• Home
    • Edukacja
      • O nas
        • Sklep online
          • Kontakt
Logo
Tag

Najsłynniejsze diamenty świata

Previous Next
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – The Regent

15 listopada, 2020
Paweł Jaworski
0 Comments

W opowieści o tym diamencie musi pojawić się chciwość, morderstwo i wyrzuty sumienia. Kamień, początkowo nazwany the Pitt, został znaleziony na przełomie XVII i XVIII wieku w Indiach. Przez kilka stuleci przeszedł przez wiele rąk – od Filipa II Orleańskiego, regenta w czasach małoletności Ludwika XV (to jemu kamień zawdzięcza nazwę), przez królową Francji Marię Leszczyńską po Napoleona.

Czterystudziesięciokaratowy kryształ miał znaleźć górnik z kopalni Kollur (albo Parteal) w 1698 (1701) roku. Zdesperowany niewolnik ukrył kamień pod warstwą bandaży w wielkiej ranie, która sam sobie zadał na udzie i uciekł z kopalni. W okolicznym porcie przekonał angielskiego kapitana statku, żeby zabrał go na pokład w zamian za połowę wartości diamentu. Chciwość zwyciężyła i żeglarz zabił niewolnika, przywłaszczając sobie kamień, który ostatecznie sprzedał indyjskiego handlarzowi Jamchandowi.

W 1701 roku Jamchand sprzedał diament. Kupił go za ponad dwadzieścia tysięcy funtów szterlingów Thomas Pitt, gubernator Madrasu. Diament nazwano the Pitt. Kilka miesięcy później kamień trafił do Londynu w podeszwie buta Roberta Pitta, syna gubernatora. Przez dwa lata cięciem i szlifowaniem kryształu zajmował się Harris, znany londyński szlifierz diamentów. Za pięć tysięcy funtów podzielił 410-ciokaratowy kamień na 140,5-karatowy diament o brylantowym szlifie poduszkowym i wiele innych, mniejszych kamieni. Niektóre z nich, o szlifie różanym, trafiły do cara Rosji Piotra Wielkiego.

Właściwy kamień, 140,5-karatowy diament, w 1717 roku trafił w ręce Filipa II Orleańskiego (to wtedy stał się Regentem). Kilka lat później, w 1723 roku został osadzony w koronie Ludwika XVI, by później stać się ozdobą noszoną we włosach przez królową Marię Leszczyńską. Diament ponownie przyozdobił koronę kolejnego króla Francji, Ludwika XVI w 1775 roku, by później stać się dekoracją kapelusza ostatniej przedrewolucyjnej królowej Francji Marii Antoniny. W czasie Rewolucji Francuskiej klejnot został zrabowany razem z innymi królewskim precjozami. Po kilku lat odnaleziono go na jednym ze strychów w Paryżu, pod stertą drewna. Później Regent zdobił rękojeść rapieru Napoleona i korony Ludwika XVI, Karola X i Napoleona III.

Ostatecznie został osadzony w greckim diademie przygotowanym dla cesarzowej Eugenii. Diadem i osadzony w nim Regent są teraz w kolekcji francuskich klejnotów królewskich muzeum Luwr.

Obecny kształt Regenta to 140,5-karatowy kryształ o brylantowym szlifie poduszkowym. Kamień ma rozmiary 32x34x25 mm. Według ekspertów Regent ma tylko jedną, niewielką niedoskonałość i jest uważany za jeden z najpiękniejszych i najjaśniejszych wielkich diamentów. Jego kolor jest określany jako D (praktycznie bezbarwny), z delikatną niebieską poświatą, widoczną w świetle dziennym, charakterystyczną dla kopalń Golkondy.

Regent przynosi właścicielowi nieszczęście. Losy wielu szlachetnie urodzonych posiadaczy zdają się potwierdzać tę reputację. Najtragiczniej, bo na szafocie, zakończyli żywot Ludwik XVI i Maria Antonina. Ludwik XVIII i Karol X musieli oddać władzę, a Napoleon III zmarł na wygnaniu. Nie można też zapomnieć o pierwszym posiadaczu, bezimiennym indyjskim górniku uśmierconym przez angielskiego kapitana.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Nasłynniejsze diamenty świata – The Red Cross

13 grudnia, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

Tak naprawdę powinien nazywać się Krzyż Maltański, bo taki kształt widać w tym diamencie. Nazwę Red Cross (Czerwony Krzyż) zawdzięcza aukcji, na której pierwszy raz pojawił się publicznie. To jeden z największych, bardzo rzadkich kanarkowo-żółtych kryształów, które do tej pory znaleziono.

Kryształ waży 205,07 karatów i ma bardzo rzadkie, kanarkowo-żółte zabarwienie. Red Cross jest największym kanarkowym diamentem na świecie i czwartym co do wielkości kamieniem o żółtym kolorze. Kamień oszlifowano gwiezdnym cięciem brylantowym, podobnym do tego zastosowanego w słynnym Tiffany Yellow.

Historia pochodzenie kamienia jest niejasna. Według części źródeł został znaleziony w 1901 roku w słynnej południowoafrykańskiej kopalni Big Hole w Kimberley. Inne mówią o tym, że mógł zostać wydobyty w kopalni De Beers w 1899. Różne są też informacje o jego początkowej wadze – od 307 do 375 karatów.

Kamień, odkupiony od De Beers przez konsorcjum firm handlujących diamentami, ostateczny szlif uzyskał w Amsterdamie. W 1918 roku trafił na specjalną dobroczynną aukcje

Christies zorganizowaną na rzecz Czerwonego Krzyża i właśnie wtedy zyskał swoją obecną nazwę. The Times tak opisywał diament – „Duży, kwadratowy, z wieloma fasetami i jasnym, kanarkowym kolorem, który tak podoba się indyjskim arystokratom. Kamień żywo gra światłem, szczególnie w sztucznym oświetleniu, w którym jest jaśniejszy od białych kryształów. Po uprzednim naświetleniu błyszczy w ciemności”.

Kamień był przebojem trzeciego dnia licytacji i w krótkiej, ale pełnej emocji rozgrywce walczyło o niego kilku kupców. Ostatecznie za ponad 35 tysięcy funtów szterlingów miał trafić w ręce jednej z europejskich rodzin królewskich. Pół wieku później ponownie się pojawił, tym razem jako własność anonimowego amerykańskiego biznesmena, który w 1973 roku wystawił go na aukcję w Tokio. Najwyższa oferowana wtedy cena osiągnęła 820 tysięcy funtów i kamień został wycofany ze sprzedaży (kupiec chciał za niego co najmniej dwa miliony funtów). Potem pojawiał się jeszcze dwa razy na aukcjach w latach 70-tych. Nie wiadomo kto jest obecnie jego właścicielem.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – The Queen of Holland

28 października, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

To jeden z najdoskonalszych i największych diamentów, o tajemniczej historii. Waży 135,92 karata i został oszlifowany do obecnego kształtu w 1904 roku przez holenderską firmę jubilerską F. Friedman & Co. W roku 1925 firma Friedman prezentowała kryształ na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa w 1925 roku w Paryżu (to właśnie pod wpływem tej wystawy ukuto nazwę i definicję stylu Art déco). Kamień jest pozbawiony wewnętrznych wad i praktycznie bezbarwny (kolor D). 

