Wierzono, że kamień ten przyniesie szczęście i jest zwiastunem pozytywnych wydarzeń. Już po jego odkryciu stał się przyczyną prawdziwego najazdu na niepozorny afrykański region, a w nowym tysiącleciu prawie doszło do jego kradzieży, przez co został bohaterem książki. Poznajcie te i inne zaskakujące fakty z historii diamentu Millennium Star.
Pochodzenie nazwy kamienia
Mimo że diament ten został odkryty w 1990 roku, nazwę nadano mu dopiero dziewięć lat później – w październiku 1999. Wcześniej poddano go obróbce jubilerskiej, a następnie był przygotowywany, aby stać się głównym bohaterem kolekcji De Beers Millennium planowanej przez słynny diamentowy koncern z okazji rozpoczęcia nowego tysiąclecia. Millennium Star miał więc zostać gwiazdą rozpoczynającego się nowego millennium.
Niezwykle cenne znalezisko
Millennium Star powstał z unikatowego samorodka o masie 777 karatów, który znaleziono w 1990 roku w okręgu Mbugi-May w Demokratycznej Republice Konga. Nie wiadomo, kim był szczęśliwy znalazca ani jak doszło do odkrycia takiego skarbu. Liczba 777 została jednak uznana za magiczną, dlatego wierzono, że klejnot ten przyniesie szczęście. Jego odkrycia nie udało się zachować w tajemnicy, dlatego już wkrótce region Mbugi-May odwiedziły tysiące poszukiwaczy wierzących, że i do nich los się uśmiechnie, dzięki czemu znajdą równie imponujący klejnot. Mimo wielu prób i starannego przekopywania tego terenu sukcesu Millennium Star nie udało się niestety nikomu powtórzyć.
Szybka sprzedaż
Ogromnym samorodkiem błyskawicznie zainteresowali się agenci słynnej diamentowej spółki De Beers. Zakupili oni znalezisko jeszcze przed jego obróbką jubilerską, a następnie zlecili jego cięcie i szlifowanie najlepszym ekspertom, z którymi współpracowali. Kamień trafił do laboratoriów w Republice Południowej Afryki, gdzie zajęli się nim szlifierze z RPA, Izraela, Belgii i Stanów Zjednoczonych. Tą ekipą kierował Nir Livant, znany izraelski mistrz pracujący dla grupy Steinmetz. Była ona wcześniej zaangażowana w obróbkę jubilerską 100,10-karatowego diamentu Star of the Season, który w 1995 roku sprzedano na aukcji Sotheby’s za imponującą kwotę 16,5 miliona dolarów.
Czasochłonna praca
Zespół szlifierzy przez około 5 miesięcy intensywnie pracował nad obróbką jubilerską samorodka. W tym czasie wykonano ponad 100 jego plastikowych modeli i starannie obliczano, jakie cięcie będzie dla niego najkorzystniejsze. Stworzono również specjalną „salę operacyjną”, w której panowały sterylne warunki potrzebne przy pracy nad tak cennym znaleziskiem. Porównywano je nawet do tych panujących na blokach operacyjnych najlepszych szpitali na świecie. Stale mierzono również temperaturę diamentu, aby uniknąć jakichkolwiek pęknięć czy uszkodzeń mechanicznych. W końcu zadecydowano, że kamień zostanie podzielony na trzy części – jedną większą i dwie mniejsze. Największy z nich został finalnie 203,04-karatowym Millennium Star. Nie wiadomo jednak, co stało się z pozostałymi dwoma klejnotami.
Gwiazda milenijnej kolekcji
Spółka De Beers nie spieszyła się z zaprezentowaniem Millennium Star publiczności. Ustalono, że jest on na tyle wyjątkowy, że stanie się główną atrakcją ich kolekcji Millennium Diamonds stworzonej z okazji zbliżającego się nowego tysiąclecia. W tym zbiorze znalazło się również 11 innych, niezwykle rzadkich niebieskich diamentów, których masa wynosiła łącznie 118 karatów. Wszystkie te okazy zaprezentowano na uroczystej gali, która odbyła się w Londynie. Szczególnie wyeksponowano wtedy oczywiście Millennium Star, który zaprezentowała francuska aktorka Sophie Marceau. Po tym wydarzeniu kolekcję można było podziwiać na wystawie Millennium Jewels Exhibition, a odwiedziło ją ponad 12 milionów zwiedzających.
