• Home
    • Edukacja
      • O nas
        • Sklep online
          • Kontakt
Logo
Category

Uncategorized

Previous Next
  • Uncategorized

Pierścionki Zaręczynowe, Które Zachwycają – Jak Je Tworzymy?

2 grudnia, 2024
Patrycja Mamczarek
0 Comments

Tworzenie nowych wzorów pierścionków zaręczynowych to proces pełen pasji i kreatywności. Dzięki naszej wiedzy, doświadczeniu i zamiłowaniu do detali możemy tworzyć pierścionki, które spełniają oczekiwania nawet najbardziej wymagających klientów. Inspiracje czerpiemy zarówno z trendów w świecie biżuterii, jak i z indywidualnych historii klientów. Każdy pierścionek zaręczynowy, który wychodzi z naszej pracowni, to efekt połączenia rzemieślniczej precyzji, nowoczesnych technologii i miłości do piękna.

Śledzimy światowe trendy w projektowaniu biżuterii, rozmawiamy z naszymi klientami i analizujemy ich potrzeby, by tworzyć pierścionki, które będą jednocześnie modne i ponadczasowe. Zdarza się, że to wyjątkowy kamień, który do nas trafia, staje się źródłem inspiracji do stworzenia pierścionka zaręczynowego. Jego unikalna barwa, szlif czy charakter sprawiają, że projekt powstaje niemal sam, z myślą o tym, by jak najlepiej wyeksponować jego naturalne piękno. Więcej o kamieniach szlachetnych można dowiedzieć się ze strony GIA.

Równie ważny jak kamień jest wybór odpowiedniego metalu. Złoto w próbie 585 (14K) to trwały i uniwersalny wybór na pierścionek zaręczynowy, a złoto 750 (18K) oferuje bardziej luksusowy charakter, choć wymaga precyzyjnego projektowania ze względu na swoją delikatniejszą strukturę. Platyna natomiast wyróżnia się chłodnym, szlachetnym odcieniem i odpowiednim ciężarem, który nadaje pierścionkowi wyjątkowy charakter. Każdy materiał dobieramy z myślą o trwałości, estetyce i komforcie noszenia.

Gdy wizja pierścionka zaręczynowego jest już dopracowana, przystępujemy do tworzenia projektu w formie wizualizacji 3D. Ten etap pozwala na precyzyjne opracowanie proporcji, zdobień i detali, a także daje klientowi możliwość zobaczenia, jak pierścionek będzie wyglądał po wykonaniu. Wizualizacje 3D to nie tylko narzędzie projektowe, ale również okazja do wprowadzenia zmian, które uczynią pierścionek jeszcze bardziej wyjątkowym.

Po akceptacji projektu przystępujemy do odlewania pierścionka w wybranym metalu. Na tym etapie możemy ocenić detale przed oprawieniem kamieni, co pozwala na wprowadzenie drobnych poprawek, jeśli są potrzebne. Każdy pierścionek jest ręcznie wykańczany z najwyższą precyzją, by efekt końcowy spełniał wszystkie standardy jakości.

Choć uwielbiamy tworzyć pierścionki zaręczynowe do naszej kolekcji, równie często realizujemy projekty na indywidualne zamówienie. Pierścionek na zamówienie to idealne rozwiązanie dla osób, które cenią unikalność i chcą, by ich biżuteria odzwierciedlała osobiste historie i emocje. Każdy taki projekt jest dla nas wyjątkowy i wymaga indywidualnego podejścia.

Efekt końcowy to pierścionek zaręczynowy, który zachwyca swoim wyglądem, symbolizuje najważniejsze chwile życia i pozostaje trwałym wspomnieniem pięknych emocji. Tworzymy pierścionki, które łączą w sobie nowoczesność, rzemieślniczą jakość i osobisty charakter.

Tworzenie pierścionków zaręczynowych to dla nas nie tylko praca, ale także ogromna pasja. Dzięki połączeniu doświadczenia, nowoczesnych technologii i rozmów z klientami powstają projekty, które nie tylko podążają za modą, ale także nadają jej nowy kierunek.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Uncategorized

Co to jest Eternity ring?

12 października, 2023
Patrycja Mamczarek
0 Comments

Eternity Rings – symbol wiecznej miłości

Pierścionki typu Eternity ring, nazywane również pierścionkami nieskończoności czy wieczności, to wyjątkowe elementy biżuterii, które od wieków symbolizują wieczną miłość i nieustające oddanie drugiej osobie.


Historia i znaczenie


Pomysł na stworzenie pierścionka z diamentami pochodzi z czasów starożytnego Egiptu. Egipcjanie wierzyli, że okrąg stanowi potężny symbol reprezentujący wieczność, natomiast diamenty czy kamienie szlachetne symbolizują miłość. Z połączenia tych dwóch koncepcji powstał pierścionek Eternity ring, który symbolizuje wieczny związek między dwiema osobami. Współczesne znaczenie pierścionków „eternity” ma swoje początki w latach 60. XX wieku, kiedy to zostały wypromowane przez firmę diamentową De Beers, jako świetny sposób na sprzedaż mniejszych diamentów.

Z czasem pierścionki te stały się nie tylko symbolem miłości, ale też mają przypominać o ważnych momentach w życiu pary. O ich popularności zapewne przesądził tez ich niezwykły urok, bo jakże pięknie wygląda rząd połyskujących, doskonale pasujących diamentów.

Żródło: Michelson Diamonds


Charakterystyka pierścionków Eternity


Co wyróżnia pierścionki Eternity na tle innych? Kluczowym elementem jest właśnie nieprzerwany rząd diamentów lub kamieni szlachetnych, otaczający obwód pierścionka, który symbolizuje nieskończoność i wieczność. Współczesne wersje tych pierścionków, ze względu na komfort noszenia, mogą być wysadzane diamentami tylko w 3/4 obwodu, co dodatkowo umożliwia ewentualną zmianę rozmiaru w przyszłości.

Prawdziwy Eternity ring jest wykonany ze szlachetnego metalu, najczęściej białego lub żółtego złota czy platyny. Kamienie są precyzyjnie osadzone, tak by idealnie przylegały do siebie, tworząc ciągły, błyszczący szereg. Chociaż diamenty są najpopularniejszym wyborem, kolorowe kamienie szlachetne mogą dodać dodatkowego znaczenia pierścionkowi.


Wybór idealnego pierścionka Eternity


Wybór pierścionka typu „eternity” to nie tylko finansowa inwestycja, ale przede wszystkim emocjonalna. Taki pierścionek może symbolizować wyjątkowy moment w życiu pary, a jednocześnie oddawać istotę trwałej miłości.

Doskonałymi okazjami do zakupu Eternity ring mogą być:

urodziny dziecka,

rocznica związku lub ślubu,

urodziny,

powrót z długiego wyjazdu,

wyraz podziękowań czy wdzięczności,
wyraz przeprosin.

Eternity ring może być też wręczony bez specjalnej okazji jako wyraz miłości. Pierścionki te, oprócz tego, że są świadectwem miłości między dwojgiem ludzi, stanowią również ważny element rodzinnej tradycji. Wielu decyduje się przekazywać je kolejnym pokoleniom jako cenne pamiątki. Poprzez tę tradycję, pierścionek „eternity” nabiera głębszego znaczenia – nie tylko upamiętnia miłość pomiędzy partnerami, ale również staje się symbolem historii rodziny, przekazywany z pokolenia na pokolenie, nieustannie przypominając o ważnych chwilach i miłości, która je łączy.

Jakie kamienie powinny mieć Eternity rings?

Kiedy mówimy o kamieniach zdobiących te wyjątkowe pierścionki, diamenty zdecydowanie dominują w wyborze. Są one nie tylko najtwardszymi, ale również jednymi z najrzadszych i najpiękniejszych kamieni szlachetnych na świecie. Ze względu na te cechy, diamenty uważane są za doskonały symbol trwałej miłości i zaangażowania.

Na którym palcu nosimy Eternity ring?


Jeśli chodzi o to, na którym palcu powinien być noszony pierścionek „eternity”, nie ma jednoznacznych reguł. Dla wielu osób pierścionek ten zastępuje tradycyjną obrączkę ślubną, dla innych stanowi dodatek do posiadanych już pierścionków zaręczynowych oraz ślubnych.

W wielu krajach tradycją jest noszenie obrączki ślubnej na czwartym palcu lewej ręki (w Polsce na prawej), dlatego często właśnie tam można zobaczyć pierścionek „eternity”. Oczywiście, pierścionki te można nosić również na innych palcach, nawet na kciuku. Wszystko zależy od indywidualnych preferencji osoby je noszącej.



Eternity Rings dla mężczyzn

Chociaż tradycyjnie pierścionki te były uważane za biżuterię dla kobiet, współczesne trendy uczyniły je dostępnymi również dla mężczyzn. Wielu znanych mężczyzn, takich jak David Beckham czy Johnny Depp, nosi pierścionki „eternity” jako symbol związku czy wyjątkowy element garderoby.