 

Nazwę The Queen of Holland (Królowa Holandii) nosi na cześć Wilhelminy, królowej Holandii od 1890 do 1948 roku. To mogłoby sugerować, że kamień pochodzi z którejś z holenderskich kopalń w Republice Południowej Afryki. Inna hipoteza, biorąca pod uwagę wielkość i barwę kryształu sugeruje, że może pochodzić z indyjskiego sułtanatu Golkondy, tak jak tak piękne i doskonałe kamienie, jak brytyjski Koh-i-noor, czy rosyjski Orłow.

 

Inny hinduski trop w losach The Queen of Holland to historia jednego z jego właścicieli. W roku 1930 wieku kamieniem zainteresował się maharadża księstwa Nawangaru (obecnie część stanu Gudźarat) Shri Kumar Ranjithsinghji Vibhaji. Maharadża, wykształcony i wychowany w Wielkiej Brytanii, był nie tylko absolwentem Cambridge, ale także utalentowanym i bardzo cenionym zawodnikiem krykieta. Grał nie tylko w drużynach Cambridge i Sussex, ale także w angielskiej reprezentacji narodowej przeciwko Australii!

 

Albert Monnickendam, jubiler z Londynu i autor książki „Magia diamentów”, opisał swoją wizytę w londyńskiej rezydencji maharadży, w czasie której obejrzał i wycenił diament. Kamień, osadzony w naszyjniku, miał mieć ponad 130 karatów i w ocenie jubilera był doskonały. Jak pisze autor kamień, o doskonałej barwie i jakości, przypominał mu słynny diament Regent. Indyjski arystokrata miał stwierdzić, że kryształ był częścią rosyjskich klejnotów koronnych, ale nie chciał ujawnić ich pochodzenia. Ostatecznie maharadża nabył kamień, który po jego śmierci w 1933 pozostał w rękach rodziny.

 

Później, w latach 60-tych diament odkupiła firma Cartier, by w 1978 odsprzedać go znanemu amerykańskiemu jubilerowi Williamowi Goldbergowi z Nowego Jorku. Ten rok później sprzedał go za ponad siedem milionów dolarów. Obecnie kamień jest w rękach rodziny Mouwadów.

Pierścionki zaręczynowe z diamentami fantazyjnymi

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – The Pumpkin Diamond

26 września, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

Mały, ale bardzo cenny. Tak, w kilku słowach, można opisać kryształ Pumpkin Diamond (Diamentowa Dynia). Kamień, znaleziony w Republice Środkowoafrykańskiej, waży po oszlifowaniu 5,54 karata i jest wyceniany na trzy miliony dolarów. Ostatni raz widziany był publicznie w 2003 na wystawie w Smithsonian Institution. Rok wcześniej diament zdobił pierścionek, w którym Halle Berry odbierała Oskara dla najlepszej aktorki.

Najbardziej niezwykły w tym diamencie jest jego pomarańczowy kolor, któremu zawdzięcza swoją nazwę. Barwę kryształu Amerykański Instytut Gemologiczny (GIA) określa jako „intensywnie żywo-pomarańczową”. Eksperci z GIA zwracają uwagę na jasny odcień i wyjątkową intensywność koloru. 

pumpkindiamond

Pumpkin Diamond został znaleziony w 1997. Jedna z wersji mówi o wykopaniu kamienia w kopalni, druga opowiada o rolniku, który znalazł twardą, brązową i połyskującą bryłkę. Z Republiki Środkowoafrykańskiej kamień trafił do RPA, gdzie na jego ślad natrafił amerykański handlarz diamentów i jubiler William Goldberg. Po oszlifowaniu diament ujawnił niezwykły, intensywnie pomarańczowy kolor. Takie kryształy, bez żadnych dodatkowych zabarwień, są określane mianem „ognistych” i występują jeszcze rzadziej niż niebieskie, czy różowe diamenty. 

Kamień został wystawiony na aukcję Sotheby’s w Halloween w roku 1997. I właśnie wtedy został ochrzczony mianem Dyni (która jest warzywem jednoznacznie kojarzonym w USA z Świętem Duchów). Amerykański dom jubilerski Harry Winston kupił diament za ponad 1,3 miliona dolarów. Jubilerzy Winstona umieścili go w pierścionku między dwoma innymi, mniejszymi białymi diamentami w kształcie półksiężyców. 

To ten pierścionek miała na małym palcu lewej ręki aktorka Halle Berry podczas oskarowej nocy w roku 2002. Uwagę obserwatorów podczas tego wieczoru przykuwała nie tylko odważna, prześwitująca kreacja, czy mocne przemówienie przy odbieraniu nagrody. Jasny, pomarańczowy diament był gwiazdą tego wieczoru.

W roku 2003 kamień, już nie jako część pierścionka, był częścią wystawy Smithsonian „Przepych diamentów”. W katalogu był opisywany jako „wyjątkowy pomarańczowy diament, bez brązowych odcieni. Pumpkin Diamond jest czysto pomarańczowy, o intensywnej, żywej barwie. Jest jednym z największych kamieni o tak niezwykłym zabarwieniu”. Według nieoficjalnych informacji w 2005 roku kamień został kupiony przez nieznanego nabywcę.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – The President Vargas

9 września, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

Diament The President Vargas (prezydent Vargas) to ważący 48,26 karata kamień o szlifie szmaragdowym, który powstał z cięciu ponad 726-karatowego kryształu znalezionego w 1938 roku w Brazylii. Wszystkie diamenty, powstałe po obróbce oryginalnego kamienia, mają najwyższą w skali 4C barwę D. Prawdopodobnie wszystkie należą do diamentów typu IIa, czyli kamieni o doskonałej strukturze, pozbawionych zanieczyszczeń atomami azotu.

Diamenty nazwano na cześć Getulio Vargasa, polityka, który był prezydentem Brazylii w momencie, gdy odnaleziono kamień. Co ciekawe, Vargas, który rządził Brazylią przez rekordowe piętnaście lat, jest nazywany w swoim kraju  „Ojcem Ubogich” za reformy, które poprawiły sytuację chłopstwa i robotników.

Olbrzymi kryształ został znaleziony w osadach rzeki San Antonio, w pobliżu miejscowości Coromandel, w stanie Minas Gerais. Połyskujący diament przykuł uwagę dwóch kopaczy diamentów (zwanych garimpeiros) Joaquima Venancio Tiago i Manoela Miguela Dominguesa. Według innej wersji, szczęściarzami byli dwaj rolnicy, którzy podróżowali wzdłuż rzeki. W momencie znalezienia diament był czwartym co do wielkości surowym kamieniem tak wysokiej klasy i największym diamentem znalezionym w pokładach aluwialnych na świecie.

