W historii tego kamienia szlachetnego zuchwałe kradzieże przeplatają się z brutalnymi morderstwami oraz płomiennymi uczuciami światowych władców – ale do dnia dzisiejszego nie wiadomo, która część losów Orłowa jest prawdą, a która została zmyślona. Pewne jest natomiast, że jest on jednym z najlepiej zachowanych historycznych diamentów na świecie.
Skąd wzięła się nazwa klejnotu?
Podobnie jak inny kamień szlachetny, o którym już pisaliśmy – owiany złą sławą Czarny Orłow – ten diament również wziął swoją nazwę od nazwiska jednego z jego właścicieli. Książę Grigorij Orłow, bo właśnie o nim mowa, zakupił ten kamień za oszałamiającą kwotę 1 400 000 florenów (co odpowiada sumie 400 000 rubli). Następnie podarował go swojej byłej kochance, carycy Katarzynie II Wielkiej, aby odzyskać jej łaski. Władczyni oczywiście przyjęła cenny upominek, a w zamian przekazała Orłowowi marmurowy pałac w Petersburgu. Był to jednak prezent na otrarcie łez, ponieważ nie obdarzyła byłego ukochanego ponownym uczuciem. Tym sposobem zjawiskowy klejnot trafił jednak do rosyjskiego skarbca i znalazł się wśród cennych ozdób zgromadzonych w Diamentowym Funduszu na Kremlu.
Pochodzenie diamentu
Nie wiadomo, kiedy dokładnie odkryto tę imponującą ozdobę, ale zarówno unikalny szlif, jak i barwa oraz czystość Orłowa jednoznacznie wskazują na miejsce jego wydobycia – Indie. Łatwo jest również zlokalizować kopalnię, w której został znaleziony, czyli Golkondę. Przed XVIII wiekiem była ona bowiem jedynym na świecie źródłem wysokiej jakości bezbarwnych diamentów. Można więc powiedzieć, że Orłow jest ewenementem wśród historycznych kamieni szlachentych, ponieważ pochodzenia wielu z nich do dziś nie udało się ustalić, mimo wielu lat badań i analiz.
Różne wersje losów Orłowa
Sprawa nie jest już tak oczywista, jeśli chodzi o losy Orłowa przed dotarciem na rosyjski dwór. Istnieją bowiem dwie wersje tych wydarzeń i historycy do dziś nie są pewni, która z nich jest bardziej prawdopodobna (szczególnie że obie brzmią bardziej jak legendy niż fakty historyczne). Pierwsza mówi, że klejnot ten był dawniej częścią posągu bóstwa Pana Ranganatha znajdującego się w świątyni Srirangam w stanie Tamil Nadu w południowych Indiach. Ozdoba została umieszczona w miejscu oka bóstwa, ale była na tyle atrakcyjna, że stała się prawdziwą pokusą dla złodzieja. Okazał się nim francuski żołnierz, który od miejscowych dowiedział się o olbrzymich diamentach i postanowił wykorzystać tę wiedzę jako okazję do szybkiego zarobku. W tym celu zdecydował się na zatrudnienie w świątyni, a także zmianę wyznania na hinduizm, ponieważ przedstawiciele innych religii nie mieli do niej prawa wstępu.
Droga do Europy
Po pewnym czasie nadarzył się sprzyjający moment – mężczyzna wykorzystał go i uciekł ze zrabowanym diamentem. Dotarł z nim do Madrasu, gdzie sprzedał swój łup kapitanowi brytyjskiego okrętu za zaskakująco niską sumę 2000 funtów. Nowy właściciel przewiózł klejnot do Londynu i w ten sposób zarobił 10000 funtów – Orłowa zakupił bowiem żydowski kolekcjoner i handlarz za 12000 funtów. Następnie przeprowadzono jeszcze kilka transakcji ze słynnym kamieniem w roli głównej, a jego wartość rosła z każdą z nich. W końcu został zakupiony przez mieszkającego w Amsterdamie kolekcjonera o nazwisku Shaffras. I o ile historia o kradzieży diamentu nigdy nie została potwierdzona, o tyle władze rosyjskie ujawniły, że około roku 1768 książę Orłow rzeczywiście kupił ozdobę od handlarza, który nosił nazwisko Shaffras.
