Comments
Chyba każdemu, kto pomyśli o najsłynniejszych naturalnych kamieniach szlachetnych świata, kojarzy się właśnie ten klejnot. Jest on uważany za największy i najczystszy z istniejących historycznych diamentów. Poznajcie więc historię Cullinana.
Ważny dzień w światowej historii biżuterii
Cullinan został odkryty zupełnie przypadkowo w kopalni Premier znajdującej się w prowincji Transvaal w Republice Południowej Afryki. Stało się to 26 stycznia 1905 roku, a masa znalezionej diamentowej bryła wynosiła aż 3106 karata. Została ona więc największym surowym kamieniem szlachetnym, jaki kiedykolwiek wydobyto na świecie. Wcześniej w tej kopalni również odkryto duże diamenty ? cztery o masie ponad 300 karatów, dwa o masie między 200 a 300 ct oraz szesnaście 100-200 karatowych. Żaden z nich nie był jednak tak monstrualny, jak Cullinan.
Dlaczego ?Cullinan??
Ten słynny klejnot został nazwany na cześć sir Thomasa Cullinana, odkrywcy i właściciela kopalni diamentów Premier Diamond Mining Company Ltd., która rozpoczęła swoją działalność zaledwie trzy lata przed tym rekordowym znaleziskiem.
Wiedziano, że to odkrycie odbije się echem na całym świecie, dlatego postanowiono w ten sposób uczcić Cullinana, aby jego osoba również na zawsze trafiła do grona najważniejszych postaci związanych z wydobyciem diamentów. To wydarzenie zwróciło również międzynarodową uwagę na tę południowoafrykańską kopalnię, umożliwiając jej szybki rozwój i dołączenie do grona światowych liderów. Wielu specjalistów uważa też, że Cullinan był fragmentem o wiele większej bryły, która nadal znajduje się pod powierzchnią w kopalni Premier i czeka na wydobycie.
Obróbka monstrualnego kamienia
Cięcie i szlifowanie Cullinana powierzono specjalistom ze znajdującej się w Amsterdamie firmy Royal Asscher Diamond Company. Postanowili oni podzielić surową bryłę na 9 dużych elementów i około 100 mniejszych kawałków, a następnie wszystkie z nich zostały poddane obróbce jubilerskiej. Powstały w ten sposób diamenty w różnych szlifach i o różnej masie. Największy z nich ? Cullinan I ? ma 530,2 karata oraz kształt gruszki. Jego wymiary wynoszą 58,9 x 45,4 x 27,7 mm, a łącznie posiada on aż 76 faset.
Kolejnymi największymi kamieniami są Cullinan II (317,4 karata i szlif poduszki), zwany też mniejszą Gwiazdą Afryki. Potem jest Cullinan III (94,4 karata, również gruszka), Cullinan IV (63,6 ct, poduszka), Cullinan V (18,8 ct, gruszka), Cullinan VI (11,5 ct, markiza), Cullinan VII (8,8 ct, markiza), Cullinan VIII (6,8 ct, poduszka) oraz Cullinan IX (4,39 ct, gruszka).
Światowy rekord
W 1908 roku obróbka słynnych kamieni została zakończona, a największy z nich ? zwany również Większą Gwiazdą Afryki ? stał się największym oszlifowanym diamentem na świecie. Zajmował zaszczytne pierwsze miejsce przez 80 lat, aż do 1985 roku. Wtedy właśnie odkryto 755-karatowy Golden Jubilee, który po oszlifowaniu zyskał masę 545,67 karata. Ten żółty klejnot w szlifie poduszki zajął więc wtedy pierwsze miejsce wśród największych diamentów świata. Cullinan pozostał jednak największym w szlifie gruszki i najbardziej okazałym o tak wyjątkowych parametrach, jak na przykład kolor klasy D.
