Comments
Królowa Elżbieta II była niesamowitą postacią. Uwielbiała biżuterię i choć nigdy nie rozstawała się z podarowanym przez ojca trzyrzędowym naszyjnikiem z pereł, zaręczynowym pierścionkiem i wykonaną z najczystszego złota obrączką, na równi z nimi kochała inne, mniej znane klejnoty. Chroniła je przed wścibskimi spojrzeniami i blaskami fleszy. W naszym nowym artykule opowiadamy historię biżuterii, którą angielska władczyni nosiła bardzo rzadko. Prywatna biżuteria Królowej Elżbiety II.
Klipsy z akwamarynami
Wyjątkowe i nietuzinkowe broszo – klipsy były autorskim pomysłem Louisa Cartiera, spopularyzowanym przez niego w latach 30. Klejnoty zdobione akwamarynami stanowiły prezent urodzinowy dla Elżbiety II. Akwamarynom i diamentom, kamieniom wysoko cenionym przez księżniczkę, jubiler nadał szlify fantazyjne. Brosze w formie klipsów królowa nosiła chętnie, było to jedno z niewielu precjozów zakładanych przez nią również na oficjalne uroczystości państwowe.
Szafirowo – diamentowa bransoletka
Królowa Matka uwielbiała biżuterię i tę wyjątkową pasję przekazała Elżbiecie. To właśnie ona stworzyła zapierający dech w piersiach projekt bransoletki. 10 szafirów w szlifie szmaragdowym o głęboko nasyconej barwie i białe diamenty zatopione w platynie to pierwszy z wielu znakomitych upominków, jakie księżniczka otrzymała na 18. urodziny.
Diamentowy komplet
Kiedy księżniczka Elżbieta miała 21 lat dostała od rodziców komplet złożony z kolczyków i idealnie dopasowanym do nich naszyjnikiem. Oba klejnoty zdobione białymi diamentami stały się ulubioną biżuterią kobiety, która niedługo później została zmuszona do wygłoszenia swojego pierwszego przemówienia w radiu. Sam komplet królowa nosiła rzadko, częściej od naszyjnika zakładała kolczyki.
Brosza z szafirami
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych wzorów stworzonych przez Louisa Cartiera Królowa Matka nabyła jeszcze w latach 40. Szczerozłote klejnoty zdobione białymi diamentami i szafirami o wyjątkowo nasyconej barwie zachwyciły nie tylko księżniczkę Elżbietę, ale i jej siostrę, która otrzymała podobny upominek. Po latach unikatowa brosza księżniczki Małgorzaty wraz z innymi klejnotami została zlicytowana na aukcji Christie’s.
Brosze w kształcie kwiatów
Był 21 kwietnia 1947. 21. urodziny księżniczka Elżbieta świętowała w Afryce Południowej, dokąd wraz z rodziną wybrała się w służbową podróż. Oprócz diamentowego kompletu złożonego z bransoletki i naszyjnika, Królowa Matka z Jerzym VI dali jej w prezencie dwie duże brosze zdobione diamentami.
Szafirowo – rubinowa brosza w kształcie kwiatu
Szafirowa broszka była kolejnym prezentem od rodziców Elżbiety w 1945 roku. Dwa złączone ze sobą łodyżkami kwiaty jubilerzy Cartiera wykonali z głęboko nasyconych czerwonych rubinów i błękitnych szafirów. Po kilku tygodniach jubilerzy dodali do nich białe diamenty. Królowa nosiła ozdobę bardzo rzadko, zwykle nie pokazywała się w niej publicznie
Szwajcarski zegarek
Elżbieta otrzymała wiele prezentów z okazji ślubu. Jednym z nich, uznany za tradycyjny upominek w angielskiej rodzinie królewskiej, był zegarek stworzony przez najstarszą manufakturę czasomierzy na świecie Vachero Constantin. Tarcza i pasek z najczystszymi białymi diamentami i podkreślającą blask kamieni platyną stanowiły iście królewskie precjozum. Elżbieta II rozstała się z nim na początku lat 80. To wtedy zegarek otrzymała od niej księżna Diana
Bransoletka od księcia Filipa
W dniu ślubu księżniczki Elżbiety i księcia Filipa poddani zwracali uwagę przede wszystkim na widowiskową suknię przyszłej królowej. Mało kto wie, że kilka miesięcy przed ślubem Filip zaprojektował oszałamiającą platynową bransoletkę zdobioną białymi diamentami (9). Królowa niezwykle wysoko ceniła ozdobę.