Kamień szybko zmieniał ręce i zyskiwał na wartości. Pierwsi sprzedawcy dostali od lokalnego handlarza diamentami tylko 56 tysięcy dolarów. Kolejny kupiec, którym była holenderska korporacja handlująca diamentami, musiał wyłożyć już 235 tysięcy dolarów. W końcu olbrzymi kamień zainteresował słynnego amerykańskiego jubilera Harry’ego Winstona, który przyjechał osobiście obejrzeć kamień w banku w Amsterdamie. Według Amerykańskiego Instytutu Gemologicznego Winston zapłacił za diament 600 tysięcy dolarów. Brytyjska korporacja ubezpieczeniowa Lloyds, w której jubiler wykupił polisę transportową, wyceniła go na 750 tysięcy dolarów.

Szlifierze w pracowni Harry’ego Winstona przez kilka miesięcy szykowali się do cięcia i szlifowania olbrzymiego znaleziska. Rozważano między innymi podzielenie go na dwa, lub trzy duże diamenty, ale ostatecznie wygrała opcja rozłupania Vargasa na kilkanaście małych, ale za to wyjątkowo czystych kryształów. Najpierw odcięto ze szczytu fragment o wadze ponad 20 karatów, któremu ostatecznie nadano formę 10,55-karatowego diamentu o szlifie gruszki. Resztę podzielono na 29 mniejszych części, z których największa, o szlifie szmaragdowym, waży 48,26 karatów i to ona nosi teraz nazwę the President Vargas.

Presidente-Vargas

Największy kamień kilka razy zmieniał właścicieli. Najpierw, w 1944 roku Winston sprzedał diament żonie Roberta W. Windfohra, teksańskiego magnata naftowego i ranczera. W 1958 roku Winston odkupił kamień, który po przeszlifowaniu stracił ponad cztery karaty, ale zyskał najwyższą klasę czystości. Diament potem trafił do anonimowego nabywcy, a obecnie jest w kolekcji Roberta Mouawada, libańskiego jubilera, którego rodzina stworzyła jeden z największych na świecie zbiorów biżuterii i drogich kamieni. W kolekcji Mouawada jest także inny, mniejszy kamień wycięty z oryginalnego Vargasa. Diament o nazwie Vargas IV waży 27,33 karaty i został zakupiony na aukcji Sotheby’s za ponad 780 tysięcy dolarów. Zdobi imponującą bransoletę wysadzaną białymi i czarnymi diamentami o szlifie brylantowym.

Jeśli interesują Cię oryginalne pierścionki zaręczynowe na indywidualne zamówienie zapraszamy do zapoznania się z naszą ofertą dostępną na stronie https://www.michelson.pl/bizuteria-na-zamowienie

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – tajemniczy Portugalczyk

16 sierpnia, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

 

 

Kamień znany jako „The Portuguese” albo „Portuguese Diamond” (Portugalczyk, Diament Portugalski) to duży kamień, o ośmiokątnym szlifie szmaragdowym. Nazwę Portugalczyk nadał mu znany, amerykański jubiler Harry Winston, który kupił go na początku XX wieku od celebrytki, tancerki Peggy Hopkins Joyce, a potem odsprzedał  ostatecznemu właścicielowi –  Smithsonian Institution – w zamian za mniejsze diamenty o łącznej wadze 3800 karatów.

Pochodzenie

Według przekazów i legend kamień miał zostać wydobyty w XVIII wieku w Brazylii i następnie wejść w skład portugalskiej kolekcji insygniów koronacyjnych. Niestety, żadne wiarygodne źródła nie potwierdzają tych pogłosek. Diament prawdopodobnie został w wydobyty w kopalni Premier Mine w RPA na początku XX wieku. Następnie został sprzedany przez kopalnię i pierwsze wiarygodne zapisy dotyczące tego kamienia pojawiają się w momencie, gdy wszedł w posiadanie znanej amerykańskiej firmy jubilerskiej Black, Starr and Frost. Kamień ważył wtedy 150 karatów i miał szlif Cushion.

To właśnie tam zakupiła diament Peggy Hopkins Joyce, tancerka i aktorka znana przede wszystkim z małżeństw z bogaczami.  Za Portugalczyka zaoferowała naszyjnik z pereł wart 350 tysięcy dolarów i 23 tysiące dolarów w gotówce. Na zlecenie celebrytki kamień zyskał szlif Asscher (co spowodowało zmniejszenie wagi diamentu do 127,1 karata) i został oprawiony w naszyjnik typu choker.

W latach 40-tych XX wieku kamień był wielokrotnie prezentowany na różnych wystawach w Stanach Zjednoczonych jako „największy diament w szlifie szmaragdowym”. Ostatecznie trafił w 1951 do jubilera Harry’ego Winstona i został częścią jego kolekcji „Królewskich Klejnotów”.

W roku 1963 kamień odkupiła grupa amerykańskich muzeów państwowych Smithsonian Institution. Obecnie kamień jest prezentowany w Narodowym Muzeum Historii Naturalnej w Waszyngtonie i jest „perłą” kolekcji diamentów. Wstęp do tego muzeum jest bezpłatny!

Słynna właścicielka

Peggy Hopkins Joyce, która urodziła się jako Marguerite Upton, znana była przede wszystkim z licznych małżeństw z bogaczami, głośnych romansów, zamiłowania do wystawnego stylu życia, no i do drogich kamieni.

Joyce, wtedy jeszcze Upton, w wieku piętnastu lat uciekła z domu z cyrkowym artystą występującym na rowerze. Szybko porzuciła cyklistę na rzecz bogacza Everetta Archera Jr., który po sześciu miesiącach małżeństwa unieważnił związek, gdy zorientował się, że poślubił nieletnią. Potem jeszcze wychodziła za mąż sześć razy – za znanego prawnika, przedsiębiorcę zajmującego się handlem drewnem (J. Stanley Joyce – po nim zatrzymała nie tylko część majątku, ale też nazwisko), czy paryskiego playboya i multimilionera Henriego Leteliera.

Joyce była źródłem sensacji, skandali i zgorszenia. W 1920 roku wydała na zakupy w czasie jednego tygodnia milion dolarów. Wywiadów udzielała w półprzeźroczystych halkach, a w 1926 roku drugi film z jej udziałem doprowadził do uchwalenia w stanie Wisconsin przepisów, które umożliwiały cenzurowanie filmów. W książce „Mężczyźni, małżeństwa i ja” tłumaczyła innym kobietom, że „prawdziwa miłość to ciężka bransoleta z diamentami, najlepiej taka z metką”.

Oprócz Diamentu Portugalskiego, który Joyce kupiła w 1928, celebrytka była właścicielką dużej kolekcji bardzo drogich kamieni. W momencie rozwodu ze Stanley’em Joycem jej kamienie były warte 1,4 miliona dolarów, a kolejne małżeństwa i romanse powiększały  zbiory. Sam Walter Chrysler (producent samochodów tej marki) miał jej podarować klejnoty o wartości ponad 2 milionów dolarów, w tym naszyjnik z 134-karatowym diamentem wartym ponad pół miliona dolarów.

