Comments
Zuchwała kradzież z posągu hinduskiej bogini, podarowanie jako okup za porwaną księżniczkę, dołączenie do kolekcji najsłynniejszych światowych jubilerów oraz uświetnianie wystaw diamentów na całym świecie ? to tylko kilka z wielu losów ponad 70-karatowego klejnotu Idol?s Eye. Poznajcie więc jego historię.
Skąd wzięła się nazwa Idol?s Eye?
Wielu ekspertów uważa, że nazwa tego diamentu jest związana z jego pochodzeniem. Według legendy został on bowiem skradziony z posągu hinduistycznej bogini znajdującego się w jednej z indyjskich świątyń. Klejnot ozdabiał oko świętej, stąd nazwa Idol?s Eye. Podobne początki miały również historie innych słynnych kamieni, takich jak Orłow czy Hope. Wierzono jednak, że z powodu kradzieży i zniszczenia wizerunków bóstw te cenne ozdoby są obciążone klątwą, która sprowadza nieszczęście na wszystkich ich właścicieli. Losy niektórych z nich zdają się potwierdzać tę teorię. Idol?s Eye jest jednak wyjątkiem.
Słynny historyczny diament
Specjaliści oszacowali, że Idol?s Eye został wydobyty albo w XVI, albo w XVII wieku. Znajdującą się w pobliżu Golkondy kopalnię Kollur otwarto w połowie XVI wieku, dlatego zakłada się, że to właśnie w niej go odkryto. Lata świetności tej kopalni przypadają na połowę XVII wieku ? właśnie wtedy pod szyldem Kollur produkowano najwięcej diamentów. Były one wydobywane w 20 miejscach, w których pracowało około 60 tysięcy górników. To właśnie jeden z nich natrafił na imponujące znalezisko, które ze względu na swój duży rozmiar zostało ofiarowane hinduskiej bogini. Po kradzieży Idol?s Eye jej złość nie była jednak na tyle duża, aby obciążyć ozdobę klątwą, tak jak to miało się stać z diamentem Hope. Losy Idol?s Eye okazały się jednak równie ekscytujące ? nawet jeśli nie przynosił on nieszczęścia jego kolejnym właścicielom.
Pierwsze zapiski o Idol?s Eye
Historia tego kamienia ma wiele niewiadomych. Do dziś nie ustalono na przykład, jak to się stało, że trafił on z Indii do Europy. Pierwsza zapisana w kronikach wiadomość o nim to informacja, że został wystawiony na sprzedaż 14 lipca 1865 roku na aukcji Christie?s w Londynie. Nie wiadomo, za jaką kwotę go wówczas wylicytowano ani kto został nowym właścicielem klejnotu. Szczęśliwego nabywcę zapisano w kronikach jako ?B.B.?.
Bohater legend
Oprócz faktów, które znamy z kronik, z Idol?s Eye związane są też liczne legendy. Jedna z nich mówi, że ten słynny diament został przekazany sułtanowi Turcji przez szejka Kaszmiru jako okup za uprowadzoną księżniczkę o imieniu Raszida. Według innej opowieści klejnot ten należał do Abdul Hamida II, 34. sułtana Imperium Osmańskiego. Nie wiadomo jednak, czy trafił do jego kolekcji jako okup, trofeum wojenne czy całkowicie legalnie zakupiony kamień szlachetny. Kiedy sytuacja władcy stawała się coraz bardziej niepewna, a jego detronizacja była już niemal pewna, zapobiegliwy Abdul Hamid postanowił wywieźć swoje najcenniejsze diamenty do Paryża, gdzie miały zostać sprzedane. Wystawiono je na aukcji 24 czerwca 1909 roku, kiedy to anonimowy hiszpański arystokrata zakupił Idol?s Eye. Przez kilka kolejnych lat ozdoba ta była przechowywana w skarbcu jednego z londyńskich banków.
W zbiorach słynnego jubilera
Kolejną sprzedaż słynnego diamentu odnotowano zaraz po II wojnie światowej. Trafił on wtedy w ręce holenderskich handlarzy kamieniami szlachetnymi, od których w 1946 roku zakupił go słynny jubiler i kolekcjoner Harry Winston. Idol?s Eye długo nie zagościł jednak w zbiorach Winstona, ponieważ już rok później Amerykanin sprzedał go swojej znajomej, May Bonfils Stanton. Zleciła ona osadzenie klejnotu w centralnym miejscu naszyjnika, który zwykła nosić niemal codziennie. Biżuteria ta składała się z 41 okrągłych brylantów o łącznej masie 22,5 karata oraz 45 mniejszych kamieni o masie około 12 karatów. Otaczały one największą ozdobę, czyli słynny Idol?s Eye.
Światowe tournée
Po śmierci May Bonfils Stanton w 1962 roku kolekcja jej biżuterii została wystawiona na aukcji. Prowadziła ją firma Park-Bernet Galleries Inc. of New York, a dochód ze sprzedaży przeznaczono na cele charytatywne ? zgodnie z wolą zmarłej. Ozdobę Idol?s Eye zakupił wtedy za kwotę 375 tysięcy dolarów chicagowski jubiler Harry Levinson, który podarował klejnot swojej żonie Marilyn. Pięć lat później wypożyczono kamień, aby zaprezentować go w Johannesburgu na wystawie zorganizowanej przez spółkę De Beers. Następnie ponownie trafił on na aukcję, ale sprzedaż nie doszła do skutku, ponieważ w wyniku licytacji nie osiągnięto ceny minimalnej ustalonej przez Levinsona, czyli 1,1 miliona dolarów.
Tajemnicze transakcje
Idol?s Eye nadal był wypożyczany na różne okazje ? uświetnił między innymi nowojorską wystawę w Metropolitan Museum of Art zorganizowaną z okazji 50. urodzin marki Harry Winston Inc. W 1979 roku po długich negocjacjach diament zakupił Laurence Graff, właściciel marki jubilerskiej Graff Diamonds. Nie ujawniono jednak, na jakiej kwocie zakończyły się rozmowy. Kolejna transakcja okazała się jeszcze bardziej tajemnicza. W styczniu 1983 roku Laurence Graff sprzedał bowiem trzy kamienie ze swojej kolekcji ? były to 70,21-karatowy Idol’s Eye, 41,94-karatowy Cesarz Maksymilian i 70,54-karatowy Sułtan Abdul Hamid II. Kupujący pozostał jednak anonimowy. Nie wiadomo również, za jaką sumę zostały one zakupione, ale wielu ekspertów uważa, że była to jedna z najdroższych diamentowych transakcji w historii. Słynny klejnot do dziś jest więc w posiadaniu tego anonimowego nabywcy.
Charakterystyka klejnotu
Masa Idol?s Eye wynosi 70,21 karata. Jest on bezbarwnym diamentem o lekko niebieskawym odcieniu charakterystycznym dla kamieni wydobytych w indyjskich kopalniach zlokalizowanych w regionie Golkonda na południu kraju. Szlif ozdoby określa się pomiędzy trójkątnym a old mine, a także uważa się, że jest ona klejnotem typu IIa. Oznacza to, że w jej strukturze nie ma atomów azotu i jest ona doskonale uformowanym kryształem. Niebieskawy odcień został zaś spowodowany fluorescencją diamentu, która jest lepiej widoczna pod wpływem promieni ultrafioletowych. Te cechy oraz bogata historia tego kamienia są najlepszym dowodem na to, że gdyby dziś trafił on na aukcję, jego wartość byłaby liczona w milionach dolarów.
Życie Laurence?a Graffa można bez zbytniej dozy przesady określić słowami ?od zera do milionera?. Jak to się stało, że biedny syn żydowskich emigrantów z londyńskiego East Endu został właścicielem jednej z najbardziej ekskluzywnych firm jubilerskich w historii, a także kolekcjonerem brylantów, dzieł sztuki i zabytkowych samochodów, nazywanym często ?królem diamentów? lub ?nowym Harrym Winstonem?? Tego dowiecie się dzisiaj.
Pierwsze kroki w branży jubilerskiej
Pochodzenie urodzonego 13 czerwca 1938 roku w Wielkiej Brytanii jubilera nie wskazywało na tak spektakularną karierę. Graff urodził się bowiem w żydowskiej rodzinie ? jego ojciec był krawcem rosyjskiego pochodzenia i zajmował się szyciem garniturów. Matka pochodziła zaś z Rumunii, a w Wielkiej Brytanii prowadziła niewielki sklepik z wyrobami tytoniowymi. Młody Laurence już w wieku 15 lat rzucił szkołę i rozpoczął zdobywanie doświadczenia zawodowego. W tym celu pomagał w małym saloniku jubilera o nazwisku Schindler. Początkowo sprzątał tam jako praktykant, z czasem zaczął zaś naprawiać pierścionki, a następnie również tworzyć niewielką biżuterię.
Rozwój własnej firmy
Sklep Schindlera szybko zbankrutował, dlatego Graff był zmuszony do poszukiwania nowego sposobu na rozwój kariery. Postanowił więc sprzedawać wytwarzaną przez siebie biżuterię do salonów jubilerskich w całej Wielkiej Brytanii. Pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę ? Laurence sprzedawał coraz więcej swoich projektów, aż w 1960 roku postanowił założyć własną firmę, którą nazwał Graff Diamonds. Dwa lata później ? w 1962 roku ? prowadził już dwa własne sklepy z biżuterią, w tym jeden w Hatton Garden w centrum Londynu, które już od czasów średniowiecznych słynęło z handlu cennymi ozdobami.
