• Home
    • Edukacja
      • O nas
        • Sklep online
          • Kontakt
Logo
Tag

diamenty certyfikowane

Previous Next
  • ciekawostki
  • Diamentowe historie

Pierścionek zaręczynowy księżnej Diany

7 czerwca, 2022
Paweł Jaworski
0 Comments

Księżna Diana miała wyjątkowy gust dotyczący biżuterii. Nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym, uznając go za jeden ze swoich największych skarbów. Jaka jest historia jednego z najpiękniejszych zaręczynowych pierścionków należących do księżnej Diany?

Tradycja ponad wszystko

6 luty 1981 roku. Na zamku Windsor będącym oficjalną rezydencją królowej Elżbiety II panuje poruszenie. Zaledwie 19 – letnia Diana Spencer, przyszła księżna Walii, godzi się zostać żoną księcia Karola. W niebieskim kostiumie przyszła księżna nieśmiało się uśmiecha. Fotoreporterzy robiący zdjęcia parze nie kryją zaskoczenia. Karol nie daje wybrance zaręczynowego pierścionka.

12 – karatowy cejloński szafir otoczony 14 mniejszymi białymi diamentami w 18 – karatowym białym złocie Diana wybiera sama. Zdziwienie budzi także fakt, że klejnot pochodzi z katalogu firmy Crown Jeweller Garrard&Co, działającej na rynku jubilerskim od XVIII wieku. Kosztuje „zaledwie” 28 tysięcy funtów i jest ogólnie dostępny. 

Zaręczyny księżnej Diany (1)

Zwykle dawano biżuterię rodową, koniecznie z diamentami. Taki pierścionek posiada m.in. Elżbieta II. Co ciekawe, centralny kamień o wadze 2 karatów pochodzi z greckiego diademu należącego do rodziny księcia Filipa. Jedynie Sarah Ferguson, żona księcia Andrzeja zdecydowała się na podobny wzór pierścionka zaręczynowego co klejnot Diany, z tą różnicą, że centralnym kamieniem jest krwistoczerwony rubin. 

Czemu Diana zrywa z anglosaską tradycją? Podobny model pierścionka zaręczynowego posiadała matka księżnej, a jej samej skromny wzór przypada do gustu bardziej niż diamentowe ozdoby. Jak wspomina Leslie Field, autorka książki o królewskiej biżuterii: „Diana powiedziała, że chciałaby coś z szafirem, bo po prostu je lubiła. Ktoś zmyślił historię, że wybrała największy, ale mi powiedziała, że ten nie był największy, tylko najładniejszy”.

Wiktoria i Diana

Garrard&Co, marka założona przez George’a Wickersa, stworzyła wiele unikatowych tiar, naszyjników, bransolet i pierścionków dla angielskiej rodziny królewskiej. Biżuterię wykonywano ręcznie, z najlepszej jakości kamieni szlachetnych, prób złota, platyny, i co ważniejsze – były to  unikatowe wzory. Wierną fanką biżuterii była królowa Wiktoria, która u Garrarda zamówiła m.in. diamentową koronę noszoną po śmierci księcia Alberta w 1861 roku, a także diadem ozdobiony szafirami i diamentami.

Królowa Wiktoria (3)

Marka Garrard&Co inspirowała się wieloma projektami biżuterii królewskiej. Wzór pierścionka księżnej Diany zaczerpnięto z wykonanej na zamówienie księcia Alberta dla królowej Wiktorii w 1840 roku broszy. Prezent tak bardzo przypadł do gustu królowej, że przypięła go nawet do sukni ślubnej.

Ukochane kamienie szafiry

Diana Spencer nie była jedyną osobą zakochaną w szafirach. Kamienie te uwielbiała królowa Wiktoria, a Elżbieta II posiada w swojej kolekcji rodową biżuterię przekazywaną z pokolenia na pokolenie kameryzowaną diamentami i szafirami. Jednak Diana najczęściej decydowała się właśnie na niebieskie korundy, czasem zastępując je perłami. Nigdy tez nie rozstawała się z zaręczynowym pierścionkiem, prezentując go w trakcie wielu oficjalnych uroczystości.

Pierścionek zaręczynowy w kolorze sukni

Listopad 2010. W Windsorze kolejne zaręczyny. Tym razem krótkie oświadczenie do kamer przedstawia książę William. Tłum jest zachwycony nie tylko sukienką Kate Middleton, luźno nawiązującą do szafirowego kostiumu Diany, ale również faktem, że wybranka księcia Williama otrzymuje pierścionek Diany. Początkowo klejnot jest za luźny na serdeczny palec Middleton, dlatego jubilerzy Garrard&Co dodają do pierścionka jeszcze jedną obrączkę. 

Pierścionek księżnej Diany (7)

Książę William nie od razu skłaniał się ku szafirowemu pierścionkowi dla Kate, wybierając zamiast klejnotu zegarek Cartiera księżnej Diany. Dopiero z czasem William zamienił się ze swoim bratem. Harry własnoręcznie zaprojektował wówczas pierścionek zaręczynowy dla Meghan Markle. Centralny kamień stanowi oczko jednej z brosz księżnej Diany.

Niezwykły zaręczynowy pierścionek

Księżna Diana nigdy nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym. Zdobiony szafirem i diamentami klejnot nie spotkał się z uznaniem opinii publicznej jak i Elżbiety II, która uznała pierścionek za mało spektakularny. Jednak w przeciwieństwie do jej zaręczynowego pierścionka, cena szafirowego skarbu wzrosła dziesięciokrotnie, do 650 tysięcy dolarów, trzy razy więcej niż zaręczynowy pierścionek angielskiej władczyni. To sprawia, że pierścionek zaręczynowy księżnej Diany jest dziś chętnie kopiowany przez jubilerów na całym świecie.

Zbliżenie na pierścionek księżnej Diany (2)

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – the Rob Red

12 października, 2021
Paweł Jaworski
0 Comments

Ten niewielki kamień przykuwa uwagę nietypowym, bardzo intensywnym, czerwonym kolorem. The Rob Red został nazwany na cześć jego właściciela, znanego jubilera i handlarza kamieniami szlachetnymi z Nowego Jorku Roberta Bogela. Kamień waży 0,59 karata i prawdopodobnie został znaleziony w złożach aluwialnych (osadach pozostawionych przez prehistoryczne rzeki) w Brazylii. 

Brazylia jest znana z czerwonych diamentów. Najbardziej znany kamień z tego kraju to ważący to 0,95 karata Hancock Red, którego nazwa pochodzi od nazwiska posiadacza, Warrena Hancocka, znanego kolekcjonera i miłośnika kolorowych diamentów. Hancock zaczął tworzyć swoją kolekcję w latach 50-tych XX wieku i budował ją aż do 1981 roku, kiedy to zmarł w wieku 65 lat. Czerwony Hanckock (Red Hanckock) został sprzedany przez dom aukcyjny Chritie’s w 1987 za 880 tysięcy dolarów.

