• Home
    • Edukacja
      • O nas
        • Sklep online
          • Kontakt
Logo Logo
Category

ciekawostki

Previous Next
  • ciekawostki

Wydobyto gigantyczny 71 – karatowy żółty diament

27 września, 2022
Malgorzata Giermaz
0 Comments

W ubiegłym miesiącu w kopalni Ekati Mine Misery Pipe w północo – zachodniej Kanadzie odkryto 71.26 – karatowy intensywnie żółty diament.

Odpowiedzialna za wydobycie kamienia firma Arctic Canadian Diamond Company dostarcza od ponad 24 lat na rynek jubilerski najlepszej jakości minerały. Dyrektor generalny kopalni, Rory Moore, twierdzi, że jest to największy wydobyty do tej pory żółty diament.

„Ten historyczny, fantazyjny, w żywym żółtym kolorze kamień szlachetny nadal reprezentuje Kanadę jako głównego gracza na światowym rynku wydobywania diamentów. Diamenty kanadyjskie są jednymi z najbardziej poszukiwanych na całym świecie ze względu na odpowiedzialne praktyki wydobywcze i ochronę środowiska”.

Kanadyjski minerał jest największym dotychczas znalezionym w Kanadzie żółtym diamentem w kolorze vivid. Tego typu kamienie znajdowane są niezwykle rzadko, osiągają bardzo wysokie ceny na aukcjach.

To nie jedyna dobra wiadomość dla miłośników kolorowych diamentów. Jakiś czas temu firma Burgundy Diamond Mines wydobyła 1.51 karatowy żółty kamień w ponownie otwartej, nie funkcjonującej od 2015 roku kopalni.

Źródła zdjęć: jewellermagazine.com

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki

Jak będzie wyglądał rynek sztucznych diamentów?

23 września, 2022
Malgorzata Giermaz
0 Comments

Naturalne diamenty cieszą się ogromną popularnością. Niestety ilość wydobywanych kamieni jest kilkaset razy mniejsza niż zapotrzebowanie na nie. Nic dziwnego, że naukowcy od lat zastanawiają się w jaki sposób tworzyć, przechowywać i sprzedawać minerały wytwarzane w laboratoriach. Dużo emocji budzi też fakt, jak będzie wyglądał rynek kamieni za 10 – 15 lat.

Podobne pytania stawia sobie Paul Ziminsky, analityk branży. Według niego tylko do 2030 roku może powstać 25 milionów karatów kamieni. To niewiele zważywszy na fakt, że w ubiegłym roku wyprodukowano 120 milionów karatów diamentów. Badacze wskazują, że najwięcej tego typu minerałów powstanie w Chinach i Indiach.

Wysoka jakość kryształów może też odbić się na branży gemmologicznej. W przeciwieństwie do naturalnych diamentów sztucznych, idealnie czystych i doskonałych kamieni nie trzeba będzie wyceniać. Będą one zdecydowanie tańsze, szacuje się nawet, że ich cena może średnio spaść o połowę.

Czy luksusowe klejnoty będą kosztować równie dużo co ozdoby z naturalnych kamieni? Wiele na to wskazuje. „W dłuższej perspektywie będzie to prawdopodobnie droższa biżuteria z diamentów wyhodowanych w laboratorium, które najbardziej konkurują z naturalnymi diamentami”, przyznał Ziminsky.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że klienci będą mogli wybierać różne kształty i kolory kamieni. Niższe ceny zachęcą niejedną osobę do eksperymentowania, np. stworzenia z jednego dużego kryształu pierścionka. Wielki sukces firm, tj. De Beers czy Diamond Found pokazuje, że jest to możliwe już teraz.

Źródła zdjęć: diamonds.net, pandora.net, jewellermagazine.com,

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki

Pandora używa diamentów stworzonych przez człowieka

22 września, 2022
Malgorzata Giermaz
0 Comments

Diament, najtwardszy minerał na Ziemi, jest też jednym z najbardziej pożądanych kamieni szlachetnych. Niestety ilość wydobywanych w kopalniach minerałów jest zdecydowanie mniejsza niż zapotrzebowanie na nie.

Z tego powodu firma jubilerska Pandora zdecydowała się na wykonanie biżuterii zdobionej diamentami w całości stworzonymi w laboratorium. Klejnoty z kamieniami produkowanymi w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie są o wiele tańsze i bezpieczniejsze dla środowiska.

„Diamenty stworzone w laboratoriach są tak samo piękne jak diamenty wydobywane, ale dostępne dla większej liczby osób i charakteryzujące się niższą emisją dwutlenku węgla” – przekonuje dyrektor generalny marki, Alexander Lacik.

Już pierwsza linia, „Pandora Brilliance”, wzbudziła wiele sprzecznych emocji. Nie wszystkim podobają się wyroby wykorzystujące alternatywne surowce.

Co ciekawe, Pandora, nie jest pierwszą marką, która zainteresowała się produkcją diamentów. Użyciem energii odnawialnej i nowoczesnej technologii blockchain zainteresowali się członkowie, m.in. Natural Diamond Council. Stowarzyszenie zrzeszające światowe marki handlujące diamentami rozpropagowało nowy sposób certyfikowania kamieni, dzięki niemu klienci znają ich pochodzenie, a także skład.

To nie jedyna zmiana, jaką zamierza wprowadzić na rynek Pandora. W ciągu trzech najbliższych lat właściciele duńskiego sklepu zamierzają stworzyć pierwszą na świecie kolekcję ze złota i srebra pochodzącego z recyklingu. Tego typu ozdoby mają być wprowadzone do 2025 roku.

Źródła zdjęć: printerest.com, pandora.net

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki

Super diamenty mogą pomóc w stworzeniu maszyn nowej generacji

15 września, 2022
Malgorzata Giermaz
0 Comments

Okazuje się, że diament, powszechnie uważany za najtwardszy kamień szlachetny na Ziemi, wcale nie jest taki twardy. Zdecydowanie odporniejszy na wysokie temperatury i ciśnienie jest lonsdaleit.

Sześciokątny łudząco podobny do diamentu minerał został nazwany na cześć Kathleen Lansdale. Irlandzka badaczka jako pierwsza poznała właściwości fizyczne minerału potocznie zwanego super diamentem.

Według naukowców z RMIT University, CSIRO, Australian Synchroton i Plymouth University odporny na zarysowania kryształ powstał 4.5 miliarda lat temu w wyniku zderzenia planety karłowatej z dużą planetoidą. Super diamenty nie powstałyby gdyby nie występujące w Układzie Słonecznym wysokie temperatury i ciśnienie. Pozaziemskie kamienie najprawdopodobniej uformowały się w meteorytach ureilitowych.