Ostatni mąż Peggy Hopkins Joyce był skromnym urzędnikiem bankowym, którego bogata dama z nowojorskiego towarzystwa poznała przy bankowym okienku i spędziła z nim ostatnie lata życia.

Opis kamienia

The Portuguese waży 127,1 karatów i jest największym fasetowanym diamentem w kolekcji Smithsonian. W świetle ultrafioletowym kamień świeci jasno-niebieskim światłem.

W roku 1997 Amerykański Instytut Gemologiczny (GIA) ocenił barwę Portugalczyka jako M (kolor jasnobrązowo-żółty), a czystość jako VS-1 (bardzo małe wrostki, inkluzje).

W dziennym świetle, albo ciepłym sztucznym oświetleniu kamień nie jest całkowicie przezroczysty. To skutek silnej, niebieskawej fluorescencji. Gdyby nie to zjawisko to diament wydawałby się żółtawy.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – Porges

1 marca, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

Kamień ten miał upamiętnić jednego z największych handlarzy diamentów w historii. Trafił w ręce innego słynnego wielbiciela tych kamieni szlachetnych i to właśnie on miał największy wpływ na wygląd oraz nazwę tego klejnotu. Kiedy zaś na początku XXI wieku pojawił się na aukcji, sprzedawano go w zestawie z dwoma rodzajami biżuterii oraz… śrubokrętem. Dowiedzcie się, dlaczego i poznajcie inne zaskakujące fakty związane z 78,53-karatowym fantazyjnie żółtym diamentem Porges.

Dlaczego „Porges”?

Mimo że diament zyskał taką nazwę dopiero w 1962 roku, to jest ona niczym innym, jak tylko nazwiskiem słynnego francuskiego handlarza kamieniami szlachetnymi, który żył na przełomie XIX i XX wieku. Jules Porges – bo właśnie o nim mowa – odegrał kluczową rolę w powstaniu firmy Randlords, która kontrolowała wydobycie diamentów oraz złota ze złóż znajdujących się na terenie Republiki Południowej Afryki. Wyjątkowo wcześnie rozpoznał on, jak duże znaczenie mają diamentowe znaleziska na terenie RPA. Zainteresował się tym regionem, rozpoczął inwestycje i niewątpliwie przyczynił się do tego, że kraj ten znalazł się w światowej czołówce pod względem wydobycia brylantów. Przy okazji dzięki tej i innym swoim decyzjom stał się jednym z najsłynniejszych oraz najbogatszych handlarzy kamieniami szlachetnymi na świecie.

Na pamiątkę wyjątkowych osiągnięć

Dlatego właśnie kiedy 41 lat po śmierci Francuza inny słynny wielbiciel cennych ozdób zakupił kolejny klejnot do swojej imponującej kolekcji, postanowił nazwać go nazwiskiem „Porges”. Był nim sam Harry Winston, a Jules Porges musiał mu tak zaimponować swoimi dokonaniami na rynku diamentowym, że ten zdecydował się rozsławić jego nazwisko w jeszcze jeden sposób – nazywając nim piękny kamień. Co ciekawe, mimo że w zbiorach tego legendarnego nowojorczyka znalazło się wiele diamentów, które nie miały jeszcze nazwy, Winston nigdy nie chciał, aby dać któremuś z nich swoje nazwisko. Nie wiadomo, czy to skromność, czy inne pobudki sprawiły, że słynny jubiler nigdy nie skorzystał z tej dość powszechnej wśród kolekcjonerów metody nazewnictwa.

Charakterystyka kamienia

W porównaniu z innymi klejnotami w kolorze fantazyjnie żółtym, Porges jest wyjątkowo duży – ma bowiem aż 78,53 karata. Jego czystość to klasa SI-1 (co oznacza, że posiada on w swojej budowie drobne inkluzje), a szlif to klasyczny, szlachetny asscher. Pośród tych cech najważniejszą jednak jest barwa, ponieważ fantazyjnie żółte ozdoby tego typu należą do rzadkości. Zalicza się je do grupy diamentów typu I, co oznacza, że w ich strukturze krystalicznej znajdują się wykrywalne ilości azotu (zazwyczaj mniej niż 0,1%). To właśnie ten pierwiastek jest odpowiedzialny za inny niż przezroczysty kolor kryształu i to dzięki niemu Porges może lśnić wyjątkowym żółtym blaskiem.

Pochodzenie klejnotu

Eksperci uważają, że podobnie jak wiele innych słynnych kamieni szlachetnych został on wydobyty na terenie Republiki Południowej Afryki. Być może właśnie dlatego Winston nazwał go nazwiskiem handlarza, który przyczynił się do rozkwitu tego regionu pod względem wydobycia brylantów. Nadal brakuje jednak szczegółowych danych dotyczących pochodzenia Porgesa, takich jak kopalnia, w której go odkryto, masa nieoszlifowanego samorodka czy też pierwsi właściciele diamentu. Zyskał on wyjątkową sławę dopiero wtedy, kiedy trafił do rąk Harry’ego Winstona. Słynny jubiler docenił unikatowe piękno tego kamienia, dlatego też przygotował mu iście wyjątkową oprawę. Zaprojektował aż dwa rodzaje biżuterii, w której centralnym miejscu miał znaleźć się Porges.

Jeden klejnot, dwie ozdoby

Pierwszym pomysłem, na który wpadł nowojorski jubiler, był prosty, minimalistyczny, wykonany ze złota pierścień, drugim zaś jego całkowite przeciwieństwo – kolorowa, bogato zdobiona broszka. W jej centralnym miejscu znajduje się imponujący klejnot, który jest otoczony żółtym złotem, platyną oraz mniejszymi szmaragdami, rubinami i przezroczystymi diamentami. Winston chciał, aby kamień ten mógł odgrywać podwójną rolę – ozdabiać zarówno pierścień, jak i broszkę – dlatego zaprojektował tę biżuterię tak, aby Porges mógł być z łatwością z niej wymontowany i ustawiony w innym miejscu. Po zrealizowaniu tego nowatorskiego pomysłu nowojorski jubiler nie cieszył się tymi ozdobami zbyt długo. Już w 1968 roku, a więc sześć lat po nabyciu klejnotu, sprzedał go kolejnemu właścicielowi, który do dziś pozostał anonimowy.

porgesdiamond

Sprzedaż unikatowej ozdoby

Nie wiadomo, jaką cenę zapłacił za ten słynny kamień Harry Winston ani ile dzięki niemu zarobił, sprzedając go kolejnemu kolekcjonerowi. Kiedy jednak w 2004 roku Porges miał ponownie trafić na sprzedaż, eksperci szacowali, że osiągnie on wartość od 600 tysięcy do 800 tysięcy dolarów. Aukcja odbyła się w ramach organizowanej w dniach 19 i 20 kwietnia wyprzedaży Magnificent Jewels w słynnym domu aukcyjnym Christie’s. W zestawie obok imponującego klejnotu znalazły się złoty pierścień, unikatowa broszka oraz… śrubokręt, za pomocą którego diament można było umieścić w obu tych ozdobach. Ostateczną ceną, jaką zdecydował się zapłacić za ten zestaw nowy właściciel, była kwota 769 100 dolarów, co oznaczało, że przewidywania ekspertów okazały się trafne. Od tamtej pory Porges nie trafił ponownie na sprzedaż, dlatego można przypuszczać, że od 15 lat znajduje się w rękach kolekcjonera, który zakupił go na aukcji Christie’s.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja

