Comments
Zuchwała kradzież z posągu hinduskiej bogini, podarowanie jako okup za porwaną księżniczkę, dołączenie do kolekcji najsłynniejszych światowych jubilerów oraz uświetnianie wystaw diamentów na całym świecie ? to tylko kilka z wielu losów ponad 70-karatowego klejnotu Idol?s Eye. Poznajcie więc jego historię.
Skąd wzięła się nazwa Idol?s Eye?
Wielu ekspertów uważa, że nazwa tego diamentu jest związana z jego pochodzeniem. Według legendy został on bowiem skradziony z posągu hinduistycznej bogini znajdującego się w jednej z indyjskich świątyń. Klejnot ozdabiał oko świętej, stąd nazwa Idol?s Eye. Podobne początki miały również historie innych słynnych kamieni, takich jak Orłow czy Hope. Wierzono jednak, że z powodu kradzieży i zniszczenia wizerunków bóstw te cenne ozdoby są obciążone klątwą, która sprowadza nieszczęście na wszystkich ich właścicieli. Losy niektórych z nich zdają się potwierdzać tę teorię. Idol?s Eye jest jednak wyjątkiem.
Słynny historyczny diament
Specjaliści oszacowali, że Idol?s Eye został wydobyty albo w XVI, albo w XVII wieku. Znajdującą się w pobliżu Golkondy kopalnię Kollur otwarto w połowie XVI wieku, dlatego zakłada się, że to właśnie w niej go odkryto. Lata świetności tej kopalni przypadają na połowę XVII wieku ? właśnie wtedy pod szyldem Kollur produkowano najwięcej diamentów. Były one wydobywane w 20 miejscach, w których pracowało około 60 tysięcy górników. To właśnie jeden z nich natrafił na imponujące znalezisko, które ze względu na swój duży rozmiar zostało ofiarowane hinduskiej bogini. Po kradzieży Idol?s Eye jej złość nie była jednak na tyle duża, aby obciążyć ozdobę klątwą, tak jak to miało się stać z diamentem Hope. Losy Idol?s Eye okazały się jednak równie ekscytujące ? nawet jeśli nie przynosił on nieszczęścia jego kolejnym właścicielom.
Pierwsze zapiski o Idol?s Eye
Historia tego kamienia ma wiele niewiadomych. Do dziś nie ustalono na przykład, jak to się stało, że trafił on z Indii do Europy. Pierwsza zapisana w kronikach wiadomość o nim to informacja, że został wystawiony na sprzedaż 14 lipca 1865 roku na aukcji Christie?s w Londynie. Nie wiadomo, za jaką kwotę go wówczas wylicytowano ani kto został nowym właścicielem klejnotu. Szczęśliwego nabywcę zapisano w kronikach jako ?B.B.?.
Bohater legend
Oprócz faktów, które znamy z kronik, z Idol?s Eye związane są też liczne legendy. Jedna z nich mówi, że ten słynny diament został przekazany sułtanowi Turcji przez szejka Kaszmiru jako okup za uprowadzoną księżniczkę o imieniu Raszida. Według innej opowieści klejnot ten należał do Abdul Hamida II, 34. sułtana Imperium Osmańskiego. Nie wiadomo jednak, czy trafił do jego kolekcji jako okup, trofeum wojenne czy całkowicie legalnie zakupiony kamień szlachetny. Kiedy sytuacja władcy stawała się coraz bardziej niepewna, a jego detronizacja była już niemal pewna, zapobiegliwy Abdul Hamid postanowił wywieźć swoje najcenniejsze diamenty do Paryża, gdzie miały zostać sprzedane. Wystawiono je na aukcji 24 czerwca 1909 roku, kiedy to anonimowy hiszpański arystokrata zakupił Idol?s Eye. Przez kilka kolejnych lat ozdoba ta była przechowywana w skarbcu jednego z londyńskich banków.