Eksperci ustalili, że podobne warunki, tj, bardzo wysokie temperatury i ciśnienie, można odtworzyć w laboratorium. Chociaż pomysł budzi wiele kontrowersji i emocji, badacze są zgodni: dzięki wykorzystanym w przemyśle lonsdaleicie mogłoby powstać wiele małych, bardzo wytrzymałych części ultranowoczesnych maszyn.

Źródła zdjęć: mlodytechnik.pl, dzienniknaukowy.pl, mining.com

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki
  • Diamentowe historie

Pierścionek zaręczynowy księżnej Diany

7 czerwca, 2022
Paweł Jaworski
0 Comments

Księżna Diana miała wyjątkowy gust dotyczący biżuterii. Nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym, uznając go za jeden ze swoich największych skarbów. Jaka jest historia jednego z najpiękniejszych zaręczynowych pierścionków należących do księżnej Diany?

Tradycja ponad wszystko

6 luty 1981 roku. Na zamku Windsor będącym oficjalną rezydencją królowej Elżbiety II panuje poruszenie. Zaledwie 19 – letnia Diana Spencer, przyszła księżna Walii, godzi się zostać żoną księcia Karola. W niebieskim kostiumie przyszła księżna nieśmiało się uśmiecha. Fotoreporterzy robiący zdjęcia parze nie kryją zaskoczenia. Karol nie daje wybrance zaręczynowego pierścionka.

12 – karatowy cejloński szafir otoczony 14 mniejszymi białymi diamentami w 18 – karatowym białym złocie Diana wybiera sama. Zdziwienie budzi także fakt, że klejnot pochodzi z katalogu firmy Crown Jeweller Garrard&Co, działającej na rynku jubilerskim od XVIII wieku. Kosztuje „zaledwie” 28 tysięcy funtów i jest ogólnie dostępny. 

Zaręczyny księżnej Diany (1)

Zwykle dawano biżuterię rodową, koniecznie z diamentami. Taki pierścionek posiada m.in. Elżbieta II. Co ciekawe, centralny kamień o wadze 2 karatów pochodzi z greckiego diademu należącego do rodziny księcia Filipa. Jedynie Sarah Ferguson, żona księcia Andrzeja zdecydowała się na podobny wzór pierścionka zaręczynowego co klejnot Diany, z tą różnicą, że centralnym kamieniem jest krwistoczerwony rubin. 

Czemu Diana zrywa z anglosaską tradycją? Podobny model pierścionka zaręczynowego posiadała matka księżnej, a jej samej skromny wzór przypada do gustu bardziej niż diamentowe ozdoby. Jak wspomina Leslie Field, autorka książki o królewskiej biżuterii: „Diana powiedziała, że chciałaby coś z szafirem, bo po prostu je lubiła. Ktoś zmyślił historię, że wybrała największy, ale mi powiedziała, że ten nie był największy, tylko najładniejszy”.

Wiktoria i Diana

Garrard&Co, marka założona przez George’a Wickersa, stworzyła wiele unikatowych tiar, naszyjników, bransolet i pierścionków dla angielskiej rodziny królewskiej. Biżuterię wykonywano ręcznie, z najlepszej jakości kamieni szlachetnych, prób złota, platyny, i co ważniejsze – były to  unikatowe wzory. Wierną fanką biżuterii była królowa Wiktoria, która u Garrarda zamówiła m.in. diamentową koronę noszoną po śmierci księcia Alberta w 1861 roku, a także diadem ozdobiony szafirami i diamentami.

Królowa Wiktoria (3)

Marka Garrard&Co inspirowała się wieloma projektami biżuterii królewskiej. Wzór pierścionka księżnej Diany zaczerpnięto z wykonanej na zamówienie księcia Alberta dla królowej Wiktorii w 1840 roku broszy. Prezent tak bardzo przypadł do gustu królowej, że przypięła go nawet do sukni ślubnej.

Ukochane kamienie szafiry

Diana Spencer nie była jedyną osobą zakochaną w szafirach. Kamienie te uwielbiała królowa Wiktoria, a Elżbieta II posiada w swojej kolekcji rodową biżuterię przekazywaną z pokolenia na pokolenie kameryzowaną diamentami i szafirami. Jednak Diana najczęściej decydowała się właśnie na niebieskie korundy, czasem zastępując je perłami. Nigdy tez nie rozstawała się z zaręczynowym pierścionkiem, prezentując go w trakcie wielu oficjalnych uroczystości.

Pierścionek zaręczynowy w kolorze sukni

Listopad 2010. W Windsorze kolejne zaręczyny. Tym razem krótkie oświadczenie do kamer przedstawia książę William. Tłum jest zachwycony nie tylko sukienką Kate Middleton, luźno nawiązującą do szafirowego kostiumu Diany, ale również faktem, że wybranka księcia Williama otrzymuje pierścionek Diany. Początkowo klejnot jest za luźny na serdeczny palec Middleton, dlatego jubilerzy Garrard&Co dodają do pierścionka jeszcze jedną obrączkę. 

Pierścionek księżnej Diany (7)

Książę William nie od razu skłaniał się ku szafirowemu pierścionkowi dla Kate, wybierając zamiast klejnotu zegarek Cartiera księżnej Diany. Dopiero z czasem William zamienił się ze swoim bratem. Harry własnoręcznie zaprojektował wówczas pierścionek zaręczynowy dla Meghan Markle. Centralny kamień stanowi oczko jednej z brosz księżnej Diany.

Niezwykły zaręczynowy pierścionek

Księżna Diana nigdy nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym. Zdobiony szafirem i diamentami klejnot nie spotkał się z uznaniem opinii publicznej jak i Elżbiety II, która uznała pierścionek za mało spektakularny. Jednak w przeciwieństwie do jej zaręczynowego pierścionka, cena szafirowego skarbu wzrosła dziesięciokrotnie, do 650 tysięcy dolarów, trzy razy więcej niż zaręczynowy pierścionek angielskiej władczyni. To sprawia, że pierścionek zaręczynowy księżnej Diany jest dziś chętnie kopiowany przez jubilerów na całym świecie.