Kolejne sukcesy
W 1966 roku Graff zaprojektował na zlecenie brytyjskiego jubilera Roberta Thomasa diamentową biżuterię, która wzięła udział w międzynarodowym konkursie De Beers Diamond International Awards. Bransoletka przypominająca wstążkę zajęła pierwsze miejsce i zdobyła uznanie kolekcjonerów oraz ekspertów z branży jubilerskiej. To wydarzenie umocniło markę Graff Diamonds w Wielkiej Brytanii, ale także rozsławiło ją na arenie międzynarodowej. Jej właściciel zdobywał zaufanie coraz większych grup klientów z różnych krajów. W 1974 roku odnotował wyjątkowy sukces w sprzedaży swoich projektów na Bliskim Wschodzie.
Pomysłowy przedsiębiorca
Spryt Graffa jako sprzedawcy biżuterii doskonale ilustruje jedna z anegdot opisujących rozwój jego firmy. Pewnego dnia do salonu Brytyjczyka weszła kobieta, którą skusił widok imponującej diamentowo-rubinowej kolii. Była w towarzystwie męża, którego namawiała na podarowanie jej tej biżuterii z okazji zbliżających się urodzin. Ten jednak uznał, że 2 miliony dolarów to zdecydowanie za dużo jak na taką ozdobę. Wręczył więc Graffowi czek na milion dolarów i powiedział, że jubiler ma 24 godziny na jego spieniężenie, a jeśli do tego czasu się nie zdecyduje, pieniądze przepadną. Tego samego dnia dama wróciła do salonu z innym mężczyzną ? swoim kochankiem. Jego również namawiała na zakup kolii, ale i on stwierdził, że 2 miliony dolarów to zbyt wygórowana kwota. Pozostawił więc na biurku Graffa czek na milion dolarów z prośbą, aby jubiler zastanowił się nad obniżeniem ceny. Chwilę później kobieta pojawiła się w salonie, aby odebrać wymarzoną biżuterię ? dyskretny jubiler spieniężył oba czeki, a szczęśliwa jubilatka z wdzięcznością opowiedziała zarówno mężowi, jak i kochankowi, jak to doskonale potrafią się targować.
Znani klienci Laurence?a Graffa
Biżuterię od Graffa chętnie kupowały nie tylko zamożne Brytyjki, lecz także takie sławy, jak Elizabeth Taylor, Donald Trump, Oprah Winfrey czy Larry Ellison. Jednym ze słynniejszych stałych klientów Brytyjczyka był też Hassanal Bolkiah, 29. sułtan Brunei, który z czasem stał się również jego przyjacielem. Do historii przeszła też transakcja z udziałem saudyjskiego księcia Turki bin Abdula Aziza. Odwiedził on jeden z salonów marki Graff Diamonds i wykupił wszystko, co się w nim znajdowało, łącznie z imponującym 14-karatowym diamentem. To i wiele innych wydarzeń świadczących o uznaniu dla twórczości Graffa sprawiło, że jego firma szybko się rozwijała, a on sam otwierał kolejne sklepy w Stanach Zjednoczonych, Europie, Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Obecnie na całym świecie znajduje się ponad 50 salonów tej marki.
Kontrowersyjny kolekcjoner kamieni szlachetnych
Laurence Graff jest także znanym kolekcjonerem diamentów. W 2008 roku wylicytował imponujący klejnot o nazwie Wittelsbach. Zapłacił za niego 16,4 miliona funtów i tym samym znacznie przebił cenę, jaką prognozowali eksperci, czyli 9 milionów funtów. Dwa lata później ogłosił, że poddał ten kamień ponownej obróbce jubilerskiej, tak aby wyeliminować znajdujące się w nim skazy. W ten sposób zmniejszył jego masę z 35,52 karata do 31 karatów. Wielu specjalistów uznało takie działanie za bardzo kontrowersyjne i wręcz niepotrzebne ? porównywano je nawet do prób upiększania słynnego obrazu ?Mona Lisa?.
Utalentowany szlifierz
Inni gemmolodzy przyznali jednak, że ponowna obróbka jubilerska diamentu była bardzo dobrym pomysłem. Kosztem zaledwie 4,45 karata słynny klejnot (którego nazwę zmieniono na Wittelsbach-Graff) poprawił bowiem swoją klasę koloru (z Fancy Deep Grayish Blue na Fancy Deep Blue), a jego czystość zmieniła się z VS2 do IF (Internally Flawless, czyli wewnętrznie bez skazy) zgodnie z klasyfikacją laboratorium gemmologicznego GIA. Ponadto mimo zaawansowanych prac jubilerskich nie zmienił się oryginalny szlif diamentu, co świadczyło o wyjątkowym majstersztyku i dużym talencie Graffa.
Znacząca postać w historii brytyjskiego jubilerstwa
W 2013 roku Laurence Graff został mianowany Oficerem Orderu Imperium Brytyjskiego za swoje zasługi dla rozwoju przemysłu jubilerskiego w tym kraju. Od lat jest też zaliczany przez magazyn ?Forbes? do najbogatszych ludzi na świecie, a dziennikarze nazywają go mianem ?diamentowego króla?. Posiada on udziały w kopalni brylantów Gem Diamonds, a także w południowoafrykańskich hurtowniach tych kamieni szlachetnych. Ponadto Graff kolekcjonuje też dzieła sztuki (jego zbiory są warte ponad 600 milionów dolarów) oraz zabytkowe samochody takich marek, jak Ferrari, Aston Martin czy Mercedes.
Brał udział w gali rozdania Oscarów, był ozdobą posągu hinduskiego boga, a także należał do najcenniejszych rosyjskich klejnotów koronnych. Jest jednak kamieniem szlachetnym, który nie tylko zachwyca, lecz także wywołuje strach. Dlaczego? Ponieważ wiele osób uważa, że został przeklęty. Zobacz, jak działa klątwa, którą wieki temu rzucono na przepiękny 67,5-karatowy diament o nazwie Czarny Orłow.
Dlaczego ?Czarny Orłow??
Dwuczęściowa nazwa klejnotu nawiązuje do jego koloru oraz nazwiska jednej z właścicielek ? rosyjskiej księżniczki Nadii Vyegin Orłow. Drugi z diamentów Orłow, zabytkowy, przezroczysty, 189,62-karatowy kamień pochodzenia indyjskiego, został podarowany carycy Katarzynie przez hrabiego Grigirija Orłowa. Ozdobę umieszczono w carskim berle, które to z kolei stało się jednym z najważniejszych eksponatów wśród rosyjskich klejnotów koronnych znajdujących się w Funduszu Diamentowym na Kremlu.
Losy słynnego klejnotu
Inna znana nazwa tego pochodzącego z Indii kamienia to ?Oko Brahmy?. Powstała ona, ponieważ według niektórych badaczy początkowo został on wykorzystany jako oko w posągu hinduskiego boga o imieniu Brahma. Wizerunek ten znajdował się w hinduistycznej świątyni niedaleko Pondicherry w południowych Indiach. Legenda mówi, że diament został skradziony ze świątyni, a rozwścieczeni kapłani rzucili klątwę sprowadzającą nieszczęście na wszystkich jego przyszłych właścicieli. Podobne historie dotyczą również innych indyjskich ozdób, takich jak Hope (najbardziej znany ze wszystkich przeklętych klejnotów), Orłow czy Idol?s Eye. Niektórzy uważają jednak, że takie legendy są wymyślane tylko po to, aby rozsławić kamienie szlachetne, wzbudzić zainteresowanie nimi i w ten sposób podnieść ich wartość.
Ciemne strony historii
Nie wszystkie informacje związane z Czarnym Orłowem zostały potwierdzone ? część z nich nadal pozostaje niejasna, między innymi pochodzenie tego klejnotu. Mimo że zwykło się uważać, iż wydobyto go w Indiach, w rzeczywistości historia nie zna żadnego przypadku odkrycia tam czarnego diamentu o tak dużym rozmiarze. Kamienie szlachetne o takiej barwie znajdowano dotychczas w Kanadzie, Australii, Rosji czy RPA, a dziś głównymi ich producentami są Brazylia i Republika Środkowoafrykańska. Indyjskie pochodzenie Czarnego Orłowa, a więc również legenda o posągu hinduskiego boga Brahmy, są w takim wypadku wyłącznie wytworem czyjejś wyobraźni. Dlatego specjaliści wątpiący w tę teorię zakładają, że klejnot został wydobyty w Republice Środkowoafrykańskiej.
Dotychczas nie ustalono również, jak oraz kiedy diament trafił do Rosji. Historia tego kraju nie odnotowała nawet, żeby kiedykolwiek istniała tam księżna która nazywałaby się Nadia Vyegin Orłow. Wiadomo jedynie o księżnej o imieniu Nadieżda Pietrowna Orłowa, która po rewolucji bolszewickiej w 1917 roku uciekła z kraju i zamieszkała we Francji.
Klątwa zaczyna działać
W 1932 roku zarejestrowano pojawienie się diamentu w Stanach Zjednoczonych. Wtedy właśnie nieznany handlarz sprzedał go jubilerowi o nazwisku J. W. Paris. Niedługo po zakończeniu transakcji mężczyzna skoczył z dachu wieżowca w Nowym Jorku i tym samym stał się pierwszą ofiarą klątwy Czarnego Orłowa.
Niektóre źródła wspominają też o kolejnych dwóch byłych właścicielkach klejnotu, które na skutek jego działania zmarły 15 lat później, w 1947 roku. Były to rosyjskie księżne Nadieżda Pietrowna Orłowa oraz Leonilla Bariatinskaja. One również miały popełnić samobójstwo, skacząc z wieżowców. W rzeczywistości jednak obie kobiety dożyły sędziwego wieku, a łączenie ich śmierci z klątwą Czarnego Orłowa okazało się mocno przesadzone.