Dzieło przypadku
Jak już wspominaliśmy, Cullinan został odkryty zupełnie przypadkowo. Dokonał tego kierownik kopalni Premier Frederick Wells, kiedy późnym popołudniem przeprowadzał rutynową kontrolę swojego miejsca pracy.
Kiedy mężczyzna znajdował się około 18 stóp pod powierzchnią, jego uwagę zwróciła lśniąca bryła znajdująca się nad jego głową. Wells od razu zorientował się, że to ogromny diament i natychmiast zlecił jego wydobycie. Następnie znalezisko zostało przeniesione do laboratorium, w którym potwierdzono, że jest ono największym nieoszlifowanym klejnotem, jaki kiedykolwiek wydobyto. Tym samym Cullinan dokonał detronizacji innego słynnego kamienia, znalezionego 12 lat wcześniej 995-karatowego diamentu o nazwie Excelsior.
Dalsze losy diamentu
Cullinan został zakupiony przez rząd Transvaalu za 150 000 funtów, a następnie podarowany brytyjskiemu królowi Edwardowi VII. Ozdoba ta stała się prezentem z okazji 66. urodzin monarchy oraz dowodem wdzięczności za zgodę na ustanowienie własnej konstytucji w tej prowincji. Długo zastanawiano się jednak, w jaki sposób nadać diament do Wielkiej Brytanii. Na początku XX wieku transport pasażerów oraz poczty odbywał się bowiem głównie drogą morską. Metoda ta wzbudzała poważne wątpliwości jako zbyt niebezpieczna, aby użyć jej do przesłania Cullinana. Dlatego postanowiono użyć podstępu.
Zachowanie wszelkich środków ostrożności
Aby maksymalnie zabezpieczyć cenny klejnot, na pokład parowca płynącego do Londynu wniesiono strzeżoną przez detektywów przesyłkę, w której znajdował się kamień. W rzeczywistości nie był to jednak Cullinan, ale falsyfikat, który miał odwrócić uwagę od prawdziwej ozdoby i stać się łupem ewentualnych złodziejów. Oryginalny diament nadano do Wielkiej Brytanii jako paczkę pocztową, która bezpiecznie dotarła do swojego miejsca przeznaczenia i została wręczona brytyjskiemu królowi.
Przeznaczenie słynnych diamentów
Po zakończeniu obróbki jubilerskiej przycięte i oszlifowane kamienie zasiliły kolekcję brytyjskich klejnotów koronnych. Na rozkaz króla Edwarda VII Cullinan I osadzono w głowicy królewskiego berła, które znajduje się obecnie w muzeum Tower of London.
Cullinan II znalazł się w centralnym miejscu imponującej korony Wielkiej Brytanii. To słynne nakrycie głowy jest ozdobione również wieloma innymi cennymi kamieniami szlachetnymi, takimi jak szafir świętego Edwarda, szafir Stuart czy też rubin Black Princess. Koronę tę także można podziwiać wśród eksponatów Tower of London.
Trzeci ze słynnych kamieni osadzono w koronie królowej Marii (małżonki króla Jerzego V), w której znajduje się również drugi słynny diament ? Koh-i-Noor. Cullinan może jednak w każdej chwili zostać zdemontowany i połączony z Cullinanem IV, tworząc w ten sposób wisiorek-broszkę. Większość portretów królowej przedstawia ją noszącą te klejnoty właśnie w takiej kombinacji. Upodobała ją sobie również panująca obecnie królowa Elżbieta II. Pozostałe kamienie także trafiły do królewskiej biżuterii, w której zachwycają do dziś.
Od czasu kiedy otworzyliśmy nasz sklep internetowy minęło już prawie 7 lat. Oczywiście są sklepy, które działają dłużej, ale myślę, że spokojnie mogę Państwu udzielić kilku praktycznych porad w kwestii doboru odpowiedniego rozmiaru pierścionka. Ostatecznie takich porad udzieliłem juz prawie 10.000 (dokładnie dziewięciu tysiącom i dziewięćset siedemdziesięciu pięciu 🙂 )naszym Klientom. Poniżej opiszę najczęstsze pytania i problemy na jakie mogą natrafić osoby zainteresowane zakupem pierścionka. Te porady kieruje w 100% do mężczyzn 🙂
Rozmiar w milimetrach a rozmiar jubilerski.