Zbliżenie na pierścionek księżnej Diany (2)

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki
  • Edukacja

Najsłynniejsze diamenty świata – Noor-ul-Ain

11 czerwca, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Kamień ten został odkryty prawie 3 wieki temu, ma „brata bliźniaka”, a o sposobie jego wyeksponowania zadecydował legendarny jubiler oraz kolekcjoner diamentów Harry Winston. Jednocześnie jednak losy tej słynnej ozdoby nie są aż tak skomplikowane, jak innych historycznych klejnotów, mimo że przeżył on niejedną wojenną zawieruchę. Jaką więc przebył drogę i gdzie obecnie znajduje się imponujący różowy diament Noor-ul-Ain?

Egzotyczna nazwa…

Noor-ul-Ain w języku arabskim i perskim oznacza „światło oka”. Nazwa ta najprawdopodobniej została nadana, kiedy klejnot ten przewieziono z Indii do Persji. Trafił on tam w 1739 roku wraz z innymi łupami skradzionymi po splądrowaniu Delhi i Agry przez wojska Nadira Szaha Afszara. To wyjątkowo poetyckie i romantyczne określenie diamentu miało zapewne podkreślić jego olśniewający blask. Nie wiadomo jednak, kto je wymyślił, jak ozdoba ta nazywała się wcześniej, kiedy znajdowała się w Indiach, pośród klejnotów cesarzy z dynastii Mogołów. Żadne informacje na temat tego kamienia nie zostały bowiem zachowane.

… i egzotyczne pochodzenie

W przeciwieństwie do niejasności wokół początkowej nazwy tego słynnego XVII-wiecznego kamienia, nie ma wątpliwości co do tego, gdzie został on wydobyty. Pochodzi on bowiem z legendarnej kopalni Kollur zlokalizowanej niedaleko Golkondy w Andhra Pradesh w południowych Indiach. Eksperci uważają też, że Noor-ul-Ain ma tak zwanego brata bliźniaka – Darya-i-Nur („ocean światła”) – czyli diament o innym kształcie, ale identycznym, niezwykle rzadkim bladoróżowym kolorze. Obie te ozdoby zostały najprawdopodobniej stworzone z ogromnego, 400-karatowego samorodka zwanego Diamanta Grande Table. Nie wiadomo jednak, kiedy to się stało oraz czy miało to miejsce jeszcze w Indiach, czy już po wywiezieniu wojennych łupów, w tym cennych klejnotów na teren ówczesnej Persji. Wśród ekspertów częściej pojawia się teoria o obróbce jubilerskiej kamieni, którą przeprowadzono dopiero po opuszczeniu Indii.

NUR-UL-AIN

Nowe państwo i nowi właściciele klejnotów

Nadir Szah Afszar nie cieszył się długo zrabowanymi ozdobami. W czerwcu 1747 roku został zamordowany przez swoich własnych żołnierzy, którzy następie splądrowali skarbiec należący do władcy. Imperium rozpadło się na mniejsze państwa, a klejnoty koronne, w tym diament Noor-ul-Ain, przejął nowy przywódca jednego z nich – Iranu. Następnie były one przekazywane kolejnym jego szachom, aż w końcu jeden z nich, Mohammad Ali Szah Kadżar, który w wyniku obalenia jego rządów na początku XX wieku musiał szukać schronienia za granicą, próbował wywieźć je do Rosji. Twierdził, że są jego prywatną własnością, ale irańscy rewolucjoniści nie ustawali w staraniach, aby odzyskać niezwykle cenne przedmioty. W końcu się to udało i cała kolekcja, łącznie z diamentem Noor-ul-Ain, wróciła do Iranu.

Serce ślubnej tiary

Po powrocie do kraju kamienie szlachetne wciąż pozostawały zamknięte w skarbcu. Zmieniło się to dopiero w 1958 roku, kiedy to słynny klejnot znalazł się w centrum zainteresowania nie tylko irańskich władców, lecz także wielu innych wielbicieli biżuterii z całego świata. Właśnie wtedy szach Mohammed Reza postanowił poślubić Farah Dibę, która otrzymała od niego z tej okazji zjawiskową diamentową tiarę. Zaprojektował ją jubiler gwiazd – Harry Winston – a w centralnym miejscu tej ekskluzywnej biżuterii znalazł się Noor-ul-Ain. Osadzono go w platynie i otoczono innymi, mniejszymi brylantami, dzięki czemu wyraźnie wyróżnia się na ich tle. Do wykonania tej tiary użyto łącznie 324 różowych, żółtych i bezbarwnych diamentów. Największy z nich jest oczywiście 60-karatowy Noor-ul-Ain, pozostałe zaś mają masę od 14 do 19 karatów.

nur-ul-aindiamond

Charakterystyka klejnotu

Uważa się, że Noor-ul-Ain jest jednym z największych, a także najcenniejszych jasnoróżowych diamentów na świecie. Owalny brylantowy szlif oraz masa wynosząca około 60 karatów dają wymiary 30 x 26 x 11 mm. Oryginalna barwa zapewnia natomiast przynależność do kamieni typu II a. Oznacza to, że w jego strukturze krystalicznej nie ma atomów azotu, ale w wyniku działania niezwykle wysokiego ciśnienia została ona poddana odkształceniom plastycznym podczas formowania się diamentowego samorodka. To właśnie takie deformacje odpowiadają za nietypowe załamywanie się światła dające tak wyjątkowy odcień tego klejnotu.

Niezwykle rzadkie i bardzo pożądane

Różowe diamenty uchodzą również za jedne z najdroższych i najbardziej poszukiwanych kamieni w historii. Dodatkowo występują niezwykle rzadko, przez co ich pojawienie się zawsze wzbudza ogromne emocje. Kiedy zaś zostaną wystawione na sprzedaż, aukcje biją rekordy zarówno pod względem ceny, jak i zainteresowania. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ różowe diamenty stanowią mniej niż 0,1% wszystkich naturalnych kamieni tego typu wydobywanych na całym świecie. Przykładowo w Argyle – kopalni na zachodzie Australii, z której pochodzi obecnie większość różowych klejnotów dostępnych na diamentowym rynku – na jeden karat kamienia w tym kolorze przypada aż 1 000 000 karatów surowca o innej barwie. W przyszłości różowe ozdoby tego typu będą najprawdopodobniej jeszcze droższe, ponieważ w 2020 roku planowane jest zamknięcie kopalni Argyle.