W kolekcji muzeum Smithsonian znajduje się inny, znacznie większy 5,05-karatowy czerwony diament De Young Red. Kamień ma brązowawy odcień i jest znacznie niżej oceniany przez ekspertów od rzadszych, ale mniejszych kamieni, które mają czysty, rubinowy kolor.

Stephen Hofer, znany gemolog i autor książki o kolorowych diamentach ocenia, że „Rob Red to diament o najbardziej nasyconym i intensywnym kolorze czerwonym na świecie” i podkreśla, że żaden inny kamień nie uzyskał wyższych ocen względem czystości i nasycenia koloru. Kolor Rob Reda Hofer określił jako fantazyjnie intensywnie czerwony (Fancy Intense Red). To jedyny kamień o takiej klasyfikacji kolorystycznej na świecie.

robreddiamond

Diamenty fantazyjnie czerwone są uważane za najrzadsze na świecie. Inne kolorowe kamienie, na przykład żółte albo w kolorze szampana, występują znacznie częściej i w większych rozmiarach. Diamenty czerwone należą do typu IIa, czyli kamieni o wysokiej czystości, bez zanieczyszczeń atomami azotu. To bardzo rzadkie kamienie, o doskonałej budowie krystalicznej. Niewielka ich część została zdeformowana podczas procesu powstawania diamentu, także że światło przechodząc przez nie nadaje im czerwoną barwę.

Kamienie czerwone są obecnie najczęściej wydobywane w Republice Południowej Afryki (kopalnie w Kimberley, w Prowincji Przylądkowej Północnej) i w zachodniej Australii (kopalnie Argyle).

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – The Regent

15 listopada, 2020
Paweł Jaworski
0 Comments

W opowieści o tym diamencie musi pojawić się chciwość, morderstwo i wyrzuty sumienia. Kamień, początkowo nazwany the Pitt, został znaleziony na przełomie XVII i XVIII wieku w Indiach. Przez kilka stuleci przeszedł przez wiele rąk – od Filipa II Orleańskiego, regenta w czasach małoletności Ludwika XV (to jemu kamień zawdzięcza nazwę), przez królową Francji Marię Leszczyńską po Napoleona.

Czterystudziesięciokaratowy kryształ miał znaleźć górnik z kopalni Kollur (albo Parteal) w 1698 (1701) roku. Zdesperowany niewolnik ukrył kamień pod warstwą bandaży w wielkiej ranie, która sam sobie zadał na udzie i uciekł z kopalni. W okolicznym porcie przekonał angielskiego kapitana statku, żeby zabrał go na pokład w zamian za połowę wartości diamentu. Chciwość zwyciężyła i żeglarz zabił niewolnika, przywłaszczając sobie kamień, który ostatecznie sprzedał indyjskiego handlarzowi Jamchandowi.

W 1701 roku Jamchand sprzedał diament. Kupił go za ponad dwadzieścia tysięcy funtów szterlingów Thomas Pitt, gubernator Madrasu. Diament nazwano the Pitt. Kilka miesięcy później kamień trafił do Londynu w podeszwie buta Roberta Pitta, syna gubernatora. Przez dwa lata cięciem i szlifowaniem kryształu zajmował się Harris, znany londyński szlifierz diamentów. Za pięć tysięcy funtów podzielił 410-ciokaratowy kamień na 140,5-karatowy diament o brylantowym szlifie poduszkowym i wiele innych, mniejszych kamieni. Niektóre z nich, o szlifie różanym, trafiły do cara Rosji Piotra Wielkiego.

Właściwy kamień, 140,5-karatowy diament, w 1717 roku trafił w ręce Filipa II Orleańskiego (to wtedy stał się Regentem). Kilka lat później, w 1723 roku został osadzony w koronie Ludwika XVI, by później stać się ozdobą noszoną we włosach przez królową Marię Leszczyńską. Diament ponownie przyozdobił koronę kolejnego króla Francji, Ludwika XVI w 1775 roku, by później stać się dekoracją kapelusza ostatniej przedrewolucyjnej królowej Francji Marii Antoniny. W czasie Rewolucji Francuskiej klejnot został zrabowany razem z innymi królewskim precjozami. Po kilku lat odnaleziono go na jednym ze strychów w Paryżu, pod stertą drewna. Później Regent zdobił rękojeść rapieru Napoleona i korony Ludwika XVI, Karola X i Napoleona III.

Ostatecznie został osadzony w greckim diademie przygotowanym dla cesarzowej Eugenii. Diadem i osadzony w nim Regent są teraz w kolekcji francuskich klejnotów królewskich muzeum Luwr.

Obecny kształt Regenta to 140,5-karatowy kryształ o brylantowym szlifie poduszkowym. Kamień ma rozmiary 32x34x25 mm. Według ekspertów Regent ma tylko jedną, niewielką niedoskonałość i jest uważany za jeden z najpiękniejszych i najjaśniejszych wielkich diamentów. Jego kolor jest określany jako D (praktycznie bezbarwny), z delikatną niebieską poświatą, widoczną w świetle dziennym, charakterystyczną dla kopalń Golkondy.

Regent przynosi właścicielowi nieszczęście. Losy wielu szlachetnie urodzonych posiadaczy zdają się potwierdzać tę reputację. Najtragiczniej, bo na szafocie, zakończyli żywot Ludwik XVI i Maria Antonina. Ludwik XVIII i Karol X musieli oddać władzę, a Napoleon III zmarł na wygnaniu. Nie można też zapomnieć o pierwszym posiadaczu, bezimiennym indyjskim górniku uśmierconym przez angielskiego kapitana.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Nasłynniejsze diamenty świata – The Red Cross

13 grudnia, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

Tak naprawdę powinien nazywać się Krzyż Maltański, bo taki kształt widać w tym diamencie. Nazwę Red Cross (Czerwony Krzyż) zawdzięcza aukcji, na której pierwszy raz pojawił się publicznie. To jeden z największych, bardzo rzadkich kanarkowo-żółtych kryształów, które do tej pory znaleziono.

Kryształ waży 205,07 karatów i ma bardzo rzadkie, kanarkowo-żółte zabarwienie. Red Cross jest największym kanarkowym diamentem na świecie i czwartym co do wielkości kamieniem o żółtym kolorze. Kamień oszlifowano gwiezdnym cięciem brylantowym, podobnym do tego zastosowanego w słynnym Tiffany Yellow.

Historia pochodzenie kamienia jest niejasna. Według części źródeł został znaleziony w 1901 roku w słynnej południowoafrykańskiej kopalni Big Hole w Kimberley. Inne mówią o tym, że mógł zostać wydobyty w kopalni De Beers w 1899. Różne są też informacje o jego początkowej wadze – od 307 do 375 karatów.