Drodzy Panowie – niestety w zamierzchłych czasach jakiś bliżej niezidentyfikowany osobnik wprowadził skalę powszechnie znaną jako rozmiary jubilerskie, która w żaden sposób nie odpowiada średnicy pierścionka w milimetrach. Mało tego, w Anglii (gdzie przebywa obecnie duża część polskiej populacji) rozmiary są podawane nie cyfrowo, ale literowo (sic!). Mało tego (po raz drugi) – w Niemczech, gdzie też jest spora liczba naszych Rodaków, rozmiary są podawane cyfrowo i mierzone, jako obwód palca w milimetrach. Kolejna anomalia na mapie jubilerskiej to USA, gdzie rozmiary są podawane w calach (mierzymy obwód palca). O Japonii, Indiach i Chinach nie chcę nawet wspominać, aby oszczędzić Wam zbytniego splątania :).
Podsumowując – spójrzcie na tabelkę na naszej stronie i wszystko będzie jasne. Nieważne gdzie teraz przebywacie, nasza tabelka pozwoli Wam bezbłędnie określić rozmiar palca w oparciu o średnicę (palca/pierścionka). I tu doszliśmy do najważniejszego wniosku tego akapitu, który jest zarazem najbardziej uniwersalną radą. Każdy z nas (prawie) ma w swoim domu/warsztacie suwmiarkę. I to proste w obsłudze narzędzie pozwoli nam z dużą precyzją zmierzyć rozmiar pierścionka i przełożyć go na rozmiar jubilerski. WAŻNE – mierzymy pierścionek a nie palec 🙂 Pomiar powinien być dokładny o czym zaraz napiszę….
Za przewodnika koniec języka.
Nie tym razem Panowie, nie tym razem. Ja wiem, że najłatwiej jest zapytać się o rozmiar palca naszej ukochanej jej przyjaciółki, matki, szwagierki/bratowej i oszczędzić sobie niepotrzebnego ryzyka z cyklu „kulą w płot”. Oczywiście możecie to zrobić, ale przy założeniu, że Wasza luba ma o wszystkim wiedzieć. Bo niestety będzie wiedziała – taka jest natura kobiet i ich najlepszych przyjaciółek. Sekrety i ploteczki to ich mocna strona.
Nieważne jak i na co Wam przysięgną przyjaciółki i swatki – z dużą dozą prawdopodobieństwa sekret przestanie być sekretem. No, ale z drugiej strony – ten kij ma dwa końce i przynajmniej będziecie wiedzieć z dokładnością do jednej setnej milimetra o rozmiarze pierścionka dla przyszłej Narzeczonej. Win-Win? Odpowiedzcie sobie sami.
Precyzja pomiaru.
W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnej kwestii o której wspomniałem dwa akapity wyżej – precyzji pomiaru. Jak spojrzycie na naszą tabelkę, to zauważycie pewną prawidłowość. W jednym milimetrze średnicy pierścionka możecie mieć aż trzy różne rozmiary. I tak rozmiary jubilerskie 11, 12, 13 to odpowiednio 16.2, 16.5, 16.8 mm średnicy. Na resztę analizy odeślę Was jeszcze raz do naszej tabeli rozmiarów. Precyzja pomiaru jest bardzo ważna i warto jej poświęcić trochę więcej czasu, aby uniknąć pomyłki i nerwowego tłumaczenia podczas wręczania pierścionka.
Pomyliłem rozmiar i co dalej.