Niezmiennie wśród klejnotów koronnych

Słynny historyczny kamień w 1739 roku dołączył do zbioru klejnotów koronnych, w którym znajduje się do dziś. Jest też jednym z najbardziej znanych diamentów znajdujących się w tej imponującej kolekcji. Nadal pełni także funkcję najważniejszej ozdoby zjawiskowej ślubnej tiary. Z tego powodu nie został jednak poddany szczegółowym badaniom gemmologicznym i nieznane są takie jego cechy, jak chociażby czystość. Nie wiadomo również, jaka jest wartość Noor-ul-Ain. Biorąc jednak pod uwagę jego historię, rozmiar oraz unikatową barwę, możemy być pewni, że jest ona liczona w milionach dolarów. A jeśli w przyszłości któryś z władców Iranu postanowi sprzedać ten kamień, na pewno się o tym dowiemy. Aukcja z takim unikatem będzie bowiem prawdziwą sensacją na skalę międzynarodową.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki
  • Tradycje zaręczynowe na Świecie

Tradycje zaręczynowe ludu Zulu

7 maja, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Nie tylko afrykańskie wesela są barwne i pełne egzotycznych ceremonii, o których my, Europejczycy, nigdy nie słyszeliśmy. Podobnie jest z zaręczynami, w których w przypadku ludu Zulu biorą udział przyszli małżonkowie, ale także całe ich rodziny. Dowiedzcie się więc, jak to jest z gotowością do zamążpójścia młodej kobiety, w jaki sposób odbywają się zaręczynowe negocjacje i kiedy narzeczeni mogą spędzić ze sobą czas tylko we dwoje.

Oficjalna gotowość do zamążpójścia

Zgodnie z wielopokoleniową tradycją ludu Zulu, kiedy rodzina uzna, że kobieta jest już gotowa na zamążpójście, przed jej ojcem pojawia się poważne zadanie, bez którego nie będzie można wydać jej za mąż. Powinien on bowiem zorganizować wtedy specjalną ceremonię zaprezentowania jej wszystkim potencjalnym kandydatom na męża. Lokalna społeczność musi dowiedzieć się, że właśnie w tej rodzinie znajduje się panna na wydaniu. Nie jest to jednak traktowane jako „reklama” dziewczyny, mająca na celu znalezienie jak najatrakcyjniejszego narzeczonego. Taka ceremonia to raczej ważna formalność mówiąca o tym, że ojciec dał córce zielone światło, a cała jej rodzina uznała, że jest ona na tyle dorosła, aby rozpocząć nowe życie. Dopiero po tej ceremonii zainteresowani mężczyźni mogą rozpocząć starania o rękę kobiety.

Przedślubne negocjacje

Mogłoby się wydawać, że tak duża ingerencja rodziny odbiera dziewczynie Zulu prawo do decydowania o swoim ewentualnym małżeństwie. Nic bardziej mylnego. To ona ostatecznie podejmuje decyzję, czy wyjdzie za mężczyznę, który złożył jej taką propozycję. Dopiero po wyrażeniu zgody rozpoczyna się kolejny etap – negocjacje pomiędzy rodzinami przyszłych małżonków. Zulusi uważają bowiem, że kiedy kobieta wychodzi za mąż, to opuszcza własną rodzinę i staje się częścią rodziny męża. Dlatego podczas ceremonii ślubnych nieraz pojawia się nostalgiczny, smutny akcent – rodzina panny młodej wie, że właśnie bezpowrotnie ją „traci”. A zatem ten ród, który w ten sposób doznaje straty, musi otrzymać rekompensatę, czyli tak zwaną lobolę.

Odszkodowanie, ale też ubezpieczenie

Czego używa się jako loboli? Obecnie jest to ustalona z góry ilość pieniędzy. Dawniej, zgodnie z tradycją, było to 11 sztuk bydła. Uważano jednak, że im wyższy jest status społeczny ojca panny młodej, tym większą liczbę krów powinien on otrzymać jako lobolę. Przykładowo wodzowi wsi należałoby się 16 sztuk, ale członkowi rodziny królewskiej nawet 100. Przedstawiciele obu rodzin muszą więc ustalić, ile bydła dostanie ojciec panny młodej. Podarunek ten pełni również taką samą funkcję, jaką setki lat temu w Europie miał pierścionek zaręczynowy. Jest swoistym finansowym zabezpieczeniem kobiety na wypadek śmierci jej wybranka lub odwołania ślubu z jego winy. Lobola to także potwierdzenie dla ojca kobiety, że przyszły zięć otoczy ją odpowiednią opieką.

A co z rodziną pana młodego?

Kolejnym nie do końca trafnym spostrzeżeniem może się okazać to, że rodzina pana młodego musi porządnie się wykosztować, aby mógł on zyskać żonę. I choć rzeczywiście wydadzą oni sporą sumę, to po zakończeniu ceremonii ślubnej nie pozostaną z pustymi rękami. Świeżo upieczona żona, opuszczając swój dom rodzinny, zabierze ze sobą różne prezenty dla teściów oraz rodzeństwa męża. Do takich podarunków – zwanych ukwaba – należą między innymi ręcznie wyplatane kosze, garnki na piwo, maty, koce czy też biżuteria z kolorowych koralików. Aby zyskać sympatię obdarowujących, obdarowani najbliżsi pana młodego noszą otrzymane upominki podczas zabawy weselnej. Zdarza się również, że ojciec panny młodej daje ojcu swojego zięcia o wiele cenniejszy prezent, taki jak krowa albo inne zwierzę domowe. Taka wymiana podarków ma symbolizować formowanie się nowej więzi pomiędzy dwiema nieznanymi sobie dotychczas rodzinami.

Chwile tylko we dwoje

Kiedy już zapadnie decyzja o ślubie dwojga ludzi, mogą oni spędzić ze sobą kilka nocy tylko we dwoje, i to jeszcze przed ceremonią weselną. Muszą jednak wyrazić na to zgodę starsze dziewczęta z otoczenia panny młodej, które następnie będą pilnować, czy zakochani nie zbliżyli się do siebie za bardzo. Jak to zrobią? Co pewien czas będą sprawdzać, czy narzeczona nadal pozostaje dziewicą. Jeśli okaże się, że już nią nie jest, przyszły mąż lub jego rodzina będą musieli zapłacić grzywnę, a ceremonia zaślubin zostanie przeprowadzona natychmiast, bez czekania na ustaloną wcześniej datę. Zgodnie z tradycją ślub powinien się bowiem odbyć podczas pełni księżyca. W przypadku utraty dziewictwa nikt jednak na pełnię nie będzie czekał.

Co zamiast obrączek?

Zaskoczeniem może się dla nas okazać również ślubna biżuteria używana przez Zulusów. Nie gustują oni bowiem w znanych nam obrączkach czy też pierścionkach zaręczynowych. Zamiast tego przyszła panna młoda zaraz po zaręczynach zabiera się za tworzenie innych ozdób. Są to naszyjniki oraz bransoletki wykonane ręcznie z małych koralików w dopasowanych do siebie kolorach. Podczas ślubu zostaną założone przez świeżo upieczonych małżonków i będą informować, że są oni parą. Można więc powiedzieć, że jest to taki odpowiednik naszych obrączek, tylko o wiele bardziej widoczny i kolorowy.

