Comments
Księżna Diana miała wyjątkowy gust dotyczący biżuterii. Nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym, uznając go za jeden ze swoich największych skarbów. Jaka jest historia jednego z najpiękniejszych zaręczynowych pierścionków należących do księżnej Diany?
Tradycja ponad wszystko
6 luty 1981 roku. Na zamku Windsor będącym oficjalną rezydencją królowej Elżbiety II panuje poruszenie. Zaledwie 19 – letnia Diana Spencer, przyszła księżna Walii, godzi się zostać żoną księcia Karola. W niebieskim kostiumie przyszła księżna nieśmiało się uśmiecha. Fotoreporterzy robiący zdjęcia parze nie kryją zaskoczenia. Karol nie daje wybrance zaręczynowego pierścionka.
12 – karatowy cejloński szafir otoczony 14 mniejszymi białymi diamentami w 18 – karatowym białym złocie Diana wybiera sama. Zdziwienie budzi także fakt, że klejnot pochodzi z katalogu firmy Crown Jeweller Garrard&Co, działającej na rynku jubilerskim od XVIII wieku. Kosztuje „zaledwie” 28 tysięcy funtów i jest ogólnie dostępny.
Zwykle dawano biżuterię rodową, koniecznie z diamentami. Taki pierścionek posiada m.in. Elżbieta II. Co ciekawe, centralny kamień o wadze 2 karatów pochodzi z greckiego diademu należącego do rodziny księcia Filipa. Jedynie Sarah Ferguson, żona księcia Andrzeja zdecydowała się na podobny wzór pierścionka zaręczynowego co klejnot Diany, z tą różnicą, że centralnym kamieniem jest krwistoczerwony rubin.
Czemu Diana zrywa z anglosaską tradycją? Podobny model pierścionka zaręczynowego posiadała matka księżnej, a jej samej skromny wzór przypada do gustu bardziej niż diamentowe ozdoby. Jak wspomina Leslie Field, autorka książki o królewskiej biżuterii: „Diana powiedziała, że chciałaby coś z szafirem, bo po prostu je lubiła. Ktoś zmyślił historię, że wybrała największy, ale mi powiedziała, że ten nie był największy, tylko najładniejszy”.
Wiktoria i Diana
Garrard&Co, marka założona przez George’a Wickersa, stworzyła wiele unikatowych tiar, naszyjników, bransolet i pierścionków dla angielskiej rodziny królewskiej. Biżuterię wykonywano ręcznie, z najlepszej jakości kamieni szlachetnych, prób złota, platyny, i co ważniejsze – były to unikatowe wzory. Wierną fanką biżuterii była królowa Wiktoria, która u Garrarda zamówiła m.in. diamentową koronę noszoną po śmierci księcia Alberta w 1861 roku, a także diadem ozdobiony szafirami i diamentami.
Marka Garrard&Co inspirowała się wieloma projektami biżuterii królewskiej. Wzór pierścionka księżnej Diany zaczerpnięto z wykonanej na zamówienie księcia Alberta dla królowej Wiktorii w 1840 roku broszy. Prezent tak bardzo przypadł do gustu królowej, że przypięła go nawet do sukni ślubnej.
Ukochane kamienie szafiry
Diana Spencer nie była jedyną osobą zakochaną w szafirach. Kamienie te uwielbiała królowa Wiktoria, a Elżbieta II posiada w swojej kolekcji rodową biżuterię przekazywaną z pokolenia na pokolenie kameryzowaną diamentami i szafirami. Jednak Diana najczęściej decydowała się właśnie na niebieskie korundy, czasem zastępując je perłami. Nigdy tez nie rozstawała się z zaręczynowym pierścionkiem, prezentując go w trakcie wielu oficjalnych uroczystości.