Kamień, odkupiony od De Beers przez konsorcjum firm handlujących diamentami, ostateczny szlif uzyskał w Amsterdamie. W 1918 roku trafił na specjalną dobroczynną aukcje

Christies zorganizowaną na rzecz Czerwonego Krzyża i właśnie wtedy zyskał swoją obecną nazwę. The Times tak opisywał diament – „Duży, kwadratowy, z wieloma fasetami i jasnym, kanarkowym kolorem, który tak podoba się indyjskim arystokratom. Kamień żywo gra światłem, szczególnie w sztucznym oświetleniu, w którym jest jaśniejszy od białych kryształów. Po uprzednim naświetleniu błyszczy w ciemności”.

Kamień był przebojem trzeciego dnia licytacji i w krótkiej, ale pełnej emocji rozgrywce walczyło o niego kilku kupców. Ostatecznie za ponad 35 tysięcy funtów szterlingów miał trafić w ręce jednej z europejskich rodzin królewskich. Pół wieku później ponownie się pojawił, tym razem jako własność anonimowego amerykańskiego biznesmena, który w 1973 roku wystawił go na aukcję w Tokio. Najwyższa oferowana wtedy cena osiągnęła 820 tysięcy funtów i kamień został wycofany ze sprzedaży (kupiec chciał za niego co najmniej dwa miliony funtów). Potem pojawiał się jeszcze dwa razy na aukcjach w latach 70-tych. Nie wiadomo kto jest obecnie jego właścicielem.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – The Queen of Holland

28 października, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

To jeden z najdoskonalszych i największych diamentów, o tajemniczej historii. Waży 135,92 karata i został oszlifowany do obecnego kształtu w 1904 roku przez holenderską firmę jubilerską F. Friedman & Co. W roku 1925 firma Friedman prezentowała kryształ na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa w 1925 roku w Paryżu (to właśnie pod wpływem tej wystawy ukuto nazwę i definicję stylu Art déco). Kamień jest pozbawiony wewnętrznych wad i praktycznie bezbarwny (kolor D). 

 

Nazwę The Queen of Holland (Królowa Holandii) nosi na cześć Wilhelminy, królowej Holandii od 1890 do 1948 roku. To mogłoby sugerować, że kamień pochodzi z którejś z holenderskich kopalń w Republice Południowej Afryki. Inna hipoteza, biorąca pod uwagę wielkość i barwę kryształu sugeruje, że może pochodzić z indyjskiego sułtanatu Golkondy, tak jak tak piękne i doskonałe kamienie, jak brytyjski Koh-i-noor, czy rosyjski Orłow.

 

Inny hinduski trop w losach The Queen of Holland to historia jednego z jego właścicieli. W roku 1930 wieku kamieniem zainteresował się maharadża księstwa Nawangaru (obecnie część stanu Gudźarat) Shri Kumar Ranjithsinghji Vibhaji. Maharadża, wykształcony i wychowany w Wielkiej Brytanii, był nie tylko absolwentem Cambridge, ale także utalentowanym i bardzo cenionym zawodnikiem krykieta. Grał nie tylko w drużynach Cambridge i Sussex, ale także w angielskiej reprezentacji narodowej przeciwko Australii!

 

Albert Monnickendam, jubiler z Londynu i autor książki „Magia diamentów”, opisał swoją wizytę w londyńskiej rezydencji maharadży, w czasie której obejrzał i wycenił diament. Kamień, osadzony w naszyjniku, miał mieć ponad 130 karatów i w ocenie jubilera był doskonały. Jak pisze autor kamień, o doskonałej barwie i jakości, przypominał mu słynny diament Regent. Indyjski arystokrata miał stwierdzić, że kryształ był częścią rosyjskich klejnotów koronnych, ale nie chciał ujawnić ich pochodzenia. Ostatecznie maharadża nabył kamień, który po jego śmierci w 1933 pozostał w rękach rodziny.

 

Później, w latach 60-tych diament odkupiła firma Cartier, by w 1978 odsprzedać go znanemu amerykańskiemu jubilerowi Williamowi Goldbergowi z Nowego Jorku. Ten rok później sprzedał go za ponad siedem milionów dolarów. Obecnie kamień jest w rękach rodziny Mouwadów.

Pierścionki zaręczynowe z diamentami fantazyjnymi

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – The Pumpkin Diamond

26 września, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

Mały, ale bardzo cenny. Tak, w kilku słowach, można opisać kryształ Pumpkin Diamond (Diamentowa Dynia). Kamień, znaleziony w Republice Środkowoafrykańskiej, waży po oszlifowaniu 5,54 karata i jest wyceniany na trzy miliony dolarów. Ostatni raz widziany był publicznie w 2003 na wystawie w Smithsonian Institution. Rok wcześniej diament zdobił pierścionek, w którym Halle Berry odbierała Oskara dla najlepszej aktorki.

Najbardziej niezwykły w tym diamencie jest jego pomarańczowy kolor, któremu zawdzięcza swoją nazwę. Barwę kryształu Amerykański Instytut Gemologiczny (GIA) określa jako „intensywnie żywo-pomarańczową”. Eksperci z GIA zwracają uwagę na jasny odcień i wyjątkową intensywność koloru. 

pumpkindiamond

Pumpkin Diamond został znaleziony w 1997. Jedna z wersji mówi o wykopaniu kamienia w kopalni, druga opowiada o rolniku, który znalazł twardą, brązową i połyskującą bryłkę. Z Republiki Środkowoafrykańskiej kamień trafił do RPA, gdzie na jego ślad natrafił amerykański handlarz diamentów i jubiler William Goldberg. Po oszlifowaniu diament ujawnił niezwykły, intensywnie pomarańczowy kolor. Takie kryształy, bez żadnych dodatkowych zabarwień, są określane mianem „ognistych” i występują jeszcze rzadziej niż niebieskie, czy różowe diamenty. 

Kamień został wystawiony na aukcję Sotheby’s w Halloween w roku 1997. I właśnie wtedy został ochrzczony mianem Dyni (która jest warzywem jednoznacznie kojarzonym w USA z Świętem Duchów). Amerykański dom jubilerski Harry Winston kupił diament za ponad 1,3 miliona dolarów. Jubilerzy Winstona umieścili go w pierścionku między dwoma innymi, mniejszymi białymi diamentami w kształcie półksiężyców. 

To ten pierścionek miała na małym palcu lewej ręki aktorka Halle Berry podczas oskarowej nocy w roku 2002. Uwagę obserwatorów podczas tego wieczoru przykuwała nie tylko odważna, prześwitująca kreacja, czy mocne przemówienie przy odbieraniu nagrody. Jasny, pomarańczowy diament był gwiazdą tego wieczoru.