Oprawa marki Cartier
Kolejnym właścicielem legendarnego diamentu został nowojorski handlarz kamieniami szlachetnymi Charles F. Winson, który zakupił ozdobę za 150 000 dolarów. Nie wiadomo, od kogo ją nabył, ale pewne jest, że to on zlecił oprawienie jej w jednej z najsłynniejszych firm jubilerskich świata ? Cartier. Klejnot umieszczono w centralnym miejscu wykonanej z platyny broszki-wisiorka i otoczono 108 mniejszymi przezroczystymi brylancikami. Łańcuszek, na którym ozdoba ta została zawieszona, również jest wysadzany 124 małymi białymi diamentami. Kontrast, jaki osiągnięto poprzez zestawienie kamieni w dwóch skrajnie się różniących kolorach, dodatkowo podkreśla urodę klejnotu Czarny Orłow i sprawia, że lśni on podwójnym blaskiem. Dzięki wykonaniu tej biżuterii marka Cartier zapoczątkowała modę na ozdoby z czarnymi diamentami, a zainteresowanie ich kupnem błyskawicznie wzrosło.
Kolejne sprzedaże
W 1969 roku Winson sprzedał diament za 300 000 dolarów, a więc za dwukrotnie większą sumę niż za niego zapłacił. Kolejnemu właścicielowi nie udało się już powtórzyć tego finansowego sukcesu ? w 1990 roku Czarny Orłow został zakupiony za jedyne 99 000 dolarów. O wiele wyższą kwotę osiągnął on na aukcji w 1995 roku, kiedy to sprzedano go za 1,5 miliona dolarów. Nowy nabywca nie był skory do pozbywania się błyskotki. Kiedy w 2004 roku zgłosili się do niego przedstawiciele jubilera i handlarza diamentami J. Dennisa Petimezasa, negocjacjom nie było końca. Po pół roku rozmów transakcja została jednak zakończona, ale do dziś nie ujawniono kwoty, za jaką sprzedano wtedy diament. Pewne jest jedynie, że osiągnął on wyższą sumę niż 1,5 miliona dolarów.
Odwrócenie klątwy
Nowy właściciel Czarnego Orłowa nie martwił się informacjami o klątwie. Wręcz przeciwnie ? w kilka miesięcy po zakupie kamienia ogłosił, że przyniósł on mu szczęście, ponieważ w tym czasie mężczyzna wziął ślub, wybudował dom swoich marzeń i zaczął odnosić spektakularne sukcesy zawodowe. Kiedy jednak zamierzano pokazać klejnot na wystawie w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie, policja otrzymała raport o planach kradzieży słynnego diamentu, dlatego wystawę zamknięto.
Oscarowy występ
Dziennikarze szybko podchwycili ten temat i ocenili, że zamknięcie londyńskiej wystawy było spowodowane klątwą, jaka ciąży na Czarnym Orłowie. Nie bała się jej jednak hollywoodzka aktorka Felicity Huffman, która w 2006 roku wystąpiła na gali rozdania Oscarów w naszyjniku ozdobionym tym legendarnym kamieniem. Nominowana do nagrody za rolę w filmie ?Transamerica? gwiazda miała w ten sposób potwierdzić na prośbę J. Dennisa Petimezasa, że klejnot wcale nie jest przeklęty.
Wszystko po to, aby drożej sprzedać
Po 30 miesiącach J. Dennis Petimezas postanowił sprzedać należący do niego słynny diament, aby zakupić inny ? Monroe. 11 października 2006 roku Czarny Orłow został więc wystawiony na aukcji Christie?s w Nowym Jorku. Wylicytował go anonimowy nabywca za jedyne 360 000 dolarów, czyli za ponad 4 razy mniejszą kwotę niż zapłacił Petimezas. Można więc powiedzieć, że finalnie klejnot nie przyniósł amerykańskiemu jubilerowi szczęścia. W czasie, kiedy był on jego właścicielem, kamień gościł na licznych wystawach na całym świecie, dlatego przypuszczalnie Petimezasowi udało się zarobić na wynajmie tej słynnej ozdoby.
Właściwości czarnych diamentów
Dlaczego kamienie te są tak wyjątkowe? Powstają one w inny sposób niż klasyczne przezroczyste klejnoty, a także ze względu na swój odcień podlegają innej klasyfikacji. Są bardziej porowate, ale jednocześnie o wiele twardsze od swoich ?białych? odpowiedników ? mimo że już klasyczne brylanty uchodzą za najtwardszą substancję na świecie. Nie mają też płaszczyzn cięcia, dlatego obróbka czarnych diamentów ? ich cięcie i polerowanie ? jest aż tak trudna, czasochłonna i wymaga od jubilera wyjątkowych umiejętności, precyzji oraz doświadczenia. Klejnoty o tej barwie oraz wysokiej jakości występują niezwykle rzadko, dlatego ich wartość jest bardzo wysoka.
Metryczka kamienia
Masa Czarnego Orłowa wynosi 67,5 karata. Dzięki temu jest on siódmym na świecie największym klejnotem o takiej barwie i najprawdopodobniej najbardziej okazałym z czarnych diamentów w szlifie poduszki. Jeśli 202-karatowy Black Star ? który zaginął w 1971 roku w Tokio i o którym nadal nie wiadomo, gdzie się znajduje ? jest w innym szlifie niż poduszka, Czarny Orłow zajmuje pierwsze miejsce wśród ozdób o takiej barwie.
Co zrobić, aby cofnąć klątwę?
Znaczące zmniejszenie masy kamienia ze 195 karatów do ?zaledwie? 67,5 karata jest zjawiskiem normalnym w przypadku czarnych diamentów, które ze względu na swoją strukturę wymagają takiej obróbki. Niektórzy twierdzą jednak, że tak duża zmiana nastąpiła po to, aby ?odczarować klątwę?, a klejnot został w tym celu podzielony na trzy mniejsze ozdoby. Największą z nich nazwano Czarnym Orłowem. Proces jego obróbki trwał ponad dwa lata, co jest charakterystyczne dla kamieni o tej barwie (ze względu na ich twardość). Również duża utrata ich masy przy cięciu i szlifowaniu to zjawisko typowe dla tego rodzaju diamentów, ponieważ ich struktura jest porowata, a wewnątrz mogą się znajdować materiały sypkie. Dlatego tak duża zmiana masy Czarnego Orłowa być może wcale nie jest spowodowana legendarną klątwą.
Czy przeklęty diament nadal jest niebezpieczny dla jego właścicieli? Tego nie wiadomo. Do dziś nie ustalono bowiem, kim był anonimowy nabywca z 2006 roku ani gdzie znajduje się obecnie ten słynny klejnot. W historii Czarnego Orłowa nadal pojawiają się więc czarne plamy.
Był uważany za pioniera i jednego z najsłynniejszych jubilerów XIX wieku. Stworzył najbardziej rozpoznawalną markę produkującą biżuterię, a słynny soliter od Tiffany?ego do dziś jest najbardziej pożądanym modelem pierścionka zaręczynowego. Poznajcie więc historię Charlesa Lewisa Tiffany?ego, założyciela firmy Tiffany & Co.
Pierwsze kroki w handlu
Charles Lewis urodził się 15 lutego 1812 roku w Connecticut w Stanach Zjednoczonych. Tam też chodził do szkoły, a w wieku 15 lat zaczął pomagać w niewielkim sklepie otwartym przez jego ojca, który był właścicielem spółki produkującej bawełnę. Następnie rozpoczął pracę w biurze fabryki założonej przez ojca. Nic nie wskazywało więc na to, że stanie się jednym z najsłynniejszych jubilerów wszech czasów. Również kolejne decyzje zawodowe Tiffany?ego nie zapowiadały przyszłej kariery. W 1837 roku postanowił on pożyczyć od ojca 1000 dolarów i wspólnie ze swoim przyjacielem ze szkoły Johnem B. Youngiem założył w Nowym Jorku niewielki sklep. Po pierwszych trzech dniach jego istnienia wspólnicy odnotowali zaledwie 4,38 dolara zysku, ale nie zniechęciło to ich do dalszej działalności handlowej. Po dwóch latach sklep nadal istniał, a dwaj przyjaciele zajmowali się już sprzedażą zegarów, porcelany, wyrobów szklanych, a także biżuterii.
Kolejne zmiany w działalności firmy
Rok 1841 przyniósł kolejne zmiany w życiu zawodowym Tiffany?ego. Prowadzony przez niego sklep zmienił swoją nazwę na Tiffany, Young & Ellis, a właściciele zdecydowali się postawić na handel najlepszymi towarami, takimi jak czeskie szkło oraz porcelana. W tym czasie Charles Lewis zdecydował się również rozpocząć samodzielną produkcję biżuterii. Wszystkie te zmiany okazały się owocne, dlatego już na początku 1850 roku nazwa marki została zmieniona na Tiffany and Company, zaś Amerykanin otworzył swoje sklepy w Paryżu, a w 1868 roku również w Londynie. Tym sposobem firma wypłynęła na arenę międzynarodową.
Biżuteria od Tiffany?ego
Specjalnością Tiffany?ego była klasyczna i elegancka biżuteria o prostej konstrukcji i z dodatkiem srebrnych elementów. Styl ten przypadł do gustu jury konkursu Paris Exposition Universelle odbywającego się w 1867 roku w stolicy Francji. Projekty Charlesa Lewisa zdobyły wtedy nagrodę Award of Merit. Kolejny sukces odnotował on w 1886 roku, kiedy to wprowadził na rynek pierścionki zaręczynowe wykonane ze złota lub z platyny z diamentem mocowanym za pomocą sześciu zębów. Ten model ? zwany soliterem ? szybko stał się najpopularniejszą biżuterią ślubną na świecie i ? mimo że wynaleziony ponad 100 lat temu ? jest nią do dziś. Jest nazywana mianem ?ring of the rings? lub The Tiffany? Setting. Dlaczego ten model zdobył tak duże uznanie? Dzięki specjalnie opracowanemu mocowaniu do diamentu dociera maksymalnie dużo światła, przez co podkreślony zostaje zjawiskowy blask tego kamienia. Pierścionki te do dziś są wykonywane ręcznie i mocuje się w nich brylanty charakteryzujące się najwyższą klasą jasności.