W zbiorach słynnego jubilera
Kolejną sprzedaż słynnego diamentu odnotowano zaraz po II wojnie światowej. Trafił on wtedy w ręce holenderskich handlarzy kamieniami szlachetnymi, od których w 1946 roku zakupił go słynny jubiler i kolekcjoner Harry Winston. Idol?s Eye długo nie zagościł jednak w zbiorach Winstona, ponieważ już rok później Amerykanin sprzedał go swojej znajomej, May Bonfils Stanton. Zleciła ona osadzenie klejnotu w centralnym miejscu naszyjnika, który zwykła nosić niemal codziennie. Biżuteria ta składała się z 41 okrągłych brylantów o łącznej masie 22,5 karata oraz 45 mniejszych kamieni o masie około 12 karatów. Otaczały one największą ozdobę, czyli słynny Idol?s Eye.
Światowe tournée
Po śmierci May Bonfils Stanton w 1962 roku kolekcja jej biżuterii została wystawiona na aukcji. Prowadziła ją firma Park-Bernet Galleries Inc. of New York, a dochód ze sprzedaży przeznaczono na cele charytatywne ? zgodnie z wolą zmarłej. Ozdobę Idol?s Eye zakupił wtedy za kwotę 375 tysięcy dolarów chicagowski jubiler Harry Levinson, który podarował klejnot swojej żonie Marilyn. Pięć lat później wypożyczono kamień, aby zaprezentować go w Johannesburgu na wystawie zorganizowanej przez spółkę De Beers. Następnie ponownie trafił on na aukcję, ale sprzedaż nie doszła do skutku, ponieważ w wyniku licytacji nie osiągnięto ceny minimalnej ustalonej przez Levinsona, czyli 1,1 miliona dolarów.
Tajemnicze transakcje
Idol?s Eye nadal był wypożyczany na różne okazje ? uświetnił między innymi nowojorską wystawę w Metropolitan Museum of Art zorganizowaną z okazji 50. urodzin marki Harry Winston Inc. W 1979 roku po długich negocjacjach diament zakupił Laurence Graff, właściciel marki jubilerskiej Graff Diamonds. Nie ujawniono jednak, na jakiej kwocie zakończyły się rozmowy. Kolejna transakcja okazała się jeszcze bardziej tajemnicza. W styczniu 1983 roku Laurence Graff sprzedał bowiem trzy kamienie ze swojej kolekcji ? były to 70,21-karatowy Idol’s Eye, 41,94-karatowy Cesarz Maksymilian i 70,54-karatowy Sułtan Abdul Hamid II. Kupujący pozostał jednak anonimowy. Nie wiadomo również, za jaką sumę zostały one zakupione, ale wielu ekspertów uważa, że była to jedna z najdroższych diamentowych transakcji w historii. Słynny klejnot do dziś jest więc w posiadaniu tego anonimowego nabywcy.
Charakterystyka klejnotu
Masa Idol?s Eye wynosi 70,21 karata. Jest on bezbarwnym diamentem o lekko niebieskawym odcieniu charakterystycznym dla kamieni wydobytych w indyjskich kopalniach zlokalizowanych w regionie Golkonda na południu kraju. Szlif ozdoby określa się pomiędzy trójkątnym a old mine, a także uważa się, że jest ona klejnotem typu IIa. Oznacza to, że w jej strukturze nie ma atomów azotu i jest ona doskonale uformowanym kryształem. Niebieskawy odcień został zaś spowodowany fluorescencją diamentu, która jest lepiej widoczna pod wpływem promieni ultrafioletowych. Te cechy oraz bogata historia tego kamienia są najlepszym dowodem na to, że gdyby dziś trafił on na aukcję, jego wartość byłaby liczona w milionach dolarów.
Życie Laurence?a Graffa można bez zbytniej dozy przesady określić słowami ?od zera do milionera?. Jak to się stało, że biedny syn żydowskich emigrantów z londyńskiego East Endu został właścicielem jednej z najbardziej ekskluzywnych firm jubilerskich w historii, a także kolekcjonerem brylantów, dzieł sztuki i zabytkowych samochodów, nazywanym często ?królem diamentów? lub ?nowym Harrym Winstonem?? Tego dowiecie się dzisiaj.