W roku 2003 kamień, już nie jako część pierścionka, był częścią wystawy Smithsonian „Przepych diamentów”. W katalogu był opisywany jako „wyjątkowy pomarańczowy diament, bez brązowych odcieni. Pumpkin Diamond jest czysto pomarańczowy, o intensywnej, żywej barwie. Jest jednym z największych kamieni o tak niezwykłym zabarwieniu”. Według nieoficjalnych informacji w 2005 roku kamień został kupiony przez nieznanego nabywcę.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsze diamenty świata

Najsłynniejsze diamenty świata – Porter Rhodes

20 maja, 2019
Paweł Jaworski
0 Comments

Kamień ten był trzykrotnie poddawany obróbce jubilerskiej, odwiedził cztery różne kontynenty i mimo że brytyjska rodzina królewska nie zdecydowała się na jego zakup, to i tak znalazł się w posiadaniu XX-wiecznych władców. Poznajcie losy doskonale przezroczystego diamentu Porter Rhodes.

Pochodzenie nazwy klejnotu

Słynny kamień zawdzięcza swoją nazwę XIX-wiecznemu amerykańskiemu poszukiwaczowi diamentów. To właśnie Amerykanin Porter Rhodes ogłosił bowiem, że w lutym 1880 roku w kopalni znajdującej się w Republice Południowej Afryki, w okolicach Kimberley, wydobyto duży diamentowy samorodek o masie 153,5 karata. Wartość tego znaleziska mężczyzna wycenił wówczas na imponującą kwotę 200 tysięcy funtów.

Odkrycie unikatowego samorodka

Słynny poszukiwacz polecił wcześniej swoim współpracownikom, aby zawsze zachowywali tajemnicę i nie rozgłaszali wieści o żadnych cennych znaleziskach do czasu, aż trafią one do rąk Rhodesa. Tak stało się również tym razem – naczelny zarządca kopalni długo czekał na swojego zwierzchnika, aby poinformować go o nowym odkryciu. Kiedy Rhodes spotkał mężczyznę, od razu wiedział, że tego dnia wydarzyło się coś ważnego. Już sam uśmiech zarządcy zdradził, że wydobyty rano imponujących rozmiarów biały kamień może być wart prawdziwą fortunę.

Wystawa w szczytnym celu

Świat dowiedział się o tym cennym znalezisku dopiero cztery miesiące po tym, jak znalazło się ono w posiadaniu Rhodesa. Postanowił on zorganizować w domu przyjaciela wystawę, na której został zaprezentowany ten imponujący kamień. Każdy, kto chciał go zobaczyć na własne oczy, musiał zapłacić jednego funta za wstęp na to wydarzenie. W ciągu zaledwie kilku godzin zgłosiło się 500 osób, które chciały znaleźć się jak najbliżej cennego klejnotu. Uzbierane 500 funtów przeznaczono natomiast na finansowe wsparcie dla szpitala znajdującego się na polach diamentowych.

Niekończące się porównania

Dom przyjaciela Rhodesa odwiedzali głównie inni handlarze biżuterii, którzy chcieli przyjrzeć się nowemu znalezisku i porównać je z diamentami, które sami mieli w posiadaniu. Wielu z nich przyniosło więc ze sobą swoje ulubione okazy, aby umieścić je obok świeżo wydobytego klejnotu i sprawdzić w ten sposób jego kolor, wielkość oraz czystość. Ku zaskoczeniu gości, Porter Rhodes okazał się jaśniejszy od wszystkich innych kamieni przyniesionych tego dnia. To również utwierdziło amerykańskiego poszukiwacza w przekonaniu, że nowa ozdoba musi mieć wyjątkową wartość oraz unikatowe cechy charakterystyczne.

porter-rhodes-diamond

Wymarzony nowy właściciel

W styczniu 1881 roku Rhodes opuścił Republikę Południowej Afryki i wyjechał z nowym diamentem do Wielkiej Brytanii, aby znaleźć mu iście królewskiego właściciela. W Londynie został przedstawiony kustoszowi klejnotów koronnych Colonelowi Gawlerowi, a ten polecił go królowej Wiktorii. Zachwyciła się ona pięknem tego imponującego kamienia i upewniła się, czy rzeczywiście pochodzi on z RPA. W tamtych czasach panowało bowiem błędne przekonanie, że ozdoby wydobywane na południu Afryki mają żółtawy odcień i nie są brylantami najwyższej wartości. Ku zdumieniu królowej Rhodes potwierdził pochodzenie diamentu, ale finalnie nie udało mu się przekonać rodziny królewskiej do dokonania zakupu.

Droga z Wielkiej Brytanii do Indii…

Po nieudanej próbie sprzedaży na brytyjskim dworze Rhodes wrócił do Londynu i zorganizował wystawę na Bond Street, aby tam znaleźć nowego nabywcę cennej ozdoby. Przedstawiciel angielskich kupców diamentów zaoferował za nią 60 tysięcy funtów, ale amerykański poszukiwacz nie zgodził się na transakcję, argumentując, że wartość klejnotu zdecydowanie przekracza 200 tysięcy funtów. Właśnie wtedy postanowił też go oszlifować i w ten sposób zwiększyć szanse na sprzedaż w dobrej cenie. Przekształcono go więc w 73-karatowy kamień, który zakupiła słynna firma jubilerska Jerwood and Ward of London. W Amsterdamie jej szlifierze ponownie poddali klejnot obróbce jubilerskiej, dzięki czemu powstał 56,6-karatowy diament w szlifie asscher. Pod taką postacią nabył go indyjski maharadża z Indore, Tukojirao Holkar III.

…i z powrotem do Wielkiej Brytanii…

W 1925 roku w Indiach wybuchł skandal, w który zamieszany był właściciel Portera Rhodesa. Oskarżono maharadżę, że zlecił on morderstwo jednej z tancerek ze swojego pałacu. Brytyjskie władze kolonialne potraktowały ten zarzut bardzo poważnie i skłoniły Tukojirao Holkara III do abdykacji. Władca uległ naciskom i zrzekł się tytułu, a następnie rozpoczął wyprzedawanie swojej kolekcji kamieni szlachetnych. Około roku 1930 sprzedał również Portera Rhodesa, a nowym nabywcą okazał się Hugh Grosvenor, drugi książę Westminsteru. Klejnot ponownie trafił więc do Wielkiej Brytanii.

porter-rhodes-diamond

…a następnie do Stanów Zjednoczonych

Grosvenor był zapalonym kolekcjonerem oraz wielbicielem diamentów, ale nie cieszył się nowym zakupem długo. Wkrótce Porter Rhodes ponownie zmienił bowiem właściciela i został przewieziony do Stanów Zjednoczonych. To właśnie tam przez trzy dekady XX wieku był w posiadaniu wpływowej rodziny amerykańskiej. Następnie, w 1987 roku, klejnot trafił do pokaźnej kolekcji należącej do Laurence’a Graffa. Założyciel słynnej firmy jubilerskiej Graff Diamonds of London ponownie zajął się obróbką jubilerską Portera Rhodesa: przyciął go do masy 54,04 karata i umieścił w centralnym miejscu platynowego pierścienia. W takiej postaci kamień zachował się do dziś.

porter-rhodes-diamond

Charakterystyka Portera Rhodesa

Po obróbce jubilerskiej masa tego imponującego samorodka mocno się zmniejszyła – jak już wspomnieliśmy, oszlifowany klejnot może bowiem poszczycić się „zaledwie” ponad 54 karatami. Ponadto kolor tego diamentu został sklasyfikowany jako D, a jego czystość to IF (internally flawless, czyli wewnętrznie bez skazy). Porter Rhodes ma też niezwykle elegancki, kwadratowy szlif asscher. Szczególnie upodobali go sobie wielbiciele stylu art deco, obecnie zaś jest on rzadko spotykany, a co za tym idzie – wyjątkowo wysoko ceniony.