Kolejne pokolenia w rodzinnym biznesie
Charles Lewis przekazał swoje zainteresowanie biżuterią i kamieniami szlachetnymi dzieciom. Dzięki temu jego syn Louis Comfort Tiffany przejął z czasem zarządzanie firmą i kontynuował działalność ojca. Projektował cenne błyskotki oraz szkło ozdobne. Jednym ze znaków rozpoznawczych marki stał się charakterystyczny odcień koloru niebieskiego zwany ?Tiffany blue?, który jest porównywany do barwy jaj drozda. Został on zarejestrowanym znakiem towarowym firmy. Przez co do dziś wiele kobiet marzy o prezencie zapakowanym w eleganckie niebieskie pudełeczko. Już w 1906 roku ?New York Sun? pisał zaś, że ?blue box Tiffany jest amerykańską ikoną elegancji i stylu?.
Działalność Louisa Tiffany?ego
Po śmierci ojca Louis został dyrektorem artystycznym marki i zaczął wcielać swoje artystyczne pomysły w życie. Stał się prekursorem tworzenia lamp witrażowych, a także wazonów, które do dziś określa się mianem ?Tiffany?. Jego główną działalnością było jednak projektowanie biżuterii. Inspiracją była dla niego natura, dlatego w ozdobach od Tiffany?ego powstałych w tamtym czasie można znaleźć motywy roślinne, kwiatowe, ale także zwierzęce. Częstym elementem dzieł Louisa były też dzikie ptaki, skarabeusze oraz owoce jeżyn.
Inna działalność Charlesa Lewisa Tiffany?ego
Oprócz sukcesów handlowych i jubilerskich Charles Lewis Tiffany zasłynął też stworzeniem pierwszego w Stanach Zjednoczonych katalogu detalicznego oraz wprowadzeniem w 1851 roku angielskiego srebra. Jako wybitny ekspert kupował oraz sprzedawał francuskie klejnoty koronne, a także był mecenasem Metropolitan Museum of Art i jednym z założycieli New York Society of Fine Arts. Mógł również pochwalić się współpracą z Thomasem Edisonem. Mężczyźni stworzyli wspólnie różne rodzaje teatralnego oświetlenia, które wykorzystano na Brodwayu. Dzięki swoim zasługom w 1878 roku Tiffany został uhonorowany tytułem kawalera Legii Honorowej. Zmarł w 18 lutego 1902 roku w wieku 90 lat, a niedługo potem marka Tiffany & Co. została uznana za najbardziej znaną firmę jubilerską w Ameryce Północnej. W 2007 roku miała ona 64 sklepy na terenie samych Stanów Zjednoczonych oraz kolejne 103 placówki na całym świecie.
Marka Tiffany & Co. na srebrnym ekranie
Nie tylko biżuteria od Tiffany?ego była wielokrotnie pokazywana w hollywoodzkich filmach. Również najsłynniejszy sklep tej marki był miejscem, w którym kręcono słynne ?Śniadanie u Tiffany?ego? z Audrey Hepburn w roli głównej oraz ?Dziewczynę z Alabamy? z Reese Witherspoon. Firma pojawiła się także w powieści Trumana Capote?a oraz filmie ?Diamenty są wieczne?, w którym dziewczyna Jamesa Bonda przedstawia się jako Tiffany i tłumaczy to zamiłowaniem do biżuterii tej marki. Śpiewała też o niej Marilyn Monroe w piosence ?Diamenty są wieczne?, a gwiazdy do dziś chętnie wybierają ją na wielkie wyjścia. Klejnoty od Tiffany?ego są więc regularnie prezentowane na czerwonym dywanie, oscarowych galach i innych najważniejszych wydarzeniach w branży. Nic więc dziwnego, że są obiektem westchnień i przedmiotem marzeń kobiet na całym świecie.
Mimo że jest największym niebieskim diamentem na świecie, oprócz zachwytu wzbudza też niepokój. Niektórzy uważają nawet, że powinien nazywać się nie ?diamentem nadziei?, ale ?diamentem rozpaczy?. Dlaczego? Poznajcie historię najsłynniejszego przeklętego klejnotu w historii.
Diament nadziei?
Mimo że nazwa tego kamienia kojarzy się symbolicznie, wcale nie została ona nadana, aby zaznaczyć, że daje on nadzieję. Pochodzi bowiem od nazwiska jego właściciela ? Henry?ego Philipa Hope. Był on bratem londyńskiego bankiera Henry?ego Thomasa Hope, który kupił słynny klejnot w 1824 roku, czyli po tym, jak ponownie pojawił się on na rynku i 20 lat po jego kradzieży z Garde Meuble w Paryżu. Wcześniej, kiedy diament ten należał do francuskiej rodziny królewskiej, nosił nazwy ?Niebieski Diament Koronny?, ?French Blue? oraz ?Tavernier Blue?.
Podróż z Indii do Francji
Hope został najprawdopodobniej wydobyty w kopalni Kollur znajdującej się w słynnym regionie Golkonda w południowych Indiach. Była ona pierwszym na świecie źródłem najwyższej jakości niebieskich diamentów. W 1902 roku została jednak zdetronizowana przez otwarte w Republice Południowej Afryki przedsiębiorstwo Premier. Pierwsze wzmianki o słynnym klejnocie pojawiają się jednak już w 1660 roku, dlatego jego indyjskie pochodzenie jest pewne. W tym czasie został on zakupiony przez francuskiego podróżnika i handlarza Jeana-Baptiste Taverniera. Minerał miał wtedy trójkątny kształt, a jego masa wynosiła około 112 karatów. Następnie Francuz przewiózł go do Paryża i w 1668 roku sprzedał królowi Ludwikowi XIV. Władca zlecił ciecie i szlifowanie swojej nowej ozdoby. Dokonał tego jubiler Sieur Pitau, który nadał jej szlif gruszki i masę 67,5 karata. Następnie osadzono ją w złotym naszyjniku, który był zakładany przez króla na specjalne uroczystości.
Legendarna klątwa
Początkowo Hope był ozdobą posągu hinduskiej bogini Sity. Został tam umieszczony w miejscu jej oka, a następnie skradziony przez nieznanych sprawców. Legenda głosi, że rzeźba ta była w Indiach świętością, dlatego po kradzieży diament stał się przeklęty. Biorąc pod uwagę historię jego kolejnych właścicieli, rzeczywiście można uwierzyć w ciążącą na nim klątwę, a także stwierdzić, że bardziej niż nadzieję przynosił on cierpienie i zgubę. Pierwszym argumentem, który za tym przemawia, były losy kochanki króla Ludwika XIV, Markizy de Montespan. Otrzymała ona słynny klejnot w prezencie i wkrótce potem została oskarżona o morderstwa i czary, a władca zerwał z nią wszelkie kontakty.
Nieszczęścia francuskiej rodziny królewskiej
Kolejną ofiarą Hope stał się francuski minister finansów Nicolas Fouquet. Zorganizował on huczną imprezę na cześć króla, na którą wypożyczył diament. Niedługo potem został oskarżony o defraudacje państwowego majątku i trafił do więzienia. Sam Ludwik XIV ponosił zaś kolejne klęski w prowadzonych wojnach, stracił syna oraz dwóch wnuków, a także zmagał się z negatywną reputacją w całym kraju. Te wszystkie niepowodzenia również przypisuje się przeklętemu klejnotowi. Po śmierci władcy Hope został odziedziczony przez jego prawnuka, króla Ludwika XV. Podczas rewolucji francuskiej trafił on do więzienia, a słynny kamień skradziono 17 września 1792 roku. Po tym wydarzeniu zniknął on na 20 lat.
Odnalezienie zguby
We wrześniu 1812 roku ponownie pojawiły się informacje o zaginionym kamieniu. Tym razem znaleziono go w Londynie, wśród klejnotów należących do kupca Daniela Eliasona. Wcześniej Hope został jednak poddany ponownemu cięciu i szlifowaniu, w wyniku których jego masa zmniejszyła się do 44,5 karatów, a szlif przekształcił się w poduszkę. Skąd więc wiadomo, że był to słynny przeklęty diament? Potwierdzono to dopiero w 2005 roku, w wyniku badań przeprowadzonych przez Smithsonian Institution. Co ciekawe, o klejnocie zrobiło się głośno dokładnie 20 lat po jego kradzieży, kiedy przestępstwo to uległo przedawnieniu. W 1824 roku nabył go Henry Philip Hope, a następnie umieścił w efektownej broszce. Po śmierci Brytyjczyka ozdobę otrzymał jego wnuk, który niedługo potem zbankrutował i rozstał się z żoną.
Tragedie kolejnych właścicieli diamentu
W wyniku bankructwa ostatni właściciel diamentu z rodu Hope sprzedał go amerykańskiemu handlarzowi Simonowi Frankelowi. On również niedługo potem popadł w finansowe tarapaty i był zmuszony do pozbycia się ozdoby. Jej kolejny właściciel ? Jacques Colot ? popełnił samobójstwo i wtedy klejnot trafił do Rosji. Tam znalazł się w kolekcji księcia o nazwisku Kanitowski, którego zabito podczas rewolucji bolszewickiej. Wtedy Hope został przewieziony do Turcji i stał się własnością sułtana Abdul Hamida II. Po latach dyktatorskich rządów władca został obalony, co również przypisuje się działaniu diamentowej klątwy. Wcześniej kamień przemycono do Paryża, gdzie zakupił go kolekcjoner Salomon Habib. On również nie wyszedł dobrze na tej transakcji ? wkrótce potem zaczął zmagać się z olbrzymim zadłużeniem, w wyniku którego sprzedał całą swoją kolekcję cennych kamieni szlachetnych.