Pierwsze kroki w branży jubilerskiej
Pochodzenie urodzonego 13 czerwca 1938 roku w Wielkiej Brytanii jubilera nie wskazywało na tak spektakularną karierę. Graff urodził się bowiem w żydowskiej rodzinie ? jego ojciec był krawcem rosyjskiego pochodzenia i zajmował się szyciem garniturów. Matka pochodziła zaś z Rumunii, a w Wielkiej Brytanii prowadziła niewielki sklepik z wyrobami tytoniowymi. Młody Laurence już w wieku 15 lat rzucił szkołę i rozpoczął zdobywanie doświadczenia zawodowego. W tym celu pomagał w małym saloniku jubilera o nazwisku Schindler. Początkowo sprzątał tam jako praktykant, z czasem zaczął zaś naprawiać pierścionki, a następnie również tworzyć niewielką biżuterię.
Rozwój własnej firmy
Sklep Schindlera szybko zbankrutował, dlatego Graff był zmuszony do poszukiwania nowego sposobu na rozwój kariery. Postanowił więc sprzedawać wytwarzaną przez siebie biżuterię do salonów jubilerskich w całej Wielkiej Brytanii. Pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę ? Laurence sprzedawał coraz więcej swoich projektów, aż w 1960 roku postanowił założyć własną firmę, którą nazwał Graff Diamonds. Dwa lata później ? w 1962 roku ? prowadził już dwa własne sklepy z biżuterią, w tym jeden w Hatton Garden w centrum Londynu, które już od czasów średniowiecznych słynęło z handlu cennymi ozdobami.
Kolejne sukcesy
W 1966 roku Graff zaprojektował na zlecenie brytyjskiego jubilera Roberta Thomasa diamentową biżuterię, która wzięła udział w międzynarodowym konkursie De Beers Diamond International Awards. Bransoletka przypominająca wstążkę zajęła pierwsze miejsce i zdobyła uznanie kolekcjonerów oraz ekspertów z branży jubilerskiej. To wydarzenie umocniło markę Graff Diamonds w Wielkiej Brytanii, ale także rozsławiło ją na arenie międzynarodowej. Jej właściciel zdobywał zaufanie coraz większych grup klientów z różnych krajów. W 1974 roku odnotował wyjątkowy sukces w sprzedaży swoich projektów na Bliskim Wschodzie.
Pomysłowy przedsiębiorca
Spryt Graffa jako sprzedawcy biżuterii doskonale ilustruje jedna z anegdot opisujących rozwój jego firmy. Pewnego dnia do salonu Brytyjczyka weszła kobieta, którą skusił widok imponującej diamentowo-rubinowej kolii. Była w towarzystwie męża, którego namawiała na podarowanie jej tej biżuterii z okazji zbliżających się urodzin. Ten jednak uznał, że 2 miliony dolarów to zdecydowanie za dużo jak na taką ozdobę. Wręczył więc Graffowi czek na milion dolarów i powiedział, że jubiler ma 24 godziny na jego spieniężenie, a jeśli do tego czasu się nie zdecyduje, pieniądze przepadną. Tego samego dnia dama wróciła do salonu z innym mężczyzną ? swoim kochankiem. Jego również namawiała na zakup kolii, ale i on stwierdził, że 2 miliony dolarów to zbyt wygórowana kwota. Pozostawił więc na biurku Graffa czek na milion dolarów z prośbą, aby jubiler zastanowił się nad obniżeniem ceny. Chwilę później kobieta pojawiła się w salonie, aby odebrać wymarzoną biżuterię ? dyskretny jubiler spieniężył oba czeki, a szczęśliwa jubilatka z wdzięcznością opowiedziała zarówno mężowi, jak i kochankowi, jak to doskonale potrafią się targować.
Znani klienci Laurence?a Graffa
Biżuterię od Graffa chętnie kupowały nie tylko zamożne Brytyjki, lecz także takie sławy, jak Elizabeth Taylor, Donald Trump, Oprah Winfrey czy Larry Ellison. Jednym ze słynniejszych stałych klientów Brytyjczyka był też Hassanal Bolkiah, 29. sułtan Brunei, który z czasem stał się również jego przyjacielem. Do historii przeszła też transakcja z udziałem saudyjskiego księcia Turki bin Abdula Aziza. Odwiedził on jeden z salonów marki Graff Diamonds i wykupił wszystko, co się w nim znajdowało, łącznie z imponującym 14-karatowym diamentem. To i wiele innych wydarzeń świadczących o uznaniu dla twórczości Graffa sprawiło, że jego firma szybko się rozwijała, a on sam otwierał kolejne sklepy w Stanach Zjednoczonych, Europie, Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Obecnie na całym świecie znajduje się ponad 50 salonów tej marki.