Podsumowanie

Pierścionki Eternity ring to wyjątkowe elementy biżuterii, które od wieków są symbolem wiecznej miłości i oddania. Niezależnie od tego, czy rozważasz zakup takiego pierścionka jako prezent dla ukochanej osoby czy szukasz idealnego symbolu trwałości waszego związku, pierścionki typu „eternity” z pewnością zasługują na uwagę. Dzięki nim można uczcić ważne chwile, upamiętnić niezwykłe okazje i tworzyć rodzinne historie, które będą przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Zanim zdecydujesz się na wybór konkretnego modelu, warto dokładnie zapoznać się z dostępnymi opcjami i znaleźć ten, który najlepiej odda charakter i styl osoby, która ma go nosić. Obecnie mamy ogromną różnorodność wzorów więc każdy może wybrać coś dla siebie. Michelson Diamonds może też wykonać Pamiętaj, że niezależnie od wyboru, pierścionek typu „eternity” zawsze będzie symbolem niekończącej się miłości i trwałości uczuć.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • ciekawostki
  • DIAMOND STORIES
  • Uncategorized

Różowy diament za 32 miliony dolarów

1 grudnia, 2017
Paweł Jaworski
0 Comments

Picasso wśród różowych diamentów – takim mianem został nazwany imponujący 14,93-karatowy kamień szlachetny Pink Promise Diamond, który 28 listopada został sprzedany na aukcji Christie’s Magnificent Jewels w Hong Kongu. Zwycięzca licytacji zapłacił za niego imponującą kwotę prawie 32 milionów dolarów.rozowy diament

Ponad 2 miliony dolarów za karat Pink Promise Diamond

Nowy właściciel wylicytował ten cenny klejnot za dokładnie 31 milionów 861 tysięcy dolarów. Masa diamentu wynosi 14,93 karata, a więc każdy z tych karatów kosztował kolekcjonera aż 2,13 miliona dolarów. Eksperci szacowali, że osiągnie on cenę od 28 do 42 milionów dolarów. Imponujące 32 miliony i tak znajdują się więc bliżej dolnej granicy tych przewidywań. Z taką kwotą Pink Promise Diamond znajduje się na drugim miejscu wśród najdroższych minerałów tego typu. Nie pobił bowiem światowego rekordu ustanowionego w grudniu 2009 roku. Wtedy właśnie – również na aukcji Christie’s w Hong Kongu – sporo mniejszy, bo 5-karatowy kamień o tej samej barwie został sprzedany za niemal 11 milionów dolarów. Dało to dokładnie rekordowe 2 miliony 155 tysięcy 332 dolary za karat.

Odważne zmiany poprzedniego właściciela

Zjawiskowy różowy diament został w 2013 roku zakupiony przez gemmologa i jubilera Stephena Silvera. Sprzedano go wówczas jako 16,21-karatowy kamień o barwie fancy intense pink (fantazyjnie intensywny różowy). Nowy właściciel stwierdził jednak, że wystarczy delikatnie oszlifować nowy nabytek, aby jeszcze lepiej wydobyć jego blask i poprawić barwę. Z pomocą doświadczonego szlifierza postanowił podjąć się tego niezwykle trudnego zadania. Planowanie zmian, a następnie obróbka jubilerska zajęła im kilka lat, ale podjęte ryzyko się opłaciło. Po zakończeniu prac klejnot ponownie poddano analizie w laboratorium gemmologicznym GIA, którego eksperci potwierdzili, że jego parametry znacznie się poprawiły. A tym samym wzrosła również jego wartość.

Skąd cena różowego diamentu?

Rahul Kadakia pełniący funkcję International Head of Jewellery w domu aukcyjnym Christie’s powiedział, że Pink Promise Diamond to prawdziwy Picasso w świecie różowych diamentów. Po obróbce zleconej przez Silvera niezwykle rzadki klejnot został bowiem sklasyfikowany przez ekspertów GIA jako fancy vivid pink (fantazyjnie żywy różowy), co jest najwyżej cenioną barwą wśród kamieni szlachetnych. Szacuje się, że zaledwie jeden na 1000 minerałów tego typu otrzymuje taką klasyfikację. Dodatkowo jego czystość to VVS1, a szlif jest owalny. Jest także ozdobą typu IIa, co oznacza, że należy do unikatowej grupy zaledwie 2% naturalnych diamentów wydobywanych na świecie. Ozdabia on biżuterię, w której został otoczony mniejszymi przezroczystymi brylantami. Właśnie w takiej postaci zjawiskowego pierścienia trafił na aukcję w Hong Kongu.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Uncategorized

Najsłynniejsze diamenty świata – Millennium Star

24 lipca, 2017
Natalia Wojciuk
0 Comments

Wierzono, że kamień ten przyniesie szczęście i jest zwiastunem pozytywnych wydarzeń. Już po jego odkryciu stał się przyczyną prawdziwego najazdu na niepozorny afrykański region, a w nowym tysiącleciu prawie doszło do jego kradzieży, przez co został bohaterem książki. Poznajcie te i inne zaskakujące fakty z historii diamentu Millennium Star.

Pochodzenie nazwy kamienia

Mimo że diament ten został odkryty w 1990 roku, nazwę nadano mu dopiero dziewięć lat później – w październiku 1999. Wcześniej poddano go obróbce jubilerskiej, a następnie był przygotowywany, aby stać się głównym bohaterem kolekcji De Beers Millennium planowanej przez słynny diamentowy koncern z okazji rozpoczęcia nowego tysiąclecia. Millennium Star miał więc zostać gwiazdą rozpoczynającego się nowego millennium.

Niezwykle cenne znalezisko

Millennium Star powstał z unikatowego samorodka o masie 777 karatów, który znaleziono w 1990 roku w okręgu Mbugi-May w Demokratycznej Republice Konga. Nie wiadomo, kim był szczęśliwy znalazca ani jak doszło do odkrycia takiego skarbu. Liczba 777 została jednak uznana za magiczną, dlatego wierzono, że klejnot ten przyniesie szczęście. Jego odkrycia nie udało się zachować w tajemnicy, dlatego już wkrótce region Mbugi-May odwiedziły tysiące poszukiwaczy wierzących, że i do nich los się uśmiechnie, dzięki czemu znajdą równie imponujący klejnot. Mimo wielu prób i starannego przekopywania tego terenu sukcesu Millennium Star nie udało się niestety nikomu powtórzyć.

MS1

Szybka sprzedaż

Ogromnym samorodkiem błyskawicznie zainteresowali się agenci słynnej diamentowej spółki De Beers. Zakupili oni znalezisko jeszcze przed jego obróbką jubilerską, a następnie zlecili jego cięcie i szlifowanie najlepszym ekspertom, z którymi współpracowali. Kamień trafił do laboratoriów w Republice Południowej Afryki, gdzie zajęli się nim szlifierze z RPA, Izraela, Belgii i Stanów Zjednoczonych. Tą ekipą kierował Nir Livant, znany izraelski mistrz pracujący dla grupy Steinmetz. Była ona wcześniej zaangażowana w obróbkę jubilerską 100,10-karatowego diamentu Star of the Season, który w 1995 roku sprzedano na aukcji Sotheby’s za imponującą kwotę 16,5 miliona dolarów.

Czasochłonna praca

Zespół szlifierzy przez około 5 miesięcy intensywnie pracował nad obróbką jubilerską samorodka. W tym czasie wykonano ponad 100 jego plastikowych modeli i starannie obliczano, jakie cięcie będzie dla niego najkorzystniejsze. Stworzono również specjalną „salę operacyjną”, w której panowały sterylne warunki potrzebne przy pracy nad tak cennym znaleziskiem. Porównywano je nawet do tych panujących na blokach operacyjnych najlepszych szpitali na świecie. Stale mierzono również temperaturę diamentu, aby uniknąć jakichkolwiek pęknięć czy uszkodzeń mechanicznych. W końcu zadecydowano, że kamień zostanie podzielony na trzy części – jedną większą i dwie mniejsze. Największy z nich został finalnie 203,04-karatowym Millennium Star. Nie wiadomo jednak, co stało się z pozostałymi dwoma klejnotami.

MS2

Gwiazda milenijnej kolekcji

Spółka De Beers nie spieszyła się z zaprezentowaniem Millennium Star publiczności. Ustalono, że jest on na tyle wyjątkowy, że stanie się główną atrakcją ich kolekcji Millennium Diamonds stworzonej z okazji zbliżającego się nowego tysiąclecia. W tym zbiorze znalazło się również 11 innych, niezwykle rzadkich niebieskich diamentów, których masa wynosiła łącznie 118 karatów. Wszystkie te okazy zaprezentowano na uroczystej gali, która odbyła się w Londynie. Szczególnie wyeksponowano wtedy oczywiście Millennium Star, który zaprezentowała francuska aktorka Sophie Marceau. Po tym wydarzeniu kolekcję można było podziwiać na wystawie Millennium Jewels Exhibition, a odwiedziło ją ponad 12 milionów zwiedzających.