Kilka wesel to nie problem

Z zuluskimi zaręczynami wiąże się też pewien mało romantyczny zwyczaj. Jeden mężczyzna może bowiem oświadczyć się kilku kobietom, a następnie wszystkie je poślubić. Poligamia jest bowiem powszechna wśród Zulusów. Jedynym warunkiem, jaki musi spełnić przyszły mąż, jest posiadanie odpowiednio wysokiego majątku, który umożliwi mu zapłacenie za każdą z żon. Co ciekawe, podobna zasada nie dotyczy kobiet. Nawet jeśli wywodzą się one z bogatej rodziny, mogą mieć tylko jednego męża, a wszystkie przypadki ich niewierności są surowo karane i potępiane przez lokalną społeczność.

Dziś oczywiście nie wszystkie z tych tradycyjnych ceremonii zaręczynowych są przestrzegane. W bardziej nowoczesnej wersji dwoje młodych ludzi się w sobie zakochuje, a następnie informują oni rodziców o planowanym małżeństwie. Wtedy odbywa się obowiązkowa lobola, w wyniku której ojciec przyszłej panny młodej otrzymuje ustaloną sumę pieniędzy i rozpoczynają się przygotowania do ślubu.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki

Nepal – seria: najsłynniejsze diamenty świata

1 marca, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Ten historyczny kamień przez setki lat znajdował się w królewskich skarbcach azjatyckich władców, aż zainteresował się nim jeden z najsłynniejszych XX-wiecznych kolekcjonerów diamentów. To właśnie dzięki niemu świat dowiedział się o istnieniu klejnotu o nazwie Nepal.

Nepal – pochodzenie nazwy diamentu

Ten legendarny kamień szlachetny jest znany pod taką samą nazwą, jaką nosi jedno z południowoazjatyckich państw. Nepal, bo właśnie o nim mowa, słynie jednak z wysokich gór – Himalajów – a nie z wydobycia brylantów. Klejnot ten nie został bowiem znaleziony na terenie tego kraju, ale był w posiadaniu kilku pokoleń rodziny królewskiej, która nim rządziła.

Indyjski rodowód?

Istnieje niewiele informacji na temat początkowych losów diamentu Nepal. Eksperci zakładają jednak, że pochodzi on z jednej z historycznych indyjskich kopalni – najprawdopodobniej znajdującej się w Kollur niedaleko Golkondy na południu kraju. To miejsce wydobycia cennych kamieni szlachetnych odkryto w połowie XVI wieku, w latach 1540-1560. Było ono znane wówczas z produkcji doskonałych jakościowo bezbarwnych klejnotów, ale także tych w fantazyjnych kolorach, na przykład żółtym, niebieskim czy różowym. Ozdoby z rejonu Golkondy zaczęły więc kojarzyć się z najwyższą jakością i taka opinia o nich krąży do dziś.

Pojawienie się w sąsiednim kraju

Wydobywane w XVI wieku w okolicach Golkondy diamenty trafiały głównie na trzy rynki: do stolicy imperium Persów, do Agry i Delhi w Indiach oraz na dwory europejskich monarchów, głównie do Londynu, Paryża, Lizbony, Madrytu czy też Amsterdamu. Nepal graniczy z Indiami, jest więc bardzo prawdopodobne, że słynny klejnot nieco zboczył z tej utartej ścieżki i pojawił się w zbiorach nepalskiej rodziny królewskiej właśnie po odkryciu go w sąsiadującym kraju. Trafił do władców z dynastii Malla, którzy rządzili Nepalem od X aż do XVIII wieku. Eksperci zakładają, że znalazł się w ich posiadaniu około XVII wieku, kiedy kopalnie Golkondy przeżywały czasy świetności.

Setki lat na nepalskim dworze

Mimo burzliwych losów samego kraju, któremu diament zawdzięcza swoją nazwę, pozostawał on przez wiele stuleci w skarbcu nepalskiej rodziny królewskiej. Nie wpłynęły na niego ani zmiany administracyjne – podzielenie Nepalu na mniejsze prowincje, a następnie ponowne zjednoczenie go po latach – ani walka kolejnych dynastii o władzę. Bezpiecznie przetrwał kilka pokoleń zmieniających się władców i był tak dobrze strzeżony, że nie udało się go wykraść, co miało miejsce w przypadku innych cennych historycznych klejnotów. Dopiero w XX wieku – a dokładniej w 1957 roku – rozpoczęła się jego droga na Zachód.

nepaldiamond

Nowy właściciel i nowa koncepcja

Nie wiadomo, jak to się stało, że kamień Nepal znalazł się w posiadaniu indyjskiego handlarza diamentami. Pewne jest natomiast, że to właśnie on wystawił cenną ozdobę na sprzedaż. Zainteresował się nią słynny nowojorski jubiler i kolekcjoner brylantów Harry Winston. Nie byłby on sobą, gdyby nie spróbował ulepszyć swojego nowego nabytku, tak aby jeszcze bardziej podkreślić jego piękno. W tym celu postanowił poddać go ponownej obróbce jubilerskiej. Po przycięciu i oszlifowaniu Nepalu jego początkowa masa 79,50 karata zmniejszyła się o jedyne 0,09 ct, ale jednocześnie kamień zyskał nowy blask. Wtedy również rozpoczęła się jego międzynarodowa kariera.

Światowa sława diamentu Nepal

Jako doświadczony kolekcjoner i właściciel prawdziwego jubilerskiego imperium, Harry Winston dobrze wiedział, co zrobić, aby o jego nowym diamencie zrobiło się głośno. Już w rok po jego zakupie – w kwietniu 1958 roku – Nepal znalazł się w czasopiśmie „National Geographic”. Poświęcono mu obszerny artykuł, w którym wartość klejnotu wyceniono na 500 000 dolarów. Został też wtedy zaprezentowany jako główna ozdoba imponującej diamentowej zawieszki zaprojektowanej przez Winstona. W tej biżuterii słynny kamień otaczają mniejsze bezbarwne diamenty o różnych szlifach, dzięki czemu wydaje się on jeszcze większy niż jest w rzeczywistości.