Brosza z diamentem Williamson
Ślub królewskiej pary śledziły miliony. Mało kto jednak zdawał sobie sprawę, że księżniczka Elżbieta otrzymała wiele bezcennych prezentów. Jednym z nich był krystalicznie czysty, pochodzący z australijskiej kopalni Williamson mający 54.5 karatów różowy diament. Po oszlifowaniu waga kamienia spadła do nieco ponad 23 karatów, a za zgodą księżniczki udało się g oprawić w broszę. Otoczony 203 białymi diamentami w fantazyjnych szlifach klejnot olśnił Elżbietę II do tego stopnia, że nosiła ozdobę zarówno na co dzień jak i od święta. W 2012 roku, z okazji diamentowego jubileuszu królowej, dzieło Fredericka Mewa, można było zobaczyć w Pałacu Buckingham.
Korona zdobiona ważącym 105 karatów Koh – i – Noorem
Chyba nie ma nikogo kto nie wiedziałby jak wygląda brytyjska korona królewska. Mająca ponad 2000 brylantów, 17 szafirów, 11 szmaragdów i 269 pereł ozdoba została stworzona specjalnie na koronację Jerzego VI. Elżbieta II po raz pierwszy założyła ją w 1953 roku, a następnie na otwarcie parlamentu. Podobno skarżyła się, że z powodu umieszczonego w koronie ważącego 105 karatów Koh – i – Noora nie mogła przeczytać przemówienia. Po raz ostatni poddani mogli zobaczyć królową w koronie w 2016 roku
Brosza z Culinanem III i Culinanem IV
Ważące odpowiednio 94.4 i 63.6 karata diamenty są największymi i najbardziej spektakularnymi kamieniami umieszczonymi w broszy noszonej przez królową Marię. Co ciekawe, były też ulubioną ozdobą, bez której monarchini nie wyobrażała sobie życia. Nieco inne zdanie na ich temat miała Elżbieta II, która na co dzień wolała lżejsze i mniej spektakularne ozdoby.
Choker z pereł
Elżbieta II była wielką miłośniczką pereł. W czterorzędowy choker z klipsem z białych diamentów mogącym pomieścić jeszcze dwa rzędy kamieni, królowa rzadko pokazywała się publicznie. Bardziej od niego wolała klasyczne naszyjniki. Choker stanowił jednak jedną z ulubionych ozdób lady Diany. Nic dziwnego, że gdy w 1982 roku księżna pojawiła się na ślubie królowej Beatrix i księcia Klausa, wzbudziła szczery zachwyt miłośników błyskotek.
Bransoletka Boucheron
W rodzinach królewskich od wieków istnieje zwyczaj dawania biżuterii zaprojektowanej na specjalne okazje. Ta tradycja spodobała się także księciu Filipowi, który na początku lat 50. stworzył wspólnie z jubilerami Boucheron bransoletkę zdobioną szafirami, rubinami i diamentami. Wykonana z okazji 5. rocznicy ślubu pary biżuteria zachwyciła młodą królową. Na środku klejnotu umieszczono medalion zdobiony białymi diamentami nawiązujący do wojskowej kariery księcia, litery „E” i „P”, złotą kratownicę kameryzowaną dwoma szafirowymi krzyżami i kwistoczerwonym rubinem.
Turkusowy naszyjnik
W 1966 roku Elżbieta II otrzymała od prezydenta Pakistanu, Fielda – Marshala Mohommeda Ayuba Khana wyjątkowy prezent. Perłowo – turkusowy naszyjnik królowa miała na szyi raptem kilka razy. Z czasem podzielona na dwie części ozdoba trafiła do księżniczki Anny, która dziś prezentuje go z nieskrywaną dumą.
Źródła zdjęć: tealmango.com, printerest.com, jewelleryeditor.com,express.co.uk, whatkatewore.com, adventurine.com, queensjewelvault.blogspot.com
Podczas planowanej na 5 października aukcji w domu aukcyjnym Sotheby’s w Hong Kongu ten diament o masie 11,15 ct będzie jednynym obiektem, który będzie można licytować.
Williamson Pink Star został oszlifowany z kryształu ważącego ponad 32 karaty, który wydobyto w słynnej kopalni Williamson w Tanzanii. Z tej samej kopalni pochodzi również różowy diament „Williamson” o masie 23.6 ct, który został oprawiony w broszę firmy Cartier. Broszę tą, jako prezent ślubny podarował królowej Elżbiecie II w 1947 roku dr John Thorburn Williamson, właściciel kopalni.
Nazwa diamentu „Williamson Pink Star” jest ukłonem zarówno w stronę kopalni Williamson, jak i Pink Star – 59,60-karatowego, diamentu sprzedanego w Sotheby’s w kwietniu 2017 roku. Kwota 71,2 miliona dolarów za którą sprzedano ten kamień jest najwyższą ceną jaką kiedykolwiek zapłacono za jakikolwiek klejnot na aukcji.
Gemological Institute of America sklasyfikował „Williamson Pink Star” jako jeden z najrzadszych kamieni szlachetnych. Oczekiwana cena diamentu to 21 milionów dolarów.