Spektakularna próba kradzieży

Dzień 7 listopada 2000 roku stał się ważną datą w historii jubilerstwa, ale także brytyjskiej przestępczości. Właśnie wtedy podjęto nieudaną próbę kradzieży milenijnych klejnotów De Beers. Złodzieje postanowili działać z zaskoczenia, a gdyby ich plan się powiódł, staliby się posiadaczami prawdziwej diamentowej fortuny – wartość wszystkich eksponatów wyceniono bowiem na około 700 milionów dolarów. Pomysł przestępców wyglądał niemal jak scenariusz hollywoodzkiego filmu. Najpierw w okolicach wejścia do budynku, w którym odbywała się wystawa, rozpylili gaz, który miał zamaskować ich działania. Następnie – wyposażeni w maski przeciwgazowe i sprzęt do rozbijania gablot z klejnotami – wdarli się do środka.

Podjęcie wszystkich środków ostrożności.

Policja wiedziała jednak o planowanej kradzieży. Dzięki temu chwilę później złodzieje zostali otoczeni przez funkcjonariuszy i aresztowani. Ale nawet jeśli udałoby się im zbiec z łupem, nie staliby się miliarderami – w nocy poprzedzającej przestępstwo cenne klejnoty zostały bowiem zastąpione ich sztucznymi imitacjami, tak aby zwiększyć środki ostrożności. Historia ta odbiła się szerokim echem w mediach na całym świecie. Została również opisana w książce „Diamond Geezers” przez dziennikarza kryminalnego Krisa Hollingtona.

Podróż do Stanów Zjednoczonych

Po wystawie w Londynie przyszedł czas na zaprezentowanie Millennnium Star w waszyngtońskim Smithsonian Museum. Kamień ten został tam wystawiony w 2003 roku w ramach wydarzenia „Splendor of Diamonds Exhibition”. Oprócz tej diamentowej gwiazdy można było podziwiać tam takie klejnoty, jak Heart of Eternity, Steinmetz Pink, Ocean Dream czy też Moussaieff Red. Od czasów tej wystawy nie wiadomo jednak, gdzie znajduje się ta słynna ozdoba. Nie trafiła dotychczas do żadnego z domów aukcyjnych, dlatego eksperci uważają, że nadal pozostaje w zbiorach spółki De Beers. Z tego również powodu nie wiadomo, ile zapłacono by za nią, gdyby została wystawiona na sprzedaż. Nie ulega jednak wątpliwości, że nowy właściciel musiałby przygotować miliony dolarów.

MS5

Charakterystyka Millennium Star

Po obróbce jubilerskiej klejnot ten zyskał szlif gruszki, 54 odbijające światło fasetki oraz masę wynoszącą 203,04 karata. Jego barwa została sklasyfikowana jako D, a czystość jako IF, czyli internally flawless (wewnętrznie bez skazy). Eksperci uważają, że Millennium Star jest więc drugim na świecie tak dużym diamentem w kolorze klasy D i czystości IF (przed nim znajduje się tylko 273,85-karatowy Centenary). Jeśli chodzi zaś o samą barwę, kamień ten zajmuje piąte miejsce wśród największych w historii. Wyprzedzają go 530,2-karatowy Cullinan I, 317,4-karatowy Cullinan II, wspomniany wcześniej Centenary oraz 245,35-karatowy Jubilee.

Doskonały pod każdym względem

Ze względu na barwę Millennium Star zaliczono go też do klejnotów typu IIa, które stanowią zaledwie około 1-2% wszystkich naturalnych diamentów wydobywanych na świecie. Oznacza to, że w strukturze krystalicznej naszej gwiazdy nie ma żadnych odkształceń mechanicznych ani zanieczyszczających ją pierwiastków, które nadałyby jej inną barwę niż idealnie przezroczysta. Jeśli w brylantach znajduje się bowiem bor lub azot, zyskują charakterystyczny kolor. Na przykład ten drugi pierwiastek barwi je na żółto. Wtedy mówi się, że takie kamienie są typu I, który stanowi aż 98% wszystkich diamentów pochodzenia naturalnego. Z kolei śladowe ilości boru nadają klejnotom odcień niebieski i decydują o zakwalifikowaniu ich do typu IIb. Takie ozdoby to jedynie 0,1% naturalnie występujących brylantów.

Można więc powiedzieć, że klejnoty typu IIa – w tym bohater dzisiejszego tekstu – są doskonałe zarówno pod względem chemicznym, jak i strukturalnym. Eksperci zwykli też  nazywać je „najczystszymi z czystych”. Nic więc dziwnego, że Millennium Star stał się prawdziwą gwiazdą wśród kamieni szlachetnych.

Źródła zdjęć: https://www.quora.com/, https://www.independent.co.uk/, https://www.pinterest.com/

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsi jubilerzy i złotnicy
  • Uncategorized

Najsłynniejsi jubilerzy wszech czasów – Estelle Arpels i Alfred van Cleef

13 lipca, 2017
Natalia Wojciuk
0 Comments

Można powiedzieć, że Estelle Arpels i Alfreda van Cleefa połączyła miłość – i to nie tylko do luksusowej biżuterii oraz drogocennych klejnotów. Zanim powstała bowiem jedna z najsłynniejszych marek jubilerskich na świecie, wcześniej miał miejsce ślub córki sprzedawcy kamieni szlachetnych oraz syna szlifierza diamentów. Poznajcie ich historię.

Rodziny z jubilerskimi tradycjami

Zarówno Estelle Arpels, jak i Alfred van Cleef pochodzili z rodzin od lat związanych z jubilerstwem. Ojciec Alfreda – Charles – był niezwykle cenionym holenderskim szlifierzem brylantów, który przeniósł się do Paryża za panowania Napoleona III, aby rozwijać swoją karierę. Syn uczył się jako nastolatek sztuki szlifierskiej, ale później zdecydował się na związanie swojej przyszłości ze sprzedażą, a nie obróbką diamentów. W tym czasie jego przyszła żona dorastała w rodzinie trudniącej się handlem tymi kamieniami szlachetnymi. Ich działalność jubilerska przechodziła z pokolenia na pokolenie, dlatego sprzedawcami zostali również trzej bracia Estelle.

Praca na własny rachunek

Drogi Estelle Arpels i Alfreda van Cleefa połączyły się dzięki branży jubilerskiej, z którą oboje byli związani, a już w 1895 roku para wzięła ślub. 11 lat później Alfred wraz z trzema braćmi Estelle – Charlesem, a później Louisem i Julienem – postanowił założyć własną firmę jubilerską, Van Cleef & Arpels. Ich pierwszy salon został otwarty pod paryskim adresem Place Vendôme 22, niedaleko Lalique i hotelu Ritz. Początkowo wspólnicy inwestowali wszystkie zarobione pieniądze w kolejne sklepy. Dzięki temu w 1910 roku otwarto następny w Nicei, w 1921 w Cannes, a w 1935 w Monte Carlo. W 1939 roku powstał butik w Nowym Jorku, dzięki czemu firma rozpoczęła ekspansję międzynarodową, której kolejnym krokiem był salon w Palm Beach (1940 rok).

Estelle i Alfred

Rodzinny biznes

Głośno o tej firmie stało się w 1925 roku, kiedy to ozdobiona czerwonymi i białymi różami (wykonanymi z rubinów i diamentów) bransoletka ich produkcji zdobyła główną nagrodę na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Nowoczesnej i Przemysłowej. Dzięki trafionym inwestycjom oraz eleganckiej biżuterii, która szybko zyskała rzesze wielbicieli oraz klientów, założyciele Van Cleef & Arpels mogli śmiało mówić o sukcesie swojego pomysłu. Marka rozwijała się tak prężnie, że w latach 20. i 30. XX wieku do zarządzania nią zatrudniono kolejne pokolenia tej rodziny – między innymi córkę Alfrefa i Estelle, Renée Puissant, która objęła stanowisko dyrektora artystycznego.

Biżuteria od jubilerów Van Cleef & Arpels

Projekty powstające w jubilerskich pracowniach marki były znane przede wszystkim ze swoich geometrycznych, niemal kubistycznych kształtów, które zostały wprowadzone i wypromowane jeszcze na długo przed spopularyzowaniem stylu art déco. Następnie skupiono się na żywych kolorach oraz barwnych kamieniach szlachetnych, które miały ożywić stroje modne w latach 20. i 30. Wspólnicy postanowili też produkować nie tylko luksusową biżuterię, lecz także bogato zdobione przedmioty codziennego użytku, takie jak papierośnice, długopisy, grzebienie, zapalniczki czy puderniczki. Okazało się to strzałem w dziesiątkę – klienci byli zachwyceni takimi praktycznymi ozdobami.

biżuteria VCA

Odważne projekty i inwestycje

Marka była znana także ze swojego eksperymentowania z egzotycznymi materiałami, kolorowymi lakierami oraz emaliami czy też wielobarwnymi klejnotami. Te odważne rozwiązania sprawiły, że Van Cleef & Arpels szybko znalazła się w ścisłej czołówce najpopularniejszych firm jubilerskich na świecie. Została także pierwszą francuską spółką produkującą biżuterię, która otworzyła swoje salony w Japonii i Chinach.