Kontrowersyjny kolekcjoner kamieni szlachetnych
Laurence Graff jest także znanym kolekcjonerem diamentów. W 2008 roku wylicytował imponujący klejnot o nazwie Wittelsbach. Zapłacił za niego 16,4 miliona funtów i tym samym znacznie przebił cenę, jaką prognozowali eksperci, czyli 9 milionów funtów. Dwa lata później ogłosił, że poddał ten kamień ponownej obróbce jubilerskiej, tak aby wyeliminować znajdujące się w nim skazy. W ten sposób zmniejszył jego masę z 35,52 karata do 31 karatów. Wielu specjalistów uznało takie działanie za bardzo kontrowersyjne i wręcz niepotrzebne ? porównywano je nawet do prób upiększania słynnego obrazu ?Mona Lisa?.
Utalentowany szlifierz
Inni gemmolodzy przyznali jednak, że ponowna obróbka jubilerska diamentu była bardzo dobrym pomysłem. Kosztem zaledwie 4,45 karata słynny klejnot (którego nazwę zmieniono na Wittelsbach-Graff) poprawił bowiem swoją klasę koloru (z Fancy Deep Grayish Blue na Fancy Deep Blue), a jego czystość zmieniła się z VS2 do IF (Internally Flawless, czyli wewnętrznie bez skazy) zgodnie z klasyfikacją laboratorium gemmologicznego GIA. Ponadto mimo zaawansowanych prac jubilerskich nie zmienił się oryginalny szlif diamentu, co świadczyło o wyjątkowym majstersztyku i dużym talencie Graffa.
Znacząca postać w historii brytyjskiego jubilerstwa
W 2013 roku Laurence Graff został mianowany Oficerem Orderu Imperium Brytyjskiego za swoje zasługi dla rozwoju przemysłu jubilerskiego w tym kraju. Od lat jest też zaliczany przez magazyn ?Forbes? do najbogatszych ludzi na świecie, a dziennikarze nazywają go mianem ?diamentowego króla?. Posiada on udziały w kopalni brylantów Gem Diamonds, a także w południowoafrykańskich hurtowniach tych kamieni szlachetnych. Ponadto Graff kolekcjonuje też dzieła sztuki (jego zbiory są warte ponad 600 milionów dolarów) oraz zabytkowe samochody takich marek, jak Ferrari, Aston Martin czy Mercedes.
Brał udział w gali rozdania Oscarów, był ozdobą posągu hinduskiego boga, a także należał do najcenniejszych rosyjskich klejnotów koronnych. Jest jednak kamieniem szlachetnym, który nie tylko zachwyca, lecz także wywołuje strach. Dlaczego? Ponieważ wiele osób uważa, że został przeklęty. Zobacz, jak działa klątwa, którą wieki temu rzucono na przepiękny 67,5-karatowy diament o nazwie Czarny Orłow.
Dlaczego ?Czarny Orłow??
Dwuczęściowa nazwa klejnotu nawiązuje do jego koloru oraz nazwiska jednej z właścicielek ? rosyjskiej księżniczki Nadii Vyegin Orłow. Drugi z diamentów Orłow, zabytkowy, przezroczysty, 189,62-karatowy kamień pochodzenia indyjskiego, został podarowany carycy Katarzynie przez hrabiego Grigirija Orłowa. Ozdobę umieszczono w carskim berle, które to z kolei stało się jednym z najważniejszych eksponatów wśród rosyjskich klejnotów koronnych znajdujących się w Funduszu Diamentowym na Kremlu.
Losy słynnego klejnotu
Inna znana nazwa tego pochodzącego z Indii kamienia to ?Oko Brahmy?. Powstała ona, ponieważ według niektórych badaczy początkowo został on wykorzystany jako oko w posągu hinduskiego boga o imieniu Brahma. Wizerunek ten znajdował się w hinduistycznej świątyni niedaleko Pondicherry w południowych Indiach. Legenda mówi, że diament został skradziony ze świątyni, a rozwścieczeni kapłani rzucili klątwę sprowadzającą nieszczęście na wszystkich jego przyszłych właścicieli. Podobne historie dotyczą również innych indyjskich ozdób, takich jak Hope (najbardziej znany ze wszystkich przeklętych klejnotów), Orłow czy Idol?s Eye. Niektórzy uważają jednak, że takie legendy są wymyślane tylko po to, aby rozsławić kamienie szlachetne, wzbudzić zainteresowanie nimi i w ten sposób podnieść ich wartość.