Williamson Pink Star jest obecnie w światowej trasie, która rozpoczęła się w Londynie a będzie go można zobaczyć w Dubaju, Singapurze, Tajpej, Taichung i Hongkongu, gdzie zostanie wystawiona na sprzedaż.
Credits: Images courtesy of Sothebys.
Księżna Diana miała wyjątkowy gust dotyczący biżuterii. Nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym, uznając go za jeden ze swoich największych skarbów. Jaka jest historia jednego z najpiękniejszych zaręczynowych pierścionków należących do księżnej Diany?
Tradycja ponad wszystko
6 luty 1981 roku. Na zamku Windsor będącym oficjalną rezydencją królowej Elżbiety II panuje poruszenie. Zaledwie 19 – letnia Diana Spencer, przyszła księżna Walii, godzi się zostać żoną księcia Karola. W niebieskim kostiumie przyszła księżna nieśmiało się uśmiecha. Fotoreporterzy robiący zdjęcia parze nie kryją zaskoczenia. Karol nie daje wybrance zaręczynowego pierścionka.
12 – karatowy cejloński szafir otoczony 14 mniejszymi białymi diamentami w 18 – karatowym białym złocie Diana wybiera sama. Zdziwienie budzi także fakt, że klejnot pochodzi z katalogu firmy Crown Jeweller Garrard&Co, działającej na rynku jubilerskim od XVIII wieku. Kosztuje „zaledwie” 28 tysięcy funtów i jest ogólnie dostępny.
Zwykle dawano biżuterię rodową, koniecznie z diamentami. Taki pierścionek posiada m.in. Elżbieta II. Co ciekawe, centralny kamień o wadze 2 karatów pochodzi z greckiego diademu należącego do rodziny księcia Filipa. Jedynie Sarah Ferguson, żona księcia Andrzeja zdecydowała się na podobny wzór pierścionka zaręczynowego co klejnot Diany, z tą różnicą, że centralnym kamieniem jest krwistoczerwony rubin.
Czemu Diana zrywa z anglosaską tradycją? Podobny model pierścionka zaręczynowego posiadała matka księżnej, a jej samej skromny wzór przypada do gustu bardziej niż diamentowe ozdoby. Jak wspomina Leslie Field, autorka książki o królewskiej biżuterii: „Diana powiedziała, że chciałaby coś z szafirem, bo po prostu je lubiła. Ktoś zmyślił historię, że wybrała największy, ale mi powiedziała, że ten nie był największy, tylko najładniejszy”.
Wiktoria i Diana
Garrard&Co, marka założona przez George’a Wickersa, stworzyła wiele unikatowych tiar, naszyjników, bransolet i pierścionków dla angielskiej rodziny królewskiej. Biżuterię wykonywano ręcznie, z najlepszej jakości kamieni szlachetnych, prób złota, platyny, i co ważniejsze – były to unikatowe wzory. Wierną fanką biżuterii była królowa Wiktoria, która u Garrarda zamówiła m.in. diamentową koronę noszoną po śmierci księcia Alberta w 1861 roku, a także diadem ozdobiony szafirami i diamentami.
Marka Garrard&Co inspirowała się wieloma projektami biżuterii królewskiej. Wzór pierścionka księżnej Diany zaczerpnięto z wykonanej na zamówienie księcia Alberta dla królowej Wiktorii w 1840 roku broszy. Prezent tak bardzo przypadł do gustu królowej, że przypięła go nawet do sukni ślubnej.
Ukochane kamienie szafiry
Diana Spencer nie była jedyną osobą zakochaną w szafirach. Kamienie te uwielbiała królowa Wiktoria, a Elżbieta II posiada w swojej kolekcji rodową biżuterię przekazywaną z pokolenia na pokolenie kameryzowaną diamentami i szafirami. Jednak Diana najczęściej decydowała się właśnie na niebieskie korundy, czasem zastępując je perłami. Nigdy tez nie rozstawała się z zaręczynowym pierścionkiem, prezentując go w trakcie wielu oficjalnych uroczystości.
Pierścionek zaręczynowy w kolorze sukni
Listopad 2010. W Windsorze kolejne zaręczyny. Tym razem krótkie oświadczenie do kamer przedstawia książę William. Tłum jest zachwycony nie tylko sukienką Kate Middleton, luźno nawiązującą do szafirowego kostiumu Diany, ale również faktem, że wybranka księcia Williama otrzymuje pierścionek Diany. Początkowo klejnot jest za luźny na serdeczny palec Middleton, dlatego jubilerzy Garrard&Co dodają do pierścionka jeszcze jedną obrączkę.