Jubilerskie innowacje

Nie tylko oryginalna biżuteria przyczyniła się do spopularyzowania działalności Van Cleef & Arpels. Wspólnicy stale poszukiwali nowych ozdób, które można było wprowadzić do swojej oferty. W ten sposób wynaleziono między innymi minaudière, który został wprowadzony do sprzedaży w 1930 roku. Był to rodzaj bogato zdobionego złotego lub srebrnego pudełka, w którym eleganckie damy mogły przechowywać np. grzebień, szminkę i inne niezbędne przedmioty. Pomysł podsunęła podobno jedna z klientek salonu – Frances Gould, żona amerykańskiego kolejarza – która narzekała Charlesowi Arpels, że nie ma gdzie przechowywać swoich papierosów i innych potrzebnych rzeczy. Jej sugestie zostały wysłuchane, a minaudière szybko stało się bestsellerem.

innowacje

Maksymalne wyeksponowanie klejnotów

Kolejną nowością wprowadzoną przez Van Cleef & Arpels było opatentowane 2 grudnia 1933 roku osadzenie kamieni szlachetnych zwane „Serti Mysterieux” (tajemniczym lub niewidocznym). Polegało na takim ustawieniu klejnotów, aby wyglądały, jakby nic ich nie utrzymywało w konstrukcji biżuterii – nie widać było żadnych łapek, haczyków czy też ramek. W rzeczywistości były one przymocowane od spodu metalową siateczką zaczepioną o niewielkie rowki. Pozwalało to na maksymalne ich wyeksponowanie oraz nadanie całej ozdobie wyjątkowej lekkości i delikatności. Ta technika jest jednak niezwykle misterna i czasochłonna – może wymagać poświęcenia nawet 300 godzin pracy na jedną sztukę biżuterii. Dlatego wykonuje się ich zaledwie kilka rocznie i uchodzą one za naprawdę unikatowe.

Sławni klienci

Przez wszystkie lata swojej działalności marka zdobywała uznanie wśród klientów wywodzących się ze znanych królewskich rodów oraz w gronie międzynarodowych gwiazd. W gronie wielbicieli Van Cleef & Arpels znaleźli się między innymi książę i księżna Windsoru, książę Monaco Rainier i księżna Grace (czyli słynna laureatka Oscara Grace Kelly) czy też egipski król Farouk. Ozdoby tworzone przez jubilerów braci Estelle i Alfreda nosiły również Marlena Dietrich, Gloria Swanson, Elizabeth Taylor, Sharon Stone oraz Sophia Loren.

Dziś marka Van Cleef & Arpels posiada swoje salony na prawie wszystkich kontynentach. Roczna sprzedaż jej ozdób wynosi niemal 500 milionów euro, a biżuteria powstała na początku działalności Alfreda i braci Estelle osiąga na aukcjach kwotę setek tysięcy dolarów.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Uncategorized

Rewolucja na rynku poszukiwaczy diamentów

7 lipca, 2017
Natalia Wojciuk
0 Comments

Diamentowy koncern De Beers właśnie rozpoczął wydobywanie tych kamieni szlachetnych na niespotykaną dotychczas skalę. Na wody Oceanu Atlantyckiego wypłynął największy na świecie i najbardziej zaawansowany statek służący do poszukiwania podwodnych diamentów.

Próby morskie i testy najnowszej inwestycji o nazwie SS Nujoma trwały około pięciu miesięcy. Po tym czasie przedstawiciele De Beers poinformowali, że zbudowana we współpracy z rządem Namibii jednostka pływająca jest już gotowa do rozpoczęcia prac na wodach należących do tego kraju. Otrzyma on 80 centów z każdego dolara, który zostanie zarobiony dzięki diamentowemu partnerstwu De Beers i Namibii, dlatego prezes tej spółki Bruce Cleaver, przewiduje, że jest to obecnie największy wkład w rozwój gospodarki tego państwa.

De Beers 3

Ten 113-metrowy gigant został stworzony w Norwegii i wyposażony w niezbędny sprzęt w Afryce Południowej. Już wkrótce pracę na pokładzie rozpocznie 80 członków załogi, którzy pomogą w wydobywaniu aż 48 diamentowych próbek dziennie. Do wyposażenia statku należą m.in. lądowisko dla helikopterów i 12000-tonowy silnik wysokoprężny. Pomoże on znacznie szybciej pobierać większe próbki, w których mogą znajdować się cenne diamenty. SS Nujoma to już szósty tego typu okręt, który dołączył do floty spółki Debmarine Namibia. Jednocześnie jest jedynym tak dużym i doskonale wyposażonym, dzięki czemu może poszukiwać klejnotów dwukrotnie szybciej niż jego poprzednik.

De Beers2

SS Nujoma ma pływać po obszarze ok. 6000 kilometrów kwadratowych wód należących do Namibii. Jego wartość wyceniono na 157 milionów dolarów, a eksperci koncernu szacują, że ma on pomóc w utrzymaniu wysokiego poziomu produkcji namibijskich brylantów aż do 2035 roku. Uchodzą one za jedne z najcenniejszych kamieni szlachetnych na rynku – są warte nawet 500 dolarów za karat, a więc dwa razy więcej niż inne klejnoty produkowane przez De Beers. Wydobycie tych cennych samorodków odbywa się głównie na ok. 120-140 metrach poniżej poziomu morza. Rocznie w ten sposób produkuje się ok. 1,2 miliona karatów. Ta gałąź rynku jest szczególnie ważna dla Namibii, ponieważ generuje aż jedną piątą wszystkich zysków tego kraju płynących z eksportu. Teraz liczby te mogą dodatkowo wzrosnąć.

De Beers

Bruce Cleaver podkreśla też, że podwodne poszukiwania diamentów stają się coraz ważniejszą metodą ich pozyskiwania, ponieważ wiele złóż znajdujących się na lądzie zostało już dawno wyczerpanych. Kamienie pochodzenia morskiego są także droższe i bardziej cenione, gdyż charakteryzują się wyższą jakością niż te lądowe – klejnoty niższej klasy są w sposób naturalny wypłukiwane, a w złożach pozostają te najlepsze. Są one również odpowiedzią rynku na rosnącą popularność syntetycznych brylantów. Analitycy z firmy Citi prognozują, że do 2030 roku sprzedaż tych sztucznych kamieni wzrośnie z 2% do ok. 10%, dlatego firmy wydobywające naturalne diamenty powinny skupić się na coraz lepszej ich jakości.

Biorąc więc pod uwagę, że zapotrzebowanie na podwodne klejnoty stale rośnie, takie jednostki pływające, jak SS Nujoma, są przyszłością rynku diamentowego na całym świecie.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Uncategorized

Najsłynniejsze diamenty świata – La Favorite

13 czerwca, 2017
Natalia Wojciuk
0 Comments

Ten 50,15-karatowy kamień wzbudzał niemałą sensację już od momentu pojawienia się na rynku jubilerskim. Wyceniono go wtedy na milion dolarów, ale kilkadziesiąt lat później został sprzedany za niemal czterokrotnie większą kwotę. Poznajcie historię jednego z najsłynniejszych diamentów świata – La Favorite.

Pochodzenie nazwy klejnotu

Podobnie jak o wczesnej historii tego kamienia, niewiele wiadomo też o jego nazwie. Eksperci domyślają się, że mogła powstać za sprawą porównania go do innych diamentów znajdujących się w kolekcji jednego z jego pierwszych właścicieli (i ten okazał się ulubionym). Być może została też nadana z powodu wyjątkowej jakości klejnotu – jego cechy charakterystyczne znacznie przewyższają bowiem inne ozdoby tego typu dostępne na rynku jubilerskim. To wszystko jednak tylko domysły, które zostaną potwierdzone (lub obalone) dopiero wtedy, kiedy poznamy nowe fakty na temat historii La Favorite.

Prawdziwa gwiazda chicagowskich targów

Eksperci są zgodni co do tego, że La Favorite jest pochodzenia południowoafrykańskiego. Nie wiadomo jednak, w jakiej kopalni znajdującej się w Republice Południowej Afryki został wydobyty, kiedy miało to miejsce ani nawet ile wynosiła masa samorodka przed obróbką jubilerską. Nieznany pozostaje też pierwszy właściciel kamienia, dlatego pochodzenie jego nazwy opiera się wyłącznie na domysłach. Przycięty i oszlifowany diament pierwszy raz pojawił się oficjalnie na rynku dopiero w 1934 roku, podczas światowych targów odbywających się w Chicago. Został wówczas przedstawiony jako własność kolekcjonera z Persji (obecny Iran), a wartość ozdoby już wtedy oszacowano na ponad milion dolarów.

lafavorite1

Zjawiskowe ucieleśnienie luksusu

Mogłoby się wydawać, że rok 1934 nie był najlepszym czasem na przedstawianie światu tak drogiego diamentu. Szalejący wówczas światowy kryzys gospodarczy, duże bezrobocie i liczne problemy, z którymi zmagały się nie tylko Stany Zjednoczone, mogły skutecznie odwrócić uwagę opinii publicznej od tej cennej brylantowej błyskotki. Stało się jednak odwrotnie – wszyscy uczestnicy targów chcieli na własne oczy zobaczyć ten niezwykle drogi klejnot. Do gabloty, w której był wystawiony, ustawiały się gigantyczne kolejki, a spragnieni widoku luksusu ludzie czekali nawet po kilka godzin, aby znaleźć się jak najbliżej La Favorite.