Zdaję sobie sprawę, że nie będzie to dla Was zbyt duże pocieszenie, ale pomyłki w tym względzie się zdarzają. I to dość często :). Szczerze powiedziawszy co drugi pierścionek wymaga korekty rozmiaru. Wiemy o tym i dlatego dla klientów Michelson Diamonds taka usługa (korekty rozmiaru pierścionka) jest bezpłatna. Dlatego jeśli nie jesteście pewni jaki rozmiar pierścionka macie wybrać jesteśmy do Waszej dyspozycji. Zarówno mailowo, jak i telefonicznie. W zakładce kontakt znajdziecie wszystkie potrzebne dane abyśmy Wam pomogli wybrać właściwy pierścionek we właściwym rozmiarze.
W razie pytań zapraszamy do kontaktu:)
Ten zjawiskowy kamień szlachetny w szlifie gruszki i o pięknej różowej barwie jest jednym z najsłynniejszych historycznych diamentów na świecie. Mimo że jego masa to ?zaledwie? 9,01 karata, jego wartość wycenia się niezwykle wysoko, a w jego burzliwej historii niezwykle ważną rolę odegrało? jabłko. Dlaczego? Przeczytacie o tym poniżej.
Pochodzenie nazwy klejnotu
Kamień ten zwykło się nazywać na aż trzy różne sposoby. Można spotkać się z określeniem Conde Diamond, Conde Pink lub Le Grant Conde. Każda z tych nazw nawiązuje jednak do najsłynniejszego i pierwszego udokumentowanego właściciela tego klejnotu ? Ludwika II de Bourbon, księcia Conde oraz dowódcy francuskiej armii. Otrzymał on Conde Pink od jednego z królów Francji ? Ludwika XIII lub Ludwika XIV. Podarunek ten został złożony jako wyraz wdzięczności i uznania za liczne militarne zwycięstwa podczas walk odbywających się w czasie wojny 30-letniej, w której de Bourbon dowodził francuskimi żołnierzami.
Znany od połowy XVII wieku
Ten różowy diament pochodzi z historycznej kopalni Kollur w pobliżu Golkondy w południowych Indiach. Stan Andhra Pradesh, w którym się ona znajduje, to jedyne miejsce wydobycia różowych kamieni szlachetnych, jakie funkcjonowało w tamtych czasach. Dzięki temu ? w przeciwieństwie do innych słynnych brylantów ? bardzo łatwo było ustalić, gdzie klejnot ten został odkryty. Znaleziono tam również takie słynne błyskotki, jak Agra, Darya-i-Nur, Nur-ul-Ain czy też Shah Jahaan. Jak to się jednak stało, że Conde Pink trafił z Indii do Europy i znalazł się w posiadaniu francuskiego króla?
Podróż do Europy
Uważa się, że klejnot został przywieziony na Stary Kontynent przez jednego ze słynnych XVII-wiecznych podróżników i handlarzy diamentami. Najczęściej wskazuje się na Jeana Baptiste Taverniera lub innych Francuzów, którzy pojawili się w Indiach przed nim (np. Monsieur de Chapes i Monsieur de St Liebau).
Tavernier odbył w swoim życiu sześć podróży na Wschód, a podczas pięciu z nich odwiedził między innymi Indie. Cztery razy był również w słynnej kopalni w pobliżu Golkondy, gdzie kupował kamienie szlachetne, a następnie sprzedawał je w Europie. Znał się także z królem Ludwikiem XIII, dlatego mógł sprowadzić do kraju klejnoty na jego zlecenie.
Niejasności związane z zakupem diamentu
Tavernier przybył jednak do Paryża pod koniec 1643 roku, kiedy czasy panowania Ludwika XIII już minęły (zmarł on 14 maja 1643 roku). Dlatego teoria, zgodnie z którą miałby on otrzymać Conde Pink od tego podróżnika, wydaje się być nieprawdziwą. Jeśli jednak kamień ten pojawił się we Francji między rokiem 1651 a 1662, czyli za panowania króla Ludwika XIV, to niemal pewne jest, że został przywieziony właśnie przez Taverniera.