Książę William nie od razu skłaniał się ku szafirowemu pierścionkowi dla Kate, wybierając zamiast klejnotu zegarek Cartiera księżnej Diany. Dopiero z czasem William zamienił się ze swoim bratem. Harry własnoręcznie zaprojektował wówczas pierścionek zaręczynowy dla Meghan Markle. Centralny kamień stanowi oczko jednej z brosz księżnej Diany.
Niezwykły zaręczynowy pierścionek
Księżna Diana nigdy nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym. Zdobiony szafirem i diamentami klejnot nie spotkał się z uznaniem opinii publicznej jak i Elżbiety II, która uznała pierścionek za mało spektakularny. Jednak w przeciwieństwie do jej zaręczynowego pierścionka, cena szafirowego skarbu wzrosła dziesięciokrotnie, do 650 tysięcy dolarów, trzy razy więcej niż zaręczynowy pierścionek angielskiej władczyni. To sprawia, że pierścionek zaręczynowy księżnej Diany jest dziś chętnie kopiowany przez jubilerów na całym świecie.
Sancy to jasnożółty diament o nietypowym szlifie i z niezwykłą historią. Kamień waży 55,23 karata, ma kształt tarczy i prawdopodobnie pochodzi z Indii. To co najbardziej rzuca się w oczy, to niezwykły kształt. Kamień nie ma podstawy, tylko dwie przylegające do siebie plecami korony.
Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się w 1570 roku, kiedy to francuski ambasador w Turcji Nicolas Harlai, właściciel dóbr w Sancy, kupił kamień w Konstantynopolu. Razem z nim nabył inny, podobny kamień nazwany małym Sancy (Beau Sancy – https://blog.michelson.pl/2015/11/21/najslynniejsze-diamenty-swiata-beau-sancy/)
Nicholas Harlai, finansista i dyplomata, po powrocie na francuski dwór zabrał diament ze sobą i pożyczył go królowi Henrykowi III. Francuski monarcha u nas jest lepiej znany jako Henryk Walezy, władca elekcyjny, który po kilku miesiącach porzucił tron polsko-litewski, by objąć władzę we Francji po przedwczesnej śmierci brata Karola IX. Henryk III wstydził się przedwczesnej łysiny, którą ukrywał pod wyszukanymi nakryciami głowy, zdobionymi drogimi kamieniami, w tym imponującym Sancym.
Nicholas Harlai szybko awansował na królewskim dworze, został między innymi ministrem finansów, a diament nazwany jego imieniem został użyty do sfinansowania wydatków następnego króla. Henryk IV Bourbon użył go jako zastawu pod najem żołnierzy zaciężnych. Podczas przekazywania kamienia bohaterstwem wykazał się posłaniec. Mężczyzna, ścigany przez złodziei, zaginął. Harlai przekonany o lojalności sługi nakazał poszukiwania jego ciała i rzeczywiście kamień odnaleziono w żołądku zamordowanego.
Na przełomie XVI i XVII wieku kamień zawędrował na kilkadziesiąt lat do Anglii, po tym jak Nicholas Harlai sprzedał go królowi Jakubowi I Stuartowi. W spisie inwentarza Londyńskiej Tower z 1605 roku znajduje się krótki opis diamentu, w którym autor pisze o „cudney urody kamieniu, misternie cientym, zakupionym od Sancy’ego”. Pod koniec XVII wieku diament powrócił do Francji. Według jednej wersji zabrał go ze sobą do Francji Jakub II Stuart po przegranej bitwie pod Boyne i odsprzedał Ludwikowi XVI za 25 tysięcy funtów. Według innej wersji diament zabrała do Francji wdowa po Karolu I Stuarcie, królowa Henrietta i zastawiła razem z innymi kamieniami za 460 tysięcy liwrów. Kosztowności odkupił i przekazał Ludwikowi XVI kardynał Mazarin.
Diament Sancy, podobnie jak inne precjoza, został skradziony z Garde Meuble (królewskiego skarbca) w 1792, po wybuchu Rewolucji Francuskiej. Kamień ponownie pojawił się w 1828 roku, kiedy to od anonimowego francuskiego sprzedawcy odkupił go rosyjski hrabia Antoli Demidow. Później Sancy zmieniał kilka razy właściciela, by w roku 1867 pojawić się na Wystawie Światowej w Paryżu. Właściciel, paryski jubiler G. Bapst wyceniał wtedy jego wartość na milion ówczesnych franków.
W 1906 roku diament kupił brytyjski arystokrata amerykańskiego pochodzenia William Waldorf Astor. Sancy był prezentem ślubnym dla syna i ostatecznie trafił w ręce jego żony Nancy Langhorne. Późniejsza lady Astor w czasie uroczystości państwowych zakładała tiarę, w którą oprawiony był Sancy. Kamień ostatecznie został odsprzedany przez rodzinę Astorów Muzeum w Luwrze za cenę miliona dolarów i tam się obecnie znajduje. W 1964 był jedną z głównych atrakcji wystawy pt. Dziesięć wieków francuskiej biżuterii.