Skuteczna reklama

Intensywna promocja Nepalu trwała w najlepsze. W 1959 roku był on główną atrakcją wystawy brylantów „Ageless Diamond”, zorganizowanej w Londynie przez dom aukcyjny Christie’s i spółkę De Beers. Skupił wówczas na sobie największą uwagę zarówno tysięcy zwiedzających, jak i ekspertów komentujących to wydarzenie. Wszystkie te działania miały miejsce nie bez przyczyny. Zaraz po zakończeniu londyńskiej wystawy Harry Winston – mistrz XX-wiecznego jubilerskiego PR-u – postanowił bowiem sprzedać Nepal, w którego posiadaniu był przez zaledwie dwa lata.

Tajemniczy nowy właściciel

W wyniku transakcji zainicjowanej przez nowojorskiego jubilera diament Nepal został sprzedany innemu kolekcjonerowi, który jednak wolał pozostać anonimowy. Wiadomo jedynie, że pochodził on z jednego z europejskich krajów, dlatego klejnot nie opuścił wówczas Starego Kontynentu. Tajemnicą pozostaje również kwota, jaką Harry Winston zarobił na tej transakcji – nie ujawniono bowiem ani ceny, jaką zapłacił indyjskiemu handlarzowi, ani sumy wydanej przez nowego nabywcę. Otrzymał on słynny kamień osadzony w zjawiskowym naszyjniku w kształcie litery V. Znajdowało się w nim również 145 mniejszych kamieni w szlifie brylantowym, których łączna masa wynosiła 71,44 karata. W takiej postaci Nepal najprawdopodobniej zachował się do dziś, ponieważ nigdy więcej nie pojawił się w oficjalnej sprzedaży. Nie wiadomo zatem również, jaką ma obecnie wartość i ile skłonni byliby zapłacić za niego współcześni kolekcjonerzy.

Charakterystyka klejnotu

Ten bezbarwny kamień w szlifie gruszki nie został poddany szczegółowym badaniom gemmologicznym, dlatego do dziś nie wiadomo, jaką dokładnie ma barwę oraz czystość. Znana jest natomiast jego masa – wynosi ona 79,41 karata.  Eksperci przewidują także, że jego kolor należy najprawdopodobniej do klasy D, nie zostało to jednak potwierdzone w żadnym laboratorium. To przypuszczenie jest bardzo prawdopodobne, ponieważ całkowicie przezroczyste diamenty, które nie posiadają żadnego śladu żółtego zabarwienia, są klejnotami typu II a, znanymi również jako ozdoby najwyższej klasy kolorystycznej – D. Określa się je mianem najczystszych z czystych, ponieważ nie posiadają w swoim składzie atomów azotu. Ich struktura krystaliczna jest też doskonała i nie ma w niej żadnych deformacji, które również nadają brylantom inny kolor. Te cechy zapewniają Nepalowi zaszczytne miejsce w światowej czołówce najsłynniejszych historycznych kamieni szlachetnych.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki

Tradycje zaręczynowe w Japonii

30 stycznia, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Biała jedwabna nić zamiast pierścionka zaręczynowego czy też oświadczyny jako prośba aby, przyszła żona gotowała mężowi zupę do końca życia – to tylko niektóre z nieznanych nam zwyczajów zaręczynowych z Kraju Kwitnącej Wiśni. Czy małżeństwa nadal są w nim aranżowane? I czy Japonki noszą pierścionki zaręczynowe? Poznajcie odpowiedź na te i wiele innych pytań.

Małżeństwo w Japonii

Zaręczynowi pomocnicy

Jeszcze nie tak dawno, bo do połowy XX wieku powszechnym zwyczajem było aranżowanie małżeństwa przez rodziców przyszłych państwa młodych. Dziś odchodzi się od tej tradycji, a zakochani mają więcej swobody w wyborze żony lub męża. Często jednak pomagają im w tym swaci, a nawet… specjalne biura zajmujące się zawodowo aranżowaniem związków. Przyszli teściowie nadal odgrywają również ważną rolę w ceremonii zaręczyn. Kiedy zakochani zdecydują się już na ten krok, odbywają się tak zwane spotkania zaręczynowe, w których biorą udział również ich rodzice.

Spotkanie pierwsze

Podczas oficjalnego spotkania (tak zwanego yuino lub yui-no), w którym biorą udział potencjalni  teściowie, zakochani, a często również swaci, rodzice pana młodego mają za zadanie obdarować przyszłą synową różnego rodzaju prezentami. Należą do nich między innymi podarunki praktyczne (takie, jak ubrania, przedmioty codziennego użytku i pieniądze schowane w specjalnym woreczku), ale również te bardziej tradycyjne – japońska herbata, antałek z sake (symbol radości oraz pomyślności) czy też lniane nici. Upominki te nie są bez znaczenia – pełnią bowiem istotną funkcję również podczas wesela. W tym dniu para młoda ma za zadanie zaprezentować je wszystkim zebranym gościom. Ze względu na uroczysty charakter takiego wieczoru, spotkanie to może kosztować tysiące dolarów. Im rodziny przyszłych państwa młodych są zamożniejsze, tym wyższą kwotę pochłonie taka ceremonia.

Spotkanie drugie

Jeśli obie rodziny uznają, że pierwsze spotkanie zaręczynowe się udało, planują kolejne, tym razem mniej formalne. Po drugiej wizycie oficjalnie rozpoczyna się czas zaręczyn. Jak do tego dochodzi? Zgodnie z tradycją zakochany mężczyzna powinien wypowiedzieć ważne zdanie: „pragnę, abyś gotowała dla mnie zupę miso do końca mojego życia”.

Japońska zupa miso

Tak poetyckie, a zarazem oryginalne wyznania nie są Japończykom obce. Dawniej zapewniali oni bowiem o swojej miłości słowami „chcę położyć się z tobą w tym samym grobie”. Delikatniejszą, współczesną wersją opowiedzenia o uczuciu jest natomiast stwierdzenie „chcę zestarzeć się razem z tobą”. Bez względu na wypowiedzianą formułkę, przyszły pan młody musi jednak uzyskać od rodziców wybranki oficjalną zgodę na małżeństwo. Jeśli tego nie zrobi, jego przyszły teść poczuje się znieważony, a ukochana będzie nawet mogła zażądać rozstania. Wielu młodych Japończyków nadal wyznaje bowiem zasadę „rodzina przede wszystkim”.