Typ diamentu

Porter Rhodes jest klejnotem całkowicie bezbarwnym, dlatego uznaje się go za kamień typu IIa. Ozdoby takie stanowią zaledwie 1-2% wszystkich naturalnych diamentów wydobywanych na całym świecie. Są one doskonale czyste zarówno pod względem chemicznym, jak i strukturalnym, ponieważ taki kryształ nie zawiera w sobie żadnych odkształceń czy też pierwiastków chemicznych (np. azotu) odpowiedzialnych za kolor kamieni szlachetnych. Nie bez powodu klejnoty typu IIa (a więc i Portera Rhodesa) nazywa się najczystszymi z czystych.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja

Najsłynniejsze diamenty świata – Paragon

24 października, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Mimo że ma niecałe 30 lat, o początkach jego istnienia wiadomo naprawdę niewiele. Pewne jest natomiast, że z egzotycznej Brazylii trafił do światowej stolicy obróbki kamieni szlachetnych, a następnie do kolekcji jednego z najsłynniejszych jubilerów wszech czasów, którego zwykło się nazywać „królem diamentów”. Nosiły go najlepsze modelki świata, a jego unikatowy i bardzo rzadki szlif zaskakuje do dziś. Poznajcie historię ponad 100-karatowego diamentu Paragon.

Unikat na skalę światową

Mimo że brzmi dość swojsko, nazwa tego klejnotu nie oznacza oczywiście sklepowego rachunku. Wzięła się z języka angielskiego, w którym oznacza „archetyp” czy też „wzór doskonałości”. I nie ma w tych słowach ani cienia przesady, ponieważ zarówno kolor, jak i czystość oraz perfekcyjny szlif tego kamienia są naprawdę wyjątkowe, dzięki czemu doskonale pasują do jego nazwy. Została ona nadana przez pierwszego, a zarazem jedynego znanego właściciela ozdoby – światowej sławy jubilera Laurence’a Graffa, założyciela firmy Graff Diamonds Company. Sam Graff zwykł mówić o sobie, że diamenty zawsze go fascynowały, są nieodłączną częścią jego życia i urodził się właśnie po to, by być wśród nich. Marka stworzona przez jubilera jest obecnie jedną z największych na świecie, a jego majątek został w 2018 roku oszacowany na 5,6 miliarda dolarów.

Skąd pomysł na nazwę ozdoby?

Jak informuje książka „The Book of Diamonds” autorstwa Joana Youngera Dickinsona (ze wstępem napisanym przez samego Harry’ego Winstona), określenie „paragon” było używane wcześniej w odniesieniu do idealnych diamentów pozbawionych wszelkich skaz czy wytrąceń oraz osiągających masę ponad 100 karatów. A więc 137,82-karatowy klejnot o czystości IF (internally flawless – wewnętrznie bez skazy), najwyższej klasie barwy (D) oraz w niezwykle rzadkim, siedmiostronnym szlifie z pewnością zalicza się do tego elitarnego grona najpiękniejszych kamieni.

Nietypowe pochodzenie i wiele niewiadomych

Zwykło się uważać, że najsłynniejsze diamenty świata pochodzą albo z Afryki, albo z historycznych kopalni indyjskich. Paragon jest więc wyjątkiem od tej reguły – ten imponujący samorodek znaleziono bowiem w Brazylii, w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Mimo że od jego wydobycia minęło zaledwie niecałe 30 lat, to do dziś nie wiadomo nic o jego dokładnej dacie odkrycia, kopalni ani o początkowych losach. Nieznana jest nawet masa, jaką miał nieoszlifowany diamentowy samorodek przed jego obróbką jubilerską, ani to, w jaki sposób trafił z Ameryki Południowej do Europy.

Niecodzienny pomysł jubilerskiej sławy

Pewne jest natomiast, że kamień ten znalazł się w międzynarodowej stolicy gemmologii – w Antwerpii w Belgii. Tam zakupił go światowej sławy jubiler Lawrence Graff, a następnie zlecił jego cięcie oraz szlifowanie. To dzięki pomysłowi Graffa klejnot zyskał unikalny szlif latawca. Skąd taki pomysł? Decyzja o nadaniu Paragonowi tak nietypowego kształtu została spowodowana najprawdopodobniej pierwotnym wyglądem surowego kamienia. Nowemu właścicielowi zależało, aby wydobyć z niego jak najlepszą czystość oraz blask, a jednocześnie otrzymać ozdobę o jak największej masie ponad 100 karatów.

W jednym z najlepszych laboratoriów

Graff miał duże doświadczenie jako słynny jubiler, dlatego podjął odważną decyzję o oszlifowaniu klejnotu w kształt latawca. Z pomocą przyszło mu również 30 doświadczonych ekspertów pracujących w należącym do niego laboratorium i na co dzień zajmujących się obróbką jubilerską kamieni o dużej masie. Rozmiar Paragonu nie był więc dla nich ani przeszkodą, ani żadną nowością. Taki zespół szlifierzy połączony z tak pięknym diamentem musiał więc być pewną receptą na sukces. I rzeczywiście, zaprezentowanie oszlifowanego kamienia okazało się prawdziwą sensacją wśród kolekcjonerów oraz wielbicieli unikatowej biżuterii na całym świecie.