Ten niewielki kamień przykuwa uwagę nietypowym, bardzo intensywnym, czerwonym kolorem. The Rob Red został nazwany na cześć jego właściciela, znanego jubilera i handlarza kamieniami szlachetnymi z Nowego Jorku Roberta Bogela. Kamień waży 0,59 karata i prawdopodobnie został znaleziony w złożach aluwialnych (osadach pozostawionych przez prehistoryczne rzeki) w Brazylii.
Brazylia jest znana z czerwonych diamentów. Najbardziej znany kamień z tego kraju to ważący to 0,95 karata Hancock Red, którego nazwa pochodzi od nazwiska posiadacza, Warrena Hancocka, znanego kolekcjonera i miłośnika kolorowych diamentów. Hancock zaczął tworzyć swoją kolekcję w latach 50-tych XX wieku i budował ją aż do 1981 roku, kiedy to zmarł w wieku 65 lat. Czerwony Hanckock (Red Hanckock) został sprzedany przez dom aukcyjny Chritie’s w 1987 za 880 tysięcy dolarów.
W kolekcji muzeum Smithsonian znajduje się inny, znacznie większy 5,05-karatowy czerwony diament De Young Red. Kamień ma brązowawy odcień i jest znacznie niżej oceniany przez ekspertów od rzadszych, ale mniejszych kamieni, które mają czysty, rubinowy kolor.
Stephen Hofer, znany gemolog i autor książki o kolorowych diamentach ocenia, że „Rob Red to diament o najbardziej nasyconym i intensywnym kolorze czerwonym na świecie” i podkreśla, że żaden inny kamień nie uzyskał wyższych ocen względem czystości i nasycenia koloru. Kolor Rob Reda Hofer określił jako fantazyjnie intensywnie czerwony (Fancy Intense Red). To jedyny kamień o takiej klasyfikacji kolorystycznej na świecie.
Diamenty fantazyjnie czerwone są uważane za najrzadsze na świecie. Inne kolorowe kamienie, na przykład żółte albo w kolorze szampana, występują znacznie częściej i w większych rozmiarach. Diamenty czerwone należą do typu IIa, czyli kamieni o wysokiej czystości, bez zanieczyszczeń atomami azotu. To bardzo rzadkie kamienie, o doskonałej budowie krystalicznej. Niewielka ich część została zdeformowana podczas procesu powstawania diamentu, także że światło przechodząc przez nie nadaje im czerwoną barwę.
Kamienie czerwone są obecnie najczęściej wydobywane w Republice Południowej Afryki (kopalnie w Kimberley, w Prowincji Przylądkowej Północnej) i w zachodniej Australii (kopalnie Argyle).
W opowieści o tym diamencie musi pojawić się chciwość, morderstwo i wyrzuty sumienia. Kamień, początkowo nazwany the Pitt, został znaleziony na przełomie XVII i XVIII wieku w Indiach. Przez kilka stuleci przeszedł przez wiele rąk – od Filipa II Orleańskiego, regenta w czasach małoletności Ludwika XV (to jemu kamień zawdzięcza nazwę), przez królową Francji Marię Leszczyńską po Napoleona.
Czterystudziesięciokaratowy kryształ miał znaleźć górnik z kopalni Kollur (albo Parteal) w 1698 (1701) roku. Zdesperowany niewolnik ukrył kamień pod warstwą bandaży w wielkiej ranie, która sam sobie zadał na udzie i uciekł z kopalni. W okolicznym porcie przekonał angielskiego kapitana statku, żeby zabrał go na pokład w zamian za połowę wartości diamentu. Chciwość zwyciężyła i żeglarz zabił niewolnika, przywłaszczając sobie kamień, który ostatecznie sprzedał indyjskiego handlarzowi Jamchandowi.
W 1701 roku Jamchand sprzedał diament. Kupił go za ponad dwadzieścia tysięcy funtów szterlingów Thomas Pitt, gubernator Madrasu. Diament nazwano the Pitt. Kilka miesięcy później kamień trafił do Londynu w podeszwie buta Roberta Pitta, syna gubernatora. Przez dwa lata cięciem i szlifowaniem kryształu zajmował się Harris, znany londyński szlifierz diamentów. Za pięć tysięcy funtów podzielił 410-ciokaratowy kamień na 140,5-karatowy diament o brylantowym szlifie poduszkowym i wiele innych, mniejszych kamieni. Niektóre z nich, o szlifie różanym, trafiły do cara Rosji Piotra Wielkiego.