Ciemne strony historii
Nie wszystkie informacje związane z Czarnym Orłowem zostały potwierdzone ? część z nich nadal pozostaje niejasna, między innymi pochodzenie tego klejnotu. Mimo że zwykło się uważać, iż wydobyto go w Indiach, w rzeczywistości historia nie zna żadnego przypadku odkrycia tam czarnego diamentu o tak dużym rozmiarze. Kamienie szlachetne o takiej barwie znajdowano dotychczas w Kanadzie, Australii, Rosji czy RPA, a dziś głównymi ich producentami są Brazylia i Republika Środkowoafrykańska. Indyjskie pochodzenie Czarnego Orłowa, a więc również legenda o posągu hinduskiego boga Brahmy, są w takim wypadku wyłącznie wytworem czyjejś wyobraźni. Dlatego specjaliści wątpiący w tę teorię zakładają, że klejnot został wydobyty w Republice Środkowoafrykańskiej.
Dotychczas nie ustalono również, jak oraz kiedy diament trafił do Rosji. Historia tego kraju nie odnotowała nawet, żeby kiedykolwiek istniała tam księżna która nazywałaby się Nadia Vyegin Orłow. Wiadomo jedynie o księżnej o imieniu Nadieżda Pietrowna Orłowa, która po rewolucji bolszewickiej w 1917 roku uciekła z kraju i zamieszkała we Francji.
Klątwa zaczyna działać
W 1932 roku zarejestrowano pojawienie się diamentu w Stanach Zjednoczonych. Wtedy właśnie nieznany handlarz sprzedał go jubilerowi o nazwisku J. W. Paris. Niedługo po zakończeniu transakcji mężczyzna skoczył z dachu wieżowca w Nowym Jorku i tym samym stał się pierwszą ofiarą klątwy Czarnego Orłowa.
Niektóre źródła wspominają też o kolejnych dwóch byłych właścicielkach klejnotu, które na skutek jego działania zmarły 15 lat później, w 1947 roku. Były to rosyjskie księżne Nadieżda Pietrowna Orłowa oraz Leonilla Bariatinskaja. One również miały popełnić samobójstwo, skacząc z wieżowców. W rzeczywistości jednak obie kobiety dożyły sędziwego wieku, a łączenie ich śmierci z klątwą Czarnego Orłowa okazało się mocno przesadzone.
Oprawa marki Cartier
Kolejnym właścicielem legendarnego diamentu został nowojorski handlarz kamieniami szlachetnymi Charles F. Winson, który zakupił ozdobę za 150 000 dolarów. Nie wiadomo, od kogo ją nabył, ale pewne jest, że to on zlecił oprawienie jej w jednej z najsłynniejszych firm jubilerskich świata ? Cartier. Klejnot umieszczono w centralnym miejscu wykonanej z platyny broszki-wisiorka i otoczono 108 mniejszymi przezroczystymi brylancikami. Łańcuszek, na którym ozdoba ta została zawieszona, również jest wysadzany 124 małymi białymi diamentami. Kontrast, jaki osiągnięto poprzez zestawienie kamieni w dwóch skrajnie się różniących kolorach, dodatkowo podkreśla urodę klejnotu Czarny Orłow i sprawia, że lśni on podwójnym blaskiem. Dzięki wykonaniu tej biżuterii marka Cartier zapoczątkowała modę na ozdoby z czarnymi diamentami, a zainteresowanie ich kupnem błyskawicznie wzrosło.