Tradycyjny upominek od narzeczonego w Japonii

Pierścionek z diamentemPodczas drugiego spotkania ustalana jest także data ślubu, a przyszły pan młody wręcza swojej wybrance prezent. Nie zawsze jest nim zjawiskowy pierścionek z diamentem, chociaż pary wzorujące się na europejskich zaręczynach często wybierają taką biżuterię. Japońscy tradycjonaliści pozostają natomiast przy innych upominkach – woreczku z pieniędzmi lub białych lnianych niciach, które są symbolem wspólnego celu, czyli spędzenia życia we dwoje. Brzmi romantycznie, prawda?

Zaręczynowa biżuteria

Z drugiej jednak strony Japonki, które są zakochane w modzie i zachodniej kulturze, marzą o złotym pierścionku z diamentem od Tiffany’ego. Prezent taki powinien mieć odpowiednią wartość – w Japonii bowiem wciąż obowiązuje przekonanie, że zaręczynowa biżuteria musi kosztować trzykrotność miesięcznej pensji przyszłego narzeczonego. Średnia wypłata w Kraju Kwitnącej Wiśni wynosi około 350 tysięcy jenów (10 tysięcy złotych). Za pierścionek z brylantem trzeba by więc zapłacić ponad milion jenów (30 tysięcy złotych). Rzeczywistość odbiega jednak od tych wyobrażeń – według badań średnia cena pierścionka zaręczynowego kupowanego w Japonii to 350 tysięcy jenów, a więc równowartość jednej, a nie trzech pensji.

Zaręczynowa moda

Japończycy zazwyczaj wybierają ozdoby wykonane nie ze złota, ale z droższej platyny i ozdobione przezroczystym diamentem w szlifie brylantowym. Zdarza się też, że po wewnętrznej stronie znajduje się grawer lub też zatopiony jest jeszcze jeden kamień, tym razem w kolorze niebieskim. Jest to japońska wersja „czegoś niebieskiego”, co ma przynieść zakochanym szczęście w małżeństwie. Wielbiciele bardziej ekstrawaganckiej biżuterii mogą natomiast zdecydować się na… pierścionek ozdobiony motywami z bajek Walta Disneya. Marka 4℃ przygotowała bowiem specjalną serię, w której znajdują się na przykład zaręczynowe propozycje z wygrawerowaną Myszką Miki.

Bukiet ślubny

Upominek z odpowiednią metką

Japonki bez ogródek przyznają także, że bardzo ważna jest marka pierścionka zaręczynowego. Wskazane jest bowiem, aby pochodził on z jednego z najpopularniejszych światowych salonów jubilerskich. Powszechne jest więc konsultowanie tego zakupu z przyszłą żoną – powinna ona doradzić, jaki model, rozmiar, ale nawet jaka firma i cena będą dla niej satysfakcjonujące. Jeśli narzeczony nie zapyta ukochanej o zdanie i nie trafi w jej gust, z pewnością dowie się o jej rozczarowaniu. Zdarzają się nawet pełne zawodu relacje w Internecie, w których młode Japonki piszą, że od dziecka marzyły o pierścionku za np. 1500 tysięcy jenów, oczywiście z błękitną metką Tiffany’ego, a dostały „skromną” ozdobę za jedyne 200 tysięcy, w dodatku nieznanej marki. „Tania” biżuteria zaręczynowa jest też sygnałem dla wszystkich, że obdarowana nią kobieta ma skąpego narzeczonego.

Pomocnicy i mediatorzy

Kolejnymi ważnymi uczestnikami japońskich oświadczyn są inni narzeczeni. Para, która właśnie się zaręcza, wybiera innych zakochanych oczekujących na ślub (najczęściej znajomych), aby ci towarzyszyli im w przygotowaniach do wesela, wspierali ich oraz pomagali przeżyć czas aż do ceremonii ślubnej. Tacy „pomocnicy” mają też być pośrednikami między przyszłym mężem i żoną, a nawet… pogodzić ich ze sobą w razie kłótni i ryzyka odwołania ślubu.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki

Najsłynniejsze diamenty świata – Moussaieff Red

22 stycznia, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

W przeciwieństwie do innych słynnych kamieni szlachetnych pochodzi on z Ameryki Południowej. I tak jak ognisty temperament jej mieszkańców jest znany na całym świecie, tak i ognista barwa tego klejnotu przyniosła mu międzynarodową sławę. Poznajcie więc losy największego czerwonego diamentu w historii – Moussaieff Red.

Dlaczego „Moussaieff Red”?

Nazwa tego diamentu składa się z dwóch elementów. Pierwszy z nich został dodany, aby pokazać światu, czyją klejnot jest własnością. Drugi natomiast podkreśla unikatową barwę tego kamienia szlachetnego. Zanim jednak usłyszano o Moussaieff Red, w latach 90. ozdoba ta została zakupiona przez William Goldberg Corporation of New York. Wtedy nazywała się Red Shield i taką nazwę nosiła aż do 2001 roku, kiedy to wystawiono ją ponownie na sprzedaż. Zwycięzcą aukcji okazała się firma Moussaieff Jewelers Ltd. i w ramach upamiętnienia tej transakcji diament ponownie nazwano – tym razem mianem Moussaieff Red.

Historia klejnotu – zaskakujące odkrycie

W przeciwieństwie do wielu słynnych kamieni szlachetnych, Moussaieff Red nie został odkryty ani w Afryce, ani w Indiach. Miejscem jego pochodzenia jest bowiem… Brazylia. Mimo że kraj ten nie jest diamentowym potentatem, w niektórych jego regionach wydobywa się te minerały. Bohatera dzisiejszego tekstu znalazł natomiast brazylijski rolnik. Zaskakujące odkrycie miało miejsce w połowie lat 90. XX wieku, a wyjątkowo cennym znaleziskiem od razu zainteresowała się firma William Goldberg Diamond Corporation of New York. Nie wiadomo jednak, za jaką kwotę został wówczas zakupiony przez jej przedstawicieli. Pewne jest jedynie, że szybko przetransportowano go do Stanów Zjednoczonych, gdzie szlifierze pracujący dla nowojorskiej spółki przystąpili do jego obróbki jubilerskiej.

moussaiff-red-diamond

Nowy właściciel i nowa nazwa

Masa diamentowego samorodka początkowo wynosiła 13,9 karata. Po przycięciu i oszlifowaniu powstał z niego zjawiskowy 5,11-karatowy klejnot, którego pełna nazwa brzmiała Red Shield by the Goldberg Corporation. Obowiązywała ona tylko do początków XXI wieku – wtedy kamień ten został sprzedany, a nowi właściciele postanowili upamiętnić swoją firmę w określeniu, którym posługujemy się do dziś. Od tamtej pory nie odnotowano kolejnej próby sprzedaży tego słynnego klejnotu, nie wiadomo więc, jaką wartość osiągnąłby on po wystawieniu na aukcji dzisiaj. Można go za to podziwiać w inny sposób – na wielu międzynarodowych wystawach, na których gości jako eksponat.