Ponowna wizyta w Stanach Zjednoczonych

Po takim debiucie klejnot ten miał już zagwarantowane wysokie miejsce na liście najsłynniejszych diamentów świata. Mimo tak entuzjastycznego przyjęcia i furory, jaką zrobił, ponownie słuch o nim zaginął. Wiadomo jedynie, że w latach 60. XX wieku został sprzedany anonimowemu kolekcjonerowi z Francji. Nie ustalono jednak, jaką kwotę zapłacił za La Favorite nowy właściciel. Postanowił on rozstać się z tą cenną ozdobą dopiero niemal 40 lat później. W kwietniu 2001 roku w Nowym Jorku odbyła się aukcja „Magnificent Jewels” organizowana przez dom aukcyjny Christie’s, podczas której sprzedano między innymi ten kamień.

lafavorite

Niemal czterokrotny wzrost wartości

Luksusowa wyprzedaż w Christie’s okazała się ogromnym sukcesem – sprzedano ponad 83% wystawionych na aukcjach ozdób, a ich łączna wartość wyniosła ponad 21 milionów dolarów. Prawdziwą gwiazdą wydarzenia okazał się oczywiście La Favorite, który stał się najdroższą ozdobą zakupioną wówczas w Nowym Jorku. Jej wartość eksperci Christie’s szacowali na od 2 500 000 do 5 000 000 milionów dolarów. Po emocjonującej licytacji jej nowym właścicielem został znany brytyjski jubiler oraz kolekcjoner biżuterii Laurence Graff, właściciel słynnej marki Graff Diamonds. Zapłacił on za ten słynny diament 3 miliony 636 tysięcy dolarów, a więc niemal cztery razy więcej niż oszacowano podczas debiutu La Favorite w 1934 roku.

Ponowna obróbka jubilerska

Nowy właściciel miał również dokładnie sprecyzowane plany związane ze swoim nabytkiem. Na początku usunął go z pierścienia Bulgari, a następnie zadecydował o ponownej obróbce jubilerskiej kamienia. Dzięki delikatnemu cięciu i szlifowaniu jego masa zmniejszyła się o 0,14 karata (do 50,01 ct), ale za to poprawie uległa czystość. Tak przygotowany klejnot osadzono w nowym pierścionku zaprojektowanym na tę okazję przez Laurence’a Graffa. Eksperci uważają, że nadal pozostaje on w posiadaniu tego klejnotu, nie wiadomo więc, jak zmieniła się wartość La Favorite po wykonanych przez Graffa pracach jubilerskich.

La Favorite

Charakterystyka La Favorite

Diament ten został poddany szczegółowym badaniom w laboratorium GIA (Gemological Institute of America) i otrzymał certyfikat w dniu 21 listopada 2000 roku. Eksperci uznali wtedy, że najprawdopodobniej nie posiada żadnych skaz – jego czystość określono jako „potentially flawless”. Podkreślono jednak, że wystarczy niewielka obróbka jubilerska i delikatne przycięcie kamienia, aby czystość VVS2 została znacznie poprawiona – czego właśnie dokonał jego ostatni właściciel, Laurence Graff. Początkowo La Favorite miał aż 50,15 karata (obecnie – 50,01 ct) oraz kolor wysokiej klasy D. Szlif szmaragdowy sprawił, że ta cenna ozdoba doskonale pasowała do wykonanego z platyny pierścienia marki Bulgari, w którym została początkowo osadzona w towarzystwie innych, mniejszych, trójkątnych kamieni o tej samej barwie. Ich masa wynosiła około 3,41 oraz 4,58 karata.

Strukturalnie doskonały

Dzięki odcieniowi klasy D wiemy również, że La Favorite jest klejnotem niezwykle cennego typu IIa. Należące do tej grupy diamenty są uważane za najczystsze ze wszystkich brylantów. Dlaczego? Ponieważ nie zawierają w swojej strukturze żadnych dodatkowych, zanieczyszczających je składników – takich jak atomy boru, azotu czy też wodoru – które mogłyby nadać samorodkowi inny kolor niż idealnie przezroczysty. Również pod względem konstrukcyjnym są doskonałe – próżno szukać w ich strukturze jakichkolwiek mechanicznych odkształceń, które mogłyby zmienić ich barwę np. na brązową, czerwoną lub fioletową. Być może właśnie dlatego La Favorite zasłużył sobie na miano ulubionego diamentu wśród najsłynniejszych klejnotów świata.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Najsłynniejsi jubilerzy i złotnicy
  • Uncategorized

Najsłynniejsi jubilerzy wszech czasów – Mario Buccellati

2 czerwca, 2017
Natalia Wojciuk
0 Comments

Był nazywany „księciem złotników”, słynął z nieukrywanej niechęci do udzielania zniżek, a także stał się pierwszym Włochem, który otworzył swój salon jubilerski w słynnej nowojorskiej Piątej Alei. Jednocześnie doskonale wiedział, jak oprzeć reklamę marki na rodzinnej tradycji i co zrobić, aby jego działalność rozwijała się przez kolejne pokolenia. Poznajcie historię Maria Buccellatiego, założyciela jednej z najsłynniejszych włoskich firm jubilerskich.

Wpływ XVIII-wiecznych przodków

Włoch, który już wkrótce miał zawojować międzynarodowy rynek jubilerski, urodził się 29 kwietnia 1891 roku w położonym nad Adriatykiem mieście Ankona. W klanie Buccellatich produkcja biżuterii była przed laty popularnym zawodem – rodzinna tradycja sięgała początków XVIII wieku, kiedy to Contardo Buccellati pracował jako złotnik w Mediolanie. Młody Mario początkowo nie wiązał swojej przyszłości z tym zawodem. Dopiero kiedy w wyniku przedwczesnej śmierci ojca musiał przenieść się z matką i braćmi do Mediolanu, zainteresował się tym rzemiosłem. W wieku 14 lat rozpoczął naukę oraz praktyki w prestiżowym zakładzie jubilerskim Beltrami & Besnati, ale I wojna światowa przerwała tę edukację.

Własna marka i pierwsze sukcesy

Mario został wcielony do włoskiej armii, w której służył trzy lata. Po tym czasie – ranny podczas jednej z bitew i odznaczony wojskowym krzyżem za zasługi na froncie – wrócił do Mediolanu, aby kontynuować jubilerską karierę. W 1919 roku przejął firmę Beltrami & Besnati i zmienił jej nazwę na „Buccellati”. Następnie otworzył swój pierwszy salon w pobliżu mediolańskiej opery La Scala, a z czasem zaczął marzyć o jego filii w słynnej nowojorskiej Piątej Alei. Tak śmiałe plany nie były niczym nadzwyczajnym dla ambitnego złotnika. Wkrótce został on pierwszym w historii Włochem posiadającym sklep na tej legendarnej ulicy (powstał w 1956 roku), a dwa lata później otworzył kolejny w Palm Beach.

Mario Buccellati

Jak nie dać zniżki i osiągnąć sukces

W 1920 roku  Buccellati zasłynął również swoim dość specyficznym podejściem do negocjacji. Podczas jubilerskiej wystawy odbywającej się w Madrycie jedna z klientek poprosiła o zniżkę. Oburzony Mario miał wtedy wykrzyknąć, rzucając cennym pakunkiem: „Nie jestem handlowcem!”. Ta żywiołowa reakcja wzbudziła tak duże zainteresowanie, że następnego dnia każdy z uczestników wydarzenia chciał na własne oczy zobaczyć odważnego jubilera oraz tworzoną przez niego biżuterię. Zyskała ona tak duże uznanie, że Buccellati wyprzedał wszystko, a następnie został poproszony o pokazanie swojej twórczości podczas indywidualnej wystawy. Przybyli na nią tłumnie arystokraci, a sam Mario zyskał miano ulubionego jubilera hiszpańskiej rodziny królewskiej.

Książę złotników

W tym czasie prowadzony przez Buccellatiego biznes zyskiwał sławę w całej Europie. Jego klientami byli możni z Watykanu, znani aktorzy oraz przedstawiciele wielu najsłynniejszych królewskich rodów. Nic więc dziwnego, że Włoch został wkrótce nazwany przez poetę i przyjaciela Gabriele D’Annunzio „księciem złotników”. Chętnie korzystał on z tego przydomku, a także powoływał się na rodzinną tradycję, świadomie nawiązując do unikatowego wzornictwa epoki Renesansu oraz projektów osiemnastowiecznych. Dzięki temu biżuteria marki Buccellati zyskała charakterystyczny, oryginalny wygląd, który pokochali XX-wieczni klienci. Chętnie odwiedzali oni kolejne sklepy otwierane przez Maria m.in. w Rzymie, we Florencji czy też właśnie w Nowym Jorku.

