Biała jedwabna nić zamiast pierścionka zaręczynowego czy też oświadczyny jako prośba aby, przyszła żona gotowała mężowi zupę do końca życia – to tylko niektóre z nieznanych nam zwyczajów zaręczynowych z Kraju Kwitnącej Wiśni. Czy małżeństwa nadal są w nim aranżowane? I czy Japonki noszą pierścionki zaręczynowe? Poznajcie odpowiedź na te i wiele innych pytań.
Zaręczynowi pomocnicy
Jeszcze nie tak dawno, bo do połowy XX wieku powszechnym zwyczajem było aranżowanie małżeństwa przez rodziców przyszłych państwa młodych. Dziś odchodzi się od tej tradycji, a zakochani mają więcej swobody w wyborze żony lub męża. Często jednak pomagają im w tym swaci, a nawet… specjalne biura zajmujące się zawodowo aranżowaniem związków. Przyszli teściowie nadal odgrywają również ważną rolę w ceremonii zaręczyn. Kiedy zakochani zdecydują się już na ten krok, odbywają się tak zwane spotkania zaręczynowe, w których biorą udział również ich rodzice.
Spotkanie pierwsze
Podczas oficjalnego spotkania (tak zwanego yuino lub yui-no), w którym biorą udział potencjalni teściowie, zakochani, a często również swaci, rodzice pana młodego mają za zadanie obdarować przyszłą synową różnego rodzaju prezentami. Należą do nich między innymi podarunki praktyczne (takie, jak ubrania, przedmioty codziennego użytku i pieniądze schowane w specjalnym woreczku), ale również te bardziej tradycyjne – japońska herbata, antałek z sake (symbol radości oraz pomyślności) czy też lniane nici. Upominki te nie są bez znaczenia – pełnią bowiem istotną funkcję również podczas wesela. W tym dniu para młoda ma za zadanie zaprezentować je wszystkim zebranym gościom. Ze względu na uroczysty charakter takiego wieczoru, spotkanie to może kosztować tysiące dolarów. Im rodziny przyszłych państwa młodych są zamożniejsze, tym wyższą kwotę pochłonie taka ceremonia.
Spotkanie drugie
Jeśli obie rodziny uznają, że pierwsze spotkanie zaręczynowe się udało, planują kolejne, tym razem mniej formalne. Po drugiej wizycie oficjalnie rozpoczyna się czas zaręczyn. Jak do tego dochodzi? Zgodnie z tradycją zakochany mężczyzna powinien wypowiedzieć ważne zdanie: „pragnę, abyś gotowała dla mnie zupę miso do końca mojego życia”.
Tak poetyckie, a zarazem oryginalne wyznania nie są Japończykom obce. Dawniej zapewniali oni bowiem o swojej miłości słowami „chcę położyć się z tobą w tym samym grobie”. Delikatniejszą, współczesną wersją opowiedzenia o uczuciu jest natomiast stwierdzenie „chcę zestarzeć się razem z tobą”. Bez względu na wypowiedzianą formułkę, przyszły pan młody musi jednak uzyskać od rodziców wybranki oficjalną zgodę na małżeństwo. Jeśli tego nie zrobi, jego przyszły teść poczuje się znieważony, a ukochana będzie nawet mogła zażądać rozstania. Wielu młodych Japończyków nadal wyznaje bowiem zasadę „rodzina przede wszystkim”.
Tradycyjny upominek od narzeczonego w Japonii
Podczas drugiego spotkania ustalana jest także data ślubu, a przyszły pan młody wręcza swojej wybrance prezent. Nie zawsze jest nim zjawiskowy pierścionek z diamentem, chociaż pary wzorujące się na europejskich zaręczynach często wybierają taką biżuterię. Japońscy tradycjonaliści pozostają natomiast przy innych upominkach – woreczku z pieniędzmi lub białych lnianych niciach, które są symbolem wspólnego celu, czyli spędzenia życia we dwoje. Brzmi romantycznie, prawda?
Zaręczynowa biżuteria
Z drugiej jednak strony Japonki, które są zakochane w modzie i zachodniej kulturze, marzą o złotym pierścionku z diamentem od Tiffany’ego. Prezent taki powinien mieć odpowiednią wartość – w Japonii bowiem wciąż obowiązuje przekonanie, że zaręczynowa biżuteria musi kosztować trzykrotność miesięcznej pensji przyszłego narzeczonego. Średnia wypłata w Kraju Kwitnącej Wiśni wynosi około 350 tysięcy jenów (10 tysięcy złotych). Za pierścionek z brylantem trzeba by więc zapłacić ponad milion jenów (30 tysięcy złotych). Rzeczywistość odbiega jednak od tych wyobrażeń – według badań średnia cena pierścionka zaręczynowego kupowanego w Japonii to 350 tysięcy jenów, a więc równowartość jednej, a nie trzech pensji.
Zaręczynowa moda
Japończycy zazwyczaj wybierają ozdoby wykonane nie ze złota, ale z droższej platyny i ozdobione przezroczystym diamentem w szlifie brylantowym. Zdarza się też, że po wewnętrznej stronie znajduje się grawer lub też zatopiony jest jeszcze jeden kamień, tym razem w kolorze niebieskim. Jest to japońska wersja „czegoś niebieskiego”, co ma przynieść zakochanym szczęście w małżeństwie. Wielbiciele bardziej ekstrawaganckiej biżuterii mogą natomiast zdecydować się na… pierścionek ozdobiony motywami z bajek Walta Disneya. Marka 4℃ przygotowała bowiem specjalną serię, w której znajdują się na przykład zaręczynowe propozycje z wygrawerowaną Myszką Miki.
Upominek z odpowiednią metką
Japonki bez ogródek przyznają także, że bardzo ważna jest marka pierścionka zaręczynowego. Wskazane jest bowiem, aby pochodził on z jednego z najpopularniejszych światowych salonów jubilerskich. Powszechne jest więc konsultowanie tego zakupu z przyszłą żoną – powinna ona doradzić, jaki model, rozmiar, ale nawet jaka firma i cena będą dla niej satysfakcjonujące. Jeśli narzeczony nie zapyta ukochanej o zdanie i nie trafi w jej gust, z pewnością dowie się o jej rozczarowaniu. Zdarzają się nawet pełne zawodu relacje w Internecie, w których młode Japonki piszą, że od dziecka marzyły o pierścionku za np. 1500 tysięcy jenów, oczywiście z błękitną metką Tiffany’ego, a dostały „skromną” ozdobę za jedyne 200 tysięcy, w dodatku nieznanej marki. „Tania” biżuteria zaręczynowa jest też sygnałem dla wszystkich, że obdarowana nią kobieta ma skąpego narzeczonego.
Pomocnicy i mediatorzy
Kolejnymi ważnymi uczestnikami japońskich oświadczyn są inni narzeczeni. Para, która właśnie się zaręcza, wybiera innych zakochanych oczekujących na ślub (najczęściej znajomych), aby ci towarzyszyli im w przygotowaniach do wesela, wspierali ich oraz pomagali przeżyć czas aż do ceremonii ślubnej. Tacy „pomocnicy” mają też być pośrednikami między przyszłym mężem i żoną, a nawet… pogodzić ich ze sobą w razie kłótni i ryzyka odwołania ślubu.