Najsłynniejsze diamenty świata – Paragon

24 października, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Mimo że ma niecałe 30 lat, o początkach jego istnienia wiadomo naprawdę niewiele. Pewne jest natomiast, że z egzotycznej Brazylii trafił do światowej stolicy obróbki kamieni szlachetnych, a następnie do kolekcji jednego z najsłynniejszych jubilerów wszech czasów, którego zwykło się nazywać „królem diamentów”. Nosiły go najlepsze modelki świata, a jego unikatowy i bardzo rzadki szlif zaskakuje do dziś. Poznajcie historię ponad 100-karatowego diamentu Paragon.

Unikat na skalę światową

Mimo że brzmi dość swojsko, nazwa tego klejnotu nie oznacza oczywiście sklepowego rachunku. Wzięła się z języka angielskiego, w którym oznacza „archetyp” czy też „wzór doskonałości”. I nie ma w tych słowach ani cienia przesady, ponieważ zarówno kolor, jak i czystość oraz perfekcyjny szlif tego kamienia są naprawdę wyjątkowe, dzięki czemu doskonale pasują do jego nazwy. Została ona nadana przez pierwszego, a zarazem jedynego znanego właściciela ozdoby – światowej sławy jubilera Laurence’a Graffa, założyciela firmy Graff Diamonds Company. Sam Graff zwykł mówić o sobie, że diamenty zawsze go fascynowały, są nieodłączną częścią jego życia i urodził się właśnie po to, by być wśród nich. Marka stworzona przez jubilera jest obecnie jedną z największych na świecie, a jego majątek został w 2018 roku oszacowany na 5,6 miliarda dolarów.

Skąd pomysł na nazwę ozdoby?

Jak informuje książka „The Book of Diamonds” autorstwa Joana Youngera Dickinsona (ze wstępem napisanym przez samego Harry’ego Winstona), określenie „paragon” było używane wcześniej w odniesieniu do idealnych diamentów pozbawionych wszelkich skaz czy wytrąceń oraz osiągających masę ponad 100 karatów. A więc 137,82-karatowy klejnot o czystości IF (internally flawless – wewnętrznie bez skazy), najwyższej klasie barwy (D) oraz w niezwykle rzadkim, siedmiostronnym szlifie z pewnością zalicza się do tego elitarnego grona najpiękniejszych kamieni.

Nietypowe pochodzenie i wiele niewiadomych

Zwykło się uważać, że najsłynniejsze diamenty świata pochodzą albo z Afryki, albo z historycznych kopalni indyjskich. Paragon jest więc wyjątkiem od tej reguły – ten imponujący samorodek znaleziono bowiem w Brazylii, w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Mimo że od jego wydobycia minęło zaledwie niecałe 30 lat, to do dziś nie wiadomo nic o jego dokładnej dacie odkrycia, kopalni ani o początkowych losach. Nieznana jest nawet masa, jaką miał nieoszlifowany diamentowy samorodek przed jego obróbką jubilerską, ani to, w jaki sposób trafił z Ameryki Południowej do Europy.

Niecodzienny pomysł jubilerskiej sławy

Pewne jest natomiast, że kamień ten znalazł się w międzynarodowej stolicy gemmologii – w Antwerpii w Belgii. Tam zakupił go światowej sławy jubiler Lawrence Graff, a następnie zlecił jego cięcie oraz szlifowanie. To dzięki pomysłowi Graffa klejnot zyskał unikalny szlif latawca. Skąd taki pomysł? Decyzja o nadaniu Paragonowi tak nietypowego kształtu została spowodowana najprawdopodobniej pierwotnym wyglądem surowego kamienia. Nowemu właścicielowi zależało, aby wydobyć z niego jak najlepszą czystość oraz blask, a jednocześnie otrzymać ozdobę o jak największej masie ponad 100 karatów.

W jednym z najlepszych laboratoriów

Graff miał duże doświadczenie jako słynny jubiler, dlatego podjął odważną decyzję o oszlifowaniu klejnotu w kształt latawca. Z pomocą przyszło mu również 30 doświadczonych ekspertów pracujących w należącym do niego laboratorium i na co dzień zajmujących się obróbką jubilerską kamieni o dużej masie. Rozmiar Paragonu nie był więc dla nich ani przeszkodą, ani żadną nowością. Taki zespół szlifierzy połączony z tak pięknym diamentem musiał więc być pewną receptą na sukces. I rzeczywiście, zaprezentowanie oszlifowanego kamienia okazało się prawdziwą sensacją wśród kolekcjonerów oraz wielbicieli unikatowej biżuterii na całym świecie.

Uroczysta prezentacja wyjątkowej ozdoby

Po zakończeniu obróbki jubilerskiej Paragon osadzono jako zawieszkę w biżuterii równie unikatowej, jak on sam – w wyjątkowym naszyjniku-bransolecie projektu marki Graff Diamond Company. Ozdoba została wykonana ręcznie w jednym z najlepszych warsztatów należących do Graffa, a Paragon połączono w niej z kilkoma mniejszymi diamentami w różnych kolorach, takich jak fantazyjny niebieski, różowy oraz żółty. Na ich tle jeszcze bardziej wyróżnia się perfekcyjnie przezroczysta barwa tej cennej zawieszki. Całkowita masa wszystkich kamieni wykorzystanych w tym naszyjniku to 190,27 karata, a został on pokazany światu w 1999 roku, kiedy to wywołał prawdziwe poruszenie. Właśnie wtedy, z okazji uroczystości z okazji rozpoczynającego się nowego stulecia, została zorganizowana uroczysta gala sponsorowana przez diamentowy koncern De Beers oraz markę Versace. Na imprezie pojawiła się supermodelka Naomi Campbell, a jej szyję ozdabiała biżuteria, w której centralnym miejscu znajdował się Paragon.

paragondiamond

Charakterystyka klejnotu

Jak już wspomnieliśmy, diament Paragon ma masę wynoszącą 137,82 karata, barwa klasy D (dzięki czemu jest całkowicie bezbarwny) oraz czystość IF. Do tego dodać należy unikatowy siedmiostronny szlif zwany „latawcem” i mamy gotowy przepis na jeden z najpiękniejszych klejnotów na świecie. Jest on także kamieniem typu IIa, co oznacza, że w jego składzie chemicznym nie ma azotu (lub istnieją jedynie śladowe, niewykrywalne ilości tego pierwiastka). Dodatkowo w krysztale tym nie ma żadnych odkształceń plastycznych, dlatego o takich diamentach mówi się, że są strukturalnie doskonałe oraz chemicznie czyste.