W rękach słynnego jubilera
Na początku XX wieku nowym właścicielem Hope stał się Pierre Cartier, który umieścił klejnot w platynowo-diamentowym naszyjniku, a następnie sprzedał go w 1911 roku Evalyn Walsh McLean. Kobieta wiedziała o klątwie, ale mimo wszystko zdecydowała się na zakup, a biżuteria stała się jej ulubioną ozdobą. Nie uchroniło jej to jednak od pecha przynoszonego przez Hope. Walsh McLean popadła w problemy finansowe i musiała zmagać się z tragiczną śmiercią syna oraz porzuceniem przez męża. Potem nastąpiło bankructwo wydawanej przez nią gazety, a jej córka zmarła w wyniku przedawkowania środków nasennych. W 1947 roku odeszła zaś sama Walsh McLean, a spadkobiercy sprzedali jej kolekcję biżuterii, aby spłacić długi. Wtedy nowym właścicielem przeklętego diamentu został inny słynny jubiler ? Harry Winston.
Cenny prezent
Winston nie wierzył w klątwę. I rzeczywiście ? w życiu sławnego jubilera nie wydarzyło się nic, co można by uznać za działanie Hope. Amerykanin chciał, aby jego nowa ozdoba mogła być podziwiana na całym świecie. Dlatego zaraz po jej zakupie zorganizował wystawę Court of Jewels Exhibition, która była pokazywana w Stanach Zjednoczonych. Następnie w 1958 roku wypożyczył klejnot na Canadian National Exhibition, a po kilku miesiącach podarował go Muzeum Historii Naturalnej w Smithsonian Institution w Waszyngtonie. Ozdoba ta znajduje się tam do dziś i nieprzerwanie cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Przyczyniła się zapewne do tego legenda o ciążącej na niej klątwie.
Charakterystyka klejnotu
Hope został przebadany przez ekspertów słynnego laboratorium GIA, którzy określili jego kolor jako fantazyjny ciemny szaroniebieski (fancy dark grayish blue), a czystość jako VS-1, co oznacza, że posiada on niewielkie wewnętrzne inkluzje. Klejnot oszlifowano w kształt poduszki, a jego wymiary to 25,6 x 1,78 x 12 mm. Unikalną cechą kamienia jest również jego oryginalna opóźniona fluorescencja ? po wystawieniu go na działanie światła ultrafioletowego, a następnie wyłączeniu jego źródła Hope zaczyna świecić czerwoną barwą.
Unikat na skalę światową
Ten zjawiskowy minerał jest zaliczany do diamentów typu IIb. Oznacza to, że jest on wolny od azotowych zanieczyszczeń, ale zawiera w swojej strukturze śladowe ilości boru, które nadają mu niebieskie zabarwienie. Takie klejnoty występują niezwykle rzadko ? stanowią zaledwie 0,1% wszystkich naturalnych brylantów na świecie. O unikalności Hope świadczy również jego zaszczytne pierwsze miejsce w rankingu największych niebieskich diamentów w historii. Jak dotąd nie wydobyto bowiem kamienia, który miałby tę barwę i większą masę niż ten słynny klejnot.
Ten szósty największy niebieski diament na świecie był częścią najcenniejszej kolekcji kamieni szlachetnych w historii, niemal został skradziony, a następnie stał się jednym z bohaterów książki. Do dziś nie wiadomo, kto obecnie jest jego właścicielem oraz jaką może mieć wartość. Zobaczcie, jakie jeszcze wydarzenia są związane z historią Heart of Eternity.
Jak powstała nazwa diamentu?
Określenie ?Heart of Eternity? jest bardzo symboliczne i zostało nadane diamentowi przez jego poprzednich właścicieli, czyli spółkę Steinmetz Group. Nawiązuje ono do trwałości tych kamieni szlachetnych, które powstały nawet 3-4 miliardy lat temu i mogą istnieć wiecznie, przez tysiące lat. Ta niezwykle poetycka nazwa odzwierciedla również charakterystyczny szlif tego 27,64-karatowego klejnotu, czyli serce. Kształt ten nadali mu specjaliści pracujący dla Steinmetz Group, a następnie firma ta zaprezentowała kamień światu w październiku 1999 roku, podczas wystawy Millennium Dome w Londynie. Razem z Heart of Eternity wystawiono wtedy również dziesięć innych niebieskich diamentów oraz słynny 203,04-karatowy Millennium Star. Dzięki temu określenie Heart of Eternity stało się jeszcze bardziej symboliczne ? wieczny diament rozpoczął bowiem nowe tysiąclecie.
Pochodzenie klejnotu
Znajdująca się w Republice Południowej Afryki kopalnia Premier jest miejscem, w którym znaleziono ten wyjątkowy kamień. To obecnie jedyne na świecie przedsiębiorstwo, w którym wydobywa się niebieskie diamenty. Wcześniej były one znajdowane również w słynnej kopalni Golkonda znajdującej się w południowych Indiach. Pochodzą z niej inne sławne klejnoty, takie jak największy w historii minerał w tym kolorze, czyli Hope, ale także Tereschenko, Wittelsbach oraz Sultan of Morocco. Z czasem indyjskie złoża zostały jednak wyczerpane, a na pierwszym miejscu w produkcji niebieskich kamieni znalazła się kopalnia Premier z RPA. Do dnia dzisiejszego jest ona światowym liderem w wydobyciu cennych minerałów w tym odcieniu.
Cięcie i szlifowanie Heart of Eternity
Najprawdopodobniej odkryto go w 1990 roku, ale dokładna data nie jest znana. Nie wiadomo również, jaka była masa samorodka przed jego obróbką jubilerską. Pewne natomiast jest, że zakupiła go spółka Steinmetz Group, której szlifierze nadali mu zachwycający kształt serca oraz masę 27,64 karata. Odbywało się to w tym samym czasie, co cięcie i szlifowanie pozostałych 10 niebieskich diamentów pochodzących z kopalni Premier. Zespołem ekspertów dowodził słynny szlifierz Nir Livant, który wraz z innymi specjalistami pracował bez przerwy przez ponad trzy lata. Wszystko to po to, aby wraz z początkiem nowego tysiąclecia zaprezentować światu te zjawiskowe klejnoty.
Milenijne uroczystości
Kolekcja została rozsławiona pod nazwą De Beers Limited Edition Millennium Diamond i zaprezentowana w siedzibie Centralnej Organizacji Sprzedaży w Londynie. W uroczystości brali udział przedstawiciele spółek De Beers i Steinmetz Group, a rozpoczął ją przewodniczący pierwszej z nich Nicky Oppenheimer. Wypowiedział on wtedy słynne słowa cytowane przez media na całym świecie: ?Kolejne tysiąclecia przychodzą i odchodzą, zaś diamenty są wieczne?. Eksperci szybko okrzyknęli tę kolekcję największym zbiorem najrzadszych i najprawdopodobniej najbardziej wartościowych diamentów, jakie kiedykolwiek razem zestawiono. Można było je oglądać w 2000 roku w londyńskim Millennium Dome i szacuję się, że zobaczyło ją wtedy około 12 milionów zwiedzających. Podjęto nawet próbę kradzieży tej słynnej kolekcji ? na szczęście nieudaną ? która została potem opisana w książce ?Diamond Geezers? autorstwa Krisa Hollingtona.
Co się stało później ze słynnym kamieniem?
Kolejne losy Heart of Eternity były związane z wystawami diamentów na całym świecie. W 2003 roku pojawił się w Muzeum Historii Naturalnej w Smithsonian Institution jako jedna z głównych atrakcji wydarzenia o nazwie Splendor of Diamonds Exhibition. Znalazło się tam również kilka innych słynnych klejnotów, między innymi Alnatt, Moussaieff Red, Ocean Dream oraz Steinmetz Pink. Aby dołączyć Heart of Eternity do tego zaszczytnego grona, wypożyczono ten kamień od prywatnego kolekcjonera. Wtedy właśnie w branży pojawiły się plotki, że na początku nowego tysiąclecia Heart of Eternity został sprzedany. Informacji tej nie potwierdziła jednak ani spółka Steinmetz Group, ani organizatorzy londyńskiej wystawy z 1999 roku. Nie ujawniono również, kim był anonimowy kolekcjoner wypożyczający ten diament. Najprawdopodobniej więc zyskał on nowego właściciela, ale obyło się to bez rozgłosu. Dlatego nie wiadomo też, jaką cenę osiągnął ten słynny klejnot oraz ile kosztowałby dziś, gdyby wystawiono go na aukcji.
Jakimi cechami charakteryzuje się Heart of Eternity?
Jak już wspomnieliśmy, ten 27,64-karatowy klejnot jest w szlifie serca, a jego kolor został opisany jako fantazyjnie żywy niebieski (fancy vivid blue) i oznaczony klasą czystości VS-2. Podczas pierwszej wystawy z tym kamieniem jego wartość oszacowano na około 16 milionów dolarów, ale ostatnie transakcje z udziałem niebieskich diamentów (między innymi rekordowa sprzedaż Blue Moon of Josephine za 48,4 miliona dolarów w listopadzie 2015 roku) pokazują, że tego typu minerały mogą osiągać znacznie wyższą cenę, a zainteresowanie nimi rośnie w zawrotnym tempie. Jeśli więc przyjmiemy, że każdy karat niebieskiego kamienia tego typu jest wart około miliona dolarów, to Heart of Eternity może kosztować co najmniej 27-28 milionów.