Kolejne sprzedaże
W 1969 roku Winson sprzedał diament za 300 000 dolarów, a więc za dwukrotnie większą sumę niż za niego zapłacił. Kolejnemu właścicielowi nie udało się już powtórzyć tego finansowego sukcesu ? w 1990 roku Czarny Orłow został zakupiony za jedyne 99 000 dolarów. O wiele wyższą kwotę osiągnął on na aukcji w 1995 roku, kiedy to sprzedano go za 1,5 miliona dolarów. Nowy nabywca nie był skory do pozbywania się błyskotki. Kiedy w 2004 roku zgłosili się do niego przedstawiciele jubilera i handlarza diamentami J. Dennisa Petimezasa, negocjacjom nie było końca. Po pół roku rozmów transakcja została jednak zakończona, ale do dziś nie ujawniono kwoty, za jaką sprzedano wtedy diament. Pewne jest jedynie, że osiągnął on wyższą sumę niż 1,5 miliona dolarów.
Odwrócenie klątwy
Nowy właściciel Czarnego Orłowa nie martwił się informacjami o klątwie. Wręcz przeciwnie ? w kilka miesięcy po zakupie kamienia ogłosił, że przyniósł on mu szczęście, ponieważ w tym czasie mężczyzna wziął ślub, wybudował dom swoich marzeń i zaczął odnosić spektakularne sukcesy zawodowe. Kiedy jednak zamierzano pokazać klejnot na wystawie w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, policja otrzymała raport o planach kradzieży słynnego diamentu, dlatego wystawę zamknięto.
Oscarowy występ
Dziennikarze szybko podchwycili ten temat i ocenili, że zamknięcie londyńskiej wystawy było spowodowane klątwą, jaka ciąży na Czarnym Orłowie. Nie bała się jej jednak hollywoodzka aktorka Felicity Huffman, która w 2006 roku wystąpiła na gali rozdania Oscarów w naszyjniku ozdobionym tym legendarnym kamieniem. Nominowana do nagrody za rolę w filmie ?Transamerica? gwiazda miała w ten sposób potwierdzić na prośbę J. Dennisa Petimezasa, że klejnot wcale nie jest przeklęty.
Wszystko po to, aby drożej sprzedać
Po 30 miesiącach J. Dennis Petimezas postanowił sprzedać należący do niego słynny diament, aby zakupić inny ? Monroe. 11 października 2006 roku Czarny Orłow został więc wystawiony na aukcji Christie?s w Nowym Jorku. Wylicytował go anonimowy nabywca za jedyne 360 000 dolarów, czyli za ponad 4 razy mniejszą kwotę niż zapłacił Petimezas. Można więc powiedzieć, że finalnie klejnot nie przyniósł amerykańskiemu jubilerowi szczęścia. W czasie, kiedy był on jego właścicielem, kamień gościł na licznych wystawach na całym świecie, dlatego przypuszczalnie Petimezasowi udało się zarobić na wynajmie tej słynnej ozdoby.
Właściwości czarnych diamentów
Dlaczego kamienie te są tak wyjątkowe? Powstają one w inny sposób niż klasyczne przezroczyste klejnoty, a także ze względu na swój odcień podlegają innej klasyfikacji. Są bardziej porowate, ale jednocześnie o wiele twardsze od swoich ?białych? odpowiedników ? mimo że już klasyczne brylanty uchodzą za najtwardszą substancję na świecie. Nie mają też płaszczyzn cięcia, dlatego obróbka czarnych diamentów ? ich cięcie i polerowanie ? jest aż tak trudna, czasochłonna i wymaga od jubilera wyjątkowych umiejętności, precyzji oraz doświadczenia. Klejnoty o tej barwie oraz wysokiej jakości występują niezwykle rzadko, dlatego ich wartość jest bardzo wysoka.
Metryczka kamienia
Masa Czarnego Orłowa wynosi 67,5 karata. Dzięki temu jest on siódmym na świecie największym klejnotem o takiej barwie i najprawdopodobniej najbardziej okazałym z czarnych diamentów w szlifie poduszki. Jeśli 202-karatowy Black Star ? który zaginął w 1971 roku w Tokio i o którym nadal nie wiadomo, gdzie się znajduje ? jest w innym szlifie niż poduszka, Czarny Orłow zajmuje pierwsze miejsce wśród ozdób o takiej barwie.
Co zrobić, aby cofnąć klątwę?