Spektakularna próba kradzieży
Dzień 7 listopada 2000 roku stał się ważną datą w historii jubilerstwa, ale także brytyjskiej przestępczości. Właśnie wtedy podjęto nieudaną próbę kradzieży milenijnych klejnotów De Beers. Złodzieje postanowili działać z zaskoczenia, a gdyby ich plan się powiódł, staliby się posiadaczami prawdziwej diamentowej fortuny – wartość wszystkich eksponatów wyceniono bowiem na około 700 milionów dolarów. Pomysł przestępców wyglądał niemal jak scenariusz hollywoodzkiego filmu. Najpierw w okolicach wejścia do budynku, w którym odbywała się wystawa, rozpylili gaz, który miał zamaskować ich działania. Następnie – wyposażeni w maski przeciwgazowe i sprzęt do rozbijania gablot z klejnotami – wdarli się do środka.
Podjęcie wszystkich środków ostrożności.
Policja wiedziała jednak o planowanej kradzieży. Dzięki temu chwilę później złodzieje zostali otoczeni przez funkcjonariuszy i aresztowani. Ale nawet jeśli udałoby się im zbiec z łupem, nie staliby się miliarderami – w nocy poprzedzającej przestępstwo cenne klejnoty zostały bowiem zastąpione ich sztucznymi imitacjami, tak aby zwiększyć środki ostrożności. Historia ta odbiła się szerokim echem w mediach na całym świecie. Została również opisana w książce „Diamond Geezers” przez dziennikarza kryminalnego Krisa Hollingtona.
Podróż do Stanów Zjednoczonych
Po wystawie w Londynie przyszedł czas na zaprezentowanie Millennnium Star w waszyngtońskim Smithsonian Museum. Kamień ten został tam wystawiony w 2003 roku w ramach wydarzenia „Splendor of Diamonds Exhibition”. Oprócz tej diamentowej gwiazdy można było podziwiać tam takie klejnoty, jak Heart of Eternity, Steinmetz Pink, Ocean Dream czy też Moussaieff Red. Od czasów tej wystawy nie wiadomo jednak, gdzie znajduje się ta słynna ozdoba. Nie trafiła dotychczas do żadnego z domów aukcyjnych, dlatego eksperci uważają, że nadal pozostaje w zbiorach spółki De Beers. Z tego również powodu nie wiadomo, ile zapłacono by za nią, gdyby została wystawiona na sprzedaż. Nie ulega jednak wątpliwości, że nowy właściciel musiałby przygotować miliony dolarów.
Charakterystyka Millennium Star
Po obróbce jubilerskiej klejnot ten zyskał szlif gruszki, 54 odbijające światło fasetki oraz masę wynoszącą 203,04 karata. Jego barwa została sklasyfikowana jako D, a czystość jako IF, czyli internally flawless (wewnętrznie bez skazy). Eksperci uważają, że Millennium Star jest więc drugim na świecie tak dużym diamentem w kolorze klasy D i czystości IF (przed nim znajduje się tylko 273,85-karatowy Centenary). Jeśli chodzi zaś o samą barwę, kamień ten zajmuje piąte miejsce wśród największych w historii. Wyprzedzają go 530,2-karatowy Cullinan I, 317,4-karatowy Cullinan II, wspomniany wcześniej Centenary oraz 245,35-karatowy Jubilee.
Doskonały pod każdym względem
Ze względu na barwę Millennium Star zaliczono go też do klejnotów typu IIa, które stanowią zaledwie około 1-2% wszystkich naturalnych diamentów wydobywanych na świecie. Oznacza to, że w strukturze krystalicznej naszej gwiazdy nie ma żadnych odkształceń mechanicznych ani zanieczyszczających ją pierwiastków, które nadałyby jej inną barwę niż idealnie przezroczysta. Jeśli w brylantach znajduje się bowiem bor lub azot, zyskują charakterystyczny kolor. Na przykład ten drugi pierwiastek barwi je na żółto. Wtedy mówi się, że takie kamienie są typu I, który stanowi aż 98% wszystkich diamentów pochodzenia naturalnego. Z kolei śladowe ilości boru nadają klejnotom odcień niebieski i decydują o zakwalifikowaniu ich do typu IIb. Takie ozdoby to jedynie 0,1% naturalnie występujących brylantów.
Można więc powiedzieć, że klejnoty typu IIa – w tym bohater dzisiejszego tekstu – są doskonałe zarówno pod względem chemicznym, jak i strukturalnym. Eksperci zwykli też nazywać je „najczystszymi z czystych”. Nic więc dziwnego, że Millennium Star stał się prawdziwą gwiazdą wśród kamieni szlachetnych.
Źródła zdjęć: https://www.quora.com/, https://www.independent.co.uk/, https://www.pinterest.com/