Światowy gigant

Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę masę kamienia, Paragon jest dziesiątym na świecie największym oszlifowanym klejnotem o barwie typu D. Przed nim w zestawieniu znalazły się 530,20-karatowy Cullinan I, 317,40-karatowy Cullinan II, 273,85-karatowy Centenary, a także Jubilee, Millennium Star, La Luna, Orłow, Jacob-Victoria oraz Regent. Paragon to także piąty co do wielkości diament, którego barwa klasy D łączy się z czystością IF oraz największy na świece kamień tego typu w szlifie latawca. Nadal znajduje się w posiadaniu Graffa, dlatego nie wiadomo, jaką cenę osiągnąłby obecnie. Pewne jest natomiast, że informacja o jego sprzedaży wywołałaby prawdziwą sensację.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja

Najsłynniejsze diamenty świata – Orłow

10 sierpnia, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

W historii tego kamienia szlachetnego zuchwałe kradzieże przeplatają się z brutalnymi morderstwami oraz płomiennymi uczuciami światowych władców – ale do dnia dzisiejszego nie wiadomo, która część losów Orłowa jest prawdą, a która została zmyślona. Pewne jest natomiast, że jest on jednym z najlepiej zachowanych historycznych diamentów na świecie.

Skąd wzięła się nazwa klejnotu?

Podobnie jak inny kamień szlachetny, o którym już pisaliśmy – owiany złą sławą Czarny Orłow – ten diament również wziął swoją nazwę od nazwiska jednego z jego właścicieli. Książę Grigorij Orłow, bo właśnie o nim mowa, zakupił ten kamień za oszałamiającą kwotę 1 400 000 florenów (co odpowiada sumie 400 000 rubli). Następnie podarował go swojej byłej kochance, carycy Katarzynie II Wielkiej, aby odzyskać jej łaski. Władczyni oczywiście przyjęła cenny upominek, a w zamian przekazała Orłowowi marmurowy pałac w Petersburgu. Był to jednak prezent na otrarcie łez, ponieważ nie obdarzyła byłego ukochanego ponownym uczuciem. Tym sposobem zjawiskowy klejnot trafił jednak do rosyjskiego skarbca i znalazł się wśród cennych ozdób zgromadzonych w Diamentowym Funduszu na Kremlu.

catherinethegreat

Pochodzenie diamentu

Nie wiadomo, kiedy dokładnie odkryto tę imponującą ozdobę, ale zarówno unikalny szlif, jak i barwa oraz czystość Orłowa jednoznacznie wskazują na miejsce jego wydobycia – Indie. Łatwo jest również zlokalizować kopalnię, w której został znaleziony, czyli Golkondę. Przed XVIII wiekiem była ona bowiem jedynym na świecie źródłem wysokiej jakości bezbarwnych diamentów. Można więc powiedzieć, że Orłow jest ewenementem wśród historycznych kamieni szlachentych, ponieważ pochodzenia wielu z nich do dziś nie udało się ustalić, mimo wielu lat badań i analiz.

Różne wersje losów Orłowa

Sprawa nie jest już tak oczywista, jeśli chodzi o losy Orłowa przed dotarciem na rosyjski dwór. Istnieją bowiem dwie wersje tych wydarzeń i historycy do dziś nie są pewni, która z nich jest bardziej prawdopodobna (szczególnie że obie brzmią bardziej jak legendy niż fakty historyczne). Pierwsza mówi, że klejnot ten był dawniej częścią posągu bóstwa Pana Ranganatha znajdującego się w świątyni Srirangam w stanie Tamil Nadu w południowych Indiach. Ozdoba została umieszczona w miejscu oka bóstwa, ale była na tyle atrakcyjna, że stała się prawdziwą pokusą dla złodzieja. Okazał się nim francuski żołnierz, który od miejscowych dowiedział się o olbrzymich diamentach i postanowił wykorzystać tę wiedzę jako okazję do szybkiego zarobku. W tym celu zdecydował się na zatrudnienie w świątyni, a także zmianę wyznania na hinduizm, ponieważ przedstawiciele innych religii nie mieli do niej prawa wstępu.

orlovdiamond

Droga do Europy

Po pewnym czasie nadarzył się sprzyjający moment – mężczyzna wykorzystał go i uciekł ze zrabowanym diamentem. Dotarł z nim do Madrasu, gdzie sprzedał swój łup kapitanowi brytyjskiego okrętu za zaskakująco niską sumę 2000 funtów. Nowy właściciel przewiózł klejnot do Londynu i w ten sposób zarobił 10000 funtów – Orłowa zakupił bowiem żydowski kolekcjoner i handlarz za 12000 funtów. Następnie przeprowadzono jeszcze kilka transakcji ze słynnym kamieniem w roli głównej, a jego wartość rosła z każdą z nich. W końcu został zakupiony przez mieszkającego w Amsterdamie kolekcjonera o nazwisku Shaffras. I o ile historia o kradzieży diamentu nigdy nie została potwierdzona, o tyle władze rosyjskie ujawniły, że około roku 1768 książę Orłow rzeczywiście kupił ozdobę od handlarza, który nosił nazwisko Shaffras.

Wśród morderstw i kradzieży

Druga wersja losów Orłowa sprawia wrażenie jeszcze bardziej sensacyjnej. Mieszają się w niej wątki kilku morderstw i zawiłych intryg. Zgodnie z nią diament ten należał do hinduskich władców z dynastii Wielkich Mogołów i dlatego trafił do rąk szacha Mohammeda, który zasiadał na tronie w latach 1719-1748. W 1739 roku został zrabowany wraz z innymi łupami wojennymi przez szacha Iranu Nadira. Jego wojska splądrowały Delhi i Agrę, w wyniku czego do majątku Nadira trafiły również takie słynne klejnoty, jak Koh-i-Nur czy też Darya-i-Nur. Następnie władca ten został zamordowany przez swoje własne wojsko, a jeden z jego żołnierzy wykorzystał tę okazję i ukradł Orłowa po czym udał się z nim do miasta Bassorah położonego na północ od Zatoki Perskiej. Tam spotkał handlarza o nazwisku Shaffras i zaproponował mu sprzedaż imponującego diamentu. Ten jednak nieufnie podszedł do transakcji i poprosił o czas do namysłu. Żołnierzowi zależało nartomiast na szybkim pozbyciu się łupu, dlatego chwilę później znalazł innego kontrahenta – żydowskiego kupca, który chętnie zakupił klejnot za 65000 piastrów i dwa najwyższej klasy konie arabskie.