Mistrzowie grawerowania

Eksperci podkreślają, że projekty tworzone przez Maria (a następnie jego synów) charakteryzują się niezwykłym bogactwem wzorów. Każdy element biżuterii był ozdabiany i grawerowany w taki sposób, że wyglądał niemal jak najwyższej jakości tkanina – delikatny tiul czy też misterna koronka. Uważa się również, że Mario Buccellati jako pierwszy wprowadził grawerowanie powierzchni biżuterii, tak aby powstały na niej wzory przypominające np. len (technika telato), elementy natury (ornato) czy też wzmacniające połysk metalu (rigato).

biżuteria Buccellati

Różne metale to podstawa

W pracowni Buccellatiego chętnie łączono też ze sobą różne rodzaje metali szlachetnych – srebro, platynę, złoto oraz jego odcienie. Przepych tych ozdób sprawiał, że często były one całkowicie pozbawione kamieni szlachetnych. A kiedy w projektach Maria pojawiały się szmaragdy, rubiny czy diamenty, osadzano je w bogato zdobionych metalowych konstrukcjach charakterystycznych dla stylu tej marki. Jej produkty tworzono w pojedynczych egzemplarzach, które były następnie katalogowane i starannie opisywane w dokumentacji firmy.

Przekazanie rodzinnego interesu

Podczas gdy włoska marka zdobywała międzynarodową sławę, Mario marzył, aby jego działalność zmieniła się w rodzinną firmę. W tym celu postanowił przyuczyć do zawodu swojego syna. Podobnie jak ojciec, Gianmaria Buccellati rozpoczął naukę jubilerskiego fachu w wieku 14 lat. W tym celu dołączył do pracowników mediolańskiego salonu i tam – pod czujnym okiem Maria – zgłębiał tajniki złotnictwa. Dzięki tej decyzji założyciel firmy Buccellati mógł być spokojny o jej przyszłość. Zmarł 5 maja 1965 roku w Mediolanie, a Gianmaria przejął zarządzanie marką. Wiedza, o którą zadbał jego ojciec, pozwoliła mu na dalsze jej rozwijanie oraz otwieranie kolejnych salonów na całym świecie.

Kolejne pokolenie jubilerów

Gianmaria szybko stał się jednym z najlepszych projektantów biżuterii, a także złotych i srebrnych przedmiotów codziennego użytku. Dbał o ich najwyższą jakość, osobiście wybierając rzemieślników, którzy wykonywali dzieła jego projektu, dzięki czemu zdobył wiele prestiżowych nagród. Do współpracy zaprosił też braci – Lorenza, Frederica oraz Lucę. Wspólnie dbali oni o rozwój istniejących salonów oraz otwierali nowe w Hong Kongu, Monte Carlo, Paryżu, Londynie, Tokio czy Sydney. Z czasem zaczęli też tworzyć nowe kolekcje ślubne z pierścionkami zaręczynowymi w cenie od 10 tysięcy dolarów, a także wykorzystywać nowinki techniczne. W 2014 roku marka Buccellati zasłynęła wykonaniem najdroższych na świecie pokrowców na iPhone’a oraz iPada. Kosztowały one 485 tysięcy i 208 tysięcy dolarów, a były ozdobione żółtym i białym złotem połączonym z przezroczystymi diamentami. Takiego przepychu nie powstydziłby się sam Mario Buccellati.

Buccellati iPhone

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Najsłynniejsi jubilerzy i złotnicy
  • Uncategorized

Historia pierścionka zaręczynowego

4 maja, 2017
Paweł Jaworski
0 Comments

Nie ma innej biżuterii, która wywoływałaby tak intensywne pozytywne emocje. Dzieje się tak już od wieków – początki tradycji wręczania pierścionków zaręczynowych sięgają bowiem starożytnego Egiptu. Od tych czasów wiele jednak się zmieniło, a i sama symboliczna ozdoba – nazywana też „pierścieniem obietnic” – przybierała różną formę. Dowiedzcie się, jak zmieniała się na przestrzeni lat.

Droga prosto do serca

Wielu ekspertów uważa, że to właśnie starożytni Egipcjanie zapoczątkowali tradycję wręczania przyszłej małżonce zaręczynowej biżuterii. Wierzyli oni, że pierścionek jest w stanie utrwalić uczucie narzeczonych, ponieważ okrąg był dla nich najdoskonalszą metaforą wieczności. Ozdobę taką wykonywano z metalowego drucika i nie wysadzano jej znanymi nam obecnie kamieniami szlachetnymi. Egipcjanie byli także przekonani, że ozdoby symbolizujące miłość oraz związek małżeński należy nosić na czwartym palcu lewej dłoni. Według ich wiedzy miała się tam znajdować żyła przewodząca krew prosto do serca – tzw. vena amoris – co zapewniało zakochanym stałe, niesłabnące uczucie. Mimo że obecnie nauka nie potwierdza tej teorii, w wielu krajach na świecie tradycja nakazuje nosić pierścionek zaręczynowy właśnie w taki sposób.

Starożytny pierścionek zaręczynowy

Podwójny podarunek

Również starożytni Rzymianie oraz Grecy zwykli sygnalizować matrymonialne zamiary przyszłego pana młodego za pomocą pierścionków zaręczynowych. W Rzymie kobiety dostawały z tej okazji nawet dwie ozdoby. Jedną, wykonaną z żelaza, mogły nosić na co dzień, podczas wykonywania domowych obowiązków (bez obawy o jej uszkodzenie). Druga była o wiele cenniejsza, bo wykonana ze złota, dlatego zakładano ją tylko w miejscach publicznych i na specjalne okazje.

Dowód wierności

W średniowieczu uważano, że ozdoba zaręczynowa jest informacją dla innych kawalerów, że dana kobieta jest już zajęta – została obiecana swojemu przyszłemu mężowi. Często wybierano w tym celu pierścionki wysadzane szafirami. Wierzono, że jeśli zostały one podarowane lub były noszone przez nieszczere osoby, zmieniały swój kolor. Tę właściwość wykorzystywali między innymi uczestnicy wypraw krzyżowych, aby przetestować wierność pozostawionych w domu żon. Jeśli po powrocie męża kolor szafiru pozostał niezmieniony, oznaczało to, że małżonka dochowała wierności. Niektórzy jednak sprytnie korzystali z tej właściwości kamienia i specjalnie wybierali takie zmieniające barwę, aby „legalnie” móc rozstać się z oskarżoną o zdradę kobietą.

Średniowieczny pierścionek zaręczynowy z szafirem
Średniowieczny pierścionek zaręczynowy z szafirem
Średniowieczny pierścionek zaręczynowy z szafirem

Pierwszy pierścionek z diamentem

Według historyków pierwszy przypadek wręczenia pierścionka zaręczynowego z diamentem miał miejsce równo 540 lat temu, na wiedeńskim dworze. Dokonał tego austriacki arcyksiążę Maksymilian, który w 1477 roku podarował swojej narzeczonej – Marii Burgundzkiej – biżuterię ozdobioną literą „M” wykonaną z niewielkich przezroczystych brylantów. Gest ten przeszedł do historii jubilerstwa. Stał się również wyznacznikiem dla wielu możnych, którzy zaczęli w ten sposób nie tylko udowadniać swoje uczucia, lecz także podkreślać duży majątek, którym dysponowali. Sama Maria Burgundzka nie cieszyła się długo ozdobą oraz przywilejami, jakie uzyskała po ślubie. Zmarła w wieku zaledwie 25 lat, na skutek wypadku podczas jazdy konno.

Arcyksiąże Maksymilian
Arcyksiążę Maksymilian

Rozkwit tradycji zaręczynowej

Wiele XVI- oraz XVII-wiecznych wierszy i sztuk teatralnych ponownie przypomina o tradycji wręczania ukochanym pierścionków zaręczynowych. Często pojawiają się one w dziełach Szekspira, a zakochani chętnie wykorzystywali wówczas teksty jego utworów w wygrawerowanych po wewnętrznej stronie biżuterii wyznaniach miłości. Nosiły one nazwę „posey rings”. Mężczyźni często w tym czasie decydowali się też na podarowanie wybrance pierścionka wykonanego ze srebra, a po ślubie zastąpienie go cenniejszą, złotą ozdobą.

Popularność symboli miłości

XVIII wiek i czasy wiktoriańskiej Anglii uważane są za okres niezwykle romantyczny. W modzie zaręczynowej pojawiły się różnego rodzaju symbole miłości – takie jak serca, kwiaty czy łuki – oraz wieczności – na przykład… węże. Ogromną popularność zyskały również kolorowe emalie oraz diamenty, ale do tego przyczynił się aspekt czysto ekonomiczny. W tym czasie odkryto bowiem w Republice Południowej Afryki pokaźne złoża tych minerałów, dzięki czemu stały się one bardziej dostępne i odrobinę tańsze (choć nadal niewielu mogło sobie na nie pozwolić).

Najpopularniejszy model wszech czasów

Rok 1886 był przełomowy, jeśli chodzi o historię pierścionków zaręczynowych. Właśnie wtedy słynna marka jubilerska Tiffany & Co. stworzyła legendarny już model – ponadczasową biżuterię ozdobioną pojedynczym okrągłym diamentem osadzonym za pomocą sześciu łapek. Nadano mu nazwę handlową „Tiffany setting” i rozpoczęto jego intensywną promocję. Takie osadzenie klejnotu oraz jego szlif nie były przypadkowe. Pozwalały maksymalnie uwydatnić blask kamienia, dzięki czemu zjawiskowo lśnił on pod wpływem światła. Model ten błyskawicznie zdobył popularność, która nie słabnie do dziś. Według ekspertów sprzedał się w milionach egzemplarzy, a obecnie nawet 80% kobiet, które otrzymały podczas zaręczyn diament, nosi właśnie soliter.