Pierścionek zaręczynowy w kolorze sukni
Listopad 2010. W Windsorze kolejne zaręczyny. Tym razem krótkie oświadczenie do kamer przedstawia książę William. Tłum jest zachwycony nie tylko sukienką Kate Middleton, luźno nawiązującą do szafirowego kostiumu Diany, ale również faktem, że wybranka księcia Williama otrzymuje pierścionek Diany. Początkowo klejnot jest za luźny na serdeczny palec Middleton, dlatego jubilerzy Garrard&Co dodają do pierścionka jeszcze jedną obrączkę.
Książę William nie od razu skłaniał się ku szafirowemu pierścionkowi dla Kate, wybierając zamiast klejnotu zegarek Cartiera księżnej Diany. Dopiero z czasem William zamienił się ze swoim bratem. Harry własnoręcznie zaprojektował wówczas pierścionek zaręczynowy dla Meghan Markle. Centralny kamień stanowi oczko jednej z brosz księżnej Diany.
Niezwykły zaręczynowy pierścionek
Księżna Diana nigdy nie rozstawała się ze swoim pierścionkiem zaręczynowym. Zdobiony szafirem i diamentami klejnot nie spotkał się z uznaniem opinii publicznej jak i Elżbiety II, która uznała pierścionek za mało spektakularny. Jednak w przeciwieństwie do jej zaręczynowego pierścionka, cena szafirowego skarbu wzrosła dziesięciokrotnie, do 650 tysięcy dolarów, trzy razy więcej niż zaręczynowy pierścionek angielskiej władczyni. To sprawia, że pierścionek zaręczynowy księżnej Diany jest dziś chętnie kopiowany przez jubilerów na całym świecie.
Sancy to jasnożółty diament o nietypowym szlifie i z niezwykłą historią. Kamień waży 55,23 karata, ma kształt tarczy i prawdopodobnie pochodzi z Indii. To co najbardziej rzuca się w oczy, to niezwykły kształt. Kamień nie ma podstawy, tylko dwie przylegające do siebie plecami korony.
Pierwsze wzmianki o nim pojawiły się w 1570 roku, kiedy to francuski ambasador w Turcji Nicolas Harlai, właściciel dóbr w Sancy, kupił kamień w Konstantynopolu. Razem z nim nabył inny, podobny kamień nazwany małym Sancy (Beau Sancy – https://blog.michelson.pl/2015/11/21/najslynniejsze-diamenty-swiata-beau-sancy/)
Nicholas Harlai, finansista i dyplomata, po powrocie na francuski dwór zabrał diament ze sobą i pożyczył go królowi Henrykowi III. Francuski monarcha u nas jest lepiej znany jako Henryk Walezy, władca elekcyjny, który po kilku miesiącach porzucił tron polsko-litewski, by objąć władzę we Francji po przedwczesnej śmierci brata Karola IX. Henryk III wstydził się przedwczesnej łysiny, którą ukrywał pod wyszukanymi nakryciami głowy, zdobionymi drogimi kamieniami, w tym imponującym Sancym.
Nicholas Harlai szybko awansował na królewskim dworze, został między innymi ministrem finansów, a diament nazwany jego imieniem został użyty do sfinansowania wydatków następnego króla. Henryk IV Bourbon użył go jako zastawu pod najem żołnierzy zaciężnych. Podczas przekazywania kamienia bohaterstwem wykazał się posłaniec. Mężczyzna, ścigany przez złodziei, zaginął. Harlai przekonany o lojalności sługi nakazał poszukiwania jego ciała i rzeczywiście kamień odnaleziono w żołądku zamordowanego.
Na przełomie XVI i XVII wieku kamień zawędrował na kilkadziesiąt lat do Anglii, po tym jak Nicholas Harlai sprzedał go królowi Jakubowi I Stuartowi. W spisie inwentarza Londyńskiej Tower z 1605 roku znajduje się krótki opis diamentu, w którym autor pisze o „cudney urody kamieniu, misternie cientym, zakupionym od Sancy’ego”. Pod koniec XVII wieku diament powrócił do Francji. Według jednej wersji zabrał go ze sobą do Francji Jakub II Stuart po przegranej bitwie pod Boyne i odsprzedał Ludwikowi XVI za 25 tysięcy funtów. Według innej wersji diament zabrała do Francji wdowa po Karolu I Stuarcie, królowa Henrietta i zastawiła razem z innymi kamieniami za 460 tysięcy liwrów. Kosztowności odkupił i przekazał Ludwikowi XVI kardynał Mazarin.