Właściwy kamień, 140,5-karatowy diament, w 1717 roku trafił w ręce Filipa II Orleańskiego (to wtedy stał się Regentem). Kilka lat później, w 1723 roku został osadzony w koronie Ludwika XVI, by później stać się ozdobą noszoną we włosach przez królową Marię Leszczyńską. Diament ponownie przyozdobił koronę kolejnego króla Francji, Ludwika XVI w 1775 roku, by później stać się dekoracją kapelusza ostatniej przedrewolucyjnej królowej Francji Marii Antoniny. W czasie Rewolucji Francuskiej klejnot został zrabowany razem z innymi królewskim precjozami. Po kilku lat odnaleziono go na jednym ze strychów w Paryżu, pod stertą drewna. Później Regent zdobił rękojeść rapieru Napoleona i korony Ludwika XVI, Karola X i Napoleona III.
Ostatecznie został osadzony w greckim diademie przygotowanym dla cesarzowej Eugenii. Diadem i osadzony w nim Regent są teraz w kolekcji francuskich klejnotów królewskich muzeum Luwr.
Obecny kształt Regenta to 140,5-karatowy kryształ o brylantowym szlifie poduszkowym. Kamień ma rozmiary 32x34x25 mm. Według ekspertów Regent ma tylko jedną, niewielką niedoskonałość i jest uważany za jeden z najpiękniejszych i najjaśniejszych wielkich diamentów. Jego kolor jest określany jako D (praktycznie bezbarwny), z delikatną niebieską poświatą, widoczną w świetle dziennym, charakterystyczną dla kopalń Golkondy.
Regent przynosi właścicielowi nieszczęście. Losy wielu szlachetnie urodzonych posiadaczy zdają się potwierdzać tę reputację. Najtragiczniej, bo na szafocie, zakończyli żywot Ludwik XVI i Maria Antonina. Ludwik XVIII i Karol X musieli oddać władzę, a Napoleon III zmarł na wygnaniu. Nie można też zapomnieć o pierwszym posiadaczu, bezimiennym indyjskim górniku uśmierconym przez angielskiego kapitana.
Tak naprawdę powinien nazywać się Krzyż Maltański, bo taki kształt widać w tym diamencie. Nazwę Red Cross (Czerwony Krzyż) zawdzięcza aukcji, na której pierwszy raz pojawił się publicznie. To jeden z największych, bardzo rzadkich kanarkowo-żółtych kryształów, które do tej pory znaleziono.
Kryształ waży 205,07 karatów i ma bardzo rzadkie, kanarkowo-żółte zabarwienie. Red Cross jest największym kanarkowym diamentem na świecie i czwartym co do wielkości kamieniem o żółtym kolorze. Kamień oszlifowano gwiezdnym cięciem brylantowym, podobnym do tego zastosowanego w słynnym Tiffany Yellow.
Historia pochodzenie kamienia jest niejasna. Według części źródeł został znaleziony w 1901 roku w słynnej południowoafrykańskiej kopalni Big Hole w Kimberley. Inne mówią o tym, że mógł zostać wydobyty w kopalni De Beers w 1899. Różne są też informacje o jego początkowej wadze – od 307 do 375 karatów.
Kamień, odkupiony od De Beers przez konsorcjum firm handlujących diamentami, ostateczny szlif uzyskał w Amsterdamie. W 1918 roku trafił na specjalną dobroczynną aukcje
Christies zorganizowaną na rzecz Czerwonego Krzyża i właśnie wtedy zyskał swoją obecną nazwę. The Times tak opisywał diament – „Duży, kwadratowy, z wieloma fasetami i jasnym, kanarkowym kolorem, który tak podoba się indyjskim arystokratom. Kamień żywo gra światłem, szczególnie w sztucznym oświetleniu, w którym jest jaśniejszy od białych kryształów. Po uprzednim naświetleniu błyszczy w ciemności”.
Kamień był przebojem trzeciego dnia licytacji i w krótkiej, ale pełnej emocji rozgrywce walczyło o niego kilku kupców. Ostatecznie za ponad 35 tysięcy funtów szterlingów miał trafić w ręce jednej z europejskich rodzin królewskich. Pół wieku później ponownie się pojawił, tym razem jako własność anonimowego amerykańskiego biznesmena, który w 1973 roku wystawił go na aukcję w Tokio. Najwyższa oferowana wtedy cena osiągnęła 820 tysięcy funtów i kamień został wycofany ze sprzedaży (kupiec chciał za niego co najmniej dwa miliony funtów). Potem pojawiał się jeszcze dwa razy na aukcjach w latach 70-tych. Nie wiadomo kto jest obecnie jego właścicielem.