Wyjątkowo rzadki i wyjątkowo duży
Klejnot ten został uznany za szósty największy niebieski diament na świecie. Przed nim w tej klasyfikacji znajdują się tylko 45,52-karatowy Hope, 42,92-karatowy Tereschenko, 35,56-karatowy Wittelsbach, 35,27-karatowy Sultan of Morocco oraz 30,82-karatowy Blue Heart. Żaden z nich nie ma jednak barwy fancy vivid blue, dlatego możemy uznać, że Heart of Eternity to największy na świecie niebieski klejnot w tym wyjątkowym odcieniu. Jest też kamieniem typu IIb, co oznacza, że nie zawiera w swojej strukturze zanieczyszczeń azotowych, ale znajdują się w niej śladowe ilości boru, który nadaje mu niebieskie zabarwienie. Ta grupa minerałów występuje niezwykle rzadko, ponieważ stanowi zaledwie 0,1% lub nawet mniej wszystkich naturalnych diamentów wydobywanych na całym świecie.
Mimo że zawód wybrał mu ojciec, Louis-Ulysse Chopard doskonale odnalazł się w świecie luksusowych zegarków i najpiękniejszej biżuterii. W wieku zaledwie 24 lat założył swoją pierwszą firmę, a wkrótce potem jego dzieła podbiły serca europejskich władców i arystokratów. Między innymi dzięki Chopardowi szwajcarskie zegarki do dziś uchodzą za najlepsze, a szwajcarska precyzja stała się niemal legendarna. Dowiedzcie się więc, jak to się stało, że syn rolnika zbudował jedną z największych firm jubilerskich wszech czasów.
Wykształcenie wybrane przez ojca
Louis-Ulysse urodził się 4 maja 1836 roku. Jako drugi syn Féliciena Choparda i jego żony Henriette, miał zdobyć wykształcenie handlowe i zegarmistrzowskie. Tak zarządził ojciec, który mimo że sam był rolnikiem, uważał, że to właśnie handel zegarkami jest najbardziej dochodową dziedziną, w której powinni działać jego synowie. Tak też się stało ? młody Louis-Ulysse zdobywał doświadczenie, pracując jako pomocnik w sklepach sprzedających czasomierze. Szybko zrozumiał jednak, że to ich twórcy mają największy zysk ze swojej pracy, dlatego zaczął zastanawiać się nad stworzeniem własnej marki. Okazał się tak zdeterminowany, że już w 1860 roku, w wieku zaledwie 24 lat otworzył firmę L.U.C działającą w Sonvilier w Szwajcarii.
Podejmowanie dobrych decyzji
Pierwsza działalność Choparda nie opierała się na produkcji masowej, ale była zakrojona na o wiele mniejszą skalę. Mimo to szybko zaczęła przynosić zyski, a marka L.U.C zdobywała pierwszych stałych klientów. Louis-Ulysse szybko natomiast zrozumiał, że aby rozwijać swoją działalność, powinien wkroczyć na arenę międzynarodową. Dlatego wszystkie swoje zyski skrupulatnie inwestował, aby już wkrótce rozpocząć sprzedaż zegarków oraz kieszonkowych damskich czasomierzy w Europie Wschodniej, Rosji oraz Skandynawii. W 1912 roku osobiście udał się w służbową podróż i odwiedził takie kraje, jak Węgry, Holandia, a także Polska ? aby zaprezentować swoje najlepsze dzieła i zdobyć uznanie przyszłych klientów. W tym czasie zegarki od Choparda zainteresowały cara Rosji Mikołaja II i pojawiły się na jego dworze. Niebawem rosyjscy i europejscy arystokraci zapragnęli również mieć w swojej kolekcji czasomierze stworzone przez Choparda.
Kolejne pokolenia zarządzające marką Chopard
Louis-Ulysse Chopard nie tylko zbudował prawdziwą potęgę na rynku zegarków, lecz także przekazał miłość do nich kolejnym pokoleniom. W ten sposób po śmierci założyciela marki w 30 stycznia 1915 roku przeszła ona pod opiekę jego syna ? Paula Louisa Choparda. To on przeniósł jej główną siedzibę do Genewy i w ten sposób zbliżył ją do swojej międzynarodowej, kosmopolitycznej klienteli. Dzięki tej decyzji zegarki od Choparda mogły być od tego czasu wyróżniane prestiżowym znakiem ?Geneva Seal?. Świadczył on o ich najwyższej jakości i był przyznawany wyłącznie czasomierzom produkowanym na terenie tego miasta. W ten sposób produkty marki Chopard dołączyły do elitarnego grona szwajcarskich akcesoriów pożądanych na całym świecie.
Trudne czasy II wojny światowej
W 1943 roku prezesem rodzinnej firmy został wnuk Louisa-Ulysse, Paul André Chopard. To on rozpoczął poszukiwania wspólnika, z którym wspólnie ożywiłby działalność marki i zdobył fundusze na nowe inwestycje. Nie miał bowiem własnego potomstwa, a jednocześnie chciał zapewnić rodzinnej firmie dalszy rozwój po jego śmierci. Z drugiej strony czasy II wojny światowej okazały się trudne dla wielu luksusowych marek. Część z nich nie przetrwała tej próby, inne ? w tym i Chopard ? zmagały się z zastojem i problemami finansowymi. Dlatego Paul André był w stanie nawet sprzedać firmę założoną przez dziadka, aby uratować ją od bankructwa i umożliwić jej dalszy rozwój.
Połączenie dwóch rodów
W latach 60. XX wieku Paul André Chopard poznał Karla Scheufelego, który pochodził z Niemiec i również wywodził się z jubilersko-zegarmistrzowskiej rodziny. Mężczyźni zostali wspólnikami, a w ich spółce nastąpił spektakularny rozwój. Dzięki kolejnym inwestycjom, powiększaniu asortymentu o luksusową biżuterię oraz współpracy z najlepszymi i najbardziej utalentowanymi rzemieślnikami Chopard stał się jedną z najpopularniejszych marek XX wieku. W jej ofercie znajdowały się już nie tylko tradycyjne czasomierze, które przyniosły jej sławę, lecz także sportowe zegarki dla mężczyzn oraz diamentowa biżuteria dla kobiet. O firmie zrobiło się wyjątkowo głośno w 1997 roku, kiedy to wypuściła ona na rynek ?Chopardissimo? ? najdroższy wówczas zegarek na świecie.
Akcesoria od Choparda
Marka ta zdobyła sławę jako producent luksusowych zegarków najwyższej jakości. Były one często ozdabiane diamentami i innymi kamieniami szlachetnymi, a także złotem i platyną. Z czasem to doświadczenie przeniesiono na rynek ekskluzywnej biżuterii. Była ona projektowana w modnym stylu art déco, a później zyskała również nowoczesną, oryginalną formę. Dziś kolekcje od Choparda nawiązują do motywów roślinnych, zwierzęcych, a także tradycyjnych, pierwszych projektów jubilerów tej marki. Jej akcesoria są chętnie noszone przez międzynarodowe gwiazdy, takie jak Julianne Moore, Victoria Beckham, Cate Blanchett, Penelope Cruz, Matthew McConaughey, Bradley Cooper, Kirsten Dunst, Hilary Swank, Adriana Lima, Sofia Coppola, Jane Fonda i wiele innych.
Marka Chopard dziś
W 2010 roku firma Chopard obchodziła swoje 150-lecie. W tym czasie produkty tej marki można było kupić w ponad 100 salonach na całym świecie. W 2014 roku roczny dochód spółki wyniósł 915 milionów dolarów i zatrudniała ona ponad 2000 pracowników w wielu krajach (z czego 900 pracowało w Szwajcarii). Do tego czasu Chopard zgłosił ponad 20 różnych patentów, a w 1998 roku stał się oficjalnym partnerem Festiwalu Filmowego w Cannes, podczas którego sponsoruje nagrodę Trophée Chopard oraz główne festiwalowe wyróżnienie ? Złotą Palmę. Od 2002 roku jest również sponsorem wyścigów Historic Grand Prix of Monaco. Obecnie nie istnieje też chyba żaden wielbiciel biżuterii czy zegarków, który nie marzyłby o luksusowych akcesoriach od Choparda.
Mimo swojej zaledwie 18-letniej kariery Gruosi pozostaje jednym z najbardziej tajemniczych diamentów na świecie. Zanim stał się własnością ?króla czarnych diamentów?, przebył drogę przez różne kontynenty i zmniejszył swoją masę aż o 62%. Dowiedzcie się, dlaczego tak się stało.
Dlaczego ?Gruosi??
Nazwa tego kamienia szlachetnego nie ma żadnego ukrytego znaczenia ani nie nawiązuje w żaden sposób do jego wyglądu. Pochodzi ona od nazwiska szwajcarskiego projektanta, producenta oraz sprzedawcy biżuterii i zegarków. Fawaz Gruosi ? bo właśnie o nim mowa ? przeszedł do historii branży jubilerskiej jako utalentowany twórca ozdób z czarnymi diamentami, dlatego nazwano go ich królem. To on jako jeden z pierwszych zaczął je wykorzystywać i udowodnił, że mogą one być równie spektakularną ozdobą, jak ich przezroczyste odpowiedniki. Chętnie ozdabiał nimi ekskluzywną biżuterię oraz zegarki, a jego dzieła wzbudzają zachwyt na całym świecie.
Tajemniczy kamień
Mimo że Gruosi został odkryty nie tak dawno temu, jego początkowe losy nie są znane. Eksperci uważają, że wydobyto go w 1998 roku, a jego masa przed obróbką jubilerską wynosiła 300,12 karata. Miejscem znalezienia tego klejnotu miały być Indie, ale pozostałe ważne informacje, takie jak nazwa i dokładniejsza lokalizacja kopalni, data odkrycia czy też nazwisko osoby, która tego dokonała, nie zostały do dziś ustalone. Nie wiadomo również jak wyglądała pierwsza transakcja sprzedaży oraz czy została przeprowadzona przez firmę, czy osobę prywatną. I nawet informacje o kamieniu, które są znane, wiele osób uważa za nieprawdziwe. Pewne jest tylko, że właścicielem diamentu stał się wtedy Fawaz Gruosi, którego nazwisko zostało nową oficjalną nazwą klejnotu.