Pierścionek Tiffany zaprezentowany w 1886 roku.
Pierścionek Tiffany zaprezentowany w 1886 roku.

Nie tylko dla elit

Z początkiem XX wieku tradycja wręczania pierścionków zaręczynowych stawała się coraz popularniejsza. Pomogła w tym rewolucja przemysłowa, w wyniku której podnosił się poziom życia i stale rosła klasa średnia. Jej przedstawicieli stać było na zakup nawet droższej, brylantowej biżuterii, a zwiększona produkcja diamentów sprawiła, że były one wybierane przez przyszłych małżonków coraz częściej. Osadzano je w delikatnych, ażurowych konstrukcjach wykonanych z platyny lub złota.

Lata 20., lata 30.

W porównaniu do początków XX wieku, pierścionki zaręczynowe produkowane w latach 20. i 30. były mniej delikatne czy kobiece. W tym czasie modne stały się projekty geometryczne, wykorzystujące wzorce architektoniczne i nawiązujące do popularnego wówczas stylu art déco. Diamentom towarzyszyła oprawa platynowa lub wykonana z białego złota, a te przezroczyste klejnoty zaczęły pojawiać się w towarzystwie innych, kolorowych kamieni szlachetnych, takich jak krwiste rubiny czy chłodne szafiry.

Pierścionek zaręczynowy w stylu art déco

Diamentowa kampania marketingowa

Pod koniec lat 30. popularność kolorowych klejnotów rosła, a zainteresowanie pierścionkami zaręczynowymi spadało, dlatego producenci diamentów poczuli się zagrożeni. Z tego powodu w 1938 roku spółka De Beers rozpoczęła intensywną kampanię promującą biżuterię z brylantami. Skupiono się w niej na edukowaniu klientów, m.in. o klasyfikowaniu kamieni według zasady czterech „C” (szlif, czystość, kolor i masa w karatach, czyli cut, clarity, color i carat weight). W 1947 roku agencja reklamowa N.W. Ayer & Son stworzyła zaś kultowe już hasło „diamenty są wieczne”, które pozwalało sądzić, że zawarte małżeństwo również będzie niezwykle trwałe. Działania te zakończyły się sukcesem, bowiem w ciągu zaledwie trzech lat sprzedaż brylantów wzrosła o 50%. Wśród wielu klientów do dziś owocuje przekonanie, że pierścionek zaręczynowy powinien być ozdobiony właśnie brylantem.

Cena oświadczyn

Również marketingowcy De Beers zadbali o spopularyzowanie twierdzenia, że cena ozdoby wręczanej podczas oświadczyn powinna wynosić równowartość dwóch miesięcznych pensji przyszłego pana młodego. Wartość biżuterii miała bowiem niebagatelne znaczenie – była ona traktowana jako swoiste finansowe zabezpieczenie kobiety na wypadek zerwania zaręczyn. W Stanach Zjednoczonych zdarzały się nawet przypadki procesów sądowych po porzuceniu narzeczonej. Poszkodowane domagały się od swoich niedoszłych mężów pokrycia kosztów przygotowań do ślubu (np. zakupu sukni ślubnej) oraz naprawy reputacji i strat moralnych, jakich doznały w wyniku niedotrzymania umowy ożenku. Dziś takie praktyki nie są popularne, ale wartość pierścionka zaręczynowego nadal ma znaczenie. Według badań Amerykanin wydaje średnio 4000 dolarów na taką ozdobę, zaś Brytyjczyk od 1200 do 2000 funtów.

baner-01

Wojenna zawierucha

Mogłoby się wydawać, że burzliwe czasy II wojny światowej i towarzyszące im nieraz ubóstwo wpłynęły negatywnie na tradycję wręczania pierścionków zaręczynowych. Nic bardziej mylnego. Jak gdyby na przekór otaczającej rzeczywistości zaczęto projektować dużą, odważną i bogato zdobioną biżuterię. Jubilerzy wykorzystywali nietypowe kształty oraz kobiece wzory, takie jak wstążki, kwiaty czy łuki. Platyna była metalem deficytowym (ze względu na wykorzystanie jej w przemyśle zbrojeniowym), dlatego do łask powróciło złoto. Chętnie wybierano to w odcieniu białym, niezwykle podobnym do niedostępnego platynowego kruszcu. Zestawiano je z diamentami, ale także szafirami i rubinami – również syntetycznymi.

Nowy trend w jubilerstwie

W latach 50. nastąpił wielki powrót platyny ale pojawiła się też kolejna ciekawa moda, która przetrwała w jubilerstwie do dziś. Polegała na łączeniu w pierścionkach zaręczynowych różnych metali szlachetnych lub zestawianiu złota w kontrastowych barwach. Trend ten został zapoczątkowany przez Mela Ferrera, amerykańskiego aktora i reżysera, który podarował swojej ukochanej – gwieździe Audrey Hepburn – ozdobę wykonaną właśnie ze złota w różnych kolorach. Dziś chętnie wykorzystuje się tę technikę również przy projektowaniu obrączek ślubnych.

Pierścionki zaręczynowe gwiazd

Kolejna dekada przyniosła następną modę, która dziś na stałe weszła do tradycji ślubno-zaręczynowej i stała się jednym z ulubionych tematów plotkarskich mediów. Jest to osobny rodzaj zaręczynowej biżuterii – pierścionki gwiazd. Niebotycznie drogie, wysadzane coraz większymi kamieniami i projektowane przez najlepszych oraz najbardziej znanych jubilerów. Tę modę zapoczątkowała słynna hollywoodzka para – Richard Burton i Elizabeth Taylor. Aktor od razu podniósł poprzeczkę niezwykle wysoko – w 1963 roku podarował swojej wybrance imponujący pierścień ozdobiony 33-karatowym diamentem w szlifie ascher. Przy takim klejnocie wiele pierścionków zaręczynowych współczesnych gwiazd może się wydawać zaledwie skromnym upominkiem.

Krupp-Diamond-1-300x189

Nowe szlify i kultowe wzory

Można by przypuszczać, że w XX wieku wszystkie pomysły jubilerskie zostały już odkryte i wykorzystane. Eksperci uważają jednak, że to właśnie w latach 70. wynaleziono i udoskonalono dwa popularne szlify – radiant oraz princess. Kolejna dekada stworzyła zaś prawdziwą zaręczynową legendę – pierścionek z osadzonym centralnie szafirem otoczonym mniejszymi przezroczystymi diamentami, czyli ozdobę, którą otrzymała księżna Diana od brytyjskiego księcia Karola. Model ten do dziś jest jednym z najchętniej wybieranych przez przyszłych panów młodych i najbardziej upragnionych przez ich wybranki.

Pierścionek zaręczynowy z szafirem i diamentami Księżnej Diany
Pierścionek zaręczynowy z szafirem i diamentami Księżnej Diany

Trendy przyszłości

Dawniej znajomość kamieni szlachetnych czy też tajników projektowania biżuterii była zarezerwowana wyłącznie dla wąskiej grupy ekspertów, kolekcjonerów oraz właścicieli pokaźnych majątków. Obecnie szybko się to zmienia, a wiedza na temat cennych klejnotów oraz metali szlachetnych staje się coraz popularniejsza i łatwiej dostępna. Dzięki temu przyszli małżonkowie nie skupiają się na modelach biżuterii dostępnych w popularnych sieciówkach. Częściej poszukują własnych, oryginalnych pomysłów, a nawet projektują spersonalizowaną biżuterię według własnego pomysłu. Nie jest to wcale takie trudne, ponieważ specjaliści z niektórych salonów jubilerskich chętnie podpowiadają, jak to zrobić. Firmy oferujące taką możliwość szybko zyskują na popularności, a wielu ekspertów uważa, że to właśnie one są przyszłością oraz największą nadzieją branży jubilerskiej.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
  • Edukacja
  • Uncategorized

Najsłynniejsze diamenty świata ? Indore Pears

3 października, 2016
Paweł Jaworski
0 Comments

Są to pierwsze w historii naszego bloga diamenty, które od zawsze występowały w parze. Początkowo noszono je jako ozdobę kolczyków indyjskiej władczyni, aby następnie przenieść je do zjawiskowego diamentowego naszyjnika. Ten słynny duet jest jednym z najbardziej znanych historycznych klejnotów. Poznajcie więc jego historię.

Pochodzenie nazwy diamentów

W nazwie tych klejnotów znajdują się dwa elementy ? pierwszy z nich nawiązuje do miejsca, z którego pochodzą, drugi zaś do ich charakterystycznego kształtu. Książęcy Stan Indore ? znany również jako stan Holkar (od dynastii, która nim rządziła) ? był bowiem indyjskim regionem położonym w centralnej części kraju, a jego stolica znajdowała się w mieście, którego nazwą zaczęto określać bliźniacze diamenty. Ich właścicielem był zaś maharadża rządzący tą okolicą. To najprawdopodobniej właśnie on nazwał te słynne klejnoty w szlifie gruszki. Druga część ich nazwy obrazuje bowiem ich kształt, dzięki któremu przypominają swoim wyglądem ten owoc.