Uroczysta prezentacja wyjątkowej ozdoby

Po zakończeniu obróbki jubilerskiej Paragon osadzono jako zawieszkę w biżuterii równie unikatowej, jak on sam – w wyjątkowym naszyjniku-bransolecie projektu marki Graff Diamond Company. Ozdoba została wykonana ręcznie w jednym z najlepszych warsztatów należących do Graffa, a Paragon połączono w niej z kilkoma mniejszymi diamentami w różnych kolorach, takich jak fantazyjny niebieski, różowy oraz żółty. Na ich tle jeszcze bardziej wyróżnia się perfekcyjnie przezroczysta barwa tej cennej zawieszki. Całkowita masa wszystkich kamieni wykorzystanych w tym naszyjniku to 190,27 karata, a został on pokazany światu w 1999 roku, kiedy to wywołał prawdziwe poruszenie. Właśnie wtedy, z okazji uroczystości z okazji rozpoczynającego się nowego stulecia, została zorganizowana uroczysta gala sponsorowana przez diamentowy koncern De Beers oraz markę Versace. Na imprezie pojawiła się supermodelka Naomi Campbell, a jej szyję ozdabiała biżuteria, w której centralnym miejscu znajdował się Paragon.

paragondiamond

Charakterystyka klejnotu

Jak już wspomnieliśmy, diament Paragon ma masę wynoszącą 137,82 karata, barwa klasy D (dzięki czemu jest całkowicie bezbarwny) oraz czystość IF. Do tego dodać należy unikatowy siedmiostronny szlif zwany „latawcem” i mamy gotowy przepis na jeden z najpiękniejszych klejnotów na świecie. Jest on także kamieniem typu IIa, co oznacza, że w jego składzie chemicznym nie ma azotu (lub istnieją jedynie śladowe, niewykrywalne ilości tego pierwiastka). Dodatkowo w krysztale tym nie ma żadnych odkształceń plastycznych, dlatego o takich diamentach mówi się, że są strukturalnie doskonałe oraz chemicznie czyste.

Światowy gigant

Jeśli zaś weźmiemy pod uwagę masę kamienia, Paragon jest dziesiątym na świecie największym oszlifowanym klejnotem o barwie typu D. Przed nim w zestawieniu znalazły się 530,20-karatowy Cullinan I, 317,40-karatowy Cullinan II, 273,85-karatowy Centenary, a także Jubilee, Millennium Star, La Luna, Orłow, Jacob-Victoria oraz Regent. Paragon to także piąty co do wielkości diament, którego barwa klasy D łączy się z czystością IF oraz największy na świece kamień tego typu w szlifie latawca. Nadal znajduje się w posiadaniu Graffa, dlatego nie wiadomo, jaką cenę osiągnąłby obecnie. Pewne jest natomiast, że informacja o jego sprzedaży wywołałaby prawdziwą sensację.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Najsłynniejsi szlifierze diamentów

Najsłynniejsi szlifierze diamentów – Marcel Tolkowsky

19 września, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Zwykło się nazywać go „ojcem współczesnego szlifu brylantowego”. I nie ma w tym ani cienia przesady – kto wie, czy gdyby nie wieloletnie obliczenia matematyczne Marcela Tolkowsky’ego, to brylantowa biżuteria lśniłaby aż tak oszałamiającym blaskiem? Dowiedzcie się, jak ten pochodzący z polskiej rodziny szlifierz i matematyk wpłynął na pracę tysięcy specjalistów na całym świecie i na zawsze zapisał się na kartach historii jubilerstwa.

Z Białegostoku do Antwerpii

Marcel Tolkowsky był kuzynem Lazare Kaplana, o którym pisaliśmy w jednym z poprzednich wpisów. Urodził się 25 grudnia 1899 roku w Antwerpii w Belgii, w rodzinie Żydów pochodzących z Polski. Od najmłodszych lat obserwował pracę starszych szlifierzy ze swojej rodziny i – jak głosi anegdota – już jako dziewięciolatek umiał ciąć i szlifować diamenty. Nic dziwnego, jego rodzina od pokoleń była bowiem zaangażowana w pracę z tymi kamieniami szlachetnymi. Również dziadek Marcela, Abraham Tolkowsky, był znanym handlarzem, który od 1800 roku dostarczał te klejnoty europejskiej arystokracji. To właśnie on wyemigrował z Białegostoku do Antwerpii, która była wówczas światową kolebką jubilerstwa oraz obróbki najcenniejszych kamieni szlachetnych. Dwoje z dziewięciorga dzieci Abrahama – synowie Samuel i Maurice – również zajęło się handlem diamentami, jednak to syn Isadore został później ojcem matematyka, który na zawsze zmienił branżę szlifierzy tych klejnotów.

Ścisły umysł w służbie jubilerstwa

Marcel, bo właśnie o nim mowa, uważnie słuchał dziadka, który zawsze powtarzał, jak ważny jest techniczny aspekt obróbki kamieni szlachetnych. Dlatego postanowił wyjechać do Londynu i tam kontynuować naukę, a po zakończeniu studiów również karierę akademicką. Matematyczne wykształcenie, które zdobył, przydało mu się w późniejszych żmudnych obliczeniach wykonywanych podczas cięcia i szlifowania diamentów. Już jako temat doktoratu pisanego na Uniwersytecie w Londynie wybrał refrakcję światła w tych klejnotach, czyli zmianę kierunku jego rozchodzenia się. Pomysł Tolkowsky’ego polegał na zastosowaniu matematycznego podejścia w szlifowaniu brylantów, tak aby maksymalnie wydobyć ich blask.

 

Wzór dla pokoleń

Mniej więcej w tym samym czasie, w 1919 roku, Tolkowsky skończył pisanie książki „Diamond Design”, w której znalazła się stworzona przez niego specyfikacja szlifu znana pod nazwą „American Standard” (inne jej nazwy to „American Ideal Cut”, „Tolkowsky Cut” lub też „Tolkowsky Brilliant”). I mimo że od publikacji Tolkowsky’ego minęło już prawie sto lat, jest ona do dziś wzorem szlifowania diamentów oraz standardem w branży jubilerskiej. Uważa się nawet, że jest to idealne cięcie kamieni szlachetnych, które jak żadne inne potrafi wydobyć ich piękno. Nic w tym dziwnego – żmudne i szczegółowe obliczenia znanego szlifierza miały bowiem na celu uwzględnienie zarówno blasku, jak i wewnętrznego ognia drzemiącego w diamentowej bryle.

jakość szlifu

Na czym polega odkrycie Tolkowskiego?

Badacz był świadomy tego, że stał się on pierwszym naukowcem, który postanowił zgłębić właściwości struktury diamentowego kryształu i połączyć tę teorię z praktycznym zastosowaniem poczynionych obserwacji. We wstępie do swojej książki pisał: „Niezwykłym jest fakt, że chociaż sztuka cięcia i szlifowania diamentów jest znana od ponad dwóch tysięcy lat, to jest całkowicie empiryczna, a mimo że wielu współczesnych naukowców interesuje się diamentem oraz lista publikacji na jego temat szybko rośnie, to nigdzie nie można znaleźć żadnej pracy matematycznej określającej najlepszą formę tego klejnotu. Głównym celem moich badań jest obliczenie tego właśnie idealnego kształtu”. I rzeczywiście – jak postanowił, tak też zrobił.