Dlaczego indyjskie pochodzenie Gruosi jest wątpliwe?
Wielu ekspertów uważa, że niemożliwe jest, aby Gruosi został odkryty w Indiach. Jednym z argumentów za tym przemawiających jest to, że polikrystaliczne czarne diamenty dotychczas znaleziono tylko w dwóch krajach: w Brazylii oraz w Republice Środkowoafrykańskiej. Taki typ kamieni charakteryzuje się wyjątkową twardością, występowaniem niestabilnych obszarów wewnątrz jego struktury, a także bardzo trudną obróbką jubilerską. Podczas cięcia i szlifowania Gruosi utracono znaczną część jego pierwotnej masy, a sam proces okazał się dość problematyczny. Dlatego zakłada się, że klejnot ten jest właśnie diamentem polikrystalicznym. W Indiach z kolei od setek lat wydobywano inny typ brylantów ? monokrystaliczny. Dlatego pojawiła się również inna teoria, która mówi, że Gruosi znaleziono w Republice Środkowoafrykańskiej, z której pochodzi także drugi czarny diament zakupiony przez Fawaza Gruosiego ? Spirit of the Grisogono.
Cięcie i szlifowanie
Nie wiadomo, jak szybko po odkryciu słynnego kamienia został on poddany obróbce jubilerskiej. Pewne jest tylko, że zlecił to jego nowy właściciel, po zakupie diamentu. Trafił on wtedy do najlepszych specjalistów z Antwerpii w Belgii, którzy zajmowali się już wcześniej cięciem i szlifowaniem klejnotu Spirit of the Grisogono. Nawet oni mieli jednak nie lada problem z pracą nad Gruosi, który okazał się bardzo kruchy i nietrwały w niektórych miejscach, a zarazem niezwykle twardy w innych. To dlatego mimo że początkowo planowano, że będzie on miał owalny kształt, podczas obróbki zmieniono plany i zdecydowano, że zostanie mu nadany szlif serca. Udał się on doskonale, ale prace te ? łącznie z planowaniem, a następnie samą obróbką ? zajęły szlifierzom aż trzy lata. Nie obyło się przy tym również bez widocznych strat w masie diamentu. Utracono aż 62% jego powierzchni, czyli 184,78 karata. Proces ten okazał się jednak nieunikniony z powodu niezwykle problematycznej struktury tego klejnotu.
Specyfika czarnych diamentów
Cięcie i szlifowanie Gruosi nie jest odosobnionym przypadkiem, w którym podczas obróbki jubilerskiej traci się znaczną część masy czarnego diamentu. Wspomniany wcześniej Spirit of the Grisogono jako samorodek miał aż 587 karatów, podczas gdy po oszlifowaniu pozostało mu tylko 312,24 karata. Back Orlov również mocno zmalał podczas prac jubilerskich. Z jego 195 karatów pozostało ?zaledwie? 67,5 karata, a więc zmniejszył się o 65% swojej masy. Jeszcze większa strata została odnotowana w przypadku Korloff Noir, któremu ubyło 70% jego wielkości. Proces ten jest normalny dla wszystkich kamieni szlachetnych, jednak to właśnie w przypadku czarnych diamentów zmiany są najdrastyczniejsze. Klejnoty te występują bowiem dość rzadko i bardziej nadają się do celów przemysłowych. Często są też niezwykle twarde, a w niektórych miejscach bardzo kruche, dlatego ich obróbka jest prawdziwym wyzwaniem.
Nowa oprawa
Fawaz Gruosi słynął z tworzenia pięknej, unikatowej biżuterii. Również dla swojego nowego nabytku przewidział więc imponującą formę. Osadził go w zawieszce wykonanej z białego złota, w której został otoczony 378 mniejszymi, przezroczystymi diamentami. Stała się ona ozdobą naszyjnika, w którym nad jego główną ozdobą znajduje się jeszcze jedno mniejsze serce wykonane z innego cennego materiału ? granatu. Nad nim jubiler umieścił zaś ustawione na przemian koraliki wykonane z mniejszych czarnych brylantów oraz granatów. Ta zjawiskowa biżuteria nigdy nie została sprzedana i nadal znajduje się w imponującej kolekcji klejnotów, którą stworzył Fawaz Gruosi.
Charakterystyka kamienia
Gruosi zdobył zaszczytne miano największego fasetowanego czarnego diamentu w szlifie serca na świecie. Na liście najbardziej okazałych klejnotów o tej barwie wyprzedzają go tylko 489,07-karatowy ?Unnamed Black? sprzedany za 1,7 miliona dolarów, 312,24-karatowy Spirit of the Grisogono (którego posiadaczem również jest Fawaz Gruosi), 202-karatowy Black Star of Africa oraz 160,18-karatowy Table of Islam w szlifie szmaragdowym. Masa Gruosi wynosi aż 115,34 karata, a romantyczny szlif serca dodatkowo podkreśla urodę tego kamienia. Zajmuje on także 41. miejsce wśród wszystkich oszlifowanych diamentów oraz jest drugim co do wielkości klejnotem w szlifie serca. Większy od Gruosi jest tylko 200,07-karatowy La Luna o barwie klasy D.
Mimo że pochodził z rodziny imigrantów, od najmłodszych lat dokładał wszelkich starań, aby zostać złotnikiem. Osiągnął ten cel, a dzięki swojemu talentowi i przedsiębiorczości stworzył własną markę, rozwinął ją i w ten sposób zmienił losy kolejnych pokoleń swojego rodu. Dowiedzcie się, jak to się stało, że Sotirios Boulgaris został właścicielem jednej z najbardziej rozpoznawalnych firm jubilerskich na świecie ? BVLGARI.
Z Grecji do światowej stolicy mody
Sotirios Boulgaris urodził się 18 marca 1857 roku jako syn rumuńskich (niektóre źródła podają też, że bułgarskich) emigrantów przybyłych do Grecji. Mimo że dziesięcioro jego rodzeństwa zmarło, chłopiec nie załamał się, ale dzięki radom ojca zainteresował się jubilerstwem. W Paramythii, miejscowości położonej w regionie Epir, rozpoczął naukę sztuki złotniczej, aby z czasem rozwijać karierę jubilera. Początkowo tworzył on klamry pasków oraz kolczyki, a z czasem zaczął powiększać swój asortyment. W rodzinnym mieście otworzył również pierwszy sklep, który jednak został obrabowany, a po pewnym czasie zniszczony w pożarze. Także sytuacja polityczna w regionie była wtedy niestabilna, a w Paramythii żyło się coraz trudniej, dlatego Sotirios Boulgaris podjął w końcu decyzję o emigracji. Miał powiedzieć do syna: ?Zostawmy ten kraj, w którym życie stało się niemożliwe, aby zamieszkać gdzieś, gdzie będziemy mogli żyć i pracować w spokoju?.
Tak też się stało ? Boulgaris przeniósł się w 1877 roku na grecką wyspę Korfu, a następnie wyemigrował do Neapolu, z którego szybko przeniósł się do Rzymu. W stolicy Włoch pojawił się podobno z zaledwie 18 centami w kieszeni. Dzięki swojej pracowitości i jubilerskim zdolnościom szybko zdobył jednak fundusze i postanowił otworzyć własny sklep. Następnie przekształcił go w sieć salonów ze złotem i z antykami, a z czasem założył również markę Bulgari (jej nazw pisana jest też jako ?Bvlgari?).
Styl marki Bulgari
Sotirios Boulgaris stale rozwijał swoją firmę i otwierał we Włoszech nowe sklepy. Pomagali mu w tym jego synowie ? Constantino i Giorgio ? a następnie wnuk Gianni. Biżuteria marki Bulgari czerpała ze stylu art-deco, a w butikach można było znaleźć ozdoby wykorzystujące geometryczne wzory oraz platynowe elementy. Z czasem jubilerzy pracujący dla tej firmy zaczęli chętnie wykorzystywać diamenty. Łączono je z kolorowymi kamieniami szlachetnymi, takimi jak rubiny, szmaragdy oraz szafiry. Cechą charakterystyczną ozdób Bulgari była też ich wielofunkcyjność ? dzięki innowacyjnym pomysłom można było tę samą biżuterię nosić zarówno jako bransoletkę, jak i kolię lub jako zawieszkę oraz broszkę. Wystarczyło więc kupić jedną ozdobę, aby móc cieszyć się jej różnymi postaciami. Dzięki temu i wielu innym nowatorskim rozwiązaniom proponowanym przez tę markę szybko zdobyła ona rzesze stałych klientów.
Biżuteria na miarę sztuki
W czasach II wojny światowej platynę zastąpiono nieco tańszym złotem, a w ozdobach Bulgari znalazło się mniej kamieni szlachetnych. Projekty nawiązywały do natury i charakteryzowały się delikatną, subtelną formą. Eksperci uważają, że to właśnie wtedy marka wypracowała swój własny, rozpoznawalny styl. Widoczne w nim były inspiracje włoskim renesansem, rzymsko-greckim klasycyzmem oraz XIX-wiecznymi dokonaniami złotniczymi ? czyli tym, co najbardziej cenił Sotirios Boulgaris. Sam Andy Warhol powiedział zaś, że odwiedzając sklep Bulgari, czuje się jak na najlepszej wystawie sztuki współczesnej.
Słynni klienci Boulgarisa
Projekty Bulgari nawiązywały również do ozdób tworzonych w Stanach Zjednoczonych oraz w Paryżu, co miało przyciągnąć zarówno europejskich, jak i amerykańskich klientów. Pomysł ten się sprawdził ? rzymskie sklepy Boulgarisa były odwiedzane przez takie sławy, jak Elizabeth Taylor, Marlena Dietrich, Gary Cooper, Clark Gable, Audrey Hepburn, Sophia Loren, Gina Lollobrigida oraz przez tysiące innych klientek. Kiedy zaś salony tej marki zostały otwarte na całym świecie, często do nich zaglądały również Marilyn Monroe, Nicole Kidman, Susan Sarandon, Angelina Jolie, Charlize Theron, Catherine Zeta-Jones i wiele innych gwiazd światowego formatu.