Znaczące zmniejszenie masy kamienia ze 195 karatów do ?zaledwie? 67,5 karata jest zjawiskiem normalnym w przypadku czarnych diamentów, które ze względu na swoją strukturę wymagają takiej obróbki. Niektórzy twierdzą jednak, że tak duża zmiana nastąpiła po to, aby ?odczarować klątwę?, a klejnot został w tym celu podzielony na trzy mniejsze ozdoby. Największą z nich nazwano Czarnym Orłowem. Proces jego obróbki trwał ponad dwa lata, co jest charakterystyczne dla kamieni o tej barwie (ze względu na ich twardość). Również duża utrata ich masy przy cięciu i szlifowaniu to zjawisko typowe dla tego rodzaju diamentów, ponieważ ich struktura jest porowata, a wewnątrz mogą się znajdować materiały sypkie. Dlatego tak duża zmiana masy Czarnego Orłowa być może wcale nie jest spowodowana legendarną klątwą.
Czy przeklęty diament nadal jest niebezpieczny dla jego właścicieli? Tego nie wiadomo. Do dziś nie ustalono bowiem, kim był anonimowy nabywca z 2006 roku ani gdzie znajduje się obecnie ten słynny klejnot. W historii Czarnego Orłowa nadal pojawiają się więc czarne plamy.
Był uważany za pioniera i jednego z najsłynniejszych jubilerów XIX wieku. Stworzył najbardziej rozpoznawalną markę produkującą biżuterię, a słynny soliter od Tiffany?ego do dziś jest najbardziej pożądanym modelem pierścionka zaręczynowego. Poznajcie więc historię Charlesa Lewisa Tiffany?ego, założyciela firmy Tiffany & Co.
Pierwsze kroki w handlu
Charles Lewis urodził się 15 lutego 1812 roku w Connecticut w Stanach Zjednoczonych. Tam też chodził do szkoły, a w wieku 15 lat zaczął pomagać w niewielkim sklepie otwartym przez jego ojca, który był właścicielem spółki produkującej bawełnę. Następnie rozpoczął pracę w biurze fabryki założonej przez ojca. Nic nie wskazywało więc na to, że stanie się jednym z najsłynniejszych jubilerów wszech czasów. Również kolejne decyzje zawodowe Tiffany?ego nie zapowiadały przyszłej kariery. W 1837 roku postanowił on pożyczyć od ojca 1000 dolarów i wspólnie ze swoim przyjacielem ze szkoły Johnem B. Youngiem założył w Nowym Jorku niewielki sklep. Po pierwszych trzech dniach jego istnienia wspólnicy odnotowali zaledwie 4,38 dolara zysku, ale nie zniechęciło to ich do dalszej działalności handlowej. Po dwóch latach sklep nadal istniał, a dwaj przyjaciele zajmowali się już sprzedażą zegarów, porcelany, wyrobów szklanych, a także biżuterii.
Kolejne zmiany w działalności firmy
Rok 1841 przyniósł kolejne zmiany w życiu zawodowym Tiffany?ego. Prowadzony przez niego sklep zmienił swoją nazwę na Tiffany, Young & Ellis, a właściciele zdecydowali się postawić na handel najlepszymi towarami, takimi jak czeskie szkło oraz porcelana. W tym czasie Charles Lewis zdecydował się również rozpocząć samodzielną produkcję biżuterii. Wszystkie te zmiany okazały się owocne, dlatego już na początku 1850 roku nazwa marki została zmieniona na Tiffany and Company, zaś Amerykanin otworzył swoje sklepy w Paryżu, a w 1868 roku również w Londynie. Tym sposobem firma wypłynęła na arenę międzynarodową.
Biżuteria od Tiffany?ego
Specjalnością Tiffany?ego była klasyczna i elegancka biżuteria o prostej konstrukcji i z dodatkiem srebrnych elementów. Styl ten przypadł do gustu jury konkursu Paris Exposition Universelle odbywającego się w 1867 roku w stolicy Francji. Projekty Charlesa Lewisa zdobyły wtedy nagrodę Award of Merit. Kolejny sukces odnotował on w 1886 roku, kiedy to wprowadził na rynek pierścionki zaręczynowe wykonane ze złota lub z platyny z diamentem mocowanym za pomocą sześciu zębów. Ten model ? zwany soliterem ? szybko stał się najpopularniejszą biżuterią ślubną na świecie i ? mimo że wynaleziony ponad 100 lat temu ? jest nią do dziś. Jest nazywana mianem ?ring of the rings? lub The Tiffany? Setting. Dlaczego ten model zdobył tak duże uznanie? Dzięki specjalnie opracowanemu mocowaniu do diamentu dociera maksymalnie dużo światła, przez co podkreślony zostaje zjawiskowy blask tego kamienia. Pierścionki te do dziś są wykonywane ręcznie i mocuje się w nich brylanty charakteryzujące się najwyższą klasą jasności.