Najlepsza forma diamentu

To właśnie Tolkovsky zauważył, że jeśli diamentowy smorodek zostałby przycięty zbyt głęboko lub zbyt płytko (czyli jego dolna część byłaby za długa lub kąty zbyt otwarte), to światło wydostawałoby się z jego boków lub dna, co spowodowałoby utratę blasku kamienia. Zarówno w swojej książce, jak i w pracy doktorskiej badacz udowodnił, że aby tego uniknąć i tym samym zmaksymalizować odbicie światła, brylant powinien zostać przycięty i wypolerowany w 58 faset ustawionych pod określonym kątem względem siebie. Jeżeli bowiem dolne fasety zostałyby oszlifowane pod kątem prostym, promienie świetlne odbiją się tak, że dadzą brylantowi maksymalnie dużo blasku. To dzięki takim właśnie proporcjom będzie zachwycająco lśnił, a jego potencjał zostanie wykorzystany w najlepszy sposób.

Szczegółowe wytyczne dla szlifierzy

Tolkowsky wyjaśnił nawet dokładnie, w jaki sposób fasety powinny zostać w okrągłym diamencie rozmieszczone. 33 z 58 należy utworzyć na koronie lub grubszej części nad pasem kamienia. Kolejnych 25 ma natomiast tworzyć pawilon, który jest stożkową podstawą diamentu. Przez lata powstawały oczywiście różne interpretacje tych wytycznych, jednak metoda Tolkowsky’ego zawsze była bazą, od której szlifierze zaczynali swoją pracę. Jedni tworzyli kilka jej wariacji, inni interpretowali ją w sposób indywidualny, ale nikt dotychczas nie zmienił radykalnie tych proporcji polerowanego brylantu i nie dokonał tym samym równie przełomowego odkrycia, jakie ma na koncie Marcel Tolkowsky.

Trudy wojennej zawieruchy

Po zakończeniu edukacji słynny badacz powrócił do Antwerpii, gdzie kontynuował rodzinną tradycję jako znany i utytułowany szlifierz diamentów. Nadeszła jednak II wojna światowa, podczas której sytuacja w Europie zdecydowanie nie sprzyjała rozwojowi nauki i jubilerstwa. Ze względu na swoje żydowskie pochodzenie Marcel Tolkovsky obawiał się jednak nie tylko o swoją karierę, lecz nawet bezpieczeństwo, ponieważ Belgia znalazła się pod okupacją nazistowskich Niemiec. Dlatego w 1940 roku postanowił wyemigrować do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotkał się z wcześniej wspomnianym kuzynem – Lazarem Kaplanem. Tam kontynuował pracę w branży diamentowej – spełniał się jako projektant oraz sprzedawca brylantów. Był też wieloletnim honorowym członkiem stowarzyszeń Diamond Trading and Precious Stones Association oraz Diamond Dealers Club of America, któremu również przewodził. W 1975 roku, w wieku 76 lat, postanowił przejść na emeryturę.

Kolejni znani szlifierze z rodziny Tolkovsky’ego

Marcel Tolkowsky zmarł na niewydolność serca 10 lutego 1991 roku w szpitalu na Manhattanie w Nowym Jorku. Dożył 92 lat, ale jego sława jako szlifierza i badacza nie słabnie do dziś. Książka „Diamond Design” nadal jest bowiem ulubionym punktem odniesienia dla wielu ekspertów na całym świecie. Nie był on jednak ostatnim znanym szlifierzem pochodzącym z tej rodziny. Jego siostrzeniec, urodziny w 1939 roku Gabi Tolkowsky, również zdobył międzynarodową sławę. Wynalazł on nowy szlif zwany „flower cut”, a następnie dołączył do grona najlepszych ekspertów pracujących dla słynnego koncernu diamentowego De Beers.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Tradycje zaręczynowe na Świecie

Tradycje zaręczynowe w Indiach

6 września, 2018
Paweł Jaworski
0 Comments

Można powiedzieć, że ile religii w Indiach, tyle tradycji zaręczynowych. Nie byłoby to jednak do końca prawdą, ponieważ ceremonia zaręczyn różni się nawet w poszczególnych stanach tego kraju. Dowiedzcie się więc, jak zróżnicowane są poszczególne zwyczaje, ale także co jest ich elementem wspólnym oraz w czym są podobne do zaręczyn europejskich.

Bez ceremonii zaręczynowej ani rusz

Moment zaręczyn jest w hinduskiej kulturze niezwykle ważnym elementem ślubnej ceremonii. Nie wygląda on jednak jak romantyczne wyznanie miłości znane nam z amerykańskich filmów. W wydarzeniu tym biorą bowiem udział całe rodziny przyszłej panny młodej i jej wybranka. Jest ono pełne tradycyjnych rytuałów, bez których nie mogłoby dojść do kolejnego etapu, czyli ślubu.

Kiedy odbywa się spotkanie zaręczynowe?

Dawniej w kaście Radżputów spotkanie takie miało miejsce… zaraz po narodzinach dziecka płci żeńskiej! Ten pośpiech miał na celu zagwarantowanie dziewczynce odpowiedniego męża i uchronienie jej przed kontaktami z innymi mężczyznami, którzy mogliby ubiegać się o jej rękę. Obecnie nikt już aż tak się nie spieszy, ale zaręczynowe ceremonie wyglądają podobnie, jak dawniej. Różnią się jednak, jeśli mają miejsce w rodzinie chrześcijan, muzułmanów, hinduistów, ale także np. mieszkańców Kaszmiru czy też Pendżabu. Dlatego czasem ceremonia zaręczynowa oznacza oficjalnie ogłoszenie, że zakochani się zaręczyli, zaś innym razem jest to idealny moment na ustalenie dokładnej daty ślubu. Czas takiego wydarzenia również jest dość zróżnicowany – może ono odbyć się rok przed ślubowaniem albo nawet dzień lub dwa przed weselem.

Od czego zależy termin ceremonii zaręczynowej?

Data tego wydarzenia ma spory związek z religią, jaką wyznają przyszli nowożeńcy. W Indiach muzułmanie na ogół przestrzegają ślubnych zwyczajów opisanych w Koranie. Dlatego spotykają się na dzień przed weselem – wtedy właśnie rodzina pana młodego odwiedza dom panny młodej i przynosi jej upominki, takie jak ubrania, słodycze, owoce, ale także… suknię oraz biżuterię, którą kobieta założy w dniu ślubu. Następnie zakochani wymieniają się tradcyjnymi pierścieniami oraz deklarują zamiar wejścia w związek małżeński.

Chrześcijanie z kolei zaręczają się zacznie wcześniej – kilka miesięcy, a nawet lat przed ślubem. Następnie rodzice panny młodej organizują wesele i zapraszają na nie najbliższych przyjaciół oraz rodzinę. Brzmi znajomo, prawda? Jedyna różnica jest taka, że chrześcijańskie zapowiedzi są ogłaszane w Indiach nie tylko w kościele, do którego chodzi przyszła para młoda, lecz także w… lokalnych gazetach.