Biżuteria Bulgari na dużym ekranie
Styl Bulgari docenili również twórcy filmów. W 1959 roku w produkcji ?Tak niewielu? Gina Lollobrigida tańczyła u boku Franka Sinatry w turkusowo-brylantowej biżuterii tej marki. Rok wcześniej Ingrid Bergman wystąpiła w ?Wizycie? w platynowym naszyjniku wysadzanym diamentami, zaś Jessica Lange nosiła w ?King Kongu? złoty łańcuszek i bransoletkę ozdobioną tymi samymi klejnotami. Kolejnym filmem jest ?Casino? z 1995 roku, w którego słynnej scenie główna bohaterka grana przez Sharon Stone rozkłada na łóżku imponującą kolekcję klejnotów marki Bulgari. Rok później powstała zaś produkcja ?Evita?, w której tytułowa bohaterka (w tej roli Madonna) zaprezentowała się w brylantach tej firmy pochodzących z 1957 roku. W ?Aferze Thomasa Crowna? Pierce Brosnan podarował natomiast Rene Russo diamentowy naszyjnik stworzony ? a jakże ? przez jubilerów Boulgarisa.
Nowe inwestycje i światowa sława
Dopiero w latach 70. nastąpiła intensywna międzynarodowa ekspansja marki Boulgarisa. Wtedy otwarto jej pierwsze sklepy w Nowym Jorku, Monte Carlo, Paryżu oraz Genewie. Pod szyldem Bulgari rozpoczęto również sprzedaż nie tylko luksusowej biżuterii, lecz także perfum, zegarków i innych stylowych akcesoriów. Inwestycje rodu Boulgaris wkraczały na kolejne rynki, aż w 2001 roku firma połączyła swoje siły ze spółką Marriott International, aby stworzyć na całym świecie sieć luksusowych hoteli. Na tym polu również odniesiono sukces ? w 2011 roku czytelnicy magazynu ?Smart Travel Asia? wybrali kompleks Bulgari Bali drugim najlepszym hotelem na azjatyckim kontynencie. Rok później marka Bulgari miała też 180 luksusowych butików na całym świecie. Dziś jest ich już około 300. Największy ze sklepów znajduje się w Japonii, gdzie biżuteria i inne dodatki Bulgari są rozmieszczone na ponad 940 metrach kwadratowych. Mimo tak imponującej światowej ekspansji nadal działa również pierwszy sklep otwarty przez Sotiriosa Boulgarisa.
Jest drugim największym na świecie diamentem w szlifie gruszki i o brązowej barwie. Gościł na wielu wystawach na całym świecie, a nad jego obróbką jubilerską pracowali najlepsi eksperci. Mimo tych i wielu innych ciekawostek nigdy nie oszacowano jednak wartości tego diamentu ani nie ustalono, za jakie sumy był sprzedawany. Został też odkryty niedawno, ale i tak do dziś nie wiadomo, z jakiej kopalni pochodzi. Historia Great Chrysanthemum jest pełna takich nietypowych faktów, które dziś dla Was spisaliśmy.
Imponujące znalezisko
Great Chrysanthemum nie jest tak wiekowy, jak inne słynne klejnoty, które znaleziono kilkaset lat temu. Odkrycie tego kamienia przypada na drugą połowę XX wieku, a dokładniej na 1963 rok. Wiadomo, że stało się to w jednej z kopalń znajdujących się na terenie Republiki Południowej Afryki, jednak do dziś nie ustalono dokładnego miejsca wydobycia tego słynnego diamentu. Przed obróbką jubilerską jego masa wynosiła 198,28 karata, zaś jego kolor był określany jako przypominający jasny miód. Niewiele wiadomo też o losach kamienia zaraz po jego znalezieniu. Więcej informacji o nim zaczęło pojawiać się dopiero po jego sprzedaży.
Nowy właściciel i nowy szlif kamienia
Nieobrobiony diament imponujących rozmiarów został zakupiony przez pochodzącego z Nowego Jorku jubilera Juliusa Cohena. Stało się to jeszcze w tym samym roku, w którym odkryto słynny klejnot, nie wiadomo jednak, jaką osiągnął on cenę. Następnie nowy właściciel przewiózł go do Stanów Zjednoczonych z zamiarem poddania go obróbce jubilerskiej. To niełatwe i niezwykle odpowiedzialne zadanie zostało powierzone spółce S&M Kaufmann of New York. Jej eksperci pod kierownictwem samego Cohena nadali diamentowi kształt gruszki oraz wydobyli jego wewnętrzny blask i złoto-brązową barwę. Po przycięciu i oszlifowaniu masa Great Chrysanthemum zmniejszyła się zaś do 104,16 karata. Wtedy osadzono go w centralnym miejscu naszyjnika, który został ozdobiony również innymi mniejszymi kamieniami w szlifie markizy, gruszki oraz brylantowym.
Międzynarodowa sława
Po zakończeniu prac jubilerskich nad tym klejnotem jego nowy właściciel postanowił, że wyśle go w trasę, podczas której będzie pokazywany na wystawach w całych Stanach Zjednoczonych. Pomysł ten okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ Great Chrysanthemum na każdej z nich wzbudzał niemałe zainteresowanie, aż w 1965 roku zdobył główną nagrodę w konkursie Diamonds International Awards. W tym samym roku pojawił się również na wystawie Diamonds International Academy Collection w Johannesburgu w Republice Południowej Afryki. Kolejny raz zawitał w RPA w 1971 roku, kiedy to był jedną z głównych atrakcji wydarzenia Kimberley Centenary Exhibition.
Kolejni właściciele
Dzięki wielu mniej lub bardziej znanym imprezom, na których można było go podziwiać, Great Chrysanthemum szybko zdobył międzynarodową sławę oraz uznanie w branży jubilerskiej. Po tak intensywnej promocji Julius Cohen postanowił więc sprzedać tę słynną ozdobę, a jej nowym właścicielem został prywatny zagraniczny kupujący. Jego tożsamość do dziś nie została ujawniona, nie wiadomo również, za jaką sumę nabył Great Chrysanthemum. Nie cieszył się jednak długo posiadaniem tego diamentu, ponieważ szybko trafił on ponownie na sprzedaż. W wyniku tej transakcji znalazł się on w posiadaniu renomowanej londyńskiej marki Garrard & Co. Do dziś jest ona właścicielem tego słynnego kamienia. Żadna z jego dotychczasowych cen nie została ujawniona, dlatego nie wiadomo, na jakiej kwocie kończyły się poszczególne transakcje ani jaka byłaby wartość Great Chrysanthemum, gdyby dziś trafił on na aukcję.
Pochodzenie nazwy diamentu
W przypadku tego klejnotu jego nazwa jest dość jednoznaczna ? nawiązuje do kwiatu chryzantemy, który często ma brązowo-złotą barwę. Okazały rozmiar kamienia zadecydował natomiast o dodaniu słowa ?great? i tym samym ten unikatowy diament stał się ?Wielką Chryzantemą?. Nie wiadomo, kiedy dokładnie powstało to określenie ani kto je nadał, ale najprawdopodobniej pierwszy nabywca klejnotu zakupił go, kiedy już nosił on tę nazwę. Tak bardzo pasowała ona do słynnej ozdoby, że dotychczas nie została zmieniona.
Charakterystyka Great Chrysanthemum
Ten słynny diament został poddany badaniom w laboratorium gemmologicznym GIA. Wyniki tej analizy pokazały, że jest on klejnotem w modyfikowanym szlifie gruszki, a jego kolor to fantazyjnie brązowy (?fancy brown?). Imponująca jest też masa tego kamienia ? wynosi ona aż 104,16 karata ? zaś jego wymiary to 39,10 x 24,98 x 16 mm. Great Chrysanthemum posiada 67 faset w koronie, 57 w pawilonie oraz 65 pionowych. Łącznie ma więc 189 faset, dzięki którym zjawiskowo lśni i odbija światło.
Piąte miejsce wśród największych brązowych diamentów
Według ekspertów Great Chrysanthemum jest piątym największym brązowym kamieniem tego typu na świecie i drugim w tym kolorze oraz w szlifie gruszki. Zaszczytne pierwsze miejsce zajmuje liczący 545,67 karata Golden Jubilee, który jest nie tylko największym brązowym klejnotem, ale jednocześnie największym ze wszystkich fasetowanych diamentów. Na drugiej pozycji uplasował się 128,48-karatowy Star of the South w szlifie poduszki, zaś podium zamyka 111,59-karatowy Earth Star w szlifie gruszki. Potem jest już tylko 109,26-karatowy Cross of Asia, a zaraz za nim znajduje się właśnie Great Chrysanthemum.
Jak powstają brązowe diamenty?
Barwa ta może zostać stworzona na dwa sposoby. Pierwszym z nich są plastyczne odkształcenia krystalicznej struktury diamentu. Proces ten odbywał się najprawdopodobniej od dwóch do trzech miliardów lat temu, a tak ?zdeformowane? obszary mogą zmienić absorpcję światła i w ten sposób nadać kryształowi takie odcienie, jak brązowy, ale również różowy, fioletowy, a także czerwony. Kolejnym sposobem jest połączenie dwóch zjawisk ? odkształceń plastycznych oraz obecności innych pierwiastków w strukturze kamieni. Zanieczyszczenia azotowe w połączeniu z takimi deformacjami mogą powodować powstawanie takich kolorów, jak brązowo-żółty, brązowo-złoty, brązowy oraz brązowo-pomarańczowy. Do tej grupy należy więc również Great Chrysanthemum.