Diament Sancy, podobnie jak inne precjoza, został skradziony z Garde Meuble (królewskiego skarbca) w 1792, po wybuchu Rewolucji Francuskiej. Kamień ponownie pojawił się w 1828 roku, kiedy to od anonimowego francuskiego sprzedawcy odkupił go rosyjski hrabia Antoli Demidow. Później Sancy zmieniał kilka razy właściciela, by w roku 1867 pojawić się na Wystawie Światowej w Paryżu. Właściciel, paryski jubiler G. Bapst wyceniał wtedy jego wartość na milion ówczesnych franków.
W 1906 roku diament kupił brytyjski arystokrata amerykańskiego pochodzenia William Waldorf Astor. Sancy był prezentem ślubnym dla syna i ostatecznie trafił w ręce jego żony Nancy Langhorne. Późniejsza lady Astor w czasie uroczystości państwowych zakładała tiarę, w którą oprawiony był Sancy. Kamień ostatecznie został odsprzedany przez rodzinę Astorów Muzeum w Luwrze za cenę miliona dolarów i tam się obecnie znajduje. W 1964 był jedną z głównych atrakcji wystawy pt. Dziesięć wieków francuskiej biżuterii.
Ten niewielki kamień przykuwa uwagę nietypowym, bardzo intensywnym, czerwonym kolorem. The Rob Red został nazwany na cześć jego właściciela, znanego jubilera i handlarza kamieniami szlachetnymi z Nowego Jorku Roberta Bogela. Kamień waży 0,59 karata i prawdopodobnie został znaleziony w złożach aluwialnych (osadach pozostawionych przez prehistoryczne rzeki) w Brazylii.
Brazylia jest znana z czerwonych diamentów. Najbardziej znany kamień z tego kraju to ważący to 0,95 karata Hancock Red, którego nazwa pochodzi od nazwiska posiadacza, Warrena Hancocka, znanego kolekcjonera i miłośnika kolorowych diamentów. Hancock zaczął tworzyć swoją kolekcję w latach 50-tych XX wieku i budował ją aż do 1981 roku, kiedy to zmarł w wieku 65 lat. Czerwony Hanckock (Red Hanckock) został sprzedany przez dom aukcyjny Chritie’s w 1987 za 880 tysięcy dolarów.
W kolekcji muzeum Smithsonian znajduje się inny, znacznie większy 5,05-karatowy czerwony diament De Young Red. Kamień ma brązowawy odcień i jest znacznie niżej oceniany przez ekspertów od rzadszych, ale mniejszych kamieni, które mają czysty, rubinowy kolor.
Stephen Hofer, znany gemolog i autor książki o kolorowych diamentach ocenia, że „Rob Red to diament o najbardziej nasyconym i intensywnym kolorze czerwonym na świecie” i podkreśla, że żaden inny kamień nie uzyskał wyższych ocen względem czystości i nasycenia koloru. Kolor Rob Reda Hofer określił jako fantazyjnie intensywnie czerwony (Fancy Intense Red). To jedyny kamień o takiej klasyfikacji kolorystycznej na świecie.
Diamenty fantazyjnie czerwone są uważane za najrzadsze na świecie. Inne kolorowe kamienie, na przykład żółte albo w kolorze szampana, występują znacznie częściej i w większych rozmiarach. Diamenty czerwone należą do typu IIa, czyli kamieni o wysokiej czystości, bez zanieczyszczeń atomami azotu. To bardzo rzadkie kamienie, o doskonałej budowie krystalicznej. Niewielka ich część została zdeformowana podczas procesu powstawania diamentu, także że światło przechodząc przez nie nadaje im czerwoną barwę.
Kamienie czerwone są obecnie najczęściej wydobywane w Republice Południowej Afryki (kopalnie w Kimberley, w Prowincji Przylądkowej Północnej) i w zachodniej Australii (kopalnie Argyle).