Kolejne pokolenia w rodzinnym biznesie
Charles Lewis przekazał swoje zainteresowanie biżuterią i kamieniami szlachetnymi dzieciom. Dzięki temu jego syn Louis Comfort Tiffany przejął z czasem zarządzanie firmą i kontynuował działalność ojca. Projektował cenne błyskotki oraz szkło ozdobne. Jednym ze znaków rozpoznawczych marki stał się charakterystyczny odcień koloru niebieskiego zwany ?Tiffany blue?, który jest porównywany do barwy jaj drozda. Został on zarejestrowanym znakiem towarowym firmy. Przez co do dziś wiele kobiet marzy o prezencie zapakowanym w eleganckie niebieskie pudełeczko. Już w 1906 roku ?New York Sun? pisał zaś, że ?blue box Tiffany jest amerykańską ikoną elegancji i stylu?.
Działalność Louisa Tiffany?ego
Po śmierci ojca Louis został dyrektorem artystycznym marki i zaczął wcielać swoje artystyczne pomysły w życie. Stał się prekursorem tworzenia lamp witrażowych, a także wazonów, które do dziś określa się mianem ?Tiffany?. Jego główną działalnością było jednak projektowanie biżuterii. Inspiracją była dla niego natura, dlatego w ozdobach od Tiffany?ego powstałych w tamtym czasie można znaleźć motywy roślinne, kwiatowe, ale także zwierzęce. Częstym elementem dzieł Louisa były też dzikie ptaki, skarabeusze oraz owoce jeżyn.
Inna działalność Charlesa Lewisa Tiffany?ego
Oprócz sukcesów handlowych i jubilerskich Charles Lewis Tiffany zasłynął też stworzeniem pierwszego w Stanach Zjednoczonych katalogu detalicznego oraz wprowadzeniem w 1851 roku angielskiego srebra. Jako wybitny ekspert kupował oraz sprzedawał francuskie klejnoty koronne, a także był mecenasem Metropolitan Museum of Art i jednym z założycieli New York Society of Fine Arts. Mógł również pochwalić się współpracą z Thomasem Edisonem. Mężczyźni stworzyli wspólnie różne rodzaje teatralnego oświetlenia, które wykorzystano na Brodwayu. Dzięki swoim zasługom w 1878 roku Tiffany został uhonorowany tytułem kawalera Legii Honorowej. Zmarł w 18 lutego 1902 roku w wieku 90 lat, a niedługo potem marka Tiffany & Co. została uznana za najbardziej znaną firmę jubilerską w Ameryce Północnej. W 2007 roku miała ona 64 sklepy na terenie samych Stanów Zjednoczonych oraz kolejne 103 placówki na całym świecie.
Marka Tiffany & Co. na srebrnym ekranie
Nie tylko biżuteria od Tiffany?ego była wielokrotnie pokazywana w hollywoodzkich filmach. Również najsłynniejszy sklep tej marki był miejscem, w którym kręcono słynne ?Śniadanie u Tiffany?ego? z Audrey Hepburn w roli głównej oraz ?Dziewczynę z Alabamy? z Reese Witherspoon. Firma pojawiła się także w powieści Trumana Capote?a oraz filmie ?Diamenty są wieczne?, w którym dziewczyna Jamesa Bonda przedstawia się jako Tiffany i tłumaczy to zamiłowaniem do biżuterii tej marki. Śpiewała też o niej Marilyn Monroe w piosence ?Diamenty są wieczne?, a gwiazdy do dziś chętnie wybierają ją na wielkie wyjścia. Klejnoty od Tiffany?ego są więc regularnie prezentowane na czerwonym dywanie, oscarowych galach i innych najważniejszych wydarzeniach w branży. Nic więc dziwnego, że są obiektem westchnień i przedmiotem marzeń kobiet na całym świecie.