Ślubne tradycje hinduistów są już bardziej skomplikowane. Różnią się w zależności od grupy etnicznej oraz prowincji, którą zamieszkują zakochani. Wystarczy zapoznać się z kilkoma, aby zobaczyć, jak barwna i różnorodna jest tradycja zaręczynowa wyznawców tej religii:

Kaszmir

Oficjalna ceremonia zaręczynowa wśród społeczności zamieszkującej Kaszmir nosi nazwę „Kasamdry”. Data tego wydarzenia jest narzucana z góry i ustalana na podstawie zapisków z Kalendarza Kaszmirskiego. Następnie starsi z rodzin przyszłego pana młodego i panny młodej spotykają się w świątyni. Aby zaznaczyć czystość swoich intencji, obdarowują się kwiatami, a przyszli małżonkowie wymieniają pierścieniami. Następnie bliscy narzeczonej podają najbliższym jej narzeczonego tradycyjny pudding ryżowy „Var”. Po zakończeniu posiłku jest on także rozdawany dalszym krewnym oraz sąsiadom. Wtedy dopiero uważa się, że zaręczynowe formalności zostały dopełnione.

Pendżab

Zarówno w tradycji hinduskiej, jak i sikhijskiej ludności Pendżabu oficjalna ceremonia zaręczynowa nosi nazwę „Kurmai” lub „Shagan”. Może ona mieć miejsce na kilka dni lub nawet dzień przed ślubem i odbywa się w domu pana młodego lub w świątyn sikhijskiej, tzw. Gurudwarze. Rodzina panny młodej przychodzi tam z prezentami: ubraniami, słodyczami i suszonymi owocami. Następnie w praktyce sikhijskiej ojciec panny młodej daje przyszłemu zięciowi tradycyjne bransoletki o nazwie Kada, złoty pierścień oraz złote monety. Ten moment jest uważany za oficjalne przypieczętowanie zaręczyn.

Marwaris

W tej grupie etnicznej ceremonia zaręczynowa znana jest pod nazwą Mudha Tika. Rozpoczyna się odwiedzinami domu panny młodej przez rodzinę pana młodego. Przyszła synowa dostaje wtedy takie podarunki, jak kwiaty, słodycze, suszone owoce, ryż, cynamon, różne przedmioty wykorzystywane podczas obrzędów religijnych, ale także pierśconek z brylantem oraz strój i biżuterię, którą założy w dniu ślubu. Siostra panny młodej pomaga jej założyć tradycyjne ozdoby, a następnie przychodzi czas na prezenty dla pana młodego. Otrzymuje on od swoich przyszłych teściów pieniądze oraz biżuterię. Tę ostatnią pomaga mu założyć jego brat i w ten sposób zakochani stają się gotowi na oficjalną ceremonię zaślubin.

Gudźarat

Mieszkańcy tego stanu celebrują zaręczyny podczas ceremonii o nazwie Gol Dhana lub Gor Dhana. Panna młoda wraz z rodziną odwiedza rodzinny dom swojego wybranka i przynosi jego bliskim prezenty – pieniądze, ubrania i tradycyjne słodycze wykonane z kolendry i jaggery, czyli cukru trzcinowego. Zakochani ofiarowują sobie nawzajem pierścienie, otrzymują błogosławieństwo starszych członków rodziny, a następnie zajadają się przyniesionymi słodkościami.

Orisa

Ciekawe zaręczynowe zwyczaje mają miejsce w tym indyjskim stanie. Otóż ceremonia zaręczyn odbywa się tam… bez udziału przyszłych nowożeńców. Jedynie ich rodziny spotykają się w domu panny młodej, wymieniają pierścieniami, które będą nosić zakochani, a następnie ich ojcowie składają uroczystą przysięgę, że ich dzieci wstąpią w związek małżeński w wybranym dniu. Po tej części oficjalnej wszyscy zgromadzeni zaczynają zabawę połączoną z degustacją tradycyjnych lokalnych przysmaków.

W gronie najbliższych

Jak widać na podstawie powyższych przykładów, w Indiach ważne jest świętowanie w grupie. Przyszli państwo młodzi spędzają czas zaręczyn nie podczas romantycznej kolacji we dwoje, ale z całymi rodzinami, ponieważ obecność najbliższych jest równie istotna, co dwojga zakochanych (a nawet ważniejsza, tak jak w stanie Orisa). Często oboje otrzymują również pierścienie zaręczynowe, noszenie biżuterii z diamentem nie jest więc zarezerwowane tylko dla narzeczonej, tak jak na przykład w tradycji europejskiej. Nic dziwnego, wszak Indie to kraj, który od wieków słynął z produkcji najpiękniejszych i najsłynniejszych na świecie historycznych diamentów.

 

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
1 2 3 4 … 6

Ostatnie wpisy

  • Tiffany Blue Book 2025: Sea of Wonder – luksusowa biżuteria inspirowana oceanem
  • Pierścionki Zaręczynowe, Które Zachwycają – Jak Je Tworzymy?
  • Trendy w pierścionkach zaręczynowych na 2024 rok oraz prognozy na 2025
  • Skąd się biorą największe diamenty na świecie
  • Or Bleu Kolekcja Boucheron

Archiwa

  • maj 2025
  • grudzień 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • wrzesień 2022
  • czerwiec 2022
  • październik 2021
  • listopad 2020
  • grudzień 2019
  • październik 2019
  • wrzesień 2019
  • sierpień 2019
  • maj 2019
  • marzec 2019
  • październik 2018
  • wrzesień 2018
  • sierpień 2018
  • czerwiec 2018
  • maj 2018
  • marzec 2018
  • luty 2018
  • styczeń 2018
  • grudzień 2017
  • listopad 2017
  • październik 2017
  • wrzesień 2017
  • lipiec 2017
  • czerwiec 2017
  • maj 2017
  • kwiecień 2017
  • luty 2017
  • styczeń 2017
  • grudzień 2016
  • listopad 2016
  • październik 2016
  • wrzesień 2016
  • sierpień 2016
  • lipiec 2016
  • czerwiec 2016
  • maj 2016
  • kwiecień 2016
  • marzec 2016
  • luty 2016
  • styczeń 2016
  • grudzień 2015
  • listopad 2015
  • październik 2015
  • wrzesień 2015
  • sierpień 2015
  • lipiec 2015

Kategorie

  • ciekawostki
  • Diamentowe historie
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Moda w biżuterii
  • Najsłynniejsi jubilerzy i złotnicy
  • Najsłynniejsi szlifierze diamentów
  • Najsłynniejsze diamenty świata
  • Najsłynniejsze kolekcje biżuterii
  • Nasza biżuteria
  • Tradycje zaręczynowe na Świecie
  • Uncategorized

Copyright Michelson Diamonds, 2015
Pierścionki zaręczynowe, obrączki ślubne.