W opowieści o tym diamencie musi pojawić się chciwość, morderstwo i wyrzuty sumienia. Kamień, początkowo nazwany the Pitt, został znaleziony na przełomie XVII i XVIII wieku w Indiach. Przez kilka stuleci przeszedł przez wiele rąk – od Filipa II Orleańskiego, regenta w czasach małoletności Ludwika XV (to jemu kamień zawdzięcza nazwę), przez królową Francji Marię Leszczyńską po Napoleona.
Czterystudziesięciokaratowy kryształ miał znaleźć górnik z kopalni Kollur (albo Parteal) w 1698 (1701) roku. Zdesperowany niewolnik ukrył kamień pod warstwą bandaży w wielkiej ranie, która sam sobie zadał na udzie i uciekł z kopalni. W okolicznym porcie przekonał angielskiego kapitana statku, żeby zabrał go na pokład w zamian za połowę wartości diamentu. Chciwość zwyciężyła i żeglarz zabił niewolnika, przywłaszczając sobie kamień, który ostatecznie sprzedał indyjskiego handlarzowi Jamchandowi.
W 1701 roku Jamchand sprzedał diament. Kupił go za ponad dwadzieścia tysięcy funtów szterlingów Thomas Pitt, gubernator Madrasu. Diament nazwano the Pitt. Kilka miesięcy później kamień trafił do Londynu w podeszwie buta Roberta Pitta, syna gubernatora. Przez dwa lata cięciem i szlifowaniem kryształu zajmował się Harris, znany londyński szlifierz diamentów. Za pięć tysięcy funtów podzielił 410-ciokaratowy kamień na 140,5-karatowy diament o brylantowym szlifie poduszkowym i wiele innych, mniejszych kamieni. Niektóre z nich, o szlifie różanym, trafiły do cara Rosji Piotra Wielkiego.
Właściwy kamień, 140,5-karatowy diament, w 1717 roku trafił w ręce Filipa II Orleańskiego (to wtedy stał się Regentem). Kilka lat później, w 1723 roku został osadzony w koronie Ludwika XVI, by później stać się ozdobą noszoną we włosach przez królową Marię Leszczyńską. Diament ponownie przyozdobił koronę kolejnego króla Francji, Ludwika XVI w 1775 roku, by później stać się dekoracją kapelusza ostatniej przedrewolucyjnej królowej Francji Marii Antoniny. W czasie Rewolucji Francuskiej klejnot został zrabowany razem z innymi królewskim precjozami. Po kilku lat odnaleziono go na jednym ze strychów w Paryżu, pod stertą drewna. Później Regent zdobił rękojeść rapieru Napoleona i korony Ludwika XVI, Karola X i Napoleona III.
Ostatecznie został osadzony w greckim diademie przygotowanym dla cesarzowej Eugenii. Diadem i osadzony w nim Regent są teraz w kolekcji francuskich klejnotów królewskich muzeum Luwr.
Obecny kształt Regenta to 140,5-karatowy kryształ o brylantowym szlifie poduszkowym. Kamień ma rozmiary 32x34x25 mm. Według ekspertów Regent ma tylko jedną, niewielką niedoskonałość i jest uważany za jeden z najpiękniejszych i najjaśniejszych wielkich diamentów. Jego kolor jest określany jako D (praktycznie bezbarwny), z delikatną niebieską poświatą, widoczną w świetle dziennym, charakterystyczną dla kopalń Golkondy.
Regent przynosi właścicielowi nieszczęście. Losy wielu szlachetnie urodzonych posiadaczy zdają się potwierdzać tę reputację. Najtragiczniej, bo na szafocie, zakończyli żywot Ludwik XVI i Maria Antonina. Ludwik XVIII i Karol X musieli oddać władzę, a Napoleon III zmarł na wygnaniu. Nie można też zapomnieć o pierwszym posiadaczu, bezimiennym indyjskim górniku uśmierconym przez angielskiego kapitana.