Muzealna sława

W latach 2003 i 2005 Moussaieff Red można było oglądać w amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej Smithsonian Institution. W 2003 roku gościł on na wystawie „Splendor of Diamonds”, która była czynna od 27 czerwca do 30 września w Waszyngtonie i przyciągnęła tysiące wielbicieli tych cennych kamieni szlachetnych. Obok tego czerwonego klejnotu wystawiono też takie sławy, jak Millennium Star, Heart of Eternity, Steinmetz Pink czy Ocean Dream.

Moussaieff Red – wśród ośmiu najpiękniejszych

Z kolei na przełomie lat 2005 i 2006 Moussaieff Red był gwiazdą wystawy „Diamenty” prezentującej osiem starannie wybranych eksponatów reklamowanych jako najpiękniejsze kamienie na świecie. Do tej elitarnej grupy zaliczono też Millennium Star, Steinmetz Pink, Incomparable, Ocean Dream, Heart of Eternity, Alnatt oraz 616 (diamentowy samorodek, który nie posiadał jeszcze swojej nazwy). Oprócz tych klejnotów w dniach od 8 lipca 2005 roku do 26 lutego 2006 pokazano także takie okazy, jak Eureka, Shah Jahaan, kamienie z kolekcji Aurora oraz 296 naturalnie kolorowych brylantów o łącznej masie 267,45 karata.

Charakterystyka słynnego klejnotu

Moussaieff Red to trójkątny minerał w szlifie brylantowym. Jego najważniejszą cechą jest charakterystyczny kolor, który sklasyfikowano jako fantazyjnie czerwony (lub rubinowo czerwony). Czystość kamienia to IF (internally flawless – wewnętrznie bez skazy), a masa wynosi 5,11 karata. Dzięki temu rozmiarowi po analizie w laboratorium gemmologicznym GIA zyskał on zaszczytne pierwsze miejsce w klasyfikacji największych czerwonych diamentów na świecie. Za tak unikatowymi cechami musi też kryć się odpowiednio wysoka wartość – w 2002 roku Moussaieff Red wyceniono na 8 milionów dolarów. Dziś prawdopodobnie kosztowałby jeszcze więcej.

Wyjątkowa barwa

Dzięki swojemu unikatowemu kolorowi kamień ten zalicza się do diamentów typu IIa. Są one niezwykle rzadkie – szacuje się, że stanowią zaledwie 0,1% wszystkich naturalnie występujących klejnotów tego typu. Czym się charakteryzują? W ich strukturze krystalicznej nie ma atomów azotu. Zazwyczaj daje to przezroczystą barwę, ale w wyjątkowych przypadkach powstają też fantazyjne odcienie, takie jak różowy, fioletowy lub właśnie czerwony. Jak to możliwe? Za kolor minerału odpowiadają albo zawartość atomów azotu, albo odkształcenia plastyczne powstałe podczas przedostawania się tych cennych minerałów do płytszych warstw skorupy ziemskiej.

Tak właśnie stało się z kamieniem Moussaieff Red, dzięki czemu dołączył on do prestiżowej grupy certyfikowanych czerwonych diamentów. Eksperci szacują, że znajduje się w niej zaledwie około 20 klejnotów z całego świata. Dlatego możliwość zobaczenia jednego z nich na żywo jest nie lada gratką. Wystawienie go na sprzedaż byłoby zatem sensacją na skalę międzynarodową. Przed transakcją, w której wziął udział Moussaieff Red, wcześniejsza aukcja z tego typu klejnotem odbyła się w 1987 roku. Wtedy właśnie 0,95-karatowy Hancock Red wylicytowano za 880 tysięcy dolarów. Trzeba było więc czekać kolejne 14 lat, aby ponownie móc zakupić diament o takiej barwie.

Unikat na skalę światową

O wyjątkowości kolorowych brylantów typu IIa świadczą chociażby wyliczenia, których dokonano w kopalniach Argyle w Australii. Odkryto tam, że na jeden karat różowego diamentu produkowanych jest milion karatów wszystkich klejnotów tego typu. A więc różowe kamienie stanowią zaledwie 0,0001% wszystkich pochodzących z tego miejsca. Czerwone klejnoty są jeszcze rzadsze i – co za tym idzie – bardziej wyjątkowe. Ich częstotliwość występowania jest więc jeszcze mniejsza niż 0,0001%. To również miało niemały wpływ na wysoką wartość Moussaieff Red.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
1 2

Ostatnie wpisy

  • Wydobyto gigantyczny 71 – karatowy żółty diament
  • Przepiękna biżuteria księżniczki Małgorzaty – siostry Królowej Elżbiety II
  • Jak będzie wyglądał rynek sztucznych diamentów?
  • Pandora używa diamentów stworzonych przez człowieka
  • Garrard & Co. Jubiler angielskiej rodziny królewskiej

Archiwa

  • wrzesień 2022
  • czerwiec 2022
  • październik 2021
  • listopad 2020
  • grudzień 2019
  • październik 2019
  • wrzesień 2019
  • sierpień 2019
  • maj 2019
  • marzec 2019
  • październik 2018
  • wrzesień 2018
  • sierpień 2018
  • czerwiec 2018
  • maj 2018
  • marzec 2018
  • luty 2018
  • styczeń 2018
  • grudzień 2017
  • listopad 2017
  • październik 2017
  • wrzesień 2017
  • lipiec 2017
  • czerwiec 2017
  • maj 2017
  • kwiecień 2017
  • luty 2017
  • styczeń 2017
  • grudzień 2016
  • listopad 2016
  • październik 2016
  • wrzesień 2016
  • sierpień 2016
  • lipiec 2016
  • czerwiec 2016
  • maj 2016
  • kwiecień 2016
  • marzec 2016
  • luty 2016
  • styczeń 2016
  • grudzień 2015
  • listopad 2015
  • październik 2015
  • wrzesień 2015
  • sierpień 2015
  • lipiec 2015

Kategorie

  • ciekawostki
  • Diamentowe historie
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Najsłynniejsi jubilerzy i złotnicy
  • Najsłynniejsi szlifierze diamentów
  • Najsłynniejsze diamenty świata
  • Nasza biżuteria
  • Tradycje zaręczynowe na Świecie
  • Uncategorized

Copyright Michelson Diamonds, 2015
Pierścionki zaręczynowe, obrączki ślubne.