Pechowy łup

Kiedy żołnierz świętował udaną sprzedaż ozdoby, ponownie spotkał Shaffrasa. Ten zaś przyznał, że po namyśle chciałby zakupić Orłowa, a następnie nie ukrywał swojego rozczarowania, kiedy okazało się to niemożliwe. Odnalazł nawet żydowskiego kupca i zaproponował mu dwa razy wyższą kwotę niż ten zapłacił za kamień, mężczyzna nie był jednak zainteresowany ofertą. Wtedy Shaffras wpadł na inny, bardziej śmiały pomysł. Postanowił zabić kupca i odebrać mu klejnot. Kolejną jego ofiarą padł żołnierz, który również został zamordowany, aby zatrzeć wszelkie ślady. Ciała dwóch mężczyzn Shaffras wrzucił nocą do rzeki Tygrys, a następnie postanowił uciec do Europy i tam sprzedać legendarny diament. Najpierw udał się do Konstantynopola (dzisiejszy Stambuł), a finalnie trafił do Amsterdamu, gdzie przedstawił się jako handlarz kamieniami szlachetnymi.

Fakty dotyczące losów Orłowa

Po pojawieniu się słynnego klejnotu w Amsterdamie jego losy są już znane. Shaffras starał się nawiązać kontakt z europejskimi władcami, aby wśród nich znaleźć nowego właściciela ozdoby. Szczególne zainteresowanie wzbudziła ona na rosyjskim dworze. Caryca Katarzyna zaprosiła nawet Shaffrasa do Petersburga, aby tam dobić targu. Mimo długich negocjacji transakcja nie doszła jednak do skutku, ponieważ cena zaproponowana przez handlarza okazała się zbyt wysoka. Wrócił on więc do Amsterdamu i właśnie wtedy o słynnym diamencie dowiedział się książę Orłow, były kochanek carycy Katarzyny. Wiedział on, jak bardzo zależało jej na tej ozdobie, dlatego postanowił ją zakupić, a następnie podarować ukochanej, aby wrócić do jej łask. Władczyni przyjęła ten prezent, po czym poleciła osadzić go w bogato zdobionym berle zarojektowanym przez jubilera C. N. Troitinskiego. W takiej postaci Orłow jest przechowywany w kremlowskim skarbcu do dziś. Nigdy później nie został wystawiony na sprzedaż ani poddany analizie w laboratorium gemmologicznym, dlatego nie wiadomo, jaką obecnie ma wartość.

Charakterystyka Orłowa

Ten przezroczysty diament o delikatnie niebieskawym odcieniu ma masę wynoszącą 189,62 karata. Jego wymiary to 47,6 x 34,92 x 31,75 mm. Charakteryzuje się również najwyższej klasy czystością, co jest typowe dla najlepszych kamieni szlachetnych pochodzących ze słynnej kopalni Golkonda w południowych Indiach. Nietypowy jest natomiast szlif Orłowa, ponieważ jako jeden z niewielu klejnot ten zachował swój pierwotny, historyczny kształt róży. Jest on charakterystyczny dla diamentów wydobywanych setki lat temu na terenie Indii, dlatego nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, gdzie Orłow został znaleziony. Z jego przyszłością również nie wiąże się żadna niewiadoma. Najprawdopodobniej jeszcze przez wiele lat będzie bowiem zasilał zbiory rosyjskich klejnotów koronnych.

 

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsi szlifierze diamentów

Najsłynniejsi szlifierze diamentów – Lazare Kaplan

26 czerwca, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Mimo że jego przodkowie również trudnili się jubilerstwem, on sam był Honorowym Wiceprezydentem GIA, a wielu ekspertów uważało go za najlepszego szlifierza diamentów na świecie, jego życie nie było usłane różami. Lazare Kaplan aż trzykrotnie musiał zaczynać budowanie swojej firmy od zera – najpierw w wieku zaledwie 20 lat, potem na nowym, nieznanym kontynencie, aż w końcu z pożyczonymi 300 dolarami w kieszeni. Te przeciwności nie przeszkodziły mu jednak w zdobyciu światowej sławy oraz uznania innej jubilerskiej legendy – Harry’ego Winstona. Dowiedzcie się więc, jak rozwijała się kariera tego słynnego szlifierza i czym zasłynął on na arenie międzynarodowej.

Kontynuacja rodzinnej tradycji

Mimo że urodził się w Rosji, jeszcze jako dziecko przeniósł się wraz z rodziną do Belgii. To tam dorastał, a już w wieku 13 lat dołączył do rodzinnego interesu. Jego bliscy od trzech pokoleń zajmowali się bowiem jubilerstwem (a wśród jego kuzynów znajdował się też inny legendarny szlifierz – Marcel Tolkowski). Właśnie wtedy, w 1896 roku, został uczniem w fabryce wuja, który także był znanym szlifierzem diamentów. Dzięki rozpoczęciu nauki ich obróbki jubilerskiej w tak młodym wieku, jeszcze przed ukończeniem 20 lat potrafił ciąć i szlifować różne, nawet mocno nieregularne diamentowe samorodki. W tym czasie również wyszedł spod skrzydeł wuja i rozpoczął samodzielną działalność w Antwerpii. Decyzja ta okazała się słuszna. Szybko zdobył bowiem kilka znaczących zleceń, które wzmocniły jego pozycję na rynku i zapewniły rozgłos o nim jako o utalentowanym szlifierzu.

Nieoczekiwany punkt zwrotny

Kariera Kaplana zapewne rozwijałaby się w spokoju w Belgii, gdyby kraj ten nie został zajęty podczas I wojny światowej przez wojska niemieckie. Co prawda szlifierz w tym czasie przebywał w Stanach Zjednoczonych, gdzie udał się wraz z rodziną, aby odwiedzić matkę, ale z powodu wojennej zawieruchy nie mógł już wrócić do swojej ojczyzny, a jego firma upadła. Został zmuszony do pozostania w Ameryce i rozpoczęcia swojej działalności od nowa. Osiadł na dolnym Manhattanie, tam też otworzył swoją pracownię, a następnie przystąpił do pracy – cięcia i szlifowania diamentów. Dzięki konsekwencji, ale także talentowi i doskonałej technice nazwisko Kaplan szybko stało się dobrze znane na amerykańskim rynku jubilerskim. Czym podbił on serca nowych klientów?

kaplan

Innowacyjność i dar przekonywania

Kaplana ceniono za wyjątkową wyobraźnię, zamiłowanie do eksperymentowania, ale także umiejętność przekonania rozmówcy do swoich racji. Dzięki temu właściciele diamentów i klienci szlifierza, mimo początkowego oporu, często zgadzali się na utratę większej ilości karatów na rzecz unikalnego szlifu czy też perfekcyjnego wydobycia najlepszych cech kamienia powierzonego Kaplanowi. Zyskał on też niemałą popularność dzięki stworzeniu jednego ze swoich ulubionych szlifów – „Oval Elegance”, czyli owalnego kształtu z 58 fasetkami. Sam autor przyznawał, że dzięki takiemu szlifowi kamień wydaje się większy niż jego okrągły odpowiednik o takiej samej masie, a także zyskuje więcej blasku niż w przypadku innych kształtów.