To jeden z najdoskonalszych i największych diamentów, o tajemniczej historii. Waży 135,92 karata i został oszlifowany do obecnego kształtu w 1904 roku przez holenderską firmę jubilerską F. Friedman & Co. W roku 1925 firma Friedman prezentowała kryształ na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa w 1925 roku w Paryżu (to właśnie pod wpływem tej wystawy ukuto nazwę i definicję stylu Art déco). Kamień jest pozbawiony wewnętrznych wad i praktycznie bezbarwny (kolor D).
Nazwę The Queen of Holland (Królowa Holandii) nosi na cześć Wilhelminy, królowej Holandii od 1890 do 1948 roku. To mogłoby sugerować, że kamień pochodzi z którejś z holenderskich kopalń w Republice Południowej Afryki. Inna hipoteza, biorąca pod uwagę wielkość i barwę kryształu sugeruje, że może pochodzić z indyjskiego sułtanatu Golkondy, tak jak tak piękne i doskonałe kamienie, jak brytyjski Koh-i-noor, czy rosyjski Orłow.
Inny hinduski trop w losach The Queen of Holland to historia jednego z jego właścicieli. W roku 1930 wieku kamieniem zainteresował się maharadża księstwa Nawangaru (obecnie część stanu Gudźarat) Shri Kumar Ranjithsinghji Vibhaji. Maharadża, wykształcony i wychowany w Wielkiej Brytanii, był nie tylko absolwentem Cambridge, ale także utalentowanym i bardzo cenionym zawodnikiem krykieta. Grał nie tylko w drużynach Cambridge i Sussex, ale także w angielskiej reprezentacji narodowej przeciwko Australii!
Albert Monnickendam, jubiler z Londynu i autor książki „Magia diamentów”, opisał swoją wizytę w londyńskiej rezydencji maharadży, w czasie której obejrzał i wycenił diament. Kamień, osadzony w naszyjniku, miał mieć ponad 130 karatów i w ocenie jubilera był doskonały. Jak pisze autor kamień, o doskonałej barwie i jakości, przypominał mu słynny diament Regent. Indyjski arystokrata miał stwierdzić, że kryształ był częścią rosyjskich klejnotów koronnych, ale nie chciał ujawnić ich pochodzenia. Ostatecznie maharadża nabył kamień, który po jego śmierci w 1933 pozostał w rękach rodziny.
Później, w latach 60-tych diament odkupiła firma Cartier, by w 1978 odsprzedać go znanemu amerykańskiemu jubilerowi Williamowi Goldbergowi z Nowego Jorku. Ten rok później sprzedał go za ponad siedem milionów dolarów. Obecnie kamień jest w rękach rodziny Mouwadów.
Pierścionki zaręczynowe z diamentami fantazyjnymi
Mały, ale bardzo cenny. Tak, w kilku słowach, można opisać kryształ Pumpkin Diamond (Diamentowa Dynia). Kamień, znaleziony w Republice Środkowoafrykańskiej, waży po oszlifowaniu 5,54 karata i jest wyceniany na trzy miliony dolarów. Ostatni raz widziany był publicznie w 2003 na wystawie w Smithsonian Institution. Rok wcześniej diament zdobił pierścionek, w którym Halle Berry odbierała Oskara dla najlepszej aktorki.
Najbardziej niezwykły w tym diamencie jest jego pomarańczowy kolor, któremu zawdzięcza swoją nazwę. Barwę kryształu Amerykański Instytut Gemologiczny (GIA) określa jako „intensywnie żywo-pomarańczową”. Eksperci z GIA zwracają uwagę na jasny odcień i wyjątkową intensywność koloru.
Pumpkin Diamond został znaleziony w 1997. Jedna z wersji mówi o wykopaniu kamienia w kopalni, druga opowiada o rolniku, który znalazł twardą, brązową i połyskującą bryłkę. Z Republiki Środkowoafrykańskiej kamień trafił do RPA, gdzie na jego ślad natrafił amerykański handlarz diamentów i jubiler William Goldberg. Po oszlifowaniu diament ujawnił niezwykły, intensywnie pomarańczowy kolor. Takie kryształy, bez żadnych dodatkowych zabarwień, są określane mianem „ognistych” i występują jeszcze rzadziej niż niebieskie, czy różowe diamenty.
Kamień został wystawiony na aukcję Sotheby’s w Halloween w roku 1997. I właśnie wtedy został ochrzczony mianem Dyni (która jest warzywem jednoznacznie kojarzonym w USA z Świętem Duchów). Amerykański dom jubilerski Harry Winston kupił diament za ponad 1,3 miliona dolarów. Jubilerzy Winstona umieścili go w pierścionku między dwoma innymi, mniejszymi białymi diamentami w kształcie półksiężyców.
To ten pierścionek miała na małym palcu lewej ręki aktorka Halle Berry podczas oskarowej nocy w roku 2002. Uwagę obserwatorów podczas tego wieczoru przykuwała nie tylko odważna, prześwitująca kreacja, czy mocne przemówienie przy odbieraniu nagrody. Jasny, pomarańczowy diament był gwiazdą tego wieczoru.
