnotów ozdabiających dotychczas kolczyki w niezwykle bogato zdobionej tiarze, w której znalazło się również 1400 mniejszych diamentów. Błyskotki Arcot oddzielał w niej od siebie równie imponujący duży kamień w szlifie brylantowym. Tiarę zaprojektowano tak, aby można było wyjąć z niej diamenty w kształcie gruszki i nosić je jako równie efektowną broszkę.
Nowy właściciel i nowe pomysły
II wojna światowa i trudne czasy powojenne mocno nadszarpnęły majątek rodu Westministerów, dlatego w 1959 roku tiara ze słynnymi diamentami została wystawiona na aukcję. Ozdobę wylicytowano za 110 000 funtów, co było w tamtych czasach światowym rekordem sprzedaży pojedynczej sztuki biżuterii. Szczęśliwym nabywcą okazał się zaś nowojorski jubiler Harry Winston. Miał on jednak inne plany dotyczące tych klejnotów ? usunął je więc z tiary, a następnie poddał ponownej obróbce (cięciu i szlifowaniu), aby zwiększyć ich blask. Po tych zabiegach ich waga zmniejszyła się do 30,99 karata (Arcot I) i 18,85 karata (Arcot II). W takiej postaci diamenty zostały osadzone w dwóch osobnych pierścionkach i sprzedane kolekcjonerom z Teksasu. W ten sposób dwie bliźniaczo podobne ozdoby straciły swoją tożsamość jako para i rozpoczęły ?solową karierę?.
Kolejne wcielenie słynnych diamentów
Następna sprzedaż zaowocowała kolejnym pomysłem na wydobycie piękna klejnotów Arcot. Większy z nich (znany jako Arcot I) został na początku lat 90. XX wieku osadzony w centralnej części naszyjnika wysadzanego innymi, mniejszymi kamieniami szlachetnymi. Ozdobę tę sprzedano w 1993 roku na aukcji Christie?s w Genewie za sumę 918 243 tysięcy funtów. Cenną błyskotkę nabył znany jubiler, kolekcjoner biżuterii i wielbiciel diamentów, pochodzący z Arabii Saudyjskiej szejk Ahmed Hassan Fitaihi, który do dziś jest posiadaczem klejnotu Arcot I.
Charakterystyka kamieni
W skład klejnotów o nazwie The Arcot wchodziło pięć kamieni szlachetnych ? owalnych lub w szlifie gruszki, bezbarwnych albo prawie bezbarwnych. Tylko dwa z nich zyskały jednak sławę, a stało się tak ze względu na ich rozmiar. Miały bowiem pierwotnie imponującą wagę wynoszącą 33,7 karata oraz 23,65 karata. Kiedy zostały zaprezentowane królowej Charlotte, były osadzone w wyjątkowych kolczykach, ponieważ mimo ponad 10 karatów różnicy wagowej ich wielkość i kształt były niemal takie same. To właśnie kolczyki z tymi słynnymi kamieniami szlachetnymi królowa ma na sobie na licznych obrazach przedstawiających jej wizerunek.
Wszechstronna ozdoba
Kamienie są idealnie bezbarwne, a także doskonale czyste oraz wolne od wszelkich skaz czy odkształceń. Za sprawą swojego kształtu i szlifu uchodzą za jedne z najbardziej wszechstronnych ozdób na świecie ? noszono je przecież w królewskich koronach, diademie, kolczykach, tiarze, pierścionkach, broszce, a także naszyjniku. Dzięki tym cechom są cenione w branży jubilerskiej i osiągają tak wysoką wartość. Kto wie, jaką biżuterię ozdobią w przyszłości?