Szkolenie nowego pokolenia szlifierzy

Wraz z rozwojem firmy Kaplan chciał też zatrudniać coraz więcej pracowników, ale jego problemem był brak utalentowanej siły roboczej w Stanach Zjednoczonych. Zaczął więc podróżować, a jej poszukiwania zaprowadziły go aż do Puerto Rico. To właśnie tam stworzył program stażowy, zatrudniając wielu zdolnych szlifierzy, a następnie szkoląc ich zgodnie z własnym doświadczeniem. Mogłoby się wydawać, że renoma szlifierza oraz pozycja jego firmy były wówczas na tyle mocne, że nic nie mogło im zaszkodzić. Niestety, los bywa przewrotny, o czym Kaplan przekonał się po raz kolejny. Wtedy właśnie pojawiła się bowiem jeszcze jedna przeszkoda, na którą szlifierz nie miał wpływu – krach na amerykańskiej giełdzie, który miał miejsce w 1929 roku.

Czy zaczynać od nowa po raz trzeci?

Takie pytanie zapewne zadawał sobie Kaplan. W jego przypadku odpowiedź mogła jednak być tylko twierdząca. Mimo że stracił wówczas wszystkie oszczędności, szybko stworzył plan B. Pożyczył 300 dolarów od swojego syna Leo i dzięki temu wznowił działalność. I tym razem udało mu się odbudować własną renomę. Ciężko pracował, szlifując kolejne klejnoty, aż w 1936 roku otrzymał pracę, dzięki której jego nazwisko miało na zawsze zapisać się w historii jubilerstwa. Zgłosił się do niego sam Harry Winston, aby powierzyć mu obróbkę słynnego 726-karatowego diamentowego samorodka – Jonkera. Nie było to łatwe zadanie, szczególnie że Kaplan doskonale zdawał sobie sprawę, iż jest to zlecenie jego życia. Pikanterii sprawie dodawało to, że kamień ten był ubezpieczony na milion dolarów, ale… polisa nie obejmowała procesu obróbki jubilerskiej. Tak duże ryzyko zapewne wywierało na szlifierzu jeszcze większą presję.

Długie miesiące żmudnej pracy

Kaplan przez wiele miesięcy z uwagą analizował każdy milimetr kwadratowy ogromnego samorodka. Jego bliscy zwykli żartować, że w tym czasie żył, jadł i oddychał tym diamentem. Każdą minutę swojej pracy poświęcał na skomplikowane wyliczenia, których wynikiem miała być odpowiedź na pytanie, jak najlepiej pociąć tego olbrzyma. Po roku tworzenia wielu modeli kamienia i skrupulatnego obliczania linii cięcia szlifierz chwycił w końcu za nóż. Wbił go w klejnot i właśnie wtedy zauważył, że gdyby przeciął Jonkera wzdłuż wyznaczonej właśnie linii, popełniłby poważny błąd. Wrócił więc do swoich wyliczeń, nakreślił kolejną linię i w ten sposób idealnie przeciął zjawiskowy diament.

Spektakularne efekty pracy

Po zakończeniu pracy Kaplan zwykł nazywać Jonkera wybrykiem natury, ponieważ to, co wielu szlifierzy (i początkowo on sam) uznało za płaszczyznę rozpadu na powierzchni diamentu, w rzeczywistości wcale nią nie było. Gdyby więc zasugerował się tym złudzeniem i przeciął ten niezwykle cenny kamień zgodnie ze swoim pierwotnym planem, mógł go zniszczyć. Tak się jednak nie stało. Zamiast tego Kaplan stworzył 13 zjawiskowych klejnotów o masie od 3,53 karata i szlifie bagietki aż do 149,9-karatowego olbrzyma w szlifie szmaragdowym. Największa z tych ozdób zachowała swoją pierwotną nazwę – Jonker – a wielu ekspertów podziwiało ją, przyznając, że jest najbardziej perfekcyjnie skrojonym diamentem na świecie.

jonker

Międzynarodowe uznanie

Wkład Kaplana w rozwój przemysłu jubilerskiego był ogromny, dlatego władze Gemmological Institute of America postanowiły odpowiednio uhonorować słynnego szlifierza. W 1964 roku otrzymał on zaszczytny tytuł Honorowego Wiceprezydenta GIA, a w 1979 roku obdarowano go międzynarodową nagrodą „Hall of Fame” przyznawaną przez organizację Retail Jewelers of America. Jej prezes Michael Roman powiedział wówczas, że wyjątkowa wyobraźnia Kaplana oraz jego niezwykła zdolność do wizualizacji kształtów diamentów w trzech wymiarach sprawiły, że wielu uważa go za najlepszego szlifierza diamentów na świecie.

Lazare Kaplan zmarł w 1985 roku w wieku 102 lat, ale stworzona przez niego firma istnieje i rozwija się do dziś. Lazare Kaplan International jest też jedyną spółką w Stanach Zjednoczonych, która zajmuje się obróbką diamentów i jest notowana na giełdzie AMEX, a także posiada światowy patent na proces inskrypcji laserem diamentowym. Można więc powiedzieć, że wysiłki Kaplana i jego trzykrotne budowanie marki od nowa z pewnością nie poszły na marne.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
1 2 3 4 … 8

Ostatnie wpisy

  • Tiffany Blue Book 2025: Sea of Wonder – luksusowa biżuteria inspirowana oceanem
  • Pierścionki Zaręczynowe, Które Zachwycają – Jak Je Tworzymy?
  • Trendy w pierścionkach zaręczynowych na 2024 rok oraz prognozy na 2025
  • Skąd się biorą największe diamenty na świecie
  • Or Bleu Kolekcja Boucheron

Archiwa

  • maj 2025
  • grudzień 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • wrzesień 2022
  • czerwiec 2022
  • październik 2021
  • listopad 2020
  • grudzień 2019
  • październik 2019
  • wrzesień 2019
  • sierpień 2019
  • maj 2019
  • marzec 2019
  • październik 2018
  • wrzesień 2018
  • sierpień 2018
  • czerwiec 2018
  • maj 2018
  • marzec 2018
  • luty 2018
  • styczeń 2018
  • grudzień 2017
  • listopad 2017
  • październik 2017
  • wrzesień 2017
  • lipiec 2017
  • czerwiec 2017
  • maj 2017
  • kwiecień 2017
  • luty 2017
  • styczeń 2017
  • grudzień 2016
  • listopad 2016
  • październik 2016
  • wrzesień 2016
  • sierpień 2016
  • lipiec 2016
  • czerwiec 2016
  • maj 2016
  • kwiecień 2016
  • marzec 2016
  • luty 2016
  • styczeń 2016
  • grudzień 2015
  • listopad 2015
  • październik 2015
  • wrzesień 2015
  • sierpień 2015
  • lipiec 2015

Kategorie

  • ciekawostki
  • Diamentowe historie
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Moda w biżuterii
  • Najsłynniejsi jubilerzy i złotnicy
  • Najsłynniejsi szlifierze diamentów
  • Najsłynniejsze diamenty świata
  • Najsłynniejsze kolekcje biżuterii
  • Nasza biżuteria
  • Tradycje zaręczynowe na Świecie
  • Uncategorized

Copyright Michelson Diamonds, 2015
Pierścionki zaręczynowe, obrączki ślubne.