Indyjski skarb

Badacze nie mają wątpliwości, że oba diamenty zostały wydobyte wieki temu w Indiach. W wyniku pierwszej obróbki jubilerskiej zyskały one masę kolejno 46,95 oraz 46,70 karata. W takiej postaci stały się ozdobą kolczyków noszonych przez żonę maharadży Indore, królową Maharani. Nie wiadomo dokładnie, kiedy klejnoty zostały odkryte, ale eksperci uważają, że ich barwa i inne cechy charakterystyczne wskazują na złoża znane na całym świecie i znajdujące się w indyjskim regionie Golkonda, w kopalni Kollur. Lata największej jej świetności przypadają na XVII wiek. Najprawdopodobniej z tego właśnie okresu pochodzą więc słynne bliźniacze diamenty.

Ozdoba słynnego rodu

Liczne afery, w które był zaangażowany maharadża Indore, sprawiły, że został on zmuszony do ustąpienia ze stanowiska i wyjazdu z kraju. Wtedy właśnie przeniósł się do Europy, a dokładniej do Szwajcarii. Tam poznał bogatą Amerykankę, Nancy Ann Miller. Uczucie, które między nimi się narodziło, zaowocowało małżeństwem, do którego doszło w 1928 roku. Kobieta stała się wyznawczynią hinduizmu, a następnie zaczęła tytułować się mianem Maharani Shamista Devi Holkar. Wraz z pokaźnym majątkiem maharadży otrzymała również w prezencie słynne diamenty w szlifie gruszki. Nosiła je bardzo chętnie podczas wielu oficjalnych imprez. W 1946 roku postanowiła jednak je sprzedać.

W kolekcji słynnego nowojorczyka

Po wystawieniu Indore Pears na aukcji okazało się, że zostały one zakupione przez jednego z najsłynniejszych jubilerów wszech czasów i znanego kolekcjonera kamieni szlachetnych Harry?ego Winstona. Nie wiadomo jednak, jaką kwotę zapłacił wtedy Amerykanin. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił po sfinalizowaniu transakcji, było ponowne cięcie i szlifowanie klejnotów, tak aby jeszcze bardziej wydobyć ich wyjątkowy blask. To właśnie wtedy masa ozdób została zmniejszona do 46,39 i 44,14 karata. Następnie kolekcjoner zdecydował o dołączeniu Indore Pears do swojej słynnej wystawy Court Exhibition prezentującej najcenniejsze kamienie szlachetne znajdujące się w jego kolekcji. Była ona pokazywana w różnych regionach Stanów Zjednoczonych, a można było na niej podziwiać nie tylko bliźniacze indyjskie diamenty, lecz także między innymi legendarny brylant Hope.

indorepearsdiamonds

Kolejne transakcje z udziałem Winstona

W 1953 roku Harry Winston postanowił wystawić Indore Pears na aukcji. Wtedy właśnie nowym właścicielem klejnotów stał się anonimowy kolekcjoner z Filadelfii, ponownie jednak nie ujawniono, na jaką sumę opiewała ta transakcja. Pięć lat później słynny amerykański jubiler zmienił zdanie i znów zdecydował, że chce mieć bliźniacze ozdoby w swojej kolekcji. Po tym drugim zakupie nie cieszył się jednak nimi długo ? wkrótce jeszcze raz wystawił je na aukcji, której zwycięzcą okazał się klient z Nowego Jorku. To jednak nie był koniec przygody słynnego jubilera z tymi historycznymi kamieniami.

Z rąk do rąk

Nikt nie wie, dlaczego, ale w 1976 roku Winston zakupił Indore Pears po raz trzeci. Wtedy również szybko zmienił zdanie, w wyniku czego diamenty zostały sprzedane nowemu właścicielowi. Zależało mu na tym, aby pozostać anonimowym, dlatego wiadomo jedynie, że był on członkiem rodziny królewskiej. Ponownie nie ujawniono jednak kwoty tej transakcji. Kolejne aukcje z udziałem tych indyjskich kamieni odnotowano w 1980 roku podczas wyprzedaży organizowanej przez dom aukcyjny Christie?s, a następnie w listopadzie 1987 roku.

Obecny właściciel diamentów

Po wielu zmianach właścicieli ozdoby Indore Pears znalazły się w końcu w posiadaniu Roberta Mouawada, prezesa międzynarodowego imperium jubilerskiego Mouawad Jewelers, kolekcjonera i diamentowego eksperta. Nie wiadomo, kiedy zakupił on te słynne kamienie ani jak dużą kwotę za nie zapłacił. Cena, na jaką decydowali się poszczególni właściciele klejnotów, nigdy nie została ujawniona, nie wiadomo więc, jaką wartość miałyby, gdyby dziś trafiły na aukcję. Nic nie wskazuje jednak na to, aby Mouawad planował ich sprzedaż, dlatego odpowiedź na to pytanie najprawdopodobniej jeszcze długo pozostanie nieznana.

Czym charakteryzują się Indore Pears?

Jak sama nazwa wskazuje, oba kamienie mają szlif gruszki. Są bezbarwne ? ich kolor został sklasyfikowany jako E ? a ich czystość eksperci określili jako VVS-2. Takie parametry można znaleźć na oficjalnej stronie internetowe Roberta Mouawada. Renomowany japoński portal zajmujący się kamieniami szlachetnymi podaje jednak, że mają one barwę klasy D i czystość IF (internally flawless ? wewnętrznie bez skazy) w przypadku jednego z nich oraz VVS1 w przypadku drugiego.

Idealna struktura kryształu

Oba diamenty nieznacznie różnią się między sobą masą ? jak już wiemy większy z nich ma 46,39 karata, mniejszy zaś 44,14 karata. Ze względu na swoją barwę są to najprawdopodobniej diamenty typu IIa. Oznacza to, że nie zawierają w swoim składzie atomów azotu ani innych zanieczyszczeń, a ich struktura krystaliczna została doskonale uformowana. Gdyby było inaczej, Indore Pears stałyby się kolorowymi kamieniami szlachetnymi. Brak wyraźnej barwy potwierdza więc ich przynależność do typu IIa. Ile mogą być warte? Tego nie wiemy, ale eksperci przewidują, że dzięki swojemu pochodzeniu oraz występowaniu w parze mogłyby osiągnąć cenę kilku milionów dolarów.

Continue Reading
  • Email
  • Facebook
  • Twitter
  • Pinterest
  • Google+
1 2 3 … 6

Ostatnie wpisy

  • Tiffany Blue Book 2025: Sea of Wonder – luksusowa biżuteria inspirowana oceanem
  • Pierścionki Zaręczynowe, Które Zachwycają – Jak Je Tworzymy?
  • Trendy w pierścionkach zaręczynowych na 2024 rok oraz prognozy na 2025
  • Skąd się biorą największe diamenty na świecie
  • Or Bleu Kolekcja Boucheron

Archiwa

  • maj 2025
  • grudzień 2024
  • październik 2024
  • wrzesień 2024
  • sierpień 2024
  • kwiecień 2024
  • marzec 2024
  • luty 2024
  • październik 2023
  • wrzesień 2023
  • sierpień 2023
  • lipiec 2023
  • maj 2023
  • kwiecień 2023
  • marzec 2023
  • wrzesień 2022
  • czerwiec 2022
  • październik 2021
  • listopad 2020
  • grudzień 2019
  • październik 2019
  • wrzesień 2019
  • sierpień 2019
  • maj 2019
  • marzec 2019
  • październik 2018
  • wrzesień 2018
  • sierpień 2018
  • czerwiec 2018
  • maj 2018
  • marzec 2018
  • luty 2018
  • styczeń 2018
  • grudzień 2017
  • listopad 2017
  • październik 2017
  • wrzesień 2017
  • lipiec 2017
  • czerwiec 2017
  • maj 2017
  • kwiecień 2017
  • luty 2017
  • styczeń 2017
  • grudzień 2016
  • listopad 2016
  • październik 2016
  • wrzesień 2016
  • sierpień 2016
  • lipiec 2016
  • czerwiec 2016
  • maj 2016
  • kwiecień 2016
  • marzec 2016
  • luty 2016
  • styczeń 2016
  • grudzień 2015
  • listopad 2015
  • październik 2015
  • wrzesień 2015
  • sierpień 2015
  • lipiec 2015

Kategorie

  • ciekawostki
  • Diamentowe historie
  • DIAMOND STORIES
  • Edukacja
  • Moda w biżuterii
  • Najsłynniejsi jubilerzy i złotnicy
  • Najsłynniejsi szlifierze diamentów
  • Najsłynniejsze diamenty świata
  • Najsłynniejsze kolekcje biżuterii
  • Nasza biżuteria
  • Tradycje zaręczynowe na Świecie
  • Uncategorized

Copyright Michelson Diamonds, 2015
Pierścionki zaręczynowe, obrączki ślubne.