W roku 2003 kamień, już nie jako część pierścionka, był częścią wystawy Smithsonian „Przepych diamentów”. W katalogu był opisywany jako „wyjątkowy pomarańczowy diament, bez brązowych odcieni. Pumpkin Diamond jest czysto pomarańczowy, o intensywnej, żywej barwie. Jest jednym z największych kamieni o tak niezwykłym zabarwieniu”. Według nieoficjalnych informacji w 2005 roku kamień został kupiony przez nieznanego nabywcę.
Diament The President Vargas (prezydent Vargas) to ważący 48,26 karata kamień o szlifie szmaragdowym, który powstał z cięciu ponad 726-karatowego kryształu znalezionego w 1938 roku w Brazylii. Wszystkie diamenty, powstałe po obróbce oryginalnego kamienia, mają najwyższą w skali 4C barwę D. Prawdopodobnie wszystkie należą do diamentów typu IIa, czyli kamieni o doskonałej strukturze, pozbawionych zanieczyszczeń atomami azotu.
Diamenty nazwano na cześć Getulio Vargasa, polityka, który był prezydentem Brazylii w momencie, gdy odnaleziono kamień. Co ciekawe, Vargas, który rządził Brazylią przez rekordowe piętnaście lat, jest nazywany w swoim kraju „Ojcem Ubogich” za reformy, które poprawiły sytuację chłopstwa i robotników.
Olbrzymi kryształ został znaleziony w osadach rzeki San Antonio, w pobliżu miejscowości Coromandel, w stanie Minas Gerais. Połyskujący diament przykuł uwagę dwóch kopaczy diamentów (zwanych garimpeiros) Joaquima Venancio Tiago i Manoela Miguela Dominguesa. Według innej wersji, szczęściarzami byli dwaj rolnicy, którzy podróżowali wzdłuż rzeki. W momencie znalezienia diament był czwartym co do wielkości surowym kamieniem tak wysokiej klasy i największym diamentem znalezionym w pokładach aluwialnych na świecie.
Kamień szybko zmieniał ręce i zyskiwał na wartości. Pierwsi sprzedawcy dostali od lokalnego handlarza diamentami tylko 56 tysięcy dolarów. Kolejny kupiec, którym była holenderska korporacja handlująca diamentami, musiał wyłożyć już 235 tysięcy dolarów. W końcu olbrzymi kamień zainteresował słynnego amerykańskiego jubilera Harry’ego Winstona, który przyjechał osobiście obejrzeć kamień w banku w Amsterdamie. Według Amerykańskiego Instytutu Gemologicznego Winston zapłacił za diament 600 tysięcy dolarów. Brytyjska korporacja ubezpieczeniowa Lloyds, w której jubiler wykupił polisę transportową, wyceniła go na 750 tysięcy dolarów.
Szlifierze w pracowni Harry’ego Winstona przez kilka miesięcy szykowali się do cięcia i szlifowania olbrzymiego znaleziska. Rozważano między innymi podzielenie go na dwa, lub trzy duże diamenty, ale ostatecznie wygrała opcja rozłupania Vargasa na kilkanaście małych, ale za to wyjątkowo czystych kryształów. Najpierw odcięto ze szczytu fragment o wadze ponad 20 karatów, któremu ostatecznie nadano formę 10,55-karatowego diamentu o szlifie gruszki. Resztę podzielono na 29 mniejszych części, z których największa, o szlifie szmaragdowym, waży 48,26 karatów i to ona nosi teraz nazwę the President Vargas.
Największy kamień kilka razy zmieniał właścicieli. Najpierw, w 1944 roku Winston sprzedał diament żonie Roberta W. Windfohra, teksańskiego magnata naftowego i ranczera. W 1958 roku Winston odkupił kamień, który po przeszlifowaniu stracił ponad cztery karaty, ale zyskał najwyższą klasę czystości. Diament potem trafił do anonimowego nabywcy, a obecnie jest w kolekcji Roberta Mouawada, libańskiego jubilera, którego rodzina stworzyła jeden z największych na świecie zbiorów biżuterii i drogich kamieni. W kolekcji Mouawada jest także inny, mniejszy kamień wycięty z oryginalnego Vargasa. Diament o nazwie Vargas IV waży 27,33 karaty i został zakupiony na aukcji Sotheby’s za ponad 780 tysięcy dolarów. Zdobi imponującą bransoletę wysadzaną białymi i czarnymi diamentami o szlifie brylantowym.
Jeśli interesują Cię oryginalne pierścionki zaręczynowe na indywidualne zamówienie zapraszamy do zapoznania się z naszą ofertą dostępną na stronie https://www.michelson.pl/bizuteria-na-zamowienie