Odbył on bowiem w tym czasie dwie wyprawy do Indii, odwiedził kopalnie w pobliżu Golkondy i nabył tam między innymi słynny diament French Blue, z którego później stworzono słynny klejnot Hope.
Dalsze losy klejnotu
Ludwik II de Bourbon umieścił Conde Pink w uchwycie swojej laski i z dumą prezentował ten królewski prezent. Znajdował się on w posiadaniu książęcej rodziny przez ponad 200 lat ? aż do 1892 roku, kiedy to jej członek, Duc d’Aumale, przekazał klejnot francuskiemu rządowi. Obecnie znajduje się on na wystawie w Musee de Conde in Chantilly we Francji, gdzie zgodnie z wolą księcia mogą podziwiać go zwiedzający. Diament nie został więc wystawiony na sprzedaż aż od XVII wieku, dlatego nie wiadomo, ile obecnie wynosi jego wartość.
Głośna kradzież
Dzień 11 października 1926 roku na zawsze zapisał się w światowej historii biżuterii. Wtedy właśnie Conde Pink został skradziony z pilnie strzeżonej muzealnej kolekcji. Dokonał tego najprawdopodobniej jeden z członków byłej armii arabskiego emira Abd al-Kadira. Mimo wielu starań francuskiej policji, przez wiele miesięcy nie udawało się odnaleźć sprawcy i odzyskać ozdoby. W końcu schwytano złodzieja, ale towarzyszył temu zupełny przypadek. Po tym wydarzeniu maksymalnie zaostrzono środki ostrożności w Musee de Conde in Chantilly. Dlatego obecnie znajdujący się wśród muzealnych eksponatów kamień nie jest oryginalnym Conde Pink, a jedynie jego doskonałą repliką.
Jak udało się odzyskać diament?
Historia związana z odnalezieniem tego klejnotu jest jeszcze bardziej nieprawdopodobna niż jego spektakularna kradzież z pilnie strzeżonego muzeum. Kilka miesięcy po tym wydarzeniu znalazła go bowiem pokojówka pracująca w niewielkim hoteliku w pobliżu dworca wschodniego w Paryżu. Kobieta postanowiła poczęstować się jabłkiem znalezionym w pokoju jednego z hotelowych gości. Kiedy zajadała ten owoc, odkryła, że był w nim ukryty zjawiskowy różowy diament. Pechowy złodziej wpadł na taki pomysł, aby bezpiecznie wywieźć swój łup z miasta, a następnie z kraju. Kobieta szybko powiadomiła jednak policję i w ten sposób udało się schwytać mężczyznę, a Conde Pink został z wielką pompą i honorami zwrócony do muzeum.
Charakterystyka diamentu
W porównaniu do innych słynnych kamieni szlachetnych, Conde Pink nie ma imponujących rozmiarów. Jego masa wynosi bowiem 9,01 karata, przez co zajmuje dopiero 20. miejsce na liście najsłynniejszych diamentów świata. W tym wypadku jednak to jego znaczenie historyczne decyduje o jego wysokiej wartości. Czystość tego jasnoróżowego klejnotu nie została dotychczas ustalona, ale uznaje się, że jest ona naprawdę wyjątkowa, ponieważ diament pochodzi z kopalni Kollur. Wydobyto w niej wiele imponujących kamieni szlachetnych o doskonałych parametrach, dlatego zakłada się, że jakość Conde Pink również jest bardzo wysoka.
Jeden z nielicznych
Specjaliści uważają również, że Conde Pink jest niezwykle rzadkim klejnotem typu IIa. Stanowią one zaledwie 1-2% wszystkich diamentów wydobywanych na całym świecie, dlatego są najbardziej pożądane i cenione wśród kolekcjonerów biżuterii. Nie zawierają bowiem azotu ani żadnych innych zanieczyszczeń chemicznych. Skąd więc wzięło się to efektowne różowe zabarwienie? Jest ono spowodowane odkształceniami strukturalnymi kryształów wywołanym przez ogromne ciśnienie wywierane na nie głęboko pod powierzchnią Ziemi. To dzięki tym zmianom nabierają one różowej barwy, zanim zostaną wypchnięte w płytsze warstwy Ziemi. Dlatego Conde Pink ma nie tylko niezwykle ciekawą historię, lecz także wyjątkowy kolor.
Przed zakupem biżuterii z naturalnymi kamieniami kolorowymi warto uzbroić się w podstawową wiedzę w tym zakresie. O ile diamenty są parametryzowane poprzez 4C, o tyle kamienie kolorowe takiej skali nie posiadają. Co warto wiedzieć i na co zwracać uwagę przy podejmowaniu decyzji o zakupie kamieni kolorowych? Na to i inne pytania dotyczące kamieni szlachetnych w rozmowie z Prezesem Michelson Diamonds Pawłem Jaworskim opowiada Łukasz Bandur, doświadczony gemmolog, geolog i członek Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich.
Paweł Jaworski: Na co zwracać uwagę przy wyborze kamieni szlachetnych? Co jest najważniejsze i co ma największy wpływ na ich cenę?
Łukasz Bandur: Przede wszystkim musimy rozgraniczyć rynek związany z diamentami i kamieniami kolorowymi. Jeżeli mówimy o diamentach, to najważniejsza jest masa następnie czystość, barwa i proporcje szlifu (4C)
Natomiast w kamieniach kolorowych po masie kolejną bardzo ważną cechą jest barwa ? i to jest główna składowa ceny kamieni kolorowych. Dopiero później patrzymy na czystość i proporcje szlifu.
Niektóre kamienie kolorowe ? o czym nie wszyscy wiedzą ? są rzadsze niż diamenty. Na przykład idealny rubin o masie 30 karatów występuje o wiele rzadziej w przyrodzie niż wysokiej klasy 30-karatowy diament. Często jest więc tak, że 30-karatowe przeźroczyste rubiny o barwie intensywnie czerwonej (barwa gołębiej krwi) i idealnych proporcjach szlifu są droższe niż diamenty.
PJ: A co z kolorami szafirów? Bardzo często dzwoniący do nas klienci wiedzą o tym, że szafiry są niebieskie. Ale w rzeczywistości mają one również inne kolory.
ŁB: Zgadza się. Tak naprawdę szafiry mogą mieć każdy kolor. Ale jeśli chodzi o te niebieskie, to w Polsce panuje niestety przekonanie, że mają one ciemnogranatową barwę bądź prawie czarną. Najcenniejsze szafiry mają kolor chabrowy (intensywnie niebieski) i to on jest najbardziej pożądany na rynku wśród kolekcjonerów.
PJ: Co powiesz o innych kolorach szafirów?
ŁB: Mamy też szafiry różowe, które są w tym momencie bardzo popularne na rynku azjatyckim i amerykańskim. Ich ceny są porównywalne do szafirów niebieskich. Bardzo cenioną odmianą jest szafir padparadża, czyli kamień o barwie różowej przechodzącej w pomarańcz. Padparadża to nazwa wywodząca się z sanskrytu i oznaczająca kwiat lotosu. Czyli możemy wyobrazić sobie kwiat lotosu ? i tak właśnie wygląda szafir padparadża. Takie kamienie niejednokrotnie osiągają ceny wyższe niż szafiry niebieskie i różowe. Wydobyw się je prawie wyłącznie na Sri Lance. Mniej popularne na rynku są szafiry zielone, żółte czy też fioletowe. W przyrodzie występują też bezbarwne szafiry, które można wykorzystywać jako substytut diamentu, ponieważ są od nich dużo tańsze. Często klienci wybierają pierścionki z cyrkonią. Po co jednak kupować cyrkonie (syntetyczny kamień), skoro można dopłacić niewiele więcej i mieć efektowną biżuterię z naturalnym kamieniem szlachetnym ? białym szafirem.