Wśród morderstw i kradzieży
Druga wersja losów Orłowa sprawia wrażenie jeszcze bardziej sensacyjnej. Mieszają się w niej wątki kilku morderstw i zawiłych intryg. Zgodnie z nią diament ten należał do hinduskich władców z dynastii Wielkich Mogołów i dlatego trafił do rąk szacha Mohammeda, który zasiadał na tronie w latach 1719-1748. W 1739 roku został zrabowany wraz z innymi łupami wojennymi przez szacha Iranu Nadira. Jego wojska splądrowały Delhi i Agrę, w wyniku czego do majątku Nadira trafiły również takie słynne klejnoty, jak Koh-i-Nur czy też Darya-i-Nur. Następnie władca ten został zamordowany przez swoje własne wojsko, a jeden z jego żołnierzy wykorzystał tę okazję i ukradł Orłowa po czym udał się z nim do miasta Bassorah położonego na północ od Zatoki Perskiej. Tam spotkał handlarza o nazwisku Shaffras i zaproponował mu sprzedaż imponującego diamentu. Ten jednak nieufnie podszedł do transakcji i poprosił o czas do namysłu. Żołnierzowi zależało nartomiast na szybkim pozbyciu się łupu, dlatego chwilę później znalazł innego kontrahenta – żydowskiego kupca, który chętnie zakupił klejnot za 65000 piastrów i dwa najwyższej klasy konie arabskie.
Pechowy łup
Kiedy żołnierz świętował udaną sprzedaż ozdoby, ponownie spotkał Shaffrasa. Ten zaś przyznał, że po namyśle chciałby zakupić Orłowa, a następnie nie ukrywał swojego rozczarowania, kiedy okazało się to niemożliwe. Odnalazł nawet żydowskiego kupca i zaproponował mu dwa razy wyższą kwotę niż ten zapłacił za kamień, mężczyzna nie był jednak zainteresowany ofertą. Wtedy Shaffras wpadł na inny, bardziej śmiały pomysł. Postanowił zabić kupca i odebrać mu klejnot. Kolejną jego ofiarą padł żołnierz, który również został zamordowany, aby zatrzeć wszelkie ślady. Ciała dwóch mężczyzn Shaffras wrzucił nocą do rzeki Tygrys, a następnie postanowił uciec do Europy i tam sprzedać legendarny diament. Najpierw udał się do Konstantynopola (dzisiejszy Stambuł), a finalnie trafił do Amsterdamu, gdzie przedstawił się jako handlarz kamieniami szlachetnymi.
Fakty dotyczące losów Orłowa
Po pojawieniu się słynnego klejnotu w Amsterdamie jego losy są już znane. Shaffras starał się nawiązać kontakt z europejskimi władcami, aby wśród nich znaleźć nowego właściciela ozdoby. Szczególne zainteresowanie wzbudziła ona na rosyjskim dworze. Caryca Katarzyna zaprosiła nawet Shaffrasa do Petersburga, aby tam dobić targu. Mimo długich negocjacji transakcja nie doszła jednak do skutku, ponieważ cena zaproponowana przez handlarza okazała się zbyt wysoka. Wrócił on więc do Amsterdamu i właśnie wtedy o słynnym diamencie dowiedział się książę Orłow, były kochanek carycy Katarzyny. Wiedział on, jak bardzo zależało jej na tej ozdobie, dlatego postanowił ją zakupić, a następnie podarować ukochanej, aby wrócić do jej łask. Władczyni przyjęła ten prezent, po czym poleciła osadzić go w bogato zdobionym berle zarojektowanym przez jubilera C. N. Troitinskiego. W takiej postaci Orłow jest przechowywany w kremlowskim skarbcu do dziś. Nigdy później nie został wystawiony na sprzedaż ani poddany analizie w laboratorium gemmologicznym, dlatego nie wiadomo, jaką obecnie ma wartość.
Charakterystyka Orłowa
Ten przezroczysty diament o delikatnie niebieskawym odcieniu ma masę wynoszącą 189,62 karata. Jego wymiary to 47,6 x 34,92 x 31,75 mm. Charakteryzuje się również najwyższej klasy czystością, co jest typowe dla najlepszych kamieni szlachetnych pochodzących ze słynnej kopalni Golkonda w południowych Indiach. Nietypowy jest natomiast szlif Orłowa, ponieważ jako jeden z niewielu klejnot ten zachował swój pierwotny, historyczny kształt róży. Jest on charakterystyczny dla diamentów wydobywanych setki lat temu na terenie Indii, dlatego nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, gdzie Orłow został znaleziony. Z jego przyszłością również nie wiąże się żadna niewiadoma. Najprawdopodobniej jeszcze przez wiele lat będzie bowiem zasilał zbiory rosyjskich klejnotów koronnych.