PJ: Jak odbywa się poprawianie kolorowych kamieni szlachetnych, np. wypełnianie rubinów szkłem?
ŁB: Rubiny i szafiry poddawane są różnym technikom poprawiania, przez co klienci często mają mniejsze zaufanie do kamieni kolorowych. Na szczęście w naszym kraju pracują eksperci, którzy są w stanie rozpoznać takie poprawiane kamienie. Dlatego przy ich zakupie polecam udanie się do takiego specjalisty, żeby sprawdził, czy warto zainwestować w taki kamień.
PJ: Mówisz o ekspertach ze Związku Rzeczoznawców Jubilerskich?
ŁB: Mówię ogólnie o rzeczoznawcach ? czy to z Polskiego Towarzystwa Gemmologicznego, czy też ze Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich. Nie ma to znaczenia, po prostu warto skonsultować się z rzeczoznawcą, który ma większą wiedzę na ten temat.
PJ: Myślisz, że przy droższych kamieniach, które kosztują na przykład więcej niż 5 tysięcy złotych, warto wysyłać je do zewnętrznego laboratorium, które sprawdzi ich parametry?
ŁB: Uważam, że warto, ponieważ podniesie to rangę kamienia i da nam dokument, który jest poważany w środowisku międzynarodowym. Moim zdaniem najlepsze laboratorium do wyceny kamieni kolorowych to GIA, ponieważ mają oni najlepszą bazę danych. Na wycenie bardzo dobrze zna się również Tajlandzki Instytut Gemmologiczny (GIT). Jest on instytucją rządową ? co bardzo istotne ? i dysponuje bardzo wysokiej jakości sprzętem. Oprócz tego kształci wielu ekspertów i przez to, że większość kamieni poprawianych jest właśnie w Tajlandii, mają oni największe doświadczenie w rozpoznawaniu takich ulepszanych kamieni szlachetnych.
Wracając do cen kamieni i ich poprawiania, to najniższą wartość osiągają rubiny i szafiry wypełnione szkłem.
Potem mamy kamienie dyfuzyjne, czyli bezbarwne albo o mało atrakcyjnej barwie, na których powierzchni buduje się tzw. centra barwne. Wokół takiego kamienia tworzy się cienka barwna powłoka. W momencie, kiedy taki kamień ulegnie uszkodzeniu, będzie widać, że jest on biały w środku i nie będzie można już go przeszlifować.
Kolejną metodą jest dyfuzja berylowa. Jest ona bardziej wgłębna, ponieważ polega na wybarwieniu kamienia w całej jego objętości. Dzięki temu po przeszlifowaniu zachowuje on swój kolor
Następnym sposobem poprawiania jest grzanie, czyli włożenie kamienia do gorącego pieca i wygrzewanie go w odpowiedniej temperaturze.
PJ: Co daje ta metoda?
ŁB: Po pierwsze: poprawia barwę, po drugie: rozpuszcza niektóre inkluzje, czyli kamień staje się przez to bardziej klarowny. Jest to metoda najbardziej powszechna i stosowana już od setek lat. Niektóre klejnoty, takie jak cyrkon niebieski, poddawane są temu zabiegowi już od czasów historycznych. Dlatego termicznego poprawiania nie trzeba się obawiać. Są to kamienie uznawane na rynku za materiał o bardzo wysokiej jakości. Oczywiście kamienie nie poprawiane osiągają najwyższą cenę, ale występują one w naturze niezwykle rzadko, stąd ich najwyższa wartość.
PJ: Bardzo dziękuję za rozmowę.
Łukasz Bandur ? z zawodu gemmolog, z wykształcenia geolog (ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim ze specjalizacją mineralogia i petrologia). Jego pasja to kamienie szlachetne ? interesował się nimi od dziecka, co zaowocowało takim wyborem studiów, a następnie zawodu. Zajmuje się ich sprzedażą, dlatego mówi o sobie, że jest szczęśliwym człowiekiem